Dbanie o zdrowie pracowników powinno być w DNA każdej organizacji – Tomasz Chaciński (Worksmile)

Dodane:

Kasia Krogulec Kasia Krogulec

worksmile

Udostępnij:

– Wiele firm już nie wróci do pracowania na stałe w biurach, więc będzie trzeba zastanowić się jak budować kulturę wdzięczności. Spotkania raz na kwartał, czy raz na miesiąc mogą nie wystarczyć, by podsumować ich wyniki. Managerowie powinni doceniać pracowników nawet za małe rzeczy i uczyć, że sami za te rzeczy mogą się nagradzać – mówi Tomasz Chaciński, CEO Worksmile.

Worksmile to narzędzie do budowania kultury organizacji. Wspiera pracodawców w integracji ich pracowników poprzez 3 elementy. Jednym z nich jest wellbeing, moduł, który wspiera dobrostan fizyczny i mentalny pracowników dzięki grywalizacji oraz edukacji prozdrowotnej. Buduje także społeczność i poczucie sensu dla pracowników firmy.

Drugi moduł jest odpowiedzialny za komunikację wewnątrz firmową. Działa jak Facebook, na którym pracodawca poprzez tablicę aktualności, grupy tematyczne, ankiety i powiadomienia jest w stanie budować komunikację docierającą skutecznie do swojego zespołu.

Trzeci filar to moduł kafeteryjny, który cyfryzuje i konsoliduje całą politykę benefitów i świadczeń w organizacji. Dzięki niemu pracownik ma dostęp z jednego miejsca do świadczeń i benefitów. Może także skorzystać z palety ponad 700 produktów i usług. Należą do nich np. Zalando, kina, teatry, Spotify i wiele innych.

Pracodawca przekazuje miesięczne budżety dla pracowników, którzy mogą decydować, z czego będą korzystać. W tym systemie pracodawca ma dostęp do administracji, systemu motywacji pracowników i może ich nagradzać za osiągnięcia w firmie. W ten sposób budowana jest kultura wdzięczności. Kadry mogą zarządzać z jednego poziomu całą polityką benefitową, skracając swój czas pracy. Oszczędność czasu w kwestii rozliczeń benefitowych to nawet 6 dni w skali miesiąca.

Na czym polega grywalizacja w Worksmile?

Tomasz Chaciński: Mobilizujemy użytkowników do podejmowania 87 różnych aktywności: fizycznych, mentalnych, a nawet samorozwojowych, takich jak czytanie książek. Dajemy możliwość tworzenia wyzwań. Mogą być one ogólnofirmowe, między działami lub w samodzielnych zespołach. Pracodawca może tworzyć różne wyzwania, w których pracownicy coś wygrywają. Wyzwania mogą być też społecznościowe. Np. osiągnięty wynik pozwoli przekazać pieniądze na fundację, albo zorganizować akcję, której celem jest zmniejszenie emisji CO2. Nasza platforma pozwala przeliczyć, jaka jest emisja CO2, kiedy użytkownicy zamieniają samochody na rowery, aby dojechać do pracy.

Śledzicie wyniki osób uprawiających sport?

Tak. Jesteśmy marketplacem, więc łączymy się z np. Endomondo lub Fitbitem i wszystkie wyniki zamieniamy na rankingi, statystyki i punkty. Mamy zbudowane też takie własne Endomondo, dla tych osób, które nie korzystają z żadnej aplikacji zewnętrznej tego typu. W naszym trackerze mogą oznaczać się ze znajomymi z pracy, zbierać specjalne odznaki, np. za integrację z ludźmi.

Dla introwertyków przygotowaliśmy bardziej prywatną grę. Sami zbierają odznaki, nie integrując się z działaniami innych osób. Te wszystkie dane są matchowane z bazą wiedzy i w ten sposób użytkownicy dostają również treści edukacyjne. Działa to w ten sposób, że użytkownik dostaje od nas powiadomienie typu: „Tomek, widzieliśmy, że biegałeś, mamy dla ciebie artykuł na temat biegania, który może cię zainteresować”.

W tę grywalizację wchodzi cała rzesza elementów edukacyjnych. Pokazujemy też użytkownikom jak o siebie zadbać. Udostępniliśmy także możliwość treningów online live. Nasi użytkownicy łączą się przez naszą platformę z klubami sportowymi i rekreacyjnymi, aby uczestniczyć na żywo w treningu prowadzonym przez trenera. Oprócz tego prowadzimy masę statystyk – kiedy użytkownikowi spada motywacja, kiedy mu rośnie i porównujemy wszystko do średniej firmowej.

Pamięta Pan jakieś maile, kiedy ludzie wykazali wdzięczność za korzystanie z Waszej platformy?

Dostajemy takie informacje, nawet od naszych własnych pracowników. Jedni rzucili palenie, albo zrobili się bardziej aktywni. I dlatego nasi pracownicy z firmy nie odchodzą, choć pewnie w niektórych miejscach mogliby więcej zarabiać.

Inni często piszą, że np. schudli, lepiej się poczuli. Pracodawcy cieszą się, że ludzie są bardziej zaangażowani. Mieliśmy nawet taką firmę, gdzie dzięki Worksmile zaangażowanie wzrosło o 71%.

Jak można przekonać sceptyków takich rozwiązań, którzy uważają, że za dużo czasu spędzamy z telefonem w ręku?

To pracodawca przekonuje pracowników, bo my sprzedajemy Worksmile poprzez B2B. Jesteśmy formą benefitu. Potem kontaktujemy się przez platformę z użytkownikami i wtedy możemy ich zachęcać do korzystania z aplikacji. Nie przekonamy jednak osób, które mówią internetowi i social mediom „nie”.

Zadaniem tej platformy jest dawać dobro, szczęście i uśmiech, co zresztą mówi sama nazwa. Staramy się kreować powiadomienia i komunikaty w nurcie pozytywnej psychologii, tak, aby ten użytkownik do nas ponownie trafiał. Poza tym nasza platforma jest jedynym źródłem pozyskania benefitów w firmie, więc siłą rzeczy pracownicy do nas powracają.

Niedawno powstał Wasz raport na temat zachowań Polaków podczas pandemii. Do jakich wniosków doszliście?

Zobaczyliśmy jak zmieniły się potrzeby pracowników z czasów przedcovidowych do momentu lockdownu i potem co się działo jak powróciliśmy do biur, lub do pracy hybrydowej. Trzy podstawowe formy ruchu, z których korzystają polscy pracownicy to: spacer, rower i bieganie. Jak przyszedł lockdown, to wiadomo, że te aktywności nie były możliwe, więc wszystkie treningi przeniosły się do domu. Ludzie zaczęli się interesować jogą, medytacją i rozciąganiem ciała. Wiele osób szukało informacji na ten temat w internecie. Preferencje zaczęły się zmieniać.

Zauważyliśmy też chęć kontaktu z ludźmi online.  W ciągu miesiąca potroiły się statystyki związane z ilością like’ów na platformach społecznościowych. Tak samo zwiększyła się ilość zdjęć, które dodali. Czytali również więcej postów i artykułów.

Kolejnym elementem były preferencje zakupowe pracowników. Z wiadomych przyczyn pracownicy zaczęli rezygnować z kart sportowych. I nadal karty sportowe nie cieszą się zainteresowaniem. Ludzie przerzucili się na zakupy sprzętu sportowego do domu. To też pokazuje pracodawcom, w jakie benefity warto w danym momencie inwestować. Trzeba też te wybory raz na jakiś czas weryfikować.

Jakie culture hacki w firmie warto obecnie wprowadzić?

Wszystkie działania propracownicze, które wcześniej podejmowali pracodawcy, były nieskalowalne, ponieważ były analagowe. Nie mogły być wykorzystywane kiedy zamknęliśmy biura.

Ja przede wszystkim szedłbym w kierunku skalowalnych i cyfrowych rozwiązań do budowania kultury organizacji i tworzenia wewnątrzfirmowej społeczności. Tych zmian nie da się wprowadzić w miesiąc, ale kiedyś trzeba zacząć je stosować.

Bardzo ważne jest dbanie o zdrowie pracowników i to powinno stać się elementem DNA organizacji. Jeśli uda nam się zastosować prewencje w kwestiach dbania o zdrowie, to mamy mniej zwolnień, przekłada się to także na mniejsze koszty. A ci ludzie, którzy czują się dobrze, będą bardziej zaangażowani. To z kolei będzie przynosić dla pracodawców korzyści finansowe.

Wiele firm już nie wróci do pracowania na stałe w biurach, więc będzie trzeba zastanowić się jak budować kulturę wdzięczności. Spotkania raz na kwartał, czy raz na miesiąc mogą nie wystarczyć, by podsumować ich wyniki. Managerowie powinni doceniać pracowników nawet za małe rzeczy i uczyć, że sami za te rzeczy mogą się nagradzać.

Wielu pracodawców w okresie pandemii ścięło budżety benefitowe i to jest zrozumiałe. Ale warto dać pracownikom wolność w wyborze świadczeń. Można wygospodarować pewną kwotę na to, aby pracownik mógł sam zadecydować, z jakich benefitów chce korzystać.

Czy nie obawiacie się, że wraz z przedłużaniem się stanu pandemii pracodawcy będą rezygnować z takich rozwiązań jak Worksmile? Czy macie plan B?

