Internet dla wykluczonych. Część 3: Outernet

Dodane:

Bartosz Filip Malinowski Bartosz Filip Malinowski

Udostępnij:

Syed Karim zakładając swój startup postawił sobie śmiały cel: dostarczyć internet wszystkim – za darmo i w najbardziej podstawowej formie. Jak? Tworząc “publiczną bibliotekę w kosmosie”.

Zdjęcie główne artykułu pochodzi z pexels.com

Brzmi jak przesada? Może odrobinę, ale w gruncie rzeczy to istota projektu. Outernet działa jak radio cyfrowej epoki – transmituje treści przez satelitę, z wykorzystaniem fal radiowych i działa tylko w jedną stronę. To gwarantuje dostęp do informacji dla jak największej ilości ludzi, na czym najbardziej zależy twórcy projektu. Kiedy mówimy o internecie, mamy na myśli dwie jego podstawowe funkcje – komunikację i dostęp do informacji. To ta pierwsza stanowi największe wyzwanie. Dlatego Karim zdecydował, że jego firma w pierwszej kolejności zapewni podstawowy dostęp do newsów, informacji i edukacji każdemu, bez względu na dochód czy geografię, jednak bez możliwości uploadu (czyt. przesyłki) danych, wysyłki e-maili, czy czatu. To radykalnie zwiększyłoby koszty i ograniczyło skalę. Przynajmniej na ten moment.

Misja Outernetu to dać dostęp do informacji bez cenzury, w celach edukacyjnych i ratowniczych

Jak działa Outernet?

Najprostsza odpowiedź brzmiałaby: podobnie jak radio.

1. Transmisja. Plik w dowolnym formacie (np. wideo czy strona internetowa) konwertowany jest na sygnał radiowy i transmitowany za pośrednictwem satelit na cały świat.

2. Demodulacja. Odbiornik “łapie” sygnał radiowy i dekoduje go, “rozpakowując” oryginalny plik. Dane zostają automatycznie zapisane na dysku wewnętrznym odbiornika.

3. Dostęp. Odbiornik działa trochę jak lokalny serwer. Zmienia się w hotspot Wi-Fi i umożliwia innym użytkownikom połączenie z dowolnego urządzenia, a w rezultacie korzystanie z pobranych treści.

procesp satelita uzytkownicy.jpg

Outernet produkuje i sprzedaje niedrogi, zasilany energią słoneczną odbiornik

Lantern, który łączy się z satelitą i pozwala pobierać (jednak nie wysyłać) dane. Mogą to być wpisy z Wikipedii, newsy z CNN czy BBC, wideo streamy z TEDa, mapy, ebooki itd. W doborze treści dużą rolę odgrywa crowdsourcing, a Lantern trafił na rynek dzięki crowdfundingowi, ale o tym za moment. W tym punkcie warto zaznaczyć jeszcze, że startup wychodzi naprzeciw potrzebom mieszkańców krajów rozwijających się, dlatego stawia na rozwiązania open source i DIY (Do it yourself). Każdy może zbudować własny odbiornik wykorzystując udostępniony software i instrukcje.

lantern.jpg

Outernet w akcji, czyli co to zmienia?

Wiele, pozostając przy prostych odpowiedziach na trudne pytania. Lantern czy inny odbiornik nadający na falach Outernetu może:

  • pomóc ratować życie w sytuacjach kryzysowych i katastrof naturalnych, kiedy zniszczeniu uległa infrastruktura na ziemi. Lantern można dostarczyć drogą powietrzną i natychmiast wykorzystać do przekazu informacji (mapy, instrukcje, komunikaty ratunkowe).

  • ułatwiać dostęp do wolnej informacji i prawdy w krajach autorytarnych i totalitarnych, w których dominuje cenzura. Porównania z (Cyfrowym) Radiem Wolna Europa nie są w tym wypadku bezpodstawne.

  • wesprzeć wysiłki edukacyjne w krajach rozwijających się. Jeden odbiornik na szkołę to cała biblioteka – co dzień zestaw nowych książek, obrazów, filmów, wpisów w Wikipedii dla kilkuset głodnych multimedialnej wiedzy uczniów.

To ostatnie już się dzieje, m.in. w Kenii, Ugandzie i Malawi.

Zastosowań jest i będzie oczywiście więcej. W końcu to namiastka internetu, która zawsze okaże się lepsza niż brak internetu. Jest tylko jedno “ale”: skala. Aby rozwiązanie stało się powszechne, potrzebne jest finansowanie i zaangażowanie odbiorców.

