EduTech: innowacje w nauczaniu oczami edukatorów – wnioski z debaty Fundacji Startup Poland

Dodane:

Informacja prasowa Informacja prasowa

EduTech: innowacje w nauczaniu oczami edukatorów – wnioski z debaty Fundacji Startup Poland

Udostępnij:

Fundacja Startup Poland zaprosiła do panelu dyskusyjnego edukatorów – praktyków nauczania, a równocześnie ekspertów od wykorzystywania nowych technologii w edukacji. Dyskusja dotyczyła aktualnych trendów i przyszłości polskiej szkoły, a także wyzwań oraz szans, jakie przed nią stoją.

W czasie pandemii polski system nauczania przeszedł nagły stress test w zakresie nowych technologii. Szkoły zostały zmuszone do szybkiego wdrożenia rozwiązań technologicznych dostosowanych do nauczania zdalnego. Efekty były różne – można znaleźć zarówno bardzo pozytywne, jak i negatywne przykłady. Wiele zależało od samych nauczycieli – nie tylko od tego, czy i w jaki sposób potrafili wykorzystać dostępne rozwiązania, ale także od tego, czy byli w stanie zastosować odmienną metodykę uczenia.

Zdaniem Elżbiety Wagner z Instytutu Educare w okresie edukacji zdalnej nauczyciele z reguły potrafili korzystać z nowych technologii – Jako Educare mieliśmy kontakt z wieloma nauczycielami, którzy radzili sobie z tym dobrze i odnajdywali się w tej nowej rzeczywistości. Oczywiście w różnych szkołach było różnie – jedne były lepiej do tego przygotowane, inne gorzej. Byli też nauczyciele, którzy sami szukali rozwiązań, aby prowadzić lekcje w sposób bardziej atrakcyjny. Natomiast wszyscy wskazywali, że to, czego im brakuje w lekcjach online, to codzienna relacja z uczniem – mówiła. – Relacja między uczniem a nauczycielem jest niezbędna w procesie kształcenia. Jeśli uczeń nie będzie miał swojego „mistrza”, którego będzie szanował i który będzie mu pokazywał możliwe kierunki rozwoju, to nie będzie miał dostatecznej motywacji, żeby się uczyć.

Dla Przemysława Staronia zajmującego się również szkoleniami nauczycieli niezwykle istotny jest proces określany przez niego terminem „stymulacja postaw” Szkolenia mogą być albo kształceniem umiejętności, albo właśnie stymulacją postaw. W pandemii widzieliśmy bardzo często to pierwsze podejście, a to są moim zdaniem didaskalia. Najpierw trzeba stymulować postawy, żeby człowiek miał świadomość i gotowość do pracy z uczniami w inny sposób. Dobre szkolenie musi polegać na tym, że nauczyciel zrozumie i poczuje, że taką zmianę warto wdrażać w codziennej praktyce.

Zyta Czechowska tłumaczyła z kolei, że nowe technologie w edukacji, to nie tylko znajomość programów, aplikacji, czy platform Trzeba zrozumieć, że metodyka uczenia online jest zupełnie inna niż w przypadku nauki stacjonarnej. Niektórzy nauczyciele w czasie lekcji online nadal stosowali tradycyjne metody i formy pracy z uczniami, a to się zupełnie nie sprawdza. Jestem zdania, że w nauce zdalnej powinniśmy stawiać przede wszystkim na mikro-uczenie się, stosując interwały powodujące dłuższe utrzymanie uwagi ucznia na zadaniu. Przeładowywanie uczniów informacjami nie ma sensu, jeśli znajdują się one w internecie i są w zasięgu ręki. Zdecydowanie bardziej istotna jest dziś umiejętność wyszukiwania i selekcji informacji. Musimy też postawić na podejście zintegrowane – np. łączenie wielu nauk ścisłych i pokazywanie ich zależności i realnej użytkowości tych informacji. Nowe technologie mogłyby nam w tym bardzo pomóc. Kluczowa jest też personalizacja – zarówno pod kątem miejsca, jak i sposobu nauczania – tłumaczyła.

