Fotowoltaika w Polsce jeszcze do niedawna przeżywała prawdziwy boom. W 2021 roku w naszym kraju zainstalowano farmy fotowoltaicznej o łącznej czwartej najwyższej mocy w Europie, tuż za Niemcami, Hiszpanią i Holandią, tj. 3,2 GW. Jednak szybko okazało się, że wielu prosumentów, którzy mieli przed sobą wizję dodatkowego zarobku – sprzedaży wyprodukowanej przez ich instalacje energii, zostało na lodzie. Ich wnioski o przyłączenie do sieci zostały odrzucone.
Powód? Obawa przed obciążeniem sieci dodatkowymi, nieprzewidywalnymi czasowo zastrzykami energii. Sieci są przestarzałe i nieprzygotowane na sprostanie nowym zadaniom stawianym przez fluktuacyjne dopływy energii odnawialnej. Drugim ciosem w rozwój fotowoltaiki w Polsce jest obowiązująca już od kilku miesięcy nowelizacja ustawy o OZE, która znosi system opustów dla prosumentów zgłaszających swoje instalacje po 1 kwietnia bieżącego roku. Kolejnym niesprzyjającym czynnikiem może okazać się globalna greenflacja.
Stąd i pomysł startupu Copernic prowadzonego przez Rahima Blaka, oferującym rozwiązanie mniej zależne od pierwszych dwóch problemów, jest rozwiązaniem o którym warto mówić. Kto może kupić tokeny na farmę fotowoltaiczną Copernica? Czy będzie możliwe korzystanie z prądu wytwarzanego przez instalacje startupu? Dlaczego plan budowy 1000 farm słonecznych ma udać się startupowi? Te pytania zadaliśmy CEO Copernica, Rahimowi Blakowi.
Wasz plan to 1000 farm słonecznych do 2030 roku. Marcowa inwestycja Funduszu Luksemburskiego w wysokości 10 milionów złotych w Copernica pokazuje, że ten plan ma duże szanse na realizację. Trzeba jednak powiedzieć, że plan jest bardzo ambitny. Dlaczego ma się on udać właśnie Wam?
Stawiamy na kompleksowe działanie od projektu, przez budowę, po sprzedawanie energii. Aby to osiągnąć podzieliłem obowiązki między kolejne spółki. I tak w ramach Grupy Copernic działa Copernic Blockchain, Copernic Design Studio, Copernic PPA i najmłodszy, wchodzący właśnie na rynek, Copernic GO. Jako Grupa mamy jeden cel, jakim jest suwerenność energetyczna, ale każda spółka z osobna realizuje inny jego obszar. Jedna firma projektuje, inna buduje, a jeszcze inna sprzedaje energię. Za projekt i budowę farm odpowiada Copernic Design Studio. Tutaj pozyskujemy grunty, które następnie trafiają do działu development. Tu uzyskujemy wszystkie pozwolenia od warunków zabudowy, do tych najbardziej pożądanych w branży, czyli warunków przyłączeniowych. W tym miejscu pracę przejmuje zespół projektów wykonawczych, gdzie powstają projekty budowlane. I tam też jest nadzór nad realizacją farm, takich jak powstająca już farma w Starym Dzikowie.
Działacie na rynku dopiero od roku. Co udało się w tym czasie osiągnąć i, skoro już o tym wspomniałeś, jak idzie budowa farmy w Starym Dzikowie? Jesteście zadowoleni czy liczyliście na więcej, ale np. biurokracja Was powstrzymały?
Farma w Starym Dzikowie jest już na ostatniej prostej. Jestem przekonany, że do końca wakacji, a nawet wcześniej, będzie w pełni działającą farmą. Kolejne dwie powstają też w miejscowości Golina Wielka. Tam mamy pozwolenie na budowę 2 MW o powierzchni 3,4 ha. Rzeczywiście procesy administracyjne mocno wydłużają czas budowy, ale wchodząc w ten biznes, miałem świadomość, że to mocno regulowany rynek.
Zamiast narzekać, że czegoś się nie da, zakasujemy rękawy i działamy. I mamy efekty! Niemal w każdym tygodniu dostajemy kolejne pozwolenie na budowę. Do tej pory możemy pochwalić się ponad 1200 MW w developmencie, ponad 200 MW opłaconych warunków przyłączeniowych i 8 MW pozwoleń. Firma rozwija się tak dynamicznie, że realizujemy projekty już nie tylko dla naszej grupy i naszych spółek celowych farm, ale także dla klientów zewnętrznych i tu jest nasza nisza. Spadek popytu na przydomowe instalacje, wywołany wprowadzeniem mniej korzystnego systemu wsparcia, kurczące się portfele klientów na skutek inflacji i rosnące raty kredytów hipotecznych oraz wyższe koszty obsługi zadłużenia, mocno przemodelowały rynek fotowoltaicznych mikroinstalacji. Teraz firmy fotowoltaiczne przekształcają się z małych instalacji do dużych, powyżej 50 KW. A te wymagają pozwoleń, tak samo jak w przypadku farmy fotowoltaicznej. Sukcesywnie pozyskujemy takich klientów. I oczywiście inwestorów deweloperów, którzy chcą zlecić nam development.
