“Cel”, “działanie”, “rozwój” to najczęściej wyszukiwane hasła w słowniku synonimy.pl. Stworzył go Wojciech Broniarek, który na co dzień pracuje jako tłumacz przysięgły języka angielskiego. Jaki miał zamysł projektu, jakie poczynił kroki ku jego realizacji i jak chciałby, aby ewoluował?
Zdjęcie royalty free z Fotolia
Rzesza czytelników
– Kilkanaście lat temu stwierdziłem, że brakuje na polskim rynku słownika synonimów z prawdziwego zdarzenia – bogatego, wszechstronnego, nie stroniącego od mowy potocznej czy czasem nawet wulgaryzmów – mówi Wojciech Broniarek, pomysłodawca synonimy.pl. Postanowił taki słownik napisać i w 2003 roku do tego celu na prawie dwa lata zamknął się w swoim gabinecie. Wysiłek przyniósł efekty, bo chyba najbogatszy zbiór synonimów języka polskiego wydany w wersji książkowej sprzedał się szybko.
Nakład musiał zostać wznowiony, a to dzięki popularności wśród czytelników jak i ekspertów (słownik rekomenduje prof. Jerzy Bralczyk, polski językoznawca, specjalista w zakresie języka mediów, reklamy i polityki). Na tym historia słownika mogłaby się zakończyć, gdyby nie pasja autora, który chciał dotrzeć do rzeszy czytelników. Wiedział, że uczniowie i studenci coraz częściej szukają informacji w Internecie i postanowił udostępnić im swoje dzieło w postaci serwisu i płatnej aplikacji mobilnej.
Logiczna domena
Długo zastanawiał się nad nazwą serwisu, w końcu wybrał najbardziej oczywistą – synonimy.pl. Również ona bardzo pomogła w zdobyciu popularności. – Dzięki trafnej nazwie i najbogatszej na rynku treści bardzo szybko udało się zająć pierwsze miejsce w wyszukiwarkach – mówi Wojciech Broniarek. – Od tego czasu mamy grono wiernych użytkowników – dodaje. Najczęściej szukają synonimów w kwietniu, maju i czerwcu. Wtedy około 250 tysięcy użytkowników wywołuje 3,7 miliona odsłon miesięcznie.
Uruchomieniem serwisu i przepisaniem danych zajął się znajomy Broniarka. W 2012 roku twórca serwisu nawiązał współpracę z agencją interaktywną Future Mind, która zaproponowała wspólne stworzenie aplikacji mobilnej na system iOS. – (…) [aplikacja – przyp.red.] sprawia, że słownik jest jeszcze bliżej użytkownika, pod ręką zawsze kiedy tego potrzebujemy – mówi pomysłodawca synonimy.pl. Aktualizacja objęła również stronę webową, która stała się bardziej przyjazna dla użytkownika.
Bezpłatny, ale popularny
Autor słownika zapytany o przychody z serwisu mówi, że zazwyczaj są to reklamy i sprzedaż papierowego leksykonu. Wspomina też, że przez półtora roku dostęp do serwisu był płatny. Takie rozwiązanie nie sprawdziło się. – Był to regularny dochód, ale wejścia na stronę od razu spadły. Zrezygnowałem, wolę stronę bezpłatną, ale popularną – przekonuje Wojciech Broniarek. Zależy mu na tym, żeby słownik służył pragnącym posługiwać się piękną polszczyzną. – Dla mnie to większa satysfakcja niż pieniądze – dodaje.
Przyszłość serwisu widzi w darmowym dostępie oraz nienatrętnej reklamie. Zdradza również, że wraz z Future Mind pracuje nad redesignem aplikacji iOS oraz nad wersją aplikacji mobilnej na system Android. – System ten ma obecnie najwięcej użytkowników, choć rzadko wiąże się to z proporcjonalnym do iOS zyskiem – przekonuje Broniarek. Użytkownicy Androida nie tak chętnie jednak sięgają po płatne aplikacje, choć nie stanowi to reguły. – Nie pozostaje nic jak tylko przekonać się jak będzie w naszym przypadku – dodaje.