Własna firma to marzenie nie jednego z nas. Kiedy mamy już świetny pomysł, następuje brutalne zderzenie z rzeczywistością noszącą imię „brak funduszy na start”. W takiej sytuacji są dwa wyjścia: czekać i oszczędzać (może nikt nie wpadnie na to samo) lub poszukać kapitału i zainteresować kogoś swoim pomysłem. Każdy z nich jest ryzykowne, jednak tylko jedno wiąże się z działaniem – wariant drugi.
fot. Fotolia
Wiedz, że im bardziej innowacyjny pomysł posiadasz, tym większe jest ryzyko przystąpienia do inwestycji ze strony zainteresowanego finansowaniem. Istnieje również duże ryzyko przy wdrażaniu produktu na rynek. Pamiętaj, by na prezentacji przed gronem inwestorów nie „wylewać” na stół 100% pomysłu (wtedy każdy może go powielić już bez Twojego udziału – oczywiście możesz zabezpieczyć się umową NDA). Zainteresuj obecnych swoim innowacyjnym rozwiązaniem (niech czują niedosyt). Twoja idea musi być najpierw zweryfikowana przez sztab mądrzejszych głów. Nie ominiesz analiz, spotkań, wycen, niezliczonej ilości pytań. Te ostatnie wydają się być najważniejsze.
Każdy komu przedstawisz swój pomysł, zapyta najpierw o ryzyko i znajdzie w Twoim scenariuszu wiele niedopracowanych spraw. Później zacznie się zastanawiać nad zyskami (o których jako pierwszy zaczniesz opowiadać na przykładzie prognoz). To właśnie doskonały moment, by zastanowić się nad tym, co chcesz w danym projekcie osiągnąć. Musisz uważać, by to, co zrodziło się w Twojej głowie, nie zostało za bardzo spłaszczone w starciu z rzeczywistością.
Mój pomysł powstawał głównie w godzinach pracy dla innych firm (poznałem 6 różnych branży w 10 przedsiębiorstwach). Pnąc się po szczeblach kariery mogłem pozwolić sobie na zdobywanie doświadczenia, które będę mógł wykorzystać w przyszłości dla jak najlepszej prezentacji własnego start-up’u. Często wyjeżdżałem na spotkania z inwestorami i poświęcałem na nie dni urlopowe. Brałem udział w wielu prezentacjach dla sieci aniołów biznesu w różnych częściach kraju, w związku z tym 3-krotnie zmieniałem miejsce zamieszkania. Twoja determinacja zostanie zauważona przez odpowiednią osobę, jeśli będziesz pracował, a nie tylko myślał o tym „jak mogłoby być, gdybym…”.
Jeżeli posiadasz pomysł „innowacyjny”, jego charakter musi zostać zbadany i oceniony przez niezależny podmiot gospodarczy (końcowy efekt to dokument stanowiący opinię o innowacyjności). Ten etap to istotny element umożliwiający otwarcie kolejnych drzwi = drzwi do „kapitału”. Inwestora może zainteresować Twoja osoba, może też zauważyć Twoje starania i determinację. Jednak bez danych finansowych i gwarancji na piśmie Twój pomysł ciągle będzie nosił status „niemożliwe do zrealizowania”.
Następnym krokiem jest zdobycie ekspertyzy finansowej, czyli wyceny Twojego pomysłu (najczęściej metodą DCF). Ile to kosztuje? W przypadku finansowania przez fundusze zalążkowe, bądź sieci aniołów biznesu, wszystkie tego typu dokumentacje możesz sfinansować ze środków unijnych lub podmiotu zainteresowanego inwestycją.
