“Chcę zostać prezesem pana firmy” prawdopodobnie powiedział kilka lat temu Szlomo Yanai do ówczesnego szefa przedsiębiorstwa produkującego nawozy. Ten, mimo że nie szukał następcy, nie zlekceważył śmiałej propozycji, a ją rozważył. Nie był jednak przekonany do kandydatury, bo Yanai był weteranem wojennym, miał 50 lat i niewiele branżowego doświadczenia. Mimo to prezesem został.
Zdjęcie royalty free z Fotolia
Stażysta prezesem
Szlomo Yanai, emerytowany generał izraelskiej armii, po opuszczeniu służby szukał ciekawego zajęcia. Ktoś poznał go z szefem firmy produkującej nawozy, którego poprosił o przyjęcie na stanowisko prezesa. “Był zaskoczony, bo nie miałem wykształcenia chemicznego, nie znałem się na rolnictwie”1 wspomina. Starał się zachęcić go mówiąc, że potrafi ciężko pracować i szybko się uczy.
Szef nadal nie był przychylny kandydaturze Szlomo Yanai, ale przystał na propozycję dwunastomiesięcznego stażu, który miał nauczyć go branży. Zapowiedział jednak, że może w każdej chwili go przerwać a stażystę zwolnić. Jeśli do tego nie dojdzie, po roku zostanie prezesem. Tak też się stało, choć po pierwszym dniu pracy lider nie był zadowolony z podopiecznego. Ten jednak bardzo zaangażował się w obietnicę i ją spełnił.
Użytkownik nasz pan
W ten sposób zostaje się prezesem? Czy liderzy przechodzą proces rekrutacyjny, jak każdy pracownik firmy? Okazuje się, że często tak właśnie to wygląda. Tak przynajmniej było w przypadku Tomasza Krajewskiego, do którego zgłoszono się osobiście i zaproszono na rozmowę na stanowisko prezesa spółki. – Choć nie szukałem nowego zajęcia, to propozycja spotkania ze strony SkyCash (…) była siłą rzeczy intrygująca – przekonuje.
Długo nie zastanawiał się nad podjęciem rozmowy o prowadzenie spółki. Przedsięwzięcie zdążył poznać wcześniej i ocenić jako dynamiczne, z wieloma perspektywami rozwoju i ciekawymi wyzwaniami zawodowymi. I choć wcześniej nie miał doświadczenia jako prezes, na rozmowie o pracę (a może o prezesurę?) wypadł dobrze. Jak wyglądała?
Konkretna rozmowa
Odbyła się normalnie, a rozmówca nie potrafi wskazać nic, co w szczególny sposób go zaskoczyło. – To była bardzo pozytywna i konkretna rozmowa z osobami o wyrobionych poglądach na temat zadań stojących przed zarządem spółki takiej jak SkyCash, a także świadomych wyzwań rynkowych w zakresie płatności mobilnych w Polsce – wspomina Tomasz Krajewski.
Nicią porozumienia okazało się to, że obie strony spotkania bardzo podobnie myślały w wielu sprawach i miały zbliżoną wizję rozwoju przyszłego wspólnego biznesu. Jak bohater przygotowywał się do rozmowy kwalifikacyjnej? Przede wszystkim zapoznał się z działalnością spółki oraz dowiedział się, dlaczego poprzedni prezes już nie pełni tej funkcji. Okazało się, że postanowił skorzystać z opcji pracy przy innym projekcie.
Lider z przymusu
Wszystko wskazuje na to, że rekrutacja na prezesa firmy, czy na programistę zaczyna się w podobny sposób – z ogłoszenia o pracę, bądź z polecenia. Zdarza się, że liderem spółki zostaje się też trochę z przymusu. Tak określa to Marek Sobczak, który zastąpił Tomasza Popów w kierowaniu Taxi5. Inwestor wrocławskiej spółki, nie był zadowolony z pracy poprzednika i zastąpił go na miejscu prezesa.
Od początku był blisko projektu, pomagał m.in. przy tworzeniu dokumentacji niezbędnej do uzyskania finansowania. Zaobserwował jednak braki kadrowe lidera firmy jak i zespołu, dlatego mieli skorzystać ze szkoleń. Niestety nie przyniosły oczekiwanego efektu. – Wówczas fundusz inwestycyjny zdecydował o powołaniu mnie na funkcję prezesa – wspomina Sobczak i dodaje, że przekonało ich doświadczenie oraz znajomość biznesu.
Szybka decyzja
Przyznaje, że obawiał się tego, czy po prostu podoła wyzwaniu. Zarząd pod uwagę brał też możliwość zatrudnienia osoby z zewnątrz, ale jak mówi, to „proces długotrwały, dość kosztowny” i nie daje gwarancji, że zakończy się sukcesem w postaci znalezienia odpowiedniej osoby. Gdyby jednak do tego doszło szukałby osoby, która do podjęcia właściwej decyzji potrzebowałaby jak najmniej informacji. To cecha lidera.
Jaki jeszcze powinien być prezes spółki? Krajewski, prezes spółki SkyCash, uważa, że powinien sprawnie poruszać się po wszystkich obszarach działalności. Porównuje go do trenera drużyny piłkarskiej, który wie że na sukces pracuje cały zespół. – Tyle wystarczy, żeby zostać dobrym prezesem. Świetni noszą w sobie nieustanny optymizm i potrafią podejmować trafne decyzje, nawet jeśli są bardzo trudne – przekonuje Tomasz Krajewski.
Napalony szczęściarz
Marek Sobczak, już były prezes Taxi5, zapytany o cechy dobrego lidera mówi o umiejętności dostrzegania nowych możliwości, rozwiązań. Przekonuje, że prezes musi też rozumieć strukturę biznesu, zachodzące w nim procesy, umieć te procesy zmierzyć i zbudować lub wykorzystać odpowiednie do bieżącej sytuacji procedury. – Podsumowując, najlepszym kandydatem na prezesa/kierownika jest napalony szczęściarz – przekonuje.