Czego Taco Hemingway nauczył mnie o biznesie

Dodane:

Adam Trojańczyk Adam Trojańczyk

Czego Taco Hemingway nauczył mnie o biznesie

Udostępnij:

Taco, czyli właściwie Filip Tadeusz Szcześniak to polski raper. Jego historia z muzyką rozpoczęła się w 2011 roku, kiedy to tworzył swoje pierwsze utwory. Niestety aż do 2014 roku nie udało mu się wypłynąć z nizin i osiągnąć oczekiwanego przez niego rozgłosu. Wtedy zrozumiał, w czym tkwi problem i zamiast kontynuować śpiewanie po angielsku, wydał płytę w ojczystym języku.

Płyta ta przyniosła niesamowity rozgłos, a Taco na swoim koncie ma od tego czasu 7 dodatkowych albumów. Sprzedał ich ponad 240 tysięcy i stał się jednym z najlepiej sprzedających raperów w kraju. Trzykrotnie nominowany do Nagrody Muzycznej Fryderyk i dwukrotny jej laureat. Nominowany także do nagrody MTV Europe Music Awards. Żadnej z wyżej wymienionych nagród nigdy nie odebrał, bo jak twierdzi, nie robi nic dla sławy. Gdy w maju 2019 roku razem z Dawidem Podsiadło ogłosili wspólny koncert, 73 tysiące ludzi kupiło bilety w przeciągu niemal 3 godzin.

Ponieważ od wielu lat mam przyjemność słuchać utworów Filipa, to zawsze znajduje w nich ciekawe inspiracje, które towarzyszą mi w życiu codziennym.

Każdy chce mieć startup

Mówi, że pi**** cały Mordor
Ma go dość, bo szefowa jest idiotką
A ten jego nowy startup zrobi pogrom
Coś tam, coś tam, coś tam dot com

Nie zrozum mnie źle, sam prowadzę firmę, doradzam młodym przedsiębiorcom, pracuję ze startupami i sam startup posiadałem i nawet kilka z nich nie wypaliło. Natomiast im dalej idę tą drogą, tym bardziej odnoszę wrażenie, że żyjemy w okresie, gdy prowadzenie własnego startupu stało się modą i sposobem na życie. Dla niektórych czymś tak ważnym, że tracimy niekiedy kontakt z rzeczywistością i tym, co nas otacza. Zakładamy startup, bo to jedyna słuszna droga, bo to moda, bo wszyscy go mają. Więc żyjemy sobie dla sławy, dla trendów i dotacji dla kolejnej aplikacji do lokalizowania fontann w mieście. Sam Taco w jednym z utworów mówi:

[…] w Warszawie gdzie każdy ma jakiś projekt; Lecz żaden się nie skończy i żaden nie trafi w obieg;

Czasem jest też tak, że w naszym życiu nie wszystko układa się tak, jak byśmy tego chcieli, że czasem nasze życie, szczególnie to zawodowe, nie daje nam tego, czego byśmy od niego oczekiwali. Wówczas patrząc na otaczający nas świat, wpadamy w pułapkę myślenia i przychodzą nam do głowy na tyle błędne założenia, że źle ten świat interpretujemy. Czytałem dawno temu słowa Bartosza Majewskiego o tym, że wszyscy mamy nieracjonalne oczekiwania:

A potem przypomniałem sobie dwie infografiki – miałem okazję przygotować je na nasz firmowy fanpage – w których opisywałem, że:

  • w każdej sekundzie na całym świecie powstają 3 nowe startupy. Co daje 259 200 nowych pomysłów każdego dnia;
  • 90% startupów upada, głównie z powodu źle przeprowadzonego badania rynku.

Jak widzisz, dane są niebagatelne, a mimo tego tak wielu z nas, właśnie pod chwilą emocji podejmuje czasem irracjonalne decyzje. Nie przeprowadza badań rynkowych, nie planuje swoich działań, nie zaczyna od tworzenia produktów minimalnie gotowych, a zamiast tego robi coś, z czego nikt nie chce korzystać, wydając na to swój cały majątek. Od lat mentoruję młodych przedsiębiorców i zawsze zadaję im, jako pierwsze zadanie, pracę domową, w której proszę, by dokładnie prześledzili swoją konkurencję. Gdy mówią, że jej nie ma lub jest znikoma, denerwuję się, bo dobrze wiem, że to nie jest prawdą.

Jeżeli nie jesteś gotowy, nie masz zaplecza, dobrego pomysłu, nie rób nic na siłę. Nie musisz próbować i robić tego, co robią wszyscy. Może lepiej poczekać albo pójść zupełnie inną drogą. Przyjdzie i czas na Ciebie. Tylko odrób swoją pracę domową!

