Drenaż talentów to największe ryzyko dla firm planujących IPO – Sebastian Siemiątkowski (Klarna)

Dodane:

Przemysław Zieliński Przemysław Zieliński

Drenaż talentów to największe ryzyko dla firm planujących IPO – Sebastian Siemiątkowski (Klarna)

Udostępnij:

Sebastian Siemiątkowski, CEO fintechu Klarna, w niedawnej rozmowie w stacji CNBC, zwrócił uwagę na „drenaż technologicznych talentów” w europejskich firmach jako największe zagrożenie dla tych firm, które planują IPO. W tym dla Klarny.

Big Tech przejmie europejskie talenty?

Siemiątkowski powiedział, że niekorzystne przepisy w Europie dotyczące opcji na akcje pracownicze – powszechnej formy rekompensaty kapitałowej oferowana przez firmy technologiczne swoim pracownikom – mogą doprowadzić do utraty talentów przez Klarnę na rzecz gigantów technologicznych w USA, takich jak Google, Apple czy Meta. W miarę jak Klarna – znana z rozwiązań ratalnych typu „kup teraz, zapłać później” – przygotowuje się do IPO, relatywnie niska atrakcyjność Europy jako miejsca pracy dla najlepszych i najzdolniejszych stała się bardziej dotkliwa i niosąca za sobą poważne konsekwencje dla Klarny.

– Kiedy przyjrzeliśmy się ryzyku związanemu z IPO, to co w mojej opinii jest numerem jeden? Nasze wynagrodzenie  – mówi otwarcie Sebastian Siemiątkowski, który zbliża się do 20. roku pracy na stanowisku dyrektora generalnego firmy zajmującej się technologiami finansowymi. Swoją wypowiedzią odniósł się do czynników ryzyka firmy, które są powszechnym elementem dokumentacji prospektu IPO.

Czytaj także: Giełda to dostęp do gotówki bez konieczności oddawania kontroli nad spółką – Krisztina Bende (PKO Bank Polski)

W porównaniu z innymi spółkami notowanymi na giełdzie, Klarna oferuje tylko jedną piątą kapitału własnego jako udział w przychodach, zgodnie z raportem uzyskanym przez CNBC, za które Klarna zapłaciła firmie konsultingowej Compensia. Z raportu wynika jednak także to, że notowane na giełdzie spółki Klarna oferują sześciokrotnie więcej kapitału niż ona.

Różne regulacje rodzą nierówności

W rozmowie z redakcją CNBC Siemiątkowski wymienił szereg przeszkód blokujących Klarnę czy pozostałe europejskie spółki z branży technologicznej przed zaoferowaniem pracownikom korzystniejszych planów na akcje pracownicze. Wlicza się w to koszty, które obniżają wartość akcji przyznawanych im w momencie dołączenia do firmy.

CEO fintechu wyjaśnił, że w Wielkiej Brytanii i Szwecji płatności na ubezpieczenie społeczne pracowników odliczane od ich nagród w postaci akcji są „nieograniczone”, co oznacza, że pracownicy firm w tych krajach mogą stracić więcej niż ludzie w firmach, na przykład w Niemczech i we Włoszech, gdzie obowiązują konkretne limity.

Czytaj także: Spełnienie marzeń inwestorów? 15,5 mln dolarów dla bunch na platformę do zarządzania inwestycjami VC

Im wyższa cena akcji firmy, tym więcej musi ona zapłacić na świadczenia socjalne dla pracowników. To utrudnia firmom efektywne planowanie wydatków. Wielka Brytania i Szwecja obliczają również świadczenia socjalne na podstawie rzeczywistej wartości kapitału własnego pracowników przy sprzedaży w przypadku zdarzeń płynnościowych, takich jak IPO.

— Nie chodzi o to, że firmy nie chcą tego płacić – powiedział Siemiątkowski. – Największym problemem jest brak przewidywalności. Jeśli koszt pracowniczy jest całkowicie powiązany z ceną moich akcji, a to ma wpływ na mój zysk i stratę, to jednocześnie wpływa to na koszty firmy. W ten sposób planowanie działalności staje się niemożliwe.

Kiedy debiut Klarny na parkiecie?

W ubiegłym roku Siemiatkowski wyraźniej zasygnalizował ambicje Klarny, by wkrótce wejść na giełdę. W wywiadzie dla CNBC „Closing Bell” powiedział, że wejście na giełdę w 2024 r. „nie jest niemożliwe”. W sierpniu Bloomberg poinformował, że Klarna jest bliska wyboru Goldman Sachs jako głównego subemitenta dla swojej oferty publicznej w 2025 roku.

Siemiątkowski odmówił komentarza na temat tego, gdzie firma wejdzie na giełdę i powiedział, że nic nie zostało jeszcze potwierdzone w sprawie terminu. Niemniej jednak, gdy Klarna wejdzie na giełdę, będzie jedną z pierwszych dużych firm fintech, które z powodzeniem zadebiutują na giełdzie od kilku lat. Affirm jeden z najbliższych konkurentów Klarny w USA, wszedł na giełdę w 2021 roku. Afterpay, kolejny konkurent Klarny, został przejęty przez firmę płatniczą Jacka Dorseya Block w 2021 roku za 29 miliardów dolarów.

Duża rozpoznawalność, duże ryzyko

Badanie przeprowadzone w ubiegłym roku przez firmę venture capital Index Ventures wykazało, że pracownicy europejskich startupów na późnym etapie rozwoju posiadają średnio około 10% firm, dla których pracują, w porównaniu do 20% w USA. Spośród 24 wybranych krajów, Wielka Brytania plasuje się ogólnie wysoko. Jednak gorzej radzi sobie z obciążeniami administracyjnymi związanymi z obsługą tych planów. Tymczasem Szwecja wypada gorzej, osiągając złe wyniki w takich czynnikach, jak zakres planów i cena strajku, jak wynika z badania Index.

Zapytany, czy obawia się, że pracownicy Klarny mogą chcieć opuścić firmę na rzecz amerykańskiej firmy technologicznej, Siemiątkowski powiedział, że jest to „ryzyko”, zwłaszcza że firma agresywnie rozwija się w USA.

– Im bardziej stajemy się widoczni na rynku amerykańskim, tym więcej osób nas widzi i rozpoznaje – i tym bardziej ich skrzynka odbiorcza LinkedIn będzie zasypywana ofertami od innych – powiedział Siemiątkowski w rozmowie z CNBC. Dodał, że w Europie „niestety panuje przekonanie, że nie należy płacić tak dużo naprawdę utalentowanym ludziom”, zwłaszcza jeśli chodzi o osoby pracujące w branży usług finansowych.

– Takich opinii jest więcej niż w Stanach Zjednoczonych, a to niestety szkodzi konkurencyjności – powiedział współzałożyciel Klarny. – Jeśli zwróci się do ciebie Google załatwią ci wizę. Przeniosą cię do USA. Te problemy, które istniały wcześniej, już nie istnieją. Najbardziej utalentowani ludzie są dziś bardzo mobilni – dodał, zauważając, że pracownikom łatwiej jest teraz pracować zdalnie z regionu, który znajduje się poza fizyczną przestrzenią biurową firmy.

Czytaj także: