Sposobów na pozyskanie finansowania jest wiele – ja wybrałem ten, który jest mi najbliższy. Dlaczego i jaki, to wyjaśnię za chwilę. Na początek, tytułem wstępu, poznaj trochę mnie i NapoleonCat. Prowadzę spółkę, która rozwija produkt dla biznesu w modelu SaaS. Niektórzy nazywają ją startupem, ja wolę po prostu NapoleonCat. Jest to autorska aplikacja do zarządzania social media, pozwala na publikowanie i zarządzanie treściami na profilach społecznościowych, ich analizę i raportowanie.
Nasi klienci, jak pewnie się domyślasz, to agencje marketingowe, firmy e-commerce, światowe i lokalne marki. Nasz break even miał miejsce w 2015 r., a od początku tego roku zaczęliśmy na siebie zarabiać. To tyle tytułem wstępu, przejdźmy do konkretów.
O tym, że nie jestem sprzedawcą
Kilka miesięcy temu zdecydowałem się na poszukiwanie dodatkowego kapitału na rozwój produktów i firmy za granicą (mieliśmy już jednego inwestora z pierwszej rundy). Nie jestem sprzedawcą, więc chodzenie „od drzwi do drzwi” w poszukiwaniu inwestora odpadało. Czy wynająłem kogoś, kto zrobił to za mnie? Nie, nie miałem na to pieniędzy.
Znalazłem inne wyjście z sytuacji, zainspirowany bardzo otwartą komunikacją biznesową, jaką prowadzą m.in. Joel Gascoigne z Buffer, Alex Turnbull z Groove czy Michał Sadowski z Brand24. Zdecydowałem się na opublikowanie kilku informacji nt. NapoleonCat, obrazujących nasz wzrost i potencjał drzemiący w spółce. I teraz przechodzimy do sedna – zamieściłem te informacje na moim prywatnym profilu na Facebooku. Chciałem sprawdzić, na ile będą one w stanie rozejść się dalej dzięki moim znajomym. Dalsze działania chciałem planować w oparciu o informacje zwrotne i reakcje na mój post.
Post 1. – kwiecień 2016
W kwietniu zamieściłem pierwszy post na Facebooku pokazujący wzrost przychodów NapoleonCat i przyrost liczby klientów. Opisałem też pokrótce ewolucję naszego produktu – od rozwiązań analitycznych dla social media, po bardziej zaawansowane funkcje social CRM.
Tak wyglądała grafika, którą dodałem na Facebooku:
Post 2. – maj 2016
Pierwszy post został dobrze przyjęty, więc zdecydowałem się na małe przypomnienie. W maju opublikowałem kolejny wpis, zawierający zaktualizowane dane. Tym razem dodałem też informacje o naszych nowych klientach z Ameryki Środkowej i wspomniałem o zaproszeniu do globalnego przetargu na dostarczanie narzędzi do analityki mediów społecznościowych, które otrzymaliśmy od Coca Coli.
Zaktualizowane dane wyglądały, jak poniżej:
Wiadomość!
Następnego dnia, po opublikowaniu drugiego postu otrzymałem wiadomość (oczywiście na Facebooku) od starego znajomego. Na początku zaczął od gratulacji, później przeszliśmy do pogadanki o firmie i nagle… zapytał mnie czy przypadkiem nie szukam inwestora. To nie była jedyna tego typu wiadomość. Niebawem otrzymałem kilka innych podobnych zapytań.
Jeśli mam być szczery – otrzymałem oferty wyższej kapitalizacji niż oczekiwałem i planowałem. W końcu transakcja zakończyła się wyceną na poziomie 25% wyższym niż się tego spodziewałem. Druga runda finansowania zapewniła nam dodatkowy sześciocyfrowy kapitał oraz siedmiocyfrową wycenę (to dla tych, którzy zainteresowani są skalą inwestycji – nieduża, ale satysfakcjonująca).
A oto czego nauczyłem się z mojego eksperymentu:
Lekcja 1.
Nie wstydź się! Mów głośno o swoich sukcesach (oczywiście bądź szczery). Mamy tendencję do niedoceniania wartości naszych osiągnięć, szczególnie jeśli są one rozłożone w czasie. Z czego to wynika? Poniekąd z faktu, że w codziennej biznesowej gorączce mamy bardzo mało czasu na refleksję nad tym, co już udało się osiągnąć. I nawet kiedy dostrzegamy naszą wartość, bardzo często mamy obawy, że inni widzą to zupełnie inaczej.
Lekcja 2.
Wykorzystaj siłę mediów społecznościowych i swojej sieci kontaktów! Facebook naprawdę sprzedaje i to nawet całe firmy, jak pokazuje mój przykład. Będę szczery – nie jestem małolatem, który właśnie otworzył swoją firmę – prowadzę ją od wielu lat, a wśród moich znajomych oczywiście są ludzie związani z biznesem, przedsiębiorcy. Oni też są aktywni na Facebooku. Tak więc, krąg moich bliskich znajomych jest dosyć silny. Powiesz pewnie „ok, ale ja nie mam takich znajomych” – pamiętaj jednak, że Facebook nie bez powodu nazywany jest siecią społecznościową. To oznacza, że wśród Twoich znajomych jest ktoś kto zna kogoś, kto zna kogoś … itd.
Lekcja 3.
Przygotuj się na wojnę, nie na jedną bitwę. Większość sukcesów to efekt naprawdę ciężkiej pracy – nie szczęścia. Nawet jeśli twój pomysł jest świetny, nie oczekuj, że ludzie kupią go od razu. Nie zniechęcaj się jeśli wyniki za pierwszym razem nie są takie jakich byś oczekiwał. Ucz się na błędach – popraw – zrób to od początku.
Dobry pitch deck nie wystarczy
Mam nadzieję, że mój przykład zachęci Cię do szerszego myślenia o poszukiwaniu inwestora. Tu nie chodzi tylko o dobry pitch deck na evencie dla startupów (chociaż te spotkania są super i możesz się na nich dużo nauczyć). Poszukiwanie inwestora nie musi być wcale nudnym, żmudnym i tajnym procesem, o ile zdobędziesz się na odwagę i podzielisz się kilkoma ciekawymi danymi o swoim projekcie, zanim inni też wpadną na ten pomysł.
–
Jeśli chciałbyś podzielić się innymi sposobami na pozyskanie inwestora, napisz do mnie [email protected]. Chętnie poznam Twoją historię!
–
Grzegorz Berezowski
CEO CheeseCat i NapoleonCat
Założyciel i CEO firmy CheeseCat, twórcy platformy NapoleonCat.com wspierającej zarządzanie komunikacją marki na platformach społecznościowych oraz platformy Catvertiser.com wspierającej zarządzanie i optymalizację kampaniami reklamowymi na Facebooku. W latach 2007-2013 współtworzył agencję 180heartbeats + JUNG v. MATT, w której obejmował stanowisko Dyrektora Strategii. Wcześniej Dyrektor Strategii i Innowacji w MRM Worldwide, McCann Worldgroup. Absolwent kilku uczelni krajowych i zagranicznych na kierunkach ekonomicznych i społecznych.