Jeżeli masz już komplet powyższych dokumentów, to możesz przystąpić do negocjacji z inwestorem i rejestracji spółki. Korzyści dla obu stron są oczywiste: inwestor wnosi kapitał w inwestycję, jako ziarno mające przynieść jeszcze większe plony, a Ty masz szansę stać się właścicielem dobrze prosperującej firmy i również czerpać z tego korzyści. Ważnym tematem będzie ustalenie stopy zwrotu z inwestycji (ROI), czyli wartości i czasu, w jakich będziesz spłacał „zaciągniętą pożyczkę”, oczywiście z zysków firmy. Moje pierwsze prognozy sięgały potrzeb kapitałowych na poziomie 3 mln zł, po pewnym czasie w środowisku analitycznym zmniejszyłem te kalkulacje do 1 mln i ostatecznie uzyskałem dofinansowanie w takiej wysokości.
Ważne jest, aby pieniądze od inwestora traktować jak ciężko zarobione pieniądze, a nie jak wygraną na loterii. Licz się z tym, że każda złotówka na wydatki w spółce będzie zmniejszała jej kapitał. Tym samym jeśli zbyt wiele wydasz na gadżety, będziesz miał mniejszy kapitał na reklamę, dokładna analiza kosztów powinna zoptymalizować Twoje wydatki do minimum.
Przychodzi czas, gdy pojawią się pierwsze problemy. Czy w takim momencie pomyślałeś o tym, żeby sprzedać swój pomysł? Nigdy tego nie rób! Pomysłów nie należy sprzedawać, trzeba się nimi dobrze opiekować i rozwijać je. Nigdy nie wiesz, czy jeden nie przyniesie następnego, nie dowiesz się o tym „sprzedając” swoje biznesowe, raczkujące jeszcze dziecko. O fuzjach i sprzedaży udziałów pomyślisz gdy Twój sukces stanie się rozpoznawalną marką. Twoje działania od początku powinny być skupione na strategii funkcjonalności rozwiązań i reklamy. Nie zastanawiaj się jednak nad projektem wizytówki przez cały dzień, nie chcesz osiągnąć efektu „wow” przy wręczaniu jej komuś, tylko w momencie gdy zyski z kampanii w sieci przekroczą Twoje najśmielsze oczekiwania.
Nie staraj się tworzyć najlepszych rozwiązań, gdyż prędzej czy później zweryfikuje je rynek. Wtedy będziesz miał okazję dodawania rozszerzeń. Dostosowując markę do odbiorcy musisz pamiętać o swoich potrzebach. Najlepiej gdy sam doświadczysz znaczenia słów „niezadowolony/trudny klient”. Wtedy łatwiej spojrzeć na potrzebę i realizację z punktu widzenia Ciebie jako firmy. W tym momencie na myśl przychodzi mi zasada, którą dobrze jest stosować w prowadzeniu biznesu, a mianowicie fakt, że „najlepszym policjantem zawsze będzie były złodziej”.
Start-up to niełatwe przedsięwzięcie. Trzeba w każdym momencie trzymać rękę na pulsie i stale obserwować rynek. Materiały w internecie dają nam wiele wskazówek na temat promowania biznesu i poszerzania skali odbiorców, korzystaj z tego narzędzia. Czytaj, pytaj, zapisuj się na newslettery i bierz udział w spotkaniach, bo biznes tworzą ludzie.
Na zakończenie wszystkim start-upowcom sięgającym po różnorodne formy finansowania mogę poradzić jedno: walczcie o swój pomysł wszelkimi możliwymi sposobami. Sukces jest blisko – trzeba tylko wyciągnąć rękę, a jak wiemy, nie warto wyciągać jej po to, co możliwe.
Szymon Surma
Menedżer ds. zarządzania sprzedażą i planowania kampanii performance’owych (marketing afiliacyjny) w agencji interaktywnej Adsenzia Sp. z o.o. Od niedawna pomysłodawca i prezes zarządu firmy Zone Connection Sp. z o.o. Absolwent stosunków międzynarodowych na Wyższej Szkole Europejskiej w Krakowie, pasjonat sportów walki i aktywnego trybu życia. Zwolennik niekonwencjonalnego myślenia i innowacyjnych rozwiązań, zawodowo zafascynowany udoskonalaniem i tworzeniem rozwiązań w sferze C2C.