Czy Muzy korzystają ze sztucznej inteligencji? O roli AI we współczesnej sztuce

Dodane:

Przemysław Zieliński Przemysław Zieliński

Czy Muzy korzystają ze sztucznej inteligencji? O roli AI we współczesnej sztuce

Udostępnij:

Niszczy czy ratuje? Przyglądamy się wpływowi sztucznej inteligencji na świat sztuki. Od kiczowatego chłamu, który generuje w kilka sekund po domy aukcyjne, gdzie AI wchodzi do gry o wielkie pieniądze.

Wystarczy otworzyć pierwszy lepszy generator obrazów AI, by przez chwilę poczuć się jak impresjonista, surrealista czy drugi Andy Warhol tworzący pop art. Kilka kliknięć i już otrzymujemy grafikę stworzoną w wybranym przez nas stylu. Ale skoro o stylu mowa, to jakie noty za styl otrzymałaby właśnie nasza cyfrowa twórczość? Mogłaby się równać z tym, co wychodziło spod pędzla rzeczywistych twórców?

No właśnie.

Ale tym razem nie chcemy zatrzymywać się na banalnym stwierdzeniu, że dostępne generatory grafik zabijają sztukę. Jak głosi ludowe powiedzenie – na pochyłe drzewo każda koza skacze, więc nie idźmy tą drogą. W zamian podrążmy temat – bo być może oprócz zalewu tanich grafik, sztuczna inteligencja może pomóc w zachowaniu integralności sztuki?

Chodź AI, pomaluj mi świat

Wiecie, ile kosztuje najdroższy obraz stworzony przez krzemowego malarza? Ponad milion dolarów. Taki rekordowy wynik osiągnięto 7 listopada 2024 podczas aukcji w Sotheby’s. Przedmiotem licytacji było dzieło „God. Portrait of Alan Turing”, które po raz pierwszy zaprezentowano na początku 2024 roku podczas globalnego szczytu ONZ w Genewie poświęconego sztucznej inteligencji. Początkowa wartość portretu zamykała się w przedziale 120 000 – 180 000 dolarów. Jednak wskutek 27 ofert i zaciekłej rywalizacji podczas aukcji, kwota ta wzrosła pięciokrotnie.

Autorem portretu swojego… przodka? Kreatora? – wszak Turing uznawany jest za pioniera sztucznej inteligencji – jest humanoidalny, zasilany sztuczną inteligencją robot Ai-Da.

Prawdziwe czy nie?

Jak sprawdzić, że wiszący w naszym salonie Kossak jest rzeczywiście „tym” Kossakiem? Przy weryfikacji dzieł sztuki korzysta się z trzech najpopularniejszych metod:

  • zasięgamy opinii koneserów: najstarsza i najpowszechniejsza metoda, polegająca na fizycznym zbadaniu obiektu przez ekspertów i przedstawieniu ich opinii;
  • klasyczny research: śledzenie udokumentowanej historii dzieła sztuki – poprzez materiały archiwalne, listy, listy galerii itp. – w celu ustalenia, kiedy obiekt powstał;
  • testy kryminalistyczne: konserwatorzy używają narzędzi takich jak datowanie węglowe, promieniowanie rentgenowskie i spektroskopia w podczerwieni, aby sprawdzić, czy dzieło sztuki zawiera autentyczne elementy.

Teraz nasze możliwości poszerzają się o jeszcze jedną metodę. Tak jest, dobrze kombinujecie – chodzi o sztuczną inteligencję.

Rozpoznać twórcę po jednym pociągnięciu pędzla

Firma Art Recognition z siedzibą w Zurychu twierdzi, że przeprowadziła ponad 500 ocen autentyczności przy użyciu dwóch rodzajów sztucznych sieci neuronowych. Spółka kompiluje zestawy obrazów poszczególnych artystów – reprodukcje zweryfikowanych dzieł sztuki – na których sztuczna inteligencja może trenować. Takie zestawy zawierają również podrobione oryginały, obrazy anonimowych artystów i twórczość wygenerowana przez AI. Po to, aby pomóc algorytmom wykryć podróbki.

Po przeszkoleniu, sztuczna inteligencja jest w stanie rozpoznać pociągnięcia pędzla artysty, wariacje kolorystyczne i elementy kompozycji we wcześniej niewidzianych pracach. Jeśli ktoś z Waszych bliskich pracuje właśnie w takim środowisku i w tym momencie czujecie się zagrożeni o jego posadę i dalszą karierę – spokojnie. Jak zwykle w takich przypadkach, wybrzmiewa hasło: „sztuczna inteligencja ma pomóc ekspertom, a nie ich zastąpić”. Mimo rewolucyjnego potencjału, AI w domach aukcyjnych wciąż traktowana jest jako narzędzie – podobnie jak zdjęcie rentgenowskie, które ma pomóc rozstrzygnąć artystyczne spory.

