Na zdjęciu: Mariusz Mac, właściciel Aloha From Deer | Zdjęcie dzięki uprzejmości Łukasz Ziętek i-d.vice.com
Michał Blak i Diana Drobniak: Cześć Mariusz! Wiem, że grasz w Pokemon Go. Jak ci idzie?
Mariusz Mac: Pokemony idą mi dobrze – mam 21 poziom, ale powoli przestaję – nie mam po prostu czasu. Pokemony stały się bohaterami naszej ostatniej serii. Staramy się reagować na aktualne trendy popkultury wypuszczając takie właśnie krótkie serie. Udało nam się wypracować proces produkcji, który na to pozwala.
Wyglądają imponująco! Pozwolisz, że zapytam o początki. Jak sprzedałeś pierwszą bluzę?
Na Facebooku wrzucałem najpierw projekty bluz mojego autorstwa. Ku zaskoczeniu, profil bardzo urósł w siłę, w szybkim czasie zgromadził nawet kilkadziesiąt tysięcy fanów, którzy wyrażali chęć kupienia takich bluz. W momencie, gdy udało nam się wyprodukować pierwsze bluzy, wrzuciliśmy je na platformę Big Cartel. 20 sztuk sprzedało się w 2 minuty.
Szturmem wzięliście rynek streetowych ubrań. Co stało za waszym sukcesem?
Sądzę, że to zasługa tego, że akurat wbiliśmy się w potrzeby rynku. Był trend na bluzy, które będą miały fajne, kosmiczne motywy (wtedy hipsterskie), ale nigdzie nie były one fizycznie dostępne. Takie projekty to były inspiracje lub nawet jakieś wygłupy ludzi. Każdy taką chciał, a nie mógł dostać. My natomiast zrobiliśmy małą kolekcję i gdy udało się wyprodukować pierwszą partię (co nie było łatwe), bluzy zdobyły dużą popularność.
Kiedy powstała potrzeba stworzenia własnego sklepu internetowego?
Od początku mieliśmy w planach budowę sklepu internetowego, ale chcieliśmy dopiąć najpierw produkcję bluz, by ten produkt zadowalał nas jakościowo. Pierwszy sklep ustawiliśmy w 15 minut na bardzo prostej platformie Big Cartel. Potem przenieśliśmy się na Magento, gdzie sklep był już bardziej złożony. Modyfikowaliśmy i rozszerzaliśmy jego możliwości przez dwa lata. Rok temu przerzuciliśmy się na nowy design sklepu Aloha From Deer i ten sklep powstał od zera.
Jeżeli mówimy o designie, zwracaliście uwagę na użyteczność przy projektowaniu sklepu?
Tak, sprawdzaliśmy ścieżkę zakupową klienta, czy na żadnym z etapów nie będzie czuł dyskomfortu i nie będzie chciał uciec ze sklepu przed zakupem.
Czy uważasz, że badania użyteczności strony są ważne?
Uważam, że są bardzo ważne i sam chciałabym wkrótce przystąpić do takiego prawdziwego audytu swojego e-sklepu pod kątem user experience.
Twoi klienci to osoby młode. Czy masz jakieś obserwacje jak one dokonują zakupów, czym się kierują?
Sadzę, że młody klient, który o coś pyta, to kiedy dostaje szybką odpowiedź na Facebooku czy Instagramie, będzie zadowolony i czuje się bezpiecznie, w efekcie kupuje. Dla naszych klientów jest ważne, że nasz produkt jest mocno hype-owany na Facebooku lub, że zakłada go jakaś gwiazda. Zgodzę się z twierdzeniem, że social media sprzedają. Dużą uwagę przykładamy do pokazywania gwiazd w naszych ubraniach.
Jak udało Wam się dotrzeć do takich gwiazd jak Anja Rubik, 50Cent i Snoop Dog?!
Takich historii jest znacznie więcej. Jakiś czas temu zadzwoniła do mnie agentka Robbiego Williamsa: Hej Mariusz, chcemy kupić po jednej sztuce z każdego waszego wzoru w rozmiarze XL. Nawet nie wiem nawet skąd wzięli numer! Fakturę Vat wystawiliśmy na adres wytwórni. Wysłaliśmy komplet naszych ciuchów i po kilku tygodniach znaleźliśmy zdjęcie Robbiego w sieci, zrobione przez jakiegoś paparazzi. Najczęściej jednak dowiadujemy się o tym, że gwiazdy noszą nasze ubrania post factum. O tym, że Kiesza ubiera się w AlohaFromDeer dowiedzieliśmy się z artykułu w magazynie Billboard, który opisał ją jako najlepiej ubraną gwiazdę – właśnie w cuchach AlohaFromDeer. Nie zawsze jednak takie rzeczy dzieją się same.
