Kickstarter ich nie chciał, a na Indiegogo się nie udało. Mimo to Lovely wprowadzi na rynek inteligentny gadżet erotyczny

Dodane:

Adam Sawicki, Redaktor prowadzącyRedaktor prowadzący MamStartup Adam Sawicki

Udostępnij:

Jakub Konik zamierzał pozyskać kapitał na produkcję inteligentnego gadżetu erotycznego Lovely za pośrednictwem platform crowdfundingowych. Kickstarter jednak odrzucił projekt, na kampania na Indiegogo okazała się klapą. Mimo wszystko produkt trafi na rynek, dzięki funduszowi inwestycyjnemu Arkley.

20 tysięcy w siedem dni

Początkowo Lovely miało ruszyć z zbiórką na Kickstarterze. Ostatecznie jednak Jakub Konik porzucił ten pomysł, bo jak tłumaczy, Kickstarter ma niepisaną zasadę, według której uniemożliwia twórcom gadżetów erotycznych organizację kampanii crowdfundingowych. Dlatego latem 2015 roku wystartował ze zbiórką na konkurencyjnej platformie oczekując, że internetowa społeczność Indiegogo wesprze jego przedsięwzięcie przynajmniej 95-cioma tysiącami dolarów.

Środki te miały pomóc przedsiębiorcy we wprowadzeniu na rynek inteligentnego gadżetu erotycznego, który z jednej strony ma intensyfikować przyjemność płynącą z seksu, a z drugiej podpowiadać parom, jakie pozycje zapewnią im najwięcej rozkoszy. Początkowo wyglądało na to, że cel kampanii zostanie zrealizowany, bo w ciągu siedmiu dni startupowcy zgromadzili blisko 20 tysięcy dolarów. Z czasem jednak licznik zatrzymał się na mniej więcej 40 tysiącach i nie drgnął do sierpnia, kiedy to zakończono zbiórkę.

Bez budżetu na promocję nie ruszaj z kampanią

– Niepowodzenie Lovely na Indiegogo to wypadkowa podjętych przeze mnie decyzji, ale nie była to porażka. Do kampanii podeszliśmy bez funduszy reklamowych, bez jakiejkolwiek bazy mailingowej oraz ogólnie bez jakichkolwiek pieniędzy. Po prostu moich oszczędności wystarczyło nam jedynie na zrobienie prototypu i przygotowanie materiałów na kampanię – mówi Jakub Konik, dyrektor generalny Lovely.

Tłumaczy, że artykuły promujące przedsięwzięcie, które pojawiły się w prasie i serwisach internetowych, wkrótce po publikacje znikły z pierwszych stron gazet i portali, a w konsekwencji zainteresowanie zbiórką zmalało i nie udało się zrealizować założeń akcji. Dodaje, że większość kampanii, które kończą się sukcesem, posiada pokaźny budżet reklamowy umożliwiający promocję projektu.

Lovely się nie zmieni

Jego zdaniem fakt, że Lovely nie sprostało założeniom kampanii, nie oznacz wcale, że zabawka erotyczna nie jest interesującym produktem dla potencjalnych klientów. Wręcz przeciwnie, gadżet trafi na rynek, a jego pomysłodawca nie zamierza wprowadzać znaczących zmian. – Główne założenia i cele pozostają te same, jednak znacznie mniej będziemy eksponować część związaną z danymi analizowanymi przez Lovely – wyjaśnia Jakub Konik.

Oznacz to, że sensory ruchu, w które zostało wyposażone urządzenie, wciąż będą gromadzi informacje i przekazywać je aplikacja kompatybilnej ze sprzętem. Dane te nie będą jednak prezentowane w formie wykresów, czy wyrażane w liczbach. – Ludzie pomyśleli, że chcemy przedstawić seks niczym wykres w excelu, a fakt jest taki iż pozyskiwane przez Lovely dane są przedstawiane w postaci prostych i dopasowanych porad zwiększających przyjemność z seksu – dodaje.

Arkley inwestuje w Lovely

Wyjaśnia, że Lovely App zadebiutuje na rynku w ciągu najbliższych trzech-czterech miesięcy. Będzie jednak zawierać ułamek funkcji, w które ma zostać wyposażona finalna wersja. Niemniej Konik wierzy, że oprogramowanie to zachęci użytkowników do zakupu samego gadżetu erotycznego, który z kolei ma trafić do sprzedaży jeszcze w tym roku. Nie zdradza natomiast konkretnej daty.

We wprowadzeniu produktu na rynek, pomoże przedsiębiorcy fundusz Arkley, który w ostatnim czasie zainwestował w przedsięwzięcie nieujawnioną kwotę. Niemniej jej wysokość ma być wystarczająca, żeby ruszyć z masową produkcją i dystrybucją sprzętu w kluczowych regionach świata. Wśród nich zespół stojący za projektem wskazuje Stany Zjednoczone, kraje skandynawskie, Europę Zachodnią i Daleki Wschód.

Osiągną sukces, jak FitBit?

– Jakub, pomysłodawca i założyciel Lovely, skontaktował się z nami już w czerwcu tamtego roku – mówi Maciej Frankowicz Manager Inwestycyjny w Arkley. Jednak wówczas fundusz nie zdecydował się na współpracę ze startupem. Mimo odmowy Jakub Konik nie poddał się i ponowił kontakt po kilku miesiącach. – Tym razem Lovely zrobiło na nas znacznie większe wrażenie – wyjaśnia. Między innymi dlatego, że dopracowano produkt i plan masowej produkcji, a sami założyciele projektu wykazali się wytrwałością. – Znaczące było dla nas również wsparcie Bartka Pucka, który jako angel investor wspomógł zespół Lovely na polu strategii oraz kluczowych decyzji biznesowych – dodaje Frankowicz .

I tak przedstawiciele Arkley liczą, że wartość ich udziałów wzrośnie w ciągu czterech lat przynajmniej 10-cio krotnie. Z kolei Jakub Konik zamierza osiągnąć podobny sukces, którym może pochwalić się amerykańska firma FitBit działająca na rynku urządzeń wearable. W ubiegłym roku jej przychody wyniosły 1,86 mld dolarów. – Aby osiągnąć taką skalę potrzebowali 8 lat. Wierzę, że możliwe jest wyrównanie lub przebicie tego wyniku – w końcu więcej osób uprawia seks niż sport – mówi.