Swoim doświadczeniem podzielił się Tomasz Huk, którego zdaniem szkoła była zawsze o dwa kroki do tyłu za aktualnymi nowinkami technologicznymi – Jeśli nie ma w szkole jakiegoś nauczyciela – pasjonaty, który poświęca swój czas, a bywa, że i własne pieniądze na wprowadzanie nowinek, to sama szkoła, jak i uczniowie pozostają zawsze w tyle. Natomiast dzisiejsza szkoła powinna być o dwa kroki do przodupowiedziałZdaję sobie sprawę, że to oznacza koszty, ale bez tego nie sposób wykształcić człowieka poruszającego się sprawnie tak w technologiach, jak i w otaczającym go świecie.

Paneliści byli zgodni – wraz z postępem technologicznym, zmiany na rynku pracy przyspieszają, generując zapotrzebowanie na zupełnie nowe zawody. Zyta Czechowska przytoczyła badania naukowców z Cambridge pokazujące, że nawet 50 proc. aktualnie wykonywanych zawodów w przyszłości zniknie, a zastąpią je zupełnie nowe, w związku z rozwojem sztucznej inteligencji i robotyzacją coraz większej liczby usług – Moim zdaniem SI będzie wykonywała większość prac w sposób bardziej efektywny, bezbłędny i taki sposób, że my pracownicy będziemy musieli zmienić dotychczasowe kompetencje i kwalifikacje. Wśród tych kompetencji, które wskazywane są najczęściej, a których wciąż w systemie edukacji nie kształcimy, są kreatywność, inteligencja emocjonalna, ale też zdolność krytycznego myślenia. Rozwijanie tych umiejętności będzie wymagało nie tylko zmian w systemie edukacji, ale zmiany podejścia  nauczycieli i rodziców. Niestety wciąż jeszcze daleka droga przed większością szkół, aby myśleć o tak daleko idących trendach, jeśli chodzi o edukację – komentowała.

Przemysław Staroń zachęcał w tym kontekście, aby odróżnić swego rodzaju meta kompetencje – nie do zastąpienia przez technologię, ponieważ muszą być realizowane przez człowieka, od samego zawodu, który się wykonuje – Jeśli skupimy się, jako nauczyciele wyłącznie na wykonywaniu zawodu, to faktycznie będziemy przygotowywać uczniów do funkcjonowania w świecie, który odchodzi do lamusa. Wszystko, co wiąże się z upraszczaniem naszej rzeczywistości niech faktycznie robią roboty, czy szeroko rozumiana sztuczna inteligencja. Natomiast one nigdy nie zastąpią wspomnianej już relacji nauczyciel – uczeń.

Tomasz Huk przewiduje, że w najbliższej przyszłości będziemy zmierzać w kierunki tzw. edukacji 4.0, analogicznej do wciąż raczkującego u nas tzw. przemysłu 4.0 Podobnie jak on będzie się opierać o kilka elementów – internet rzeczy, praca w chmurze – która dziś jeszcze nie działa tak, jak powinna, ze względu na problemy z przepustowością internetu i rozszerzona rzeczywistość. Natomiast do szkół nie weszły jeszcze inteligentne roboty, które mogą np. ułatwiać przeprowadzanie różnych doświadczeń. Gdyby dane BIG Data gromadzone przez szkoły były systematyzowane w systemie psychopedagogicznym, mogłyby ułatwiać nauczycielowi analizę każdego dziecka, nie tylko w krótkim okresie, ale np. w perspektywie ośmiu lat nauki. Jest jednak tu pewne niebezpieczeństwo polegające na zbyt dużej inwigilacji uczniów – tu trzeba wypracować jakiś złoty środekprzestrzegał.

Zachęcamy do obejrzenia zapisu debaty na profilu Facebook Fundacji Startup Poland.

Link do wydarzenia: https://tiny.pl/r3ldx