1. Zasada „PIL”
W książce „Netflix. To się nigdy nie uda” Marc Randolph opowiada o swoich pierwszych doświadczeniach w świecie biznesu i przygodzie związanej z wystartowaniem Netflixa. Przebywał wówczas w Dolinie Krzemowej, gdzie opowiedziano mu o zasadzie PIL. Powtarzano mu: trzymaj się zasady PIL, pamiętaj o PIL, PIL jest najważniejsze. Może to brzmieć dosyć enigmatycznie, więc co ten skrót oznacza? Dosłownie to: „pieniądze innych ludzi”. Wedle tej zasady, zaczynając jakikolwiek biznes, lepiej jest wydać czyjeś pieniądze, pozyskać inwestorów skłonnych zaryzykować dla naszego pomysłu. Osobiste zbieranie środków mogłoby być dosyć nużące i czasochłonne, nie mówiąc o kosztach, jakie ponieślibyśmy w razie klapy naszego startupu. Jednak przekonywując inwestorów, ludzi z pieniędzmi, jesteśmy w stanie sobie tego trudu oszczędzić i szybciej, w gronie zaufanych osób przejść do działania. Ta zasada ma jeszcze jeden plus – jeżeli szukamy pieniędzy w portfelach innych, łatwo się przekonamy, jakie szanse dają nam ludzie z zewnątrz na powodzenie naszego biznesplanu. Dostajemy informację zwrotną, na podstawie której będziemy mogli coś poprawić, bądź kompletnie porzucić pomysł i zająć się innym przedsięwzięciem.
2. Biuro
Mało kto myśli o biurze jako o poważnym problemie przy zakładaniu startupu. Mówi się: „jakoś to będzie, wystarczy trochę miejsca, pare biurek, foteli i ruszamy!” Rzeczywistość może być jednak bardziej okrutna. Marc w swojej książce opowiada, jak zmagał się z takimi drobiazgami jak zszywacze, drukarki, segregatory, klucze – rzeczy niezbędne do prowadzenia biura, a jednak trywalizowane. Trzeba pamiętać, że startując ze startupem zaczynamy od zera, na wszystko musimy sobie zapracować i zapewnić komfortowe warunki pracy, na co wpływ ma również estetyka biura i atmosfera.
3. Drużyna
Każdy startup potrzebuje ludzi, którzy będą go tworzyć. Zebranie zgranego zespołu ludzi gotowych do ciężkiej pracy na rzecz raczkującego biznesu może być nie lada wywzaniem. Nie zdarzy się jednak, że do startupu przystąpimy z idealną, samowystarczalną drużyną. Wkrótce będziemy musieli zrekrutować następnych pracowników do firmy, którzy zalepią istniejące luki i zajmą stanowiska. Szczególnie ważne będzie tu pozyskanie ekspertów, specjalizujących się w kwestiach kluczowych dla naszego biznesu, oraz ludzi ze znajomościami, którzy pomogą wypromować produkt poza drzwi biura. Nie należy bagatelizować znajomości – te potrafią byc naprawdę przydatne, zwłaszcza gdy jesteśmy pionierami w swojej branży i jeszcze badamy, co robić aby zarobić. Przydatne będzie pozyskanie obiecujących specjalistów, innowatorów, ludzi utalentowanych – mających „to coś”. Dzięki wybitnym jednostkom firma jest w stanie wyjść na rynek z czymś nowym, czymś co zachwyci i przyciągnie do siebie klientów.
4. Podstawy
Ustalenie w firmie zasad dotyczących jej funkcjonowania, wynagrodzenia i czasu pracy jest pierwszą rzeczą, jaką powinniśmy się zająć. Możemy prawić frazesy o tym, że pracownik jest dla firmy skarbem, że najważniejszy jest szacunek i etyka pracy, w końcu i kultura osobista. Jednak znaczenia te słowa nabiorą dopiero wówczas, gdy zaczniemy je wcielać realnie w życie. Oparcie startupu na solidnych podstawach jest gwarancją spokoju w firmie, pewnej stabilności i zdrowia psychicznego pracowników. Musimy zadbać o dobrą atmosferę w pracy, jeśli chcemy, aby nasi ludzie pracowali na najwyższych obrotach i na graniach swoich możliwości. Randolph w swojej książce mówi, że początki będą wymagały pewnych poświęceń. Należy mieć to na uwadze i w tym celu na przykład obciąć początkowe pensje pracowników z obietnicą wynagrodzenia tego poświęcenia w przyszłości, bynajmniej nie z chciwości. Więc po co taki ruch? Musimy pokazać naszemu zespołowi, że zależy nam na dobru firmy, startupu, a jego sukces będzie wynikiem naszych starań, wyrzeczeń jakie na trudnym początku musimy ponieść.
5. Nazwa
Każda bardziej znana firma prosperuje pod chwytliwą, mocną i krótką nazwą, najczęściej dwusylabową, czego przykładem jest Face-book albo Goo-gle. Są to mocne nazwy, a przede wszystkim łatwe do zapamiętania i mniej więcej związane z usługami, jakie oferują. Nazwa zatem to duża część sukcesu. Nie można potratkować jej po macoszemu. Mark pisze, że najlepiej wypracować taką nazwę w czasie. W tym celu dobrze będzie jesli wyjściowa nazwa naszego startupu (kiedy jeszcze nikt nie bedzie wiedział o naszym projekcie) będzie nijaka, słaba. Celem tego zabiegu jest zmuszenie naszego poczucia estetyki do wymyślenia nowej nazwy. Sławny Netflix zaczynał jako Kibble – czyli amerykańska karma dla psa. Okropne, prawda? W końcu pracownicy zaczęli sami irytować się tandetną nazwą, wpadając na coraz lepsze pomysły na nazwę firmy. Po jakimś czasie, kiedy w głowach pracowników kipiło się od pomysłów, Mark zaprosił wszystkich 15 pracowników, postawił przed tablię podzielonę na dwie kolumny. W jednej miała znajdować się sylaba związana z internetem, a w drugiej z filmami. Zadanie było niesamowicie trudne, jednak w końcu zespół wpadł na dzisiejszą obecną nazwę platformy – Netflix.
Zamów książkę “Netflix. To się nigdy nie uda” na www.idz.do/netflix-startup lub szukaj jej w dobrych księgarniach w całej Polsce.