Po wybuchu pandemii, z różnych stron świata zaczęły pojawiać się informacje o polepszeniu stanu środowiska, wynikającym z wprowadzanych obostrzeń. Mowa tu przede wszystkim o jakości powietrza, które dostało od ludzkości chwilę wytchnienia poprzez ograniczenie transportu i wyhamowanie pracy zakładów produkcyjnych.
Jeśli ktoś chce się doszukiwać pozytywów w pandemii koronawirusa, to z pewnością chwilowe polepszenie stanu powietrza jest jednym z nich. Niestety, walka z wirusem negatywnie wpływa na inne obszary środowiska naturalnego.
Co prawda, odwołane imprezy plenerowe i wstrzymane życie towarzyskie, zaoszczędziły środowisku trochę plastiku z kubków i butelek, jednak szybko ich miejsce zajęły zużyte środki ochrony osobistej. Maseczki, rękawiczki czy też butelki po płynach do dezynfekcji często trafiają nie tam gdzie powinny. Wynika to z niewiedzy, nieuwagi i niestety również ze złośliwości i zerowej świadomości ekologicznej ludzi.
Wszystkie powyższe artykuły to specyficzne i problematyczne odpady, które powoli zasypują planetę. Maseczki czy rękawiczki określane jako ochronne, paradoksalnie mogą się przyczynić do pogłębienia kryzysu ekologicznego i przynieść wiele szkodliwych konsekwencji dla naszego zdrowia i życia.
Chroniąc twarz, nie zawsze chronimy środowisko
Jednorazowe maseczki ochronne są wytwarzane m.in. z polipropylenu, dlatego są porównywane do plastikowych butelek w kontekście zagrożenia dla środowiska naturalnego. Jednym z regionów, który przekonał się o tym jest Hongkong.
Problemem Hongkongu są nie tylko zużyte maseczki wyrzucane na ulicach miast, ale również zanieczyszczenie mórz tymi odpadami. Takie zaśmiecenie środowiska niesie za sobą wiele konsekwencji. Istnieje prawdopodobieństwo, że zwierzęta morskie mogą pomylić zużyte maseczki z jedzeniem, co skutkowałoby dalszym rozprzestrzenianiem się wirusa.
Naprzeciw temu problemowi wyszła firma Rash’R we współpracy ze Stowarzyszeniem Instruktorów Nurkowania. Efektem kooperacji są maski wielokrotnego użytku, produkowane z odpadów plastikowych wyłowionych z mórz i oceanów.
Maski są wyposażone w wymienne filtry i posiadają wzory inspirowane zwierzętami morskimi. To nie pierwszy projekt tego typu wykonany przez Rash’R. Firma jest znana z produkowania ekologicznej odzieży aktywnej.
W podobnym kierunku poszła brytyjska agencja marketingowa Float Digital. Firma ta oparła produkcję masek o recykling plastikowych butelek. Natomiast, holenderski Precious Plastic, oprócz wytwarzania środków ochrony, postawił na edukowanie społeczności na temat recyklingu odpadów z tworzyw sztucznych. Warsztaty były organizowane w całej Europie.
Produkcja masek ochronnych z przetworzonych odpadów dotarła także do Afryki. W Ugandzie, studentka Paige Balcom i Peter Okwoko, miejscowy działacz na rzecz środowiska założyli startup Takataka Plastics. Firma przetwarza odpady z tworzyw sztucznych w osłony twarzy dla pracowników szpitali.
Pozostając w Holandii, warto wspomnieć o współpracy mikrobiologów Delft University of Technology z firmą zajmującą się recyklingiem – Renewi. Naukowcy opracowali szybki proces sterylizacji masek ochronnych. Artykuły są odkażane za pomocą pary wodnej o temperaturze 121° C. Proces nie wpływa negatywnie na ich skuteczność. Przy wsparciu firm zbierających odpady, nawet 48 tys. masek może zostać poddanych dezynfekcji każdego dnia.
Wyżej wymienione pomysły innowacyjnych przedsiębiorstw z pewnością pomogą zredukować negatywny wpływ zużytych maseczek na środowisko. Jednak, aby tak się stało niezbędne jest odpowiedzialne zachowanie ogółu społeczeństwa. Przede wszystkim, zużyte maseczki muszą trafiać tam gdzie ich miejsce.
Wg GISu maseczki noszone przez osoby zdrowe, powinny być wyrzucane do pojemnika na odpady zmieszane. Natomiast, artykuły noszone przez osoby zakażone lub z podejrzeniem choroby, muszą być umieszczane w specjalnych workach (worek może być wypełniony w maksymalnie ¾ objętości). Kolejnym krokiem jest umieszczenie tak zamkniętej maseczki w drugim worku, który oznaczamy datą i godziną zamknięcia. Po tym, umieszczamy worek w miejscu skąd odbierane są odpady.
Warto też rozważyć, noszenie maseczek wielokrotnego użytku. Często są one produkowane lokalnie, z materiałów takich jak ścierki czy prześcieradła. Przez to charakteryzują się one mniejszym śladem węglowym niż produkowane na szeroką skalę maseczki jednorazowe. Tutaj, dobrym przykładem jest maseczka stworzona na warszawskim SGGW, która dodatkowo posiada roślinny filtr antywirusowy.
