Reverse domain hijacking, cybersquatting czy typosquatting to dla większości startupowców pojęcia zupełnie obce. Jednak w miarę zdobywania popularności przez startup, znajomość tych terminów może być bardzo przydatna. O zagrożeniach czyhających w sieci na nasze domeny rozmawiamy z Marią Jurek, prawnikiem z PATPOL Sp. z o.o. Kancelarii Rzeczników Patentowych oraz Rafałem Agnieszczakiem.
Jakie możemy wyróżnić podstawowe zagrożenia dla domen startupów internetowych?
Zakładając własną działalność gospodarczą należy wykazać się pomysłem i oryginalnością, a nie naśladownictwem. Niestety, często zdarza się, że nowo powstałe podmioty, w tym np. zajmujące się oferowaniem usług czy dalszą odsprzedażą towarów innego producenta, świadomie lub nie, wyborem firmy pod jaką prowadzą działalność gospodarczą (w znaczeniu prawnym firma oznacza nazwę, pod którą przedsiębiorca prowadzi działalność gospodarczą lub zawodową), lub adresem internetowym nawiązują do znaku towarowego bądź nazwy innego podmiotu gospodarczego, naruszając tym samym przysługujące mu prawa.
Wybierając firmę pod jaką chce się prowadzić działalność gospodarczą oraz adres internetowy warto sprawdzić, czy w tej samej branży nie działa inny podmiot o podobnej nazwie, czy pod podobnym adresem internetowym. To zweryfikowawszy, warto zarejestrować firmę (ujawnienia firmy dokonuje się wraz z rejestracją przedsiębiorcy w Krajowym Rejestrze Sądowym lub Ewidencji Działalności Gospodarczej) oraz domenę internetową z możliwie najszerszą liczbą rozszerzeń, tzn. jako plan minimum przyjąć końcówkę .pl i com.pl.
Jakie istnieją formy naruszenia prawa do znaku towarowego w Internecie?
Naruszenie prawa do znaku towarowego w Internecie, prawa do firmy może nastąpić w rozmaity sposób, z czego najpopularniejszym jest posłużenie się tym znakiem/firmą w domenie internetowej. Znak towarowy (graficzny, słowno-graficzny, trójwymiarowy), logo, slogan mogą także być wykorzystane w treści strony internetowej.
Bardzo popularnym zjawiskiem jest cybersquatting polegający na rejestracji domeny zawierającej znak towarowy zarejestrowany na rzecz innego podmiotu, w celu jej zablokowania, a następnie odsprzedaży za kwotę znacznie przekraczającą koszty rejestracji. Cybersquatting uniemożliwia właścicielowi znaku towarowego posługiwanie się najprostszym i najłatwiej kojarzonym z nim przez potencjalnych klientów adresem internetowym, w efekcie czego część potencjalnych klientów nigdy nie trafi do oryginalnej witryny uprawnionego przedsiębiorcy.
„Odmianą” cybersquattingu jest reverse domain hijacking czyli próba wyłudzenia domeny. Praktyka ta polega na próbie prawnego przejęcia przez właściciela znaku towarowego/zastrzeżonej firmy bardzo atrakcyjnej domeny internetowej (acz nie zawsze wiernie odpowiadającej temu znakowi towarowemu czy firmie, lub będącej słowem używanym w języku potocznym), której abonentem jest inny podmiot (w tym przypadku nie traktuje się go jako naruszyciela). Żeby zobrazować to zagadnienie podam wymyślony przez siebie przykład: Centrum Łazienek Sp. z o.o. domaga się transferu domeny od pana X prowadzącego działalność pod adresem internetowym lazienki.pl.
Innym, częstym zjawiskiem jest typosquatting, czyli używanie domen podobnych brzmieniowo do popularnych i znanych domen lub nazw firm. Typosquatting wykorzystuje domeny oparte na prawdopodobieństwie popełnienia błędu w pisowni znanej marki (tzw. literówki) przez użytkownika wpisującego do okna przeglądarki wybrany adres. Korzyści, jakich oczekują typersquatterzy mają swoje źródło bądź w przyciąganiu potencjalnych klientów do swoich stron, za pośrednictwem których prowadzą działalność reklamową lub konkurencyjną wobec podmiotu uprawnionego do znaku, bądź w późniejszym odstąpieniu prawa do domeny właścicielowi znaku. Zdarza się także, że konkurenci rejestrują domeny zawierające znaki konkurencyjnych przedsiębiorców, zakładają blogi, profile na facebooku, by za ich pośrednictwem krytykować, ośmieszać, dyskredytować swoją konkurencję.
