Jak oceniasz tempo rozwoju sektora innowacji obronnych i dual-use w Polsce?
Myślę, że to bardzo dobre pytanie, bo od wybuchu wojny minęło już ponad trzy lata, trzy lata i miesiąc, więc to odpowiedni czas na refleksję.
Myślę, że wiele osób w tych pierwszych tygodniach, w pierwszych miesiącach spodziewało się, że w całej naszej obronności raczej będziemy mieli sprint ku rozwijaniu tych zdolności — i faktycznie, w niektórych obszarach taki sprint miał miejsce, szczególnie w przypadku pozyskiwania dużych platform bojowych. Natomiast w pozostałych dziedzinach, jak np. obrona cywilna czy rozwój sektora dual-use, było raczej spokojnie. Określiłbym to jako stabilny marsz ku budowie polskiego ekosystemu innowacji obronnych.
Jakie programy czy inicjatywy najbardziej wpłynęły na ten rozwój?
Ważną rolę odgrywa tu program IDA Polskiego Funduszu Rozwoju. W tym roku rusza jego kolejna, większa edycja. W poprzedniej mieliśmy dwie główne kategorie: drony latające i roboty lądowe w Krakowie oraz drony morskie w Gdańsku.
Polscy innowatorzy mogą również zgłaszać się do międzynarodowych programów, takich jak akcelerator NATO DIANA. W tym programie mamy już pięć polskich spółek. Widzimy też inicjatywy po stronie wojska: pilna potrzeba innowacyjna, wojskowy batalion przyszłości, czyli Future Task Force, który testuje nowe technologie w realnym środowisku.
Ostatnio pojawiła się też zapowiedź Polish Defense Fund i program Tarcza Wschód. Jak oceniasz te inicjatywy?
To bardzo dobre pytania, bo za nimi stoją też duże oczekiwania — oczekiwania strategicznych rezultatów. Temat dual-use to de facto budowa nowego sektora gospodarki, więc potrzebuje również strategicznych środków. I choć widzimy pierwsze ruchy – jak wspomniany Polish Defense Fund czy Tarcza Wschód – w porównaniu z krajami zachodnimi nadal mamy wiele do zrobienia w obszarze absorbcji innowacji.
Jak to wygląda na tle innych państw, które rozwijają swoje sektory defense-tech i dual-use?
Spójrzmy na USA czy Francję — tam tego typu inicjatywy były rozwijane przy pełnym wsparciu rządowym. To były działania inicjowane przez samą „górę” resortów obrony. Dlatego potrzebujemy dobrze poukładanych procesów: od identyfikacji potrzeb, przez komunikację wyzwań (często częściowo utajnionych), po testowanie i komercjalizację. Od tego zależy kondycja sektora dual-use w Polsce.
Jakie są największe bariery dla startupów, które chcą współpracować z wojskiem?
To kluczowe pytanie. Tradycyjnie przemysł obronny opierał się na dużych spółkach typu „prime”, które mają zasoby i spełniają surowe wymagania bezpieczeństwa. Ale już 10 lat temu w USA zauważono, że nawet one nie są w stanie zapewnić wszystkich przewag technologicznych. Dlatego wprowadzono nowe, elastyczne procedury dla startupów, scale-upów i MŚP. To oznacza m.in. kontrakty na prototypy, szybkie przejścia między etapami, inny model zamówień publicznych. W Polsce też tego potrzebujemy. Procesy weryfikacyjne oczywiście muszą istnieć, ale nie mogą blokować współpracy.
W jakich obszarach technologicznych Polska radzi sobie najlepiej? Czy faktycznie dominują tylko drony?
Zdecydowanie, drony są najmocniejszym punktem. Są medialne, efektywne, szeroko stosowane — także przez Polskę i Ukrainę. Program IDA też był mocno zorientowany na systemy bezzałogowe.
Ale to nie wszystko. Spójrzmy na DIANĘ — pierwszą przyjętą spółką z Polski był Revobeam z Politechniki Gdańskiej, który opracował odporne na zakłócenia anteny kierunkowe. W kolejnych edycjach mamy też robotykę, technologie morskie, szyfrowanie postkwantowe. Mamy również dojrzały segment technologii kosmicznych, z Polską Agencją Kosmiczną, programami jak ESA BIC, hubami lokalnymi, jak ten w Stalowej Woli.
Czy bywa tak, że to właśnie rozwiązania wojskowe są „cywilizowane” i trafiają na rynek komercyjny, a nie odwrotnie?
To ciekawe pytanie. W przeszłości był to częsty motyw, lecz współcześnie dominuje odwrotny scenariusz — rozwiązanie powstaje w sektorze cywilnym i znajduje zastosowanie wojskowe. Dual-use jest sposobem na wcześniejsze monetyzowanie technologii — bo procesy zakupowe w wojsku są długie. Cywilna noga pomaga utrzymać działalność do czasu większych kontraktów. Oczywiście, czasem pojawiają się ograniczenia wynikające z tajności lub strategicznego znaczenia technologii, ale to raczej wyjątki niż reguła.
Czy Polska ma dziś wystarczająco silny głos w europejskim i międzynarodowym dyskursie o defense-tech?
Widzimy pierwsze ruchy – wspomniane inicjatywy, IDA, Tarcza Wschód, Polish Defense Fund – ale nadal mamy niedosyt. Potrzeba więcej strategicznych inwestycji. Nawet nie porównując się do USA czy Francji, warto spojrzeć na Ukrainę i platformę Brave1 – tam widać, jak państwo może zbudować pomost między innowatorami a wojskiem.
To dobry moment, by wykorzystać rosnące zainteresowanie hasłem dual-use. Jeszcze kilka lat temu ten temat praktycznie nie istniał w publicznej debacie. Dziś mamy szansę zbudować nie tylko nową gałąź gospodarki, ale i realnie wzmocnić bezpieczeństwo narodowe.