Jednorazowe rękawiczki jako odpady
Rękawiczki ochronne stały się, obok maseczek, główną bronią społeczeństwa w walce z rozprzestrzenianiem się wirusa. Nic dziwnego, że popyt na nie wzrósł diametralnie i w konsekwencji, mamy do czynienia z kolejnym „śmieciowym” problemem.
Wśród najczęściej stosowanych rękawic ochronnych, można wymienić lateksowe, nitrylowe oraz winylowe. Każde z nich wymagają skomplikowanej technologii recyklingu, więc najczęściej lądują na wysypiskach śmieci, gdzie spędzają wiele lat.
Mogłoby się wydawać, że najbardziej przyjazne środowisku są rękawiczki lateksowe. Mimo, że są produkowane głównie z kory drzew kauczukowych, to wiele chemicznych dodatków utrudnia ich przetwórstwo.
Jedną z niewielu firm, które wzięły na siebie obowiązek recyklingu rękawic jest TerraCycle. Dzięki opracowanemu systemowi, każdy może odesłać do siedziby firmy zużyte rękawice. Opatentowana technologia pozwala na oddzielenie poszczególnych tworzyw sztucznych z artykułów i przerobienie ich na granulat, zdatny do ponownego użycia.
Krok dalej poszła marka Showa. Wykorzystuje on technologię Eco Best (EBT), która pozwala biodegradacji nitrylu i innych włókien syntetycznych w rękawicach. W taki sposób, rękawice mogą się rozkładać na wysypiskach tworząc nawóz. Cały proces trwa maksymalnie 5 lat.
Duże zaśmiecenie poszczególnych regionów naszej planety, stało się także bodźcem dla wielu akcji społecznych. Na internetową walkę z porozrzucanymi po mieście rękawicami, zdecydowała się grupa Clean This Beach Up (Miami). Kampania polegała na zachęceniu ludzi do zwracania uwagi na rękawice zalegające na ulicach, fotografowania ich oraz publikowania w mediach społecznościowych wraz z hasztagiem #TheGloveChallenge.
Butelki po płynach do dezynfekcji, czyli stary problem w nowej odsłonie
Wraz z rozwojem pandemii, w ruch poszły także wszelkie płyny dezynfekujące, w większości dystrybuowane w butelkach plastikowych. To kolejny cios wymierzony w środowisko, które jeszcze przed pandemią było dosłownie zasypane plastikiem.
Pozostałości po środkach do dezynfekcji mogą utrudnić proces recyklingu i zanieczyścić przetwarzane odpady. Na szczęście, nic nie stoi na przeszkodzie, aby wypłukać butelki przed wyrzuceniem.
Jeszcze lepszym wyjściem jest wielokrotne używanie takich butelek. Wielorazowe napełnianie pojemników, zmniejsza zapotrzebowanie na plastik. Dodatkowo, wykonując płyn do dezynfekcji wg udostępnionych instrukcji (np. przez WHO), oszczędzamy pieniądze.
Rozwiązaniem problemu plastikowych butelek może być produkt firmy WI Labs. Go.C to dozownik wpisujący się w standardy inteligentnych urządzeń. Niewielkie urządzenie może być przypięte do paska u spodni, a jego obsługa może się odbywać za pomocą jednej ręki (wystarczy ścisnąć urządzenie, aby otrzymać dawkę płynu). Ponadto, Go.C jest wyprodukowany z materiałów poddanych recyklingowi.
W czasach pandemii, prawdziwą hossę przeżywają także producenci mydła. Kilku z nich, notując rekordowe zyski, stara się pamiętać o środowisku. Dla przykładu, firma Carex zachęca do ponownego napełniania pustych butelek po mydle. Produkty napełniające są sprzedawane w woreczkach, które można poddać recyklingowi.
Sposób na odkażanie kombinezonów ochronnych
Z ciekawą inicjatywą wyszli pracownicy Politechniki Śląskiej wraz z firmą WAAM. Zaprojektowana brama do odkażania kombinezonów ma za zadanie zmniejszyć ryzyko zakażenia się koronawirusem podczas ich ściągania oraz zmniejszyć częstotliwość problematycznej utylizacji tych środków ochronnych.
Tania ropa = nieopłacalny recykling
Wiele wielkich firm stara się zbudować pozytywny PR, bazując na potrzebach społecznych w czasie epidemii. Na przykład Ford wytwarza fartuchy wielokrotnego użytku z materiałów poduszek powietrznych, a Orlen produkuje płyn do dezynfekcji.
Niestety, skutki koronawirusa mogą być także pokusą dla korporacji. Mowa tu o jednym, konkretnym zjawisku – taniej ropie. Surowiec ten ma duży udział w produkcji tworzyw sztucznych. Niskie ceny ropy, sprawią, że bardziej opłacalne będzie wyprodukowanie nowych butelek lub maseczek niż przetwórstwo zużytych. Dotyczy to z pewnością wszystkich branż, które swoją produkcję opierają na tworzywach sztucznych.