W jaki sposób można się bronić przed naruszeniami praw w Internecie?
Przede wszystkim należy wcześniej zabezpieczyć swoje prawa. Aby móc powoływać się na naruszenie prawa do firmy należy wcześniej zarejestrować działalność gospodarczą pod określoną nazwą. Warto także zarejestrować domeny z jak największą ilością rozszerzeń (koszt rejestracji nawet kilku domen jest i tak znacznie niższy niż ich późniejsze odzyskiwanie na drodze prawnej). Bardzo istotne jest także zarejestrowanie znaku towarowego (słownego, słowno-graficznego), sloganu czy logo.
Co zrobić gdy prawo do firmy, znaku towarowego zostaje naruszone w domenie internetowej?
Spory dotyczące nazw domeny .pl rozpatrywane są w Polsce przed jednym z sądów polubownych, tj. Sądem Polubownym ds. Domen Internetowych przy Polskiej Izbie Informatyki i Telekomunikacji, Sądem Arbitrażowym przy Krajowej Izbie Gospodarczej w Warszawie, lub przed sądem powszechnym. Sprawy dotyczące wspólnotowych znaków towarowych zarejestrowanych w domenie internetowej mogą toczyć się w Sądzie Wspólnotowych Znaków Towarowych i Wzorów Przemysłowych w Warszawie. Aby sprawa mogła być rozpatrywana przez Sąd Polubowny, co najmniej jedna ze stron musi mieć siedzibę lub miejsce zamieszkania na terytorium RP.
W przypadku sporów domen .pl, w których dwie strony posiadają miejsce zamieszkania lub siedzibę poza granicami Rzeczypospolitej Polskiej sądem właściwym jest Centrum Mediacji i Arbitrażu przy Światowej Organizacji Własności Intelektualnej z siedzibą w Genewie.
Jak wiele sporów domenowych ma miejsce w Polsce w skali roku?
Sąd Polubowny ds. Domen Internetowych przy Polskiej Izbie Informatyki i Telekomunikacji zamieścił na swojej stronie internetowej www.piit.org.pl statystyki dotyczące zestawienia postępowań. Od 2003 r. Sąd rozpatrzył 609 spraw – 81 postępowań mediacyjnych i 528 postępowań arbitrażowych. Niestety nie mam informacji odnośnie pozostałych sądów, gdyż nie udostępniają tego typu statystyk.
Głośnym przykładem przejęcia domeny była sprawa Swistak.pl kontra Świstak.pl. W 2009 roku spółce Rafała Agnieszczaka udało się wygrać spór sądowy z abonentem domeny Świstak.pl i tym samym serwis aukcyjny działający pod domeną bez polskich znaków uzyskał domenę IDN, czyli taką z polskimi znakami. Poprosiliśmy Rafała Agnieszczaka o odpowiedzi na kilka krótkich pytań:
W 2009 roku po informacji, że Swistak.pl przejął domenę Świstak.pl środowisko domenowe zawrzało. Skąd tyle kontrowersji wokół tej sprawy?
Kontrowersje wynikają z tego, że Rafał Agnieszczak „nie dał zarobić” domeniarzowi ;). Dla nas sprawa była prosta: właściciel domeny zaczął ją przekierowywać na serwis oferujący treści erotyczne i tym samym szkodził naszej marce. Gdyby nie to, pewnie do dzisiaj nie mielibyśmy tej domeny, bo jej zakupem też nie byliśmy zainteresowani.
Po co była Twojej spółce domena Świstak.pl? Czemu nie udało się zdobyć domeny w momencie, gdy IDN-y pojawiły się w Polsce?
Ruch generowany na IDN-ie jest znikomy, więc nie zakładaliśmy, że ktoś będzie na tyle szalony, aby zakładać biznes na świstak.pl wiedząc, że większość jego ruchu i tak będzie szła na swistak.pl.
W takich sprawach bardziej opłaca się dogadać w sprawie odkupienia domeny, czy lepiej iść z tym do sądu?
Jeśli ktoś ewidentnie próbuje nas naciągnąć na kasę tj. kupuje domenę o nazwie zbieżnej z naszą firmą/produktem celem późniejszego nam jej odsprzedania, to czasem warto dać takim ludziom nauczkę. Jednak czasem, gdy cena jest na poziomie „znaleźnego”, nie warto iść na noże. Mówię tu o kwotach 1-2 tys złotych, czyli poniżej kosztów sądu polubownego.