Zakłamane fakty

W utworze 515 możemy wysłuchać: Nie zaglądam do tych liczb, ale wiem, że wy tak; Licz tych followersów, ja sukcesy mierzę w płytach; A nie lajkach[…];

Bardzo często, kiedy już zbadamy naszą konkurencję i okaże się, że idziemy w dobrym kierunku, naszym pomysłem zaczynamy dzielić się z szerszym gronem odbiorców. Problem polega na tym, że nie rozmawiamy ze swoim potencjalnym klientem, a ze swoimi znajomymi. Tworzymy kółko adoracji ludzi poklepujących nas po plecach i mówiących –„Niesamowity pomysł”, „Super, że na to wpadłeś”, „Jak to zrobisz, to będę Twoim klientem”. Zamiast tego powinniśmy wyjść poza firmę, kręgi znajomych, zbadać rynek, zobaczyć czy problem, jaki chcemy rozwiązać, faktycznie istnieje, a jeżeli tak, to czy za jego rozwiązanie ktoś będzie chciał nam zapłacić. Nie wolno nam oceniać naszych osiągnięć po ilości pochwał, a pomóc nam mogą tylko realne dane. Kiedy będziemy je ignorować, to gdy po czasie spojrzymy na nasze konto bankowe, na listę naszych klientów, to przekonamy się, że zupełnie nijak ma się to do realnego zapotrzebowania i tego, czy chociaż trochę udało się nam urosnąć.

Celebryckie startupy

Milionerzy w Stanach bawią się w gangsterów; Leją wodę, to już jakaś powódź jest; A gangsterzy w teledyskach chcą udawać milionerów, bo w tym niemożliwym świecie nikt już nie chce być kim jest;

Jak już przebrniesz tę początkową drogę, znajdziesz się w gronie innych przedsiębiorców, z którymi przyjdzie Ci nawiązywać relacje, nie tylko stricte biznesowe. Trafiłem jakiś czas temu na sformułowanie „celebryckie startupy” i zapadło mi ono na długo w pamięci. Jak wspomniałem wcześniej, bardzo często można znaleźć takie „firmy”, których życie skupia się tylko na tym, by pozyskiwać dofinansowania do swoich projektów. Nie skupiając się na sprzedaży, zwrotach, ludziach, klientach, czy nawet udoskonalaniu nie tylko produktu, czy usługi, ale także wszystkich metodyk, jakie im towarzyszą.

Takie firmy wypaczają ekosystemy na całym świecie. Styczność z takimi patologicznymi startupami może przyczyniać się także do naszej niechęci spróbowania swoich sił w biznesie, ale kiedy już jesteśmy kawałek dalej, będziemy chcieli się wycofać ze swoich działań.

Całe szczęście takich przypadków jest coraz mniej, coraz bardziej restrykcyjnie podchodzi się do projektów, które wcześniej dostały finansowanie z programów unijnych i dopuszcza się tylko nowe, innowacyjne produkty do głosu.

Dorzucę jeszcze jeden z najbardziej znanych postów z ostatnich paru lat w grupie Rozmowy o Startupach na Facebooku, pokazujący to, że bez finansowania ludzie nawet nie chcą próbować swoich sił w biznesie:

Czarne płaszcze, czarne rury, no i czarne „Roshe”, rozbity iPhone 6, choć zarabia marne grosze;

Nie patrz na innych, zawsze rób swoje. Bądź inny niż cała reszta, wyróżnij się, ciesz się anonimowością, początkiem drogi i pamiętaj, by nigdy nie robić czegoś, z czego nie będziesz dumny. Pamiętaj też, bo to bardzo ważne, by dokładnie sprawdzić, jakie są realne szanse na to, co planujesz zrobić. To nie wstyd, gdy coś nie wypali. To normalne, że czasem mimo tego, że wydawać się mogło wszystko zrobiliśmy poprawnie, jednak coś poszło nie tak. Żadne przedstawienie nie może przecież trwać wiecznie. Grunt to umieć przyznać się do winy. Jak mawia Lech Kaniuk: „Najwyżej jak się nie uda, możesz napisać o tym książkę”. Spróbuj jednak wyeliminować ryzyko porażki już na samym początku, a potem zobacz, co się wydarzy.

Tylko praca jest drogą do sukcesu

Uwielbiam te słowa: „Nie zaczynasz od budowy muru. Nie mówisz sobie – zbuduję najbardziej wspaniały mur, jaki został wybudowany. Nie zaczynasz od tego. Mówisz – położę tę cegłę tak idealnie, jak tylko cegła może zostać położona. Robisz to każdego dnia i wkrótce masz przed sobą mur” – mawiał Will Smith w wielu swoich wywiadach. Podobną, co do pracy ideę, ma Taco. Jego styl definiuje ciężka, wielogodzinna praca:

Znowu pracowałem jakieś 10 godzin non-stop, żeby dawać moim fanom wszystko na co zasłużyli;

Praca skierowana na to, by odbiorcy postrzegali nas bez żadnych zarzutów.

