Język SMS-ów a sprawa polska

Dodane:

MamStartup logo Mam Startup

Udostępnij:

Xtra! Thx 4msg! Gr8 CU2 🙂 – to nie jest tajny szyfr, do odszyfrowania którego potrzebna nam będzie legendarna Enigma. Kombinację tych z pozoru przypadkowych znaków jest w stanie zrozumieć przeciętny 15-latek. Możemy je przetłumaczyć jako: „Ekstra! Dziękuję za Twoją wiadomość! Wspaniale! Do zobaczenia”. Każde pokolenie ma swój własny specyficzny slang, ale w dzisiejszych czasach, gdzie język SMS-ów rozwija się bardzo dynamicznie, językoznawcy apelują – dbajmy o polski język.

Zdjęcie royalty free z Fotolia

Wysyłamy mnóstwo SMS-ów, ale bez ogonków

Szybki rozwój technologiczny popycha świat do przodu, a wraz z nim pędzimy i my. Wymusza to na nas potrzebę coraz szybszej komunikacji z drugą osobą. Najlepiej zrobić to w sposób szybki, zwięzły i zawierający tylko najpotrzebniejsze informacje. Trudno wyobrazić sobie lepsze narzędzie do takiej komunikacji, niż krótka wiadomość tekstowa, czyli SMS. Polacy pokochali telefony komórkowe oraz smartfony i są jednym z najchętniej esemesujących narodów na świecie. Według raportu o stanie rynku telekomunikacyjnego w Polsce w 2013 roku, sporządzonego przez Urząd Komunikacji Elektronicznej, pod względem wskaźnika średniej liczby wysłanych SMS-ów, Polska znalazła się powyżej średniej dla wybranych państw UE. Przeciętny użytkownik w kraju wysłał 1014 wiadomości, wobec średniej dla wybranych krajów UE – 956. W sumie, w ubiegłym roku Polacy wysłali aż 52,2 mld SMS-ów.

Według badań ARC Rynek i Opinia, aż 63% Polaków nie zawsze dba o poprawność językową. Pomimo przyznania, że znaki diakrytyczne są jedną z najbardziej charakterystycznych cech języka polskiego, ponad połowa z przytoczonych już 63% przyznaje, że nie stosuje ich pisząc maila lub SMS-a. Według 53% badanych, dzięki takiemu zabiegowi wiadomości pisze się zdecydowanie szybciej, 41% ankietowanych twierdzi, że w wiadomościach nie da się zastosować polskich znaków. Powołując się na ten sam raport, co drugi SMS w kraju wysyłany jest bez polskich znaków.

Polacy nie gęsi?

Do polskiego języka SMS-owego wkradło się dużo skrótów pochodzenia obcego, wywodzących się zwłaszcza z języka angielskiego. W języku tym istnieje wiele słów i liter alfabetu, które mają jednakowe brzmienie, np. CU (ang. see you – do zobaczenia), co znacznie ułatwia tworzenie skrótów. Krótkie słowa takie jak LOL (ang. laughing out loud – śmieję się na głos) oraz OMG (ang. Oh My God – o mój Boże) to zwane po angielsku „initialisms”, co po spolszczeniu brzmiałoby jak inicjalizmy. Błędne jest utożsamianie ich głównie z młodym pokoleniem. Skrót OMG pojawił się już w liście napisanym w 1917 roku, LOL zaś, po raz pierwszy użyty został w 1960 roku, znacząc pierwotnie „mała, stara pani” (ang. Little Old Lady). Językoznawca prof. Jerzy Bralczyk żałuje, że skoro używamy już skrótów, zbytnio koncentrujemy się na zapożyczeniach z języka angielskiego. Podaje przykład popularnego zwrotu BTW, który proponuje zastąpić polskim skrótem np. NM (nawiasem mówiąc). Wskazuje także na zagrożenie jakim jest skłonność do nieużywania charakterystycznych polskich liter. Prof. Bralczyk uważa także, że im częściej będziemy pisać SMS-y bez znaków diaktrycznych, tym większe prawdopodobieństwo, że „ąści” znikną z naszego języka. Starając się być pragmatycznym tracimy wiele radości i satysfakcji jakie daje polski język.

Język SMS-ów w słowniku i literaturze

Coraz śmielej i częściej język SMS-ów przenika do słowników i literatury. W Polsce pojawiła się pierwsza książka napisana językiem krótkich wiadomości tekstowych. Powieść „SMS. Słowa mają siłę” napisana została w formie telefonicznych SMS-ów. Z kolei słowa, które do niedawna funkcjonowały wyłącznie w języku potocznym, takie jak FYI (ang. for your information – dla twojej informacji, czy przytoczone już wcześniej LOL oraz OMG formalnie trafiły do jednego z najważniejszych słowników anglojęzycznych na świecie, Oxford English Dictionary. W OED umieszczony został także symbol „<3”. Jest to zapis oznaczający serce.

Wydawać by się mogło, że obecność przytoczonych powyżej skrótów w prestiżowym słowniku to już nadużycie. Osoby, które nie akceptują takiej formy komunikacji mogą czuć się jeszcze bardziej zawiedzione, gdyż zabieg używania skrótów i emotikonek używany jest już w literaturze i to tej uznawanej za arcydzieła. W lutym 2013 roku do zbiorów Biblioteki Kongresu Stanów Zjednoczonych trafił nietypowy przekład „Moby Dicka” Hermana Melville’a. Książka nosi tytuł „Emoji Dick” i jest pierwszym w historii przekładem dzieła literatury pięknej na język emotikonów. Pomysłodawcą projektu jest Fred Benenson, który do tłumaczenia zaprosił 83 osoby biegłe w posługiwaniu się taką formą języka.

Język polski jest ą-ę

Aby uświadomić Polakom, jak ważne jest stosowanie polskich znaków, w lutym 2013 odbyła się ogólnokrajowa kampania „Język polski jest ą-ę”. Akcja wspierana była m.in. przez prof. Jerzego Bralczyka, Henryka Sawkę i Jacka Bryndala. W ramach tego wydarzenia z polskich gazet, portali internetowych, stacji telewizyjnych i radiowych zniknęły polskie znaki. Do akcji przyłączyli się również polscy piosenkarze, wykonując swoje utwory bez znaków diaktrycznych. Zabieg ten miał na celu pokazanie jak śmieszny i czasami niezrozumiały staje się język polski pozbawiony swoich cech charakterystycznych oraz zachęcenie społeczeństwa do używania polskich znaków w każdej wiadomości SMS-owej.  Mimo że zasady pisowni języka polskiego nie należą do szczególnie łatwych, warto zadać sobie trochę trudu, aby nasze komunikaty były czytelne i jednoznaczne.

Marcin Papiński

Business Developement Director w Infobip

W Infobip pracuje od 2012 roku i jest odpowiedzialny za rozwój firmy na terenie Polski. Wcześniej pracował m.in. dla firm HP oraz Microsoft, gdzie prowadził projekty z zakresu Change Managment oraz Six-Sigma. Przez wiele lat zajmował się także wprowadzaniem i rozwojem międzynarodowych marek na rynku Polskim. Odpowiadał za wizerunek, sprzedaż a także pozycjonowanie produktów. Jest absolwentem Polsko-Japońskiej Wyższej Szkoły Technik Komputerowych.