fot. unsplash.com
List intencyjny i umowa kupna
Legimi rozpoczęło proces przejęcie niemieckiego konkurenta w połowie marca tego roku, kiedy podpisało list intencyjny z przedstawicielami Readfy. Od tamtej pory sprawa ucichła i nie wiedzieliśmy, kiedy transakcja zostanie sfinalizowana. Aż do wczoraj. Szefowie spółki poinformowali 11 października o podpisaniu umowy kupna 100% udziałów w Readfy, które staną się własnością polskiej firmy, gdy jej przedstawiciele zapłacą ustaloną cenę do stycznia przyszłego roku. Jednocześnie nie zdradzają, o jaką kwotę chodzi.
Wyjaśniają za to, że celem przejęcia Readfy jest zwiększenie zasięgu działalności Legimi i upowszechnienie jej usługi abonamentowej na rynku niemieckim. Wraz z kupnem 100% udziałów w niemieckiej firmie Polacy staną się właścicielem pokaźnej bazy użytkowników, jaką udało się Readfy zbudować. Okazuje się, że Readfy obsługuje 400 tys. użytkowników i ma zawartą umową z 300 wydawnictwami na publikację 80 tys. niemieckojęzycznych tytułów.
Niemiecki gigant
Do tego zachodnia platforma z e-bookami zdobyła zaufanie inwestorów i w efekcie, pozyskała finansowanie na łączną kwotę 1,5 miliona euro, z czego jedną trzecią sumy zebrano podczas zbiórki crowdfundingowej, w której wzięło udział ponad 1300 osób. Według prezesa Legimi Mikołaja Małaczyńskiego, dobrze to świadczy o przedsiębiorstwie.
– Readfy przez lata potwierdził, że czytanie ebooków sponsorowanych przez reklamodawców jest bardzo dobrze oceniane przez użytkowników i zmniejsza barierę wejścia dla początkujących e-czytelników. Z kolei Legimi oferuje komplementarne rozwiązanie dla tych odbiorców, którzy chcą podnieść swój komfort czytania i decydują się na e-czytnik i pełnoprawną ofertę bez reklam – mówi szef Legimi.
Połączenie modeli
Przedstawiciele spółki z Poznania dodają, że po sfinalizowaniu transakcji zaoferują klientom Readfy swoją flagową usługę, jaką jest „Czytnik za 1 euro”. Legimi rozważa także wdrożenie modelu freemium na rynku polskim na bazie doświadczeń zgromadzonych przez Readfy. Zdaniem twórców Legimi, obniży to barierę wejścia dla nowych klientów i przyczyni się do pozyskania dodatkowego źródła przychodów z reklam.
– Po kilkumiesięcznych testach wierzymy, że model freemium stanowi doskonałe uzupełnienie dla opcji premium, którą obecnie posiadamy i już oferujemy na rynku niemieckim. Podobną strategię realizują firmy z branży muzycznej, np. Spotify, do którego często jesteśmy porównywani – wyjaśnia Mikołaj Małaczyński.