Nieważne czy pod sceną ludzi prawie 30 koła; czy trzydziestu chłopa. Te przypadkowe typy z Opola…
Zagram tak samo, czy w hostelu mam tu syfu do kolan; czy apartament Hilton – tak się tworzy smyku renoma.

Kiedy więc już zbadasz konkurencję, zbadasz rynek i będziesz pewien, że idziesz w dobrym kierunku, to tylko sumienna, ale czasem i ciężka praca jest gwarantem tego, by osiągnąć upragniony cel. To tylko kwestia czasu, siły i determinacji. Nie ma marzeń niemożliwych do zrealizowania i nie ma celów niemożliwych do osiągnięcia. Grunt to wiedzieć, kiedy iść, a kiedy odpuścić, kiedy się cofnąć o krok, by znów zrobić dwa kroki naprzód. Warto też pamiętać o tym, że jeżeli cokolwiek robimy to nieważne dla kogo i za ile – nie selekcjonujemy, ale zawsze dajemy z siebie tyle, ile dalibyśmy dla najbardziej wartościowego klienta.

Więc jeżeli chcesz stworzyć dobry, dający zarabiać biznes, znajdź swoją drogę, pracuj sumiennie, w ciszy, ciesząc się, póki możesz, anonimowością, popełniaj błędy i wyciągaj z nich wnioski i przede wszystkim nigdy się nie poddawaj!

Czasem trzeba jednak znaleźć czas dla siebie

I chyba ostatnia, równie ważna, ale nie doceniana czynność, którą powinniśmy wykonywać. Sen, odpoczynek i balans. Kiedy pracujesz nad własnym startupem, potrafisz się kompletnie zatracić i stracić z oczu to, co najważniejsze, czyli cel. Najczęstszą przyczyną jest wypalenie, zmęczenie i brak odpoczynku. Czytając ostatnio książkę „Plemię Mentorów” doszedłem do wniosku, że każdy z tych wielkich ludzi sukcesu, oprócz ciężkiej harówki, bardzo dużo odpoczywał, odmawiał innym, modlił się lub medytował, czytał i spędzał czas z rodziną. Każdy z tych 100 ludzi różnił się bardzo od innych, ale te wcześniej wymienione czynności bardzo się pomiędzy nimi zazębiały.

Pracowałem cały dzień, żeby miło spędzić noc
Żeby życie było snem, żeby słyszeć życia dźwięk

Taco z przekorą mówi tutaj o tym, że kompletnie się zatracamy, żyjąc trochę tak, jakby to praca nas definiowała. Ale mówi tez o tym, jak bardzo potrzebny jest dystans, stonowanie i to, żeby znaleźć jakiś punkt, który odciąga nas od codziennej pracy. Żebyśmy mogli się cofnąć, spojrzeć na wybudowany przez nas kawałek muru, sprawdzili, czy wszystkie położone cegły się ze sobą stykają. Dzięki temu zyskamy to, że tak szybko nie zwariujemy, nie stracimy kontaktu z zespołem czy innymi ludźmi, albo nie sprawimy, że właśnie przez nasze zmęczenie i brak perspektywy nasz pomysł na biznes nie wypali, albo rozwinie żagle, my wylądujemy za burtą, a ten popłynie dalej bez nas.

Popisał, popisał, ale co z tego

No właśnie tyle, że chciałbym Ci powiedzieć, żebyś robił to, co kochasz, żebyś swoim podejściem do biznesu myślał o tym, jak realnie możesz zmienić świat, chociażby ten Twój osobisty, mały, za rogiem. I zawsze bądź szczerzy i bądź sobą (chyba, że jesteś celebryckim startupem, wtedy bądź kimś innym).

Zamiast brać hajs, wolę dawać przykład
Reputacji nie odkupi żadna cyfra

 

Adam Trojańczyk, członek zarządu i COO w software house’ie Inwedo.

Posiada czternaście lat doświadczenia w branży IT. Pracował z firmami z różnych zakątków świata. Od strefy ekonomicznej w Meksyku, firm w USA, poprzez dziesiątki firm z Europy, największe agencje interaktywne w Polsce, aż po firmy z Japonii i Australii. Przez ten czas zarządzał swoim software housem oraz współtworzył i angażował się w rozwój wielu startupów. Był mentorem i ekspertem w programach akceleracyjnych. Po godzinach pisze artykuły na swoim blogu https://trojanczyk.pl.