Startup jest eksperymentem, w którym nie ma pewności sukcesu. Nic więc dziwnego, że twórcy projektu na jego początkowym etapie starają się zminimalizować kosztowne formalności i instytucjonalne rozwiązania. Takie podejście ma jednak także słabe strony. Jakie?
Przykładem ryzyka mogą być problemy z udokumentowaniem praw do programu komputerowego jeżeli w jego tworzeniu zaangażowanych było kilka osób. Przekazanie pomysłu aplikacji osobie, której zlecamy napisanie programu, powoduje, że twórcą programu jest ten wykonawca. Pomysłodawca będzie uznany jedynie za uprawnionego w ramach licencji. Jeśli wykonawca programu razem z pomysłodawcą tworzył program, obaj staną się współtwórcami programu. W sytuacji wieloosobowej współpracy wielu osób odpowiedzialnych za różne warstwy utworu współautorstwo może być bardzo skomplikowaną kwestią.
fot. Fotolia | Autorem tekstu jest Jakub Pomorski
Problem
W przeciwieństwie do relacji z pracownikiem, którego utwory automatycznie stają się własnością pracodawcy (jeżeli powstały w ramach pracy i nie umówiono się inaczej), programy powstałe na skutek umów cywilnych (umowa zlecenia, umowa o dzieło, itp.) nie stają się automatycznie własnością tego, kto je zamówił.
Przypomina to uszycie garnituru na miarę. Mamy prawo tylko do naszego egzemplarza, ale to krawiec może podpisać kontrakt z wielką siecią handlową na masową produkcję takiego kroju. O zakresie praw osób zaangażowanych w projekt decydować będzie przede wszystkim umowa ze współpracownikiem. Przy czym obowiązujące prawo ogranicza swobodę ustalenia w umowie niektórych aspektów dotyczących autorstwa i praw majątkowych.
Rozwiązanie
W przemyślany sposób stworzona umowa o dzieło lub umowa współpracy może zapewnić pomysłodawcy pewność zamierzonego komercyjnego wykorzystania powstałego programu i dalszej sprzedaży praw do niego. W szczególności chodzi o precyzyjny zakres przejścia praw majątkowych do utworu. Trzeba jednak pamiętać, że samo zapisanie w umowie, że autorem programu jest „ X”, w sytuacji, gdy fakty mogą potwierdzić autorstwo lub współautorstwo „Y” nie będzie wystarczające w razie sporów.
Należy także pamiętać, że powstały w wyniku niejasnej współpracy program może spowodować brak zainteresowania ze strony ewentualnych inwestorów. Mogą nie być skłonni podjąć ryzyka wad prawnych lub ryzyka stworzenia konkurencyjnego produktu przez naszych współpracowników. Z tego powodu niezależnie od początkowego entuzjazmu i niechęci do formalności warto zadbać o precyzyjne umowy pomiędzy wszystkimi osobami zaangażowanymi w projekt już na początku współpracy.
Jakub Pomorski
Zajmuje się procesami sądowymi, umowami, prawem własności intelektualnej, prawem handlowym i telekomunikacyjnym. Obsługiwał przedsiębiorców, brał udział w pracach legislacyjnych dotyczących restrukturyzacji instytucji finansowych.