Wymiana informacji
– W naszych serwisach nie ma miejsca na treści, które promują terroryzm. Gdy jesteśmy o nich poinformowani, zgodnie z naszymi zasadami natychmiast podejmujemy środki zapobiegawcze – piszą we wspólnym oświadczeniu przedstawiciele firm. Od minionego poniedziałku agresywne i ekstremistyczne treść rozpowszechniane w sieci przez terrorystów mają szybciej znikać z obiegu.
Koncerny internetowe wyjaśniają, że w ramach współpracy będą tworzyć bazę danych zawierającą „cyfrowe odciski palców” publikowanych treści. Trafią do niej zdjęcia, filmy i inne materiały oznaczone hashami, które nawiązują do terroryzmu i nienawiści. Pomoże ona członkom koalicji sprawniej monitorować internet oraz usuwać publikacje, które naruszają regulaminach ich serwisów.
24 godziny zanim treść zniknie z sieci
Efekt współpracy ma być taki, że raz oznaczony materiał nie będzie dalej rozpowszechniany na innych platformach. I tak na przykład, gdy YouTube umieści w bazie danych podejrzany film, nie trafi on na Facebooka albo Twittera. Użytkownicy, którzy nie zgodzą się z decyzją o usunięciu treści, będą mogli się odwołać.
Koalicja między gigantami technologicznymi została zawarta po tym, jak Komisja Europejska skrytykowała ich działania dotyczące likwidowania treści propagujących terroryzm. Według niej zaledwie 40 proc. takich materiałów znika z serwisów należących do czterech spółek w ciągu 24 godzin od zgłoszenia. W 43 proc. przypadków trzeba czekać aż 48 godzin.
Aplikacja terrorystów w sklepi Google Play
Na początku kwietnia aplikacja Alemarah stworzona przez afgańskich talibów trafiła do sklepu Google Play. Za jej pośrednictwem terroryści zamierzali dystrybuować propagandowe materiały wideo i werbować nowych członków ugrupowania. Chwilę po tym, SITE Intelligence Group, organizacja zajmująca się monitorowaniem działalności dżihadystów w internecie, poinformowała o zajściu Google. Następnie program zniknął z platformy.