Ryzyko jest. Plan B robiliśmy już podczas lockdownu i polegał on na tym, że pokazywaliśmy pracodawcom, że chcemy zadbać o zdrowie ich pracowników i wprowadzać prewencję. To jest pewnym elementem, który utrzyma poziom zaangażowania i zadowolenia w firmie.

Ostatni raport Gumtree pokazuje, że pracownicy na home office coraz gorzej się czują i są coraz bardziej znużeni, zestresowani i zdemotywowani. Staramy się pokazywać naszym klientom, że dbanie o zdrowie pracowników powinno być nie „nice to have”, tylko występować jako część DNA organizacji.

Czy polskiego pracodawcę trzeba przekonywać, że trzeba dbać o zdrowie pracowników?

Niektórych tak (uśmiech). Są tacy, którzy są bardzo świadomi. Czasem jak przychodzimy na spotkanie z klientem, to sami się uczymy, jak dużo fajnych rzeczy można dla pracowników robić. Wtedy stajemy się nośnikiem tych pomysłów, albo po prostu je skalujemy. Są też tacy, którym trzeba pokazać te wartości. Niestety spotykamy też takich szefów, którzy uważają, że ludzie mają być zdrowi po pracy, a w pracy mają pracować.

Czy staracie się edukować pracodawców?

Tak. Może nie jesteśmy mistrzami marketingu, ale staramy się dawać bazę wiedzy pracodawcom, którzy szukają treści o wellbeingu. Pokazujemy też, jak inni klienci rozwiązują pewne kwestie i staramy się tych nowych kontrahentów zainspirować. Poza tym stworzyliśmy grupę tematyczną dla klientów, podpowiadającą, co zrobić, aby osiągnąć jak najlepszą kulturę organizacji poprzez wellbeing, benefity i społeczność.

Z jakimi organizacjami współpracujecie?

Mamy klientów z różnych branż: od białych kołnierzyków po firmy produkcyjne. Z naszej platformy korzystają przedsiębiorstwa w 31 krajach. Są to organizacje, które liczą od 80 do nawet 21 tys. pracowników. Pracujemy z bankami np. z Santander Bankiem, czy BNP Paribas, a także z Ministerstwem Zdrowia. Naszymi klientami są też software house’y czy średniej wielkości nowoczesne firmy, które chcą po postu zadbać o pracowników, czy dać dostęp do różnych świadczeń.

Nowoczesne firmy są bardziej świadome. Warunki pracy ludzi w mniejszych miejscowościach i małych firmach są często trudne. Tacy pracownicy rzadko mają jakieś benefity. Czy uważa Pan, że to w naszym kraju kiedyś może się zmienić?

Myślę, że to jest duży problem jeśli mówimy o skali firm. Większość firm w Polsce jest małych. W ich priorytetach nie jest dbanie o pracowników. Nie mają zasobów ludzkich, ani budżetów. Na Zachodzie istnieją firmy, które sprzedają rozwiązania wellbeingowe typowo do małych organizacji. Słowo klucz to jest „Zachód”, bo tam ludzie mają świadomość pewnych trendów. A u nas potrzeba czasu i edukacji. Państwo też powinno wziąć udział w takiej edukacji. W Wielkiej Brytanii, Francji czy Stanach Zjednoczonych wspiera się pracodawców dofinansowaniami na realizowanie polityki prozdrowotnej w firmach. My sami korzystamy ze swojego rozwiązania, pomimo że jesteśmy małą firmą. Widzimy, jaki to ma wpływ na nasz zespół.

Pozostaje nam ufać, że nasz rząd zacznie pomagać pracodawcom przeciwdziałać problemom zdrowotnym pracowników.

Też mam taką nadzieję. Ostatnio nawet występowałem przed pracodawcami i mówiłem, że fajnie, aby edukacja wychodziła i od miast i od państw. A dziś czytałem, że Singapur zapłaci swoim obywatelom za uprawianie sportu. To musi iść od góry, bo kto ma lepszy zasięg niż władze państw czy miast?

W Australii jest podobne nastawienie. Tamtejsze władze chcą, żeby zdrowi ludzie pracowali, bo tylko zdrowi mogą być efektywni. U nas dla odmiany sprawdza się, dlaczego zmęczeni i sfrustrowani pracownicy są na zwolnieniu.

Te wszystkie kraje, o których mówimy, są daleko gospodarczo przed nami. Musimy zacząć myśleć, że państwo nie jest tylko od tego, że daje dostęp do opieki medycznej, ale też powinno edukować, że warto myśleć o zdrowym trybie życia. Pracodawcy też zaczną w końcu zauważać, że jeśli zapobiegamy wcześniej pewnym problemom, to oszczędzamy pieniądze.