Startup oprócz zgranego zespołu, pieniędzy na realizację pomysłu oraz strategii na wykończenie projektu potrzebuje, w końcowym etapie tworzenia, jeszcze jednej bardzo ważnej rzeczy – reklamy, a właściwie zachęcenia użytkowników do korzystania z naszej, a nie innej strony, czy też korzystania z usług naszej, a nie konkurencyjnej firmy. Wśród wielu znanych technik marketingowych są takie, które bezpośrednio angażują konsumenta. Jest nią m.in. sztuka WOMM (Word Of Mouth Marketing), dzięki której możemy zdobyć rozgłos oraz zainteresowanie klientów. Poniżej przedstawiam kilka sposobów promowania marki poprzez szeroko pojęty marketing szeptany.
Najtrudniejszym etapem promocji marki jest… sam pomysł na promocję
W dzisiejszych czasach, w dobie coraz to nowszych pomysłów na promocje e-biznesu, nie możemy oczekiwać od internautów, że będą fanami naszej marki bez wyraźnego powodu. Tworząc strategię marketingową oraz testując wszystkie możliwe opcje promowania produktu, musimy przede wszystkim zastanowić się, co klient zyskuje, korzystając z naszej oferty. W internecie poszukujemy wiedzy na określony temat – czyli czegoś użytecznego lub rozrywki – a więc czegoś, co nas rozbawi – mówi Paweł Suchocki, z agencji zajmującej się marketingiem społecznościowym Buzz Media.
Ciekawym przykładem na zaangażowanie konsumenta w promocję produktu wykazała się firma Canon, która przy współpracy z wieloma wydawcami organizowała konkursy. Jest to przykład zaangażowania konsumenta, który oprócz świetnej zabawy np. dzięki udziałowi w konkursie „Obrazy z życia graczy”, może otrzymać nagrodę w postaci Canona EOS 550D, wartego ponad 2,5 tysiąca złotych, dowiaduje się także o parametrach produktu oraz zaczyna interesować się marką, nawet wtedy, gdy nie zostaje finalistą konkursu. Co zyskuje Canon, organizując tego typu akcje? Rozgłos, zachęcenie potencjalnych klientów do zakupu aparatu oraz powiadomienie użytkowników o cechach swojego produktu, wykorzystując potencjał internautów. Najprostszą jednak radą w tym zakresie pozostaje nieodmienne wyciągnięcie do konsumentów ręki – warto zastanowić się, czego sami chętnie dowiedzielibyśmy się o marce i sferze jej działania, i właśnie to zaproponować internautom – komentuje Suchocki. Podczas organizowania tego typu promocji, ważne jest, aby konsument dowiedział się trochę o promowanej marce. Przekaz musi być prosty i interesujący dla przyszłego użytkownika.
Poczta pantoflowa
W całej idei marketingu w internecie najważniejsi są konsumenci, czyli użytkownicy naszych serwisów. Wg badań European Trusted Brands w informacje znalezione w sieci wierzy trzy czwarte Polaków odwiedzających internet. Warto więc zachęcać ludzi do komentowania produktu. Gdy użytkownik serwisu oferującego sprzęt audio pisze, że słuchawki firmy X sprawują się świetnie, jakość i wygoda słuchania jest na wysokim poziomie, to chcemy mu zaufać. Wierzymy takim opiniom nawet, gdy nie znamy użytkownika, bo czujemy, że opiniotwórca jest po naszej stronie, po stronie konsumenta.
Uczmy się na błędach innych
Przypisywanie nieprawdziwych cech produktom, oszukiwanie konsumentów, pisanie fałszywych, pochlebnych komentarzy na forach internetowych, czy niedocenienie potencjalnego użytkownika, to najczęstsze błędy popełniane przez amatorów sztuki WOMM. Z czego wynikają te błędy? Jak mówi Paweł Suchocki: Błędy wynikają z opacznego rozumienia specyfiki WOMM – to nie my mamy rozmawiać o marce, naszym zadaniem jest sprawić, by konsumenci sami chcieli o niej mówić.
Ostatnimi czasy akcja „Nie biegam i cieszę się życiem” była podręcznikowym przykładem nadszarpnięcia opinii konsumenta. Wynajęta agencja miała wypromować (m.in. na Facebooku) lek przeciw biegunce. Ciężko jest zaangażować internautów do dzielenia się opiniami o produkcie tego typu ze względu na jego specyfikę, a więc agencja reklamowa postanowiła trochę podejść konsumenta. Większość osób „lubiących” tę facebookową społeczność myślała, że jest to dobrowolna grupa, stworzona przez prywatną osobę, ale dziś już wiadomo, że 60 tysięcy osób zostało fanami leku na biegunkę, gdy po pewnym czasie w awatarze fan page’a pojawiła się nazwa leku. Akcja ta odbiła się szerokim echem, co negatywnie odbiło się na opinii o produkcie.
Przykładem dobrze zorganizowanej akcji wykorzystującej potencjał marketingu szeptanego, jest zaproszenie widzów do seansu Transformersów przez stację TVN poprzez umieszczenie w serwisie społecznościowym film pt. Tuning po polsku. Po tym, jak „ktoś” wrzucił film na YouTube, w którym samochód jednego z bohaterów zamienia się w postać z Transformersów, wśród widzów zrodziła się chęć wybrania się na ten tytuł do kina.
Zebrać wszystko w jedną całość
Podsumowując, najważniejszą rzeczą w marketingu szeptanym jest to, by ludzie sami chcieli pisać o Twoim produkcie. Wszystkie „tricki” w postaci pisania komentarzy przez ludzi z agencji powinny odejść do lamusa. Najgorszą rzeczą jaką można zrobić, próbując promować produkt jest oszukiwanie klienta.
Chyba najłatwiejszym sposobem na wykorzystanie marketingu szeptanego do promocji naszej marki jest organizowanie konkursów, w którym wykorzystuje się potencjał i kreatywność biorących w nim udział internautów. Tworząc specjalną stronę do zgłoszeń konkursowych, mamy możliwość pokazania najlepszych prac, co jeszcze bardziej zachęca do brania udziału w konkursie.