Rozwój przez crowdfunding i crowdsourcing

Outernet może stanowić wzór dla innych startupów w kontekście tzw. growth hackingu, czyli technik błyskawicznego wzrostu. Założyciel Syed Karim ciągle wpada na nowe, ciekawe pomysły i tak się składa, że najczęściej uwzględniają one mechanizmy społecznościowe. To akurat miód na nasze serca.

Crowdsourcing

Outernet na obecną chwilę jest w stanie transmitować do 100 gigabajtów danych dziennie. To oznacza, że trzeba dokonać selekcji i tu do gry wkracza crowdsourcing. Startup pozostawia tę kwestię w rękach Tłumu, oddając w jego ręce specjalny system, który umożliwia:

1. Sugerowanie (a właściwie uploadowanie) treści.

2. Głosowanie, w wyniku którego wybierane są te, które trafią do transmisji.

Każdy ma możliwość przedstawić swoją propozycję i oddać głos, współtworząc Outernet. Mając jednak na uwadze różnice w potrzebach informacyjnych kompletnie odmiennych regionów, twórcy chcą dodatkowo współpracować z lokalnymi stacjami radiowymi, prasą i bibliotekami, aby zapewnić dostęp do przydatnego contentu. W planach jest nawet wykorzystanie WhatsApp i Messengera do zbierania sugestii dot. treści.

Ponadto, firma stawia na rozwiązania open source, udostępniając instrukcje i software potrzebny do budowy własnych odbiorników, zachęcając przy tym do dzielenia się rezultatami z innymi. Wszystko po to, aby jeszcze bardziej obniżyć bariery użytkowania i przyspieszyć popularyzację Outernetu.

Nie zapominajmy, że crowdsourcing stanowi nieodłączny element samego mechanizmu funkcjonowania Outernetu. Pobierając dane za pośrednictwem odbiornika, jednocześnie tworzymy hotspot dla innych użytkowników, czyli… także sharing economy i wspólna konsumpcja, bo jeden Lantern to zasób współdzielony przez kilka osób jednocześnie. Namacalny przykład na to, jak na wielu poziomach zastosować crowdsourcing w jednym tylko przedsięwzięciu, obniżając przy tym koszty i budując zasięg wykładniczo.

Crowdfunding

Wiecie jak Outernet sfinansował swój niedrogi, wytrzymały, zasilany słonecznie odbiornik Lantern? Bądźmy poważni, pewnie, że wiecie – ten crowdfunding nie stoi tu bez powodu. Na początku 2015 r. startup wystartował z kampanią na Indiegogo, którą zakończył dużym sukcesem (235% docelowej kwoty, tj. 689 tys. dol.). Sfinansowanie urządzenia i wypuszczenie go na rynek stanowiło tylko połowę sukcesu. Drugą było wypromowanie samej idei i kolejna fala wzmianek w mediach, mających do dyspozycji niezły catchphrase: biblioteka na każdą kieszeń.

Co dalej?

Dzięki inwestycji ze strony MDIF (Media Development Investment Fund), Outernet uruchomił swój pierwszy sygnał satelitarny 11 sierpnia 2014 r., obejmując zasięgiem Amerykę Płn., Europę i częściowo Bliski Wschód oraz Afrykę Płn. Niedługo później firma weszła w partnerstwo z Bankiem Światowym operującym w Sudanie Południowym, gdzie rozpoczęto testowanie projektu. To jednak za mało. Konstelacja małych satelit mogłaby stworzyć infrastrukturę, która otworzy “parasol” nad głowami użytkowników – również tych, którzy jeszcze nie słyszeli o Outernecie.

A grupa odbiorców musi stale rosnąć, żeby startup mógł zarabiać. Jest wiele marek i organizacji, które pragną dotrzeć do wykluczonych ze swoim komunikatem. Im więcej osób pod “parasolem” Outernetu, tym wyższa prowizja za transmisję treści sponsorowanej. Są też oczywiście zyski ze sprzedaży Lantern.

Najważniejszy cel długoterminowy założyciela Syeda Karima to otwarcie Outernetu również w drugą stronę, tak, aby dane mogły płynąć nie tylko do, ale i od użytkowników. Za moment może okazać się, że to to warunek konieczny, bo po piętach startupowi depczą podobne projekty Facebooka i Google. O nich już niebawem.

Jeżeli interesuje Cię ta tematyka, śledź nasz fanpage i bloga WeTheCrowd.

Bartosz Filip Malinowski

Pasjonat cyfrowej ekonomii, nowych mediów i modeli biznesowych, szukający równowagi między teorią a praktyką. Współzałożyciel serwisu WE the CROWD, CEO agencji kreatywnej CROWDthinks. Doktorant Zarządzania na UŁ, próbujący przetrzeć naukowe szlaki dla crowdsourcingu i gospodarki współdzielonej.