Rubens czy  nie Rubens?

Jedną z najgłośniejszych weryfikacji, która mocno podzieliła środowisko koneserów sztuki i historyków, była sprawa dotycząca obrazu Rubensa „Kąpiel Diany”. Zespół Art Recognition doszedł do wniosku, że wiszący w Museum Boijmans obraz, choć nie jest oryginałem, może być dziełem Rubensa i jego pracowni. „To była ocena autentyczności, a nie potwierdzenie” – mówi Popovici. „Doszliśmy do wniosku, że jest to częściowo dzieło Rubensa. Nasza sztuczna inteligencja nie może wiedzieć, kto wykonał resztę, ale jedną z możliwych interpretacji byłaby taka, że obraz powstał w warsztacie artysty”.

Podczas swojej prezentacji w Tefaf, Popovici wyjaśniła, że firma wykorzystała swój system sztucznej inteligencji, przeszkolony na danych pobranych z zaakceptowanych dzieł z autografami Rubensa, do analizy przedmiotowego dzieła, przeprowadzając analizę różnicową na fragmentach obrazu.

– Oprócz zaakceptowanych dzieł z autografami wprowadziliśmy również do sztucznej inteligencji obrazy kopii, imitacji, dzieł wielbicieli itp. Na podstawie wszystkich tych obrazów szkoleniowych sztuczna inteligencja nauczyła się unikalnego stylu Rubensa, ale także odróżniania autentycznych dzieł od dobrych imitacji – mówi Popovici. – Na obrazie znaleźliśmy 29 łatek: dziesięć zostało zidentyfikowanych jako wyraźnie autentyczne, z prawdopodobieństwem powyżej 80%; osiem zostało sklasyfikowanych jako autentyczne, z prawdopodobieństwem między 60% a 80%”. Ale siedem łatek znalazło się w niejednoznacznym przedziale 50%-60%, co oznacza, że sztuczna inteligencja nie mogła określić, czy są one autorstwa Rubensa, czy nie. Cztery poprawki uzyskały prawdopodobieństwo poniżej 50% – wyraźnie nie były autentyczne – tłumaczy szefowa Art Recognition.

Niektóre poprawki są wyraźnie negatywne, wśród nich postać Diany, dodaje Popovici, mówiąc, że według ich sztucznej inteligencji Diana nie jest stworzona ręką Rubensa.

Bulwers czy nie bulwers?

Nils Büttner, przewodniczący Centrum Rubenianum – wiodącego autorytetu w dziedzinie uwierzytelniania Rubensa i organizacji stojącej za katalogiem raisonné Rubensa – powiedział The Art Newspaper, że jego zdaniem dzieło badane przez Art Recognition nie jest w rzeczywistości oryginalnym dziełem Rubensa.

W rozmowie z dziennikarzami The Art Newspaper, Popovici powiedziała: „Ciekawie jest zobaczyć, co eksperci mają do powiedzenia w tej sprawie… Spośród wielu wersji tego obrazu, tylko dwie zostały przedstawione jako potencjalnie autentyczne. Oprócz wersji znajdującej się we francuskiej kolekcji prywatnej, która była przedmiotem tego [dochodzenia], istnieje jeszcze jedna, znajdująca się w Muzeum Boijmans van Beuningen w Rotterdamie”.

Chociaż strona internetowa Muzeum Boijmans opisuje swoją Kąpiel Diany jako dzieło Rubensa, Büttner podkreśla również, że dzieło mogło nie zostać wyprodukowane przez samego malarza. „Nie jest to fragment pierwotnej wersji. Mogą istnieć powiązania z artystą, ponieważ Rubens używał wstępnie zagruntowanych płócien i sprzedawał produkty takie jak ten w swoim studio” – wyjaśnia.

AI robi porządek na wirtualnych aukcjach

Ale sztuczna inteligencja nie rozsiadła się wyłącznie w renomowanych domach aukcyjnych, gdzie rozstrzyga o autentyczności obrazów wartych grube miliony. AI bez obaw wchodzi także na internetowe portale aukcyjne, takie jak eBay. Także tam można kupić dzieła uznanych malarzy. Albo falsyfikaty.

Jeden z takich głośniejszych przypadków dotyczył obrazu Claude’a Moneta „Las ze strumieniem”. Wystawiający żądał za niego 599 000 dolarów, twierdząc, że obraz pochodzi z 1867 roku. Przedstawiciele Art Recognition orzekli jednak, że obraz jest fałszywy. Ba, do tej pory firma oznaczyła ponad 40 obrazów, oszczędzając kupującym pokaźną gotówkę, którą w innym przypadku wydaliby na falsyfikaty.

Czytaj także: