Według opublikowanych danych, pod wpływem pandemii, inwestorzy zainteresowani branżą fintech zaczęli się wycofywać. Finansowanie pochodzące od VC spadło w tym obszarze do 6,1 mld dolarów – 20 proc. mniej niż w zeszłym roku w tym okresie.
Najgorzej jest w Azji odnotowano tam 69 proc. spadek finansowania (do 883 mln dolarów) i 23 proc. spadek transakcji w ujęciu kwartalnym. Europa jest jedynym dużym regionem, w którym odnotowano wzrost finansowania, lecz warto zaznaczyć, że został on napędzony czterema dużymi rundami (ponad 100 mln dolarów), w tym seria D firmy Revolut w wysokości 500 mln dolarów i seria C firmy Qonto w wysokości 115 mln dolarów.
Tutaj można pobrać pełny raport.
Co myślą o tym eksperci?
Aby zgłębić temat i dowiedzieć się, jakie skutki może przynieść obecna sytuacja postanowiliśmy porozmawiać z ekspertami z branży fintech i zapytać ich, jakie mają zdanie na temat opublikowanego raportu. Grzegorz Pawlicki, dyrektor Biura Innowacji PKO Banku Polskiego uważa, że kryzys w naturalny sposób spowolnił rynek. Startupy, szczególnie te działające w obszarach najbardziej dotkniętych przez epidemię, zmagają się z płynnością finansową, a inwestorzy uważnie obserwują i analizują sytuację. Podobnie było w czasie kryzysu z 2008 roku, kiedy wyceny startupów spadły o około 30 proc. Dziś możemy spodziewać się podobnego trendu.
– Zmianie ulegają również elementy analizowane przy nowych inwestycjach. Fundusze zaczynają patrzeć nie tylko na zespół, potencjał skalowania ale również na to, czy rozwiązanie jest w stanie przetrwać w „zdalnej rzeczywistości”, jak zmienił się popyt, czy i jaki wpływ na dany biznes ma ryzyko kredytowe. Przywołując jednak kryzys z 2008 roku warto powiedzieć, że to właśnie wtedy powstały i zyskały finansowanie takie spółki jak AirBnb, Uber, czy Slack. Spółki, które w kolejnych latach zyskały status jednorożca – komentuje Pawlicki.
Według eksperta z PKO Banku Polskiego, tak jak w 2008 roku kryzys posłużył za fundament dla rozkwitu rozwiązań opartych o sharing economy, tak dziś możemy spodziewać się rozwoju narzędzi wspierających digitalizację procesów czy bezpieczeństwo w e-commerce. Inwestorzy też to widzą i patrząc na nasz rodzimy rynek nie marnują czasu. Niedawne inwestycje Inovo w spółkę Allset, do zdalnego zamawiania posiłków w restauracjach, czy Blue Media w Rachuneo, do porównywania i zawierania online umów na usługi energetyczne i telekomunikacyjne, a to tylko niektóre przykłady.
Koniec mody na inwestowanie?
Aktualnie nieprzewidywalność rynku jest większa niż dotychczas, co zdecydowanie studzi zapał inwestorów – szczególnie w odniesieniu do inwestycji wysokiego ryzyka, a do jakich należy zaliczyć fintechy. To zdanie Michała Miszułowicza, Menedżera ds. Współpracy z Fintech w Banku BNP Paribas
– Osobiście uważam, że dotychczasowy rynek był mocno nakręcony. Czas niepewności i ostrożności spowoduje pewną normalizacje, nowe inwestycje będą poprzedzały dużo bardziej wnikliwe analizy. Być może jest to koniec „mody na inwestowanie”, co moim zdaniem będzie miało pozytywny wpływ na jakość rynku – choć trzeba się z tym liczyć, że na pewno nie wszyscy to przetrwają – tłumaczy Miszułowicz.
Według niego bardzo trudno oszacować kiedy i do jakiego poziomu dojdą inwestycje w fintech w tym roku. Firmy o solidnym modelu biznesowym, nastawione na budowanie wartości znajdą inwestorów – lub też szybciej osiągną rentowność bez nowych rund finansowania.
– Pamiętajmy, że pandemia COVID-19 znacząco przyśpieszyła cyfryzację rynku finansowego. Być może część środków do tej pory przeznaczonych na inwestycje w fintech zostanie przeznaczona przez inwestorów na inne sektory? Zmiany spowodowane kwarantanną dopiero zaczynają się ujawniać. Polski sektor bankowy sam w sobie składa się z fintechów. Ostatnia wspólna inwestycja BNP Paribas, PKO BP i Alior Bank w Autenti pokazuje, że rynek finansowy chętnie sięga po mniej oczywiste rozwiązania – dodaje Miszułowicz.
Spowolnienie inwestycji może wynikać z powiązań fintechu z innymi branżami
Natomiast Maciek Małysz, partner funduszu Inovo Venture Partners zaznacza, że ciężko powiedzieć jak długo potrwają ograniczenia w życiu codziennym spowodowane pandemią czy, jak silna czeka nas recesja, więc na ten moment trudno ustosunkować się do pytania, jak długo potrwa przestój w inwestycjach, nie tylko fintechowych. Zaznacza przy tym, że klientami fintechów bardzo często są banki, które zostały silnie dotknięte przez pandemię i musiały skupić swoje działania na innych obszarach. Ponadto sprzedaż B2B, nie tylko do banków, ale i ubezpieczycieli, czy pożyczkodawców najczęściej odbywa się na spotkaniach, które przez pewien czas były praktycznie niemożliwe, a teraz nadal pozostają utrudnione.
– Należy też wziąć pod uwagę, że fintechy czasami do wzrostu potrzebują też dużego kapitału, którego zdobycie także stało się trudniejsze. Inne aspekty wpływające na globalny spadek fundingu w fintechu to specyfika konkretnych grup produktów – spowolnienie w tej branży może wynikać z powiązań do innych sektorów, które bardzo ucierpiały przez COVID np. Revolut jest silnie skorelowany z turystyką, a Twisto zależy od wydatków konsumpcyjnych. Co więcej, przez pewien czas uwaga inwestorów jest skupiona przede wszystkim na “zwycięzcach”, tj. spółkach czerpiących z obecnej sytuacji, np. rozwiązania z obszaru telemedycyny, e commerce, czy narzędzi do pracy zdalnej – komentuje Małysz.
Według eksperta startupy z branży finansowej wnoszą wartość dla klientów i najczęściej generują realne oszczędności, więc średnim tempem sytuacja wróci do normy. Co więcej, każdy kryzys to fala nowych produktów, które starają się zaadresować powstające potrzeby, część z nich z pewnością uda się zeskalować i osiągnąć sukces. – Na polskim rynku sytuacja wygląda podobnie – Inovo tak jak większość stabilnych i rozpoznawalnych inwestorów cały czas szuka projektów technologicznych z globalnymi ambicjami. Natomiast zagrożeniem dla spółek zazwyczaj jest załamanie się ich modelu biznesowego, a nie zmniejszenie podaży pieniądza – dodaje Małysz.
W Polsce najbardziej ucierpiały firmy pożyczkowe
W Polsce, sektor, który wyraźnie ucierpiał w wyniku pandemii, to firmy pożyczkowe dotknięte przez regulacje w ramach tarczy antykryzysowej ustawowo wprowadzające niższy, maksymalny poziom kosztów pozaodsetkowych dla kredytów i pożyczek konsumenckich. Tak uważa Adam Markiel, Dyrektor Inwestycyjny w Warsaw Equity Group, prywatnej grupie inwestycyjnej realizującej inwestycje typu venture capital/private equity.
– Można faktycznie zauważyć, że fundusze ostrożniej podchodzą do nowych inwestycji i są bardziej skoncentrowane na wspieraniu spółek portfelowych. Nie dotyczy to jednak wyłącznie spółek z branży fintech. Sytuacja jest dynamiczna i zmienia się wraz z kolejnymi etapami odmrażania gospodarki, co stopniowo zmniejsza poziom niepewności. Dlatego też, pomimo obecnej sytuacji, nie brakuje na rynku funduszy, które aktywnie poszukują nowych inwestycji i domykają transakcje – dodaje Markiel.
Natomiast Błażej Bereta, Investment Manager funduszu VC bValue, dodaje, że fintechy, tak jak większość innych spółek z całą pewnością doświadczają – i jeszcze przez jakiś czas będą doświadczać – trudności związanych z obecną sytuacją rynkową. Duża część branży fintech powiązana jest z branżą bankową, która zdecydowanie odczuwa konsekwencje pandemii. Banki zamknęły placówki i zmniejszyły akcję kredytową, a klienci zawieszają spłaty rat kredytowych lub po prostu ich nie spłacają ze względu na zmniejszone wpływy.
– Z drugiej strony polskie banki są jednymi z najbardziej innowacyjnych na świecie, a obecna sytuacja wymusiła na nich dalszą dygitalizację na niespotykaną dotąd skalę w związku z przejściem na zdalną obsługę klienta. Otwiera to całą masę możliwości dla fintechów. Szybkie tempo zmian może narzucić konieczność skorzystania przez banki z istniejących, zewnętrznych rozwiązań oferowanych przez startupy zamiast wytwarzania ich in-house (np. narzędzia do zdalnego podpisywania umów kredytowych). Dodatkowo powoduje ewolucje całego rynku, która umożliwi stworzenie zupełnie nowych produktów, otwierając duże możliwości przed przedsiębiorcami uważnie obserwującymi rynek i szybko reagującymi na zmiany. Dobry przykładem może być Booksy, które umożliwiło rezerwowanie wizyt w bankach. W standardowych warunkach taka integracja z pewnością zajęłaby zdecydowanie więcej czasu, jednak w sytuacji kryzysowej nawet banki będące instytucjami działającymi w ściśle regulowanym i pełnym procedur środowisku, są w stanie bardzo szybko reagować na palące potrzeby rynkowe – tłumaczy Bereta.
Fintechy nie tylko bankami stoją
Błażej Bereta podkreśla również, że nie należy zapominać, że fintechy nie tylko bankami stoją. Niektóre sektory rynku finansowego mogą cieszyć się obecnie zwiększonym zainteresowaniem ze strony klientów, jak np. pożyczki pozabankowe czy usługi windykacyjne, w których to sektorach również rozwija się wiele innowacyjnych startupów. Z perspektywy inwestycyjnej obecna sytuacja to zupełnie nowe rozdanie dla branży. Spowodowało ono, że część spółek, które jeszcze kilka miesięcy temu mogły wydawać się bardzo atrakcyjnymi celami inwestycyjnymi, dzisiaj mogą mieć duże problemy z pozyskaniem finansowania.
– Z drugiej strony na polskim rynku wciąż mamy dostęp do dużej ilości kapitału przeznaczonego na inwestycje w startupy. Zatem fintechy, które są beneficjentami obecnych zmian rynkowych lub szybko odnajdą się w nowej rzeczywistości i dopasują do niej swój produkt mogą spodziewać się zwiększonego zainteresowania ze strony funduszy inwestycyjnych, które w obecnym okresie pro aktywnie szukają tego typu spółek. Jeśli jesteś przedsiębiorcom prowadzącym firmę, która ma pomysł jak odnaleźć się w nowej rzeczywistości, to pomóż nam się znaleźć i napisz do bValue – chętnie porozmawiamy! – dodaje Bereta.
Zamrożenie finansowania spowodowane jest przesunięcia planowanych inwestycji VC
Jeszcze inny punkt widzenia przedstawia Paweł Lipkowski, dyrektor ds. inwestycji CVC w Alior Banku, zarządzający funduszem RBL_VC. Według niego globalny spadek inwestycji w branży fintech, wskazywany przez CB Insights jako 3,5 mld dolarów (z 9,6 mld dolarów w Q4’19 do 6,1 mld dolarów Q1’20) w istotnej mierze wynikał z przesunięcia planowanych inwestycji VC na kolejne kwartały. W 1 kwartale 2020 r. inwestorzy skupili się na spółkach, w które już dokonali inwestycji, w szczególności na tych, które musiały błyskawicznie dokonać rewizji modeli biznesowych i zmniejszyć bieżące koszty działalności. Ekspert spodziewa się odbicia wysokości inwestycji w kolejnych kwartałach, ale w różnym tempie w zależności od regionów.
– Fintechy, które pomogą w transformacji cyfrowej instytucjom finansowym, tym samym zwiększając ich efektywność i zmniejszając koszty, nie muszą obawiać się o swoją przyszłość. Już dzisiaj, patrząc choćby na portfolio RBL_VC, widzimy, że najlepsze fintechy dobrze sobie dadzą. I tak, Autenti, elektroniczna platforma do podpisywania dokumentów, odnotowała wzrost ruchu na platformie rzędu 3-4 razy większy miesiąc do miesiąca, a PayPo, oferujące płatności odroczone w e-commerce, udzieliło w kwietniu ponad 30 proc. więcej pożyczek niż w marcu – dodaje Lipkowski.
Kryzys rozprawi się z „papierowymi” jednorożcami
Ciekawe wnioski przedstawił również Radosław Nawrocki, prezes i udziałowiec fintechu PayPo. Jego zdaniem w ostatnich latach obserwowaliśmy boom inwestycyjny na rynku fintechów, który zaczął się mniej więcej w 2013 roku – dochodziło w tym czasie do rekordowej liczby transakcji, przy rekordowych wycenach. W rezultacie powstało całe stado „papierowych” jednorożców, czyli takich których wyceny przekraczające 1 mld dolarów nie szły w parze z ich wynikami biznesowymi. To, co wydarzyło się w I kwartale specjalista odbiera, jako normalizację i uspokojenie na rynku finansowania fintechów. Dla Nawrockiego to swoisty powrót do czasów, kiedy inwestowano przede wszystkim w spółki o zdrowych fundamentach, a nie z zamiarem podbijania wycen.
– Oceniam, że spadek z I kwartału w kolejnym kwartale może się pogłębić. Dlaczego? Ponieważ w pierwszych trzech miesiącach roku doszło do finalizacji rund negocjowanych 2-3 miesiące wcześniej. Ale nawet jak ten scenariusz się zrealizuje, nie oznacza to, że rynek fintech jest w odwrocie. Nadal mamy nadpodaż pieniądza i sporą aktywność funduszy PE/VC, tylko jednocześnie zwiększyła się awersja do ryzyka. To oznacza, że inwestycje będą bardziej selektywne, a środki – lokowane w liderów w danym obszarze oraz projekty z największym potencjałem. Żywym przykładem takiego procesu są neobanki, gdzie już następuje zderzenie z rzeczywistością i urealnienie wycen (np. firma Monzo, której wycena spadła w pół roku o 40%). To doprowadzi do przetasowania w stawce pretendentów do osiągniecia globalnego sukcesu – na taki wyczyn stać będzie może 2-3 podmioty, podczas gdy samych neobanków w Europie jest kilkanaście – komentuje Nawrocki.
Według eksperta tak wygląda perspektywa globalna. Natomiast w Polsce, głównie za sprawą programu Bridge Alfa, dobrze rozwinęło się finansowanie na etapie seed oraz dzięki funduszom VC również na etapach późniejszych w projekty już rentowne. Specjalista podkreśla, że wciąż jest luka kapitałowa na etapie rund A i B, ale nie jest to sytuacja nowa, ponieważ taką strukturę rynku finansowania innowacyjnych projektów mieliśmy jeszcze przed wybuchem pandemii.
Nawrocki uważa też, że w obecnych warunkach dyktowanych przez koronawirusa, nie dojdzie do zapaści na rynku fintech. Uogólniając mówi, że, cały segment skutecznie broni się przed jego negatywnymi skutkami, a jedynymi poturbowanymi są te fintechy, które powiązane były z najbardziej poszkodowanymi branżami gastronomii czy tradycyjnego handlu detalicznego.
– Moja rada jako doświadczonego przedsiębiorcy? Założyciele fintechów powinni mocno stąpać po ziemi i budować zdrowe biznesy oparte o rentowne modele działalności, a wycena ich firm będzie podążać za osiągnięciami. To przesłanie nie tylko na obecne kryzysowe czasy, ale takie, które powinno im towarzyszyć zawsze i wszędzie. Najwyższy czas odejść na dobre od starej zasady Silicon Valley „fake it till you make it”… – dodaje Nawrocki.
Spadek finansowania nie jest spowodowany tylko koronawirusem
Jan Habermann, partner Credo Ventures uważa, że pod względem wartości inwestycji w fintechy w ujęciu globalnym cofnęliśmy się do początku 2017 roku kiedy ten rynek był już mocno rozpędzony. Według niego nie jest to spadek wywołany tylko pandemią koronawirusa, ponieważ zmniejszone inwestycje w ten segment rynku obserwuje się od początku roku. Jednak kryzys wywołany w marcu przez pojawienie się COVID-19 na pewno tę tendencję nasilił.