To wszystko sprawia, że z czystym sumieniem mogę powiedzieć, iż z optymizmem i zadowoleniem patrzę na projekt Copernic. Zaczynaliśmy od zera, w branży, która miała już swoje rekiny biznesu. Dziś tworzymy nowy dział w ramach jednostki Copernic Design Studio – dział B+R, co oznacza, że nie poprzestajemy tylko na farmach fotowoltaicznych. Rozwijamy kompetencje w zakresie energii wiatrowej, gdzie z pomocą przychodzi nam nowelizacja ustawy. Przygotowujemy się również do strategii wodorowych i magazynowania energii. Copernic GO, nasz beniaminek, o którym wspomniałem wcześniej, już specjalizuje się w elektromobilności, gdzie m.in. budujemy własną sieć stacji ładowania. I to nie jest nasze ostatnie zdanie w drodze do zero emisyjności. W energetyce odnawialnej widzimy ogromny potencjał. I tu będziemy się rozwijać.
Ile osób potrzebujecie pozyskać do projektu, aby móc zrealizować plan 1000 farm słonecznych? O jakiej skali projektu, o jakim wyzwaniu mówimy?
Tokenizacja to najnowsza technologicznie forma pozyskiwania kapitału, która wpisując się w finansowanie społecznościowe, korzysta z doświadczenia equity crowdfundingu, czyli zbiórki drobnych kwot od wielu inwestorów, przy czym ta liczba nie jest ograniczona górną granicą.
W przypadku farm Copernica token to po prostu panel na farmie słonecznej, który zamiast produkować pieniądze, produkuje energię elektryczną. Oczywiście jeden inwestor może sfinansować jedną farmę w całości, ale nasz projekt, wychodząc naprzeciw oczekiwaniom tych, którzy z różnych względów nie mogą (lub nie chcą) mieć instalacji PV, daje możliwość partycypacji mniejszym inwestorom w transformacji energetycznej. Dzisiaj nasze doświadczenie pokazuje, że jedna farma to około 400 inwestorów, tzw. tokenariuszy. Ci z kolei często reinwestują swoje środki na budowę kolejnych farm. Zainteresowanie jest więc ogromne.
Mamy za sobą już trzy tokenizacje i stoimy właśnie przed kolejną. Do tej pory duże farmy były zarezerwowane tylko dla dużych inwestorów z dużymi kapitałami. Stworzyliśmy minimalny próg wejścia. U nas jeden udział w farmie fotowoltaicznej zaczyna się od 4 zł.
Czy wzorowaliście budowę modelu biznesowego farmy fotowoltaicznej w której udziałowcy, właściciele tokenów, stają się prosumentami na udanym przykładzie innej firmy? Czy to już gdzieś zadziałało?
Według mojej wiedzy jesteśmy pierwsi, którym się to udało. Ale jednym z głównych plusów kryptowalut jest mnogość możliwości. Coraz częściej słyszymy o kolejnych próbach jej implementacji przez firmy energetyczne, jak w przypadku południowoafrykańskiego startupu Sun Exchange i ich wirtualnej monety SolarCoin. Sun Exchange, w swoim założeniu też chciał wykorzystać kryptowaluty do finansowania projektów fotowoltaicznych.
Jak planujecie dostarczać prąd z farm Copernica do właścicieli tokenów? Jak idą uzgodnienia z zewnętrznymi podmiotami? Co powinien zrobić rząd, aby ułatwić Wam zadanie? A może czekacie ze startem na Centralny System Informacji Rynku Energii i ustawę o wirtualnym prosumencie, na rok 2024?
Stoimy przed dwoma wyzwaniami: technologicznym i legislacyjnym. Biorąc pod uwagę fakt, że nie mamy jeszcze w Polsce centralnego systemu rejestru zużycia tego typu energii przez e-prosumentów, postawiliśmy na technologię blockchain, która pełni tu rolę taką samą jak instytucja zaufania w tradycyjnym modelu. Można powiedzieć, że to Technologia Zaufania. W praktyce zawieramy kontrakt z wirtualnym prosumentem, w którym pojedynczy token pozwala na nabycie jednej milionowej części farmy o mocy 1 MW. Token na blockchainie jest więc cyfrowym prawem własności, który zastępuje notariusza. Dodatkowo token zaprogramowany jest tak, że rocznie wytwarza 1 kWh przez 29 lat, ponieważ na tyle dzierżawione są grunty pod budowę farm fotowoltaicznych.
Wirtualny prosument może wytworzoną w ten sposób energię konsumować zarówno w domu, jak i w stacjach ładowania samochodów elektrycznych, może również sprzedać ją na giełdzie, co dziś jest zdecydowanie bardziej opłacalną formą niż bieżąca konsumpcja. Niezależnie od wybranej formy użytkowania posługujemy się technologią blockchain.
Co do kwestii prawnych, ustawa o wirtualnym prosumencie niewiele wnosi i od strony ekonomicznej nic się nie zmieni, przynajmniej w tym momencie. To co ta ustawa dopiero definiuje, u nas już działa. I z pełną odpowiedzialnością zapewniam, że działamy na obowiązujących przepisach między wytwórcą energii a odbiorcą finalnym. To jest ta sama procedura, która funkcjonuje w ramach kontraktów CPPA, z tą różnicą, że w rozproszonym inwestorze używamy tokenizacji, bo jest bardziej efektywna, nie wymaga tyle biurokracji.