Anję Rubik poznaliśmy w Paryżu na otwarciu naszego PopUp Store. Jej zdjęcie w ciuchach AlohaFromDeer również wyłapaliśmy od paparazzi. Anja chętnie pomaga polskim artystom, ale musisz z nią się skontaktować, jest super pomocna, jeśli coś jej się spodoba. Do większości gwiazd dotarliśmy dzięki naszym kontaktom i współpracą z agencjami PR oraz zwykłymi fanami gwiazd. Taki fan lub fanka, śledzi, gdzie pojawi się jego ulubiona gwiazda i pojedzie tam, żeby poprosić o autograf. Przy okazji wręcza prezent, np. naszego FullPrint’a.
Co jest dla ciebie najważniejsze w obsłudze e-klienta?
Na pierwszym miejscu stawiam ekspresowy kontakt z klientem poprzez czat na stronie czy odpisanie na e-maila.
Dużo sklepów z handlu przeszło do e-handlu, a wy byliście od początku w internecie. Cieszycie się jednak dużą popularnością. Czy nie myślicie o otwarciu sklepu stacjonarnego?
Szukaliśmy przez długi czas fajnej lokalizacji, by móc otworzyć sklep flagowy w Warszawie, ale tymczasowo zaniechaliśmy tych poszukiwań. Mieliśmy pop-up store w Starym Browarze przez trzy miesiące i to się bardzo dobrze sprawdziło. Czekamy aż nasza wymarzona lokalizacja pojawi się na naszym horyzoncie i będziemy działać ze sklepem stacjonarnym.
Czego używaliście wcześniej do kontaktu z klientem? Dlaczego zdecydowaliście się na używanie edrone?
Wcześniej używaliśmy MailChimp, ale przesiedliśmy się na edrone, ponieważ ma bardzo dużo funkcjonalności, chociażby w zakresie wysyłania newsletterów, w porównaniu do MailChimp. Ma też nieograniczoną liczbę wysyłek e-mail oraz wiele dodatkowych opcji, których nasz poprzedni system w ogóle nie posiadał. Cenowo też jest niezły.
Macie już bardzo duże osiągnięcia, i pod kątem rozpoznawalności marki i wielkości oferty. Co dalej, jakie macie plany na rozwój?
Będziemy chcieli skupić się na sezonowości w ciągu roku, czyli robić dwie duże kolekcje. Będą one odpowiadały na obecne trendy. Chcemy teraz skupiać się bardziej na tworzeniu produktów, z którymi będziemy się maksymalnie utożsamiać. Rezygnujemy z dużej ilości wzorów, a tworzymy spójne kolekcje, wykorzystując nowsze i ciekawsze materiały. Wszystko będzie bardziej sezonowe.
Biznes zaczynałeś w gronie rodziny. Aloha From Deer to teraz dobrze prosperująca firma. Ile osób zatrudniasz?
Niezmiennie od dwóch lat zatrudniam od 5-7 osób.
Co jest Twoim zdaniem wyzwaniem dla e-commerce w 2017 roku?
Na pewno wyzwaniem dla e-sklepów będzie utrzymanie poziomu sprzedaży na obecnym poziomie. Do tego istotne będzie znalezienie nowego źródła docierania do klientów. Dbanie o to, aby klienci regularni wracali do sklepu po więcej.
Co według ciebie jest największym grzechem e-commerce Managera?
Nie branie pod uwagę aspektu użytkowości e-sklepu, pozwolenie na pojawianie się błędów podczas zakupów. W kwestii obsługi klienta największym grzechem będzie niechęć do prowadzenia dialogu z nim i nie odpowiadania na jego pytania i wątpliwości.
–
Customer Success, to cykl, w którym autorzy blog.edrone.me rozmawiają z właścicielami i managerami największych lub najszybciej rozwijających się eSklepów. Wywiady pozbawione są marketingowego szumu, chcemy abyście mogli z pierwszej ręki dowiedzieć się jak grube ryby polskiego e-commerce’u budowały swoją pozycję i dowiecie się jakich błędów możecie uniknąć lub jakie szanse wykorzystać czerpiąc tej wiedzy.
–
Diana Drobniak
PR Manager w edrone
Michał Blak
CEO edrone
Seryjny przedsiębiorca, twórca edrone, pierwszej platformy CRM dla e-sklepów. Skoncentrowany na tworzeniu wysokoskalowalnych aplikacji w MLP (Minimum Lovable Product). Absolwent ASP i MBA. Pomaga sklepom internetowym w pełni wykorzystać ich potencjał sprzedażowy. Jego psy wabią się Burbon i Brooklyn.