– Pamiętajmy przy tym, że 6,1 mld dolarów to nadal bardzo duże pieniądze, których fintechom pozazdrościć mogą spółki o innym profilu działalności, i nawet dwucyfrowy spadek r/r skali ich finansowania nie oznacza, że inwestorzy odwrócili się od tego segmentu rynku. Po prostu zmieniło się ich podejście. W jaki sposób? W procesie decyzyjnym bardziej zaznacza się większa awersja do ryzyka i większa selektywność niż przed erą koronawirusa. Prywatni inwestorzy częściowo wstrzymali finansowanie, gdyż, podobnie jak spółki w które inwestują, potrzebują czasu by zaadaptować się do nowych realiów. Jednym z przejawów tej postawy są mniejsze jednostkowe inwestycje: podczas gdy w całym I kwartale największa inwestycją była ta na kwotę 500 mln USD w spółkę Revolut, w samym marcu najlepszym wynikiem było „tylko” 100 mln USD z udziałem meksykańskiego fintechu. Dla najbliższej przyszłości sektora oznacza to, że w uprzywilejowanej sytuacji są spółki rentowne, z rynkową trakcją, które zagwarantowały sobie finansowanie przed wystąpieniem pandemii. Pozostałe słabsze fintechy mogą stać się celem konsolidacji – tłumaczy Habermann.
Według eksperta nie inaczej będzie w Polsce. Tu też inwestorzy mogą preferować inwestycje w fintechy na późniejszym etapie, a z większą rezerwą podchodzić do spółek „wschodzących”. To oznacza, że silne fintechy nadal będą robić swoje i czekać na lepsze czasy, podczas gdy te o mniej ugruntowanej pozycji rynkowej mogą zostać przejęte przez konkurentów i większe firmy.
Czekamy na nową normalność
Spowolnienie dynamiki inwestycji w przedsięwzięcia startupowe wydaje się zrozumiałe. Wszyscy inwestorzy w tym momencie oczekują tzw. nowej normalności, czyli warunków, kiedy ryzyka inwestycyjne będą łatwiej zarządzalne. Tak uważa Marcin Seniuk, dyrektor Departamentu Rozwoju Startupów w Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości.
– W obszarach aktywności PARP związanych ze współpracą ze startupami nie zauważamy istotnego spadku zainteresowania rozwiązaniami fintechowymi. Akceleratory realizujące swoje programy dla startupów przy wsparciu Programu Operacyjnego Inteligentny Rozwój nie odnotowują trudności w znalezieniu rozwiązań, w których rozwój skłonni są zaangażować się partnerzy korporacyjni z branży finansowej, czy też ubezpieczeniowej. To właśnie oni są docelowymi odbiorcami technologii startupów rozwijanych w toku programów akceleracyjnych – mówi Seniuk.
Według eksperta ograniczenia gospodarcze związane z pandemią wymuszają praktycznie na wszystkich przedsiębiorstwach podjęcie działań pozwalających utrzymać zdolność operacyjną, klientów, a przede wszystkim płynność finansową. Rozwiązania fintechowe – jak wskazano w podsumowaniu raportu – mogą być dedykowane różnym kategoriom odbiorców i dotyczyć bardzo różnorodnych obszarów, np. finansów i płatności osobistych lub instytucjonalnych, technologii kryptograficznych opartych na blockchainie, czy też rozwiązań dotyczących cyfryzacji ubezpieczeń lub kredytów hipotecznych.
Podsumowując Seniuk dodaje również, że w sytuacji względnej stabilizacji „po-covidowej” rozwiązania fintechowe potencjalnie mogą być tymi, które najszybciej odnotowywać zaczną wzrosty. E-bank, e-ubezpieczenie, e-płatność, e-portfel już dziś są bardziej istotne, niż jeszcze kilka miesięcy temu. Zatem aktualnie niższa wycena tych rozwiązań może oznaczać bardzo obiecującą perspektywę zwrotu nawet w średniookresowym horyzoncie.