Michał Wroczyński (Samurai Labs) tłumaczy dla kogo jest praca w startupie

Dodane:

Marta Wujek Marta Wujek

Michał Wroczyński (Samurai Labs) tłumaczy dla kogo jest praca w startupie

Udostępnij:

Poczucie wpływu na losy firmy, płaska struktura umożliwiająca bezpośredni kontakt z CEO czy elastyczny czas pracy – to tylko niektóre z zalet bycia członkiem zespołu w startupie. O tym jak wygląda codzienność w startupie opowiada Michał Wroczyński, przedsiębiorca i twórca startupu deeptech – Samurai Labs zajmującego się wykrywaniem i przeciwdziałaniem przemocy w sieci.

30% polskich startupów oferuje swoim pracownikom udziały w przedsięwzięciu, które współtworzą, a w 20% pracowników zarabiają zdecydowanie lepiej niż ich CEO. Praca w innowacyjnej młodej firmie to także wyzwania. Duża samodzielność, odpowiedzialność i umiejętność szybkiego dostosowywania się do zmieniającej się rzeczywistości.

Wspólnie do celu

Rozpoczynając pracę w startupie każdy nowy członek zespołu niejako wskakuje do pędzącego pociągu. Taka sytuacja wymaga od obu stron jasnego określenia celów i wspólnie wyznawanych wartości, dzięki którym każdy będzie się czuł dobrze przy bardzo intensywnej pracy już na samym starcie. Z badań nad polskim ekosystemem startupowym identyfikacja z misją firmy jest jedną z trzech najważniejszych wartości wymienianych z pośród pytań o kulturę organizacyjną firmy.

– Tempo pracy w startupie rzeczywiście jest duże, tak jak oczekiwanie w stosunku do samodzielności pracownika. Zmiany dzieją się bardzo szybko i często jest tak, że projekt ewoluuje z dnia na dzień. W przeciwieństwie do korporacji, w której jest duża redundancja, startup działa inaczej – zwinniej, szybciej, elastyczniej. Takie podejście wymaga maksymalnego zaangażowania pracowników, bo każda osoba jest kluczowa dla procesu i jest równie ważna – to idealne środowisko dla pracy zespołowej – tłumaczy Wroczyński.

O tym jak ceni są pracownicy dla startupu mówią dane dotyczące stosunku przychodu do liczby zatrudnionych pracowników. Sektor innowacji i nowoczesnych technologii zaraz po energetyce charakteryzuje niezwykle wysoka wartość tego współczynnika – dla przykładu w przypadku platformy Netflix wyniósł on aż 1,9 mln dolarów przychodu na jednego pracownika.

Elastyczność i współpraca

To, czym wygrywają startupy w wyścigu o najlepszych pracowników, to nie tylko poczucie wpływu na organizacje czy wspólna wizja i cel, jaki przyświeca wszystkim członkom zespołu, a elastyczność czasu pracy i płaska struktura, w której każdy głos jest ważny i cenny.

– Założyciele w startupie to nie mitycznie postacie, których strzeże sztab asystentów i sekretarek – wręcz przeciwnie. Razem z zespołem tworzą wszystkie etapy projektu wspólnie kształtując każdy element układanki. Dobry CEO polega na swoich pracownikach i ich doświadczeniu obdarzając ich zaufaniem – tłumaczy Wroczyński.

Praca w startupie z pewnością nie jest dla osób mało elastycznych, gdyż poziom zmienności w ramach prowadzonych projektów jest duży. – To prawda, osoby lubiące ciągłą zmianę wielowątkowość i ceniące sobie elastyczny czas pracy zdecydowanie lepiej będą czuły się w takiej organizacji, jaką jest startup. Tu każdego dnia dużo się dzieje, ale też nie ma problemu, jeżeli w tak zwanych godzinach pracy ktoś musi wyjść z biura załatwić coś na mieście czy zostać w domu z dzieckiem i pracować zdalnie, to normalna sytuacja – dodaje Wroczyński. O tym, że pracownik jest w centrum uwagi każdego startupu świadczą też wynagrodzenia, które osiągają pracownicy.

Pracownik zarabia lepiej niż CEO

Jak się zarabia w startupie? To trudne pytanie, ale zaskakujące jest to, że aż 20% zatrudnionych w obszarze innowacji zarabia lepiej niż ich CEO. W dodatku 60% pracowników polskich startupów zatrudnianych jest na podstawie umowy o pracę a 30% ma dostęp do tzw. opcji udziałowych. Ten ostatni aspekt, mimo iż jest on w polskich realiach trudny do realizacji, stanowi niezwykle istotny element przyciągający do pracy najcenniejszych.

– Rozwiązanie, w którym pracownicy stają się także współwłaścicielami tworzonej przez nich firmy, jest kluczem do jej sukcesu i dobrze rozumianą motywacją pracowników. Ten amerykański model jest coraz bardziej popularny także w europejskim ekosystemie startupowym. Pracownicy posiadający udziały oprócz wynagrodzenia przy zakończonym sukcesem debiucie na giełdzie, otrzymują udziały osiągające wartość kilku milionów dolarów – tłumaczy Wroczyński.

Zarobki programistów w technologicznych startupach przekraczają wartość wynagrodzenia samego CEO. – To prawda, budując zespół do startupu każdy chce mieć najlepszych specjalistów, a ci nie są tani. Dlatego bardzo często spotykaną sytuacją jest taka, w której wynagrodzenia zarządu są znacznie niższe niż pracowników. Nie ma w tym nic dziwnego, główną wartością dla założycieli są udziały. W momencie, kiedy firma znajdzie się w tak zwanej „Dolinie Śmierci”, czyli w sytuacji utraty płynności finansowej często zarząd rezygnuje z wynagrodzeń, w dodatku wkładając w firmę własne oszczędności – podsumowuje Wroczyński.

Blaski i cienie…

Podstawową zaletą pracy w startupie jest duże poczucie misji i realizacji celów organizacji.  Elastyczne godziny pracy, udział w budowaniu sukcesu firmy, która rozwiązuje realne problemy świata, to z pewnością kusząca propozycja dla tych, którzy mają silną motywację do osiągnięć. Na drodze do sukcesu pracownikom przyjdzie się zmierzyć z setkami problemów i wieloma trudnymi sytuacjami, które trzeba rozwiązywać wspólnie z innymi członkami zespołu.

Specyfika startupu nie jest dla każdego, jednak na końcu tej wyboistej drogi, jaką jest rzeczywistość pracy w innowacyjnej młodej firmie, jest ogromna satysfakcja i sukces finansowy. O pracy w startupie powinni także pomyśleć wszyscy ci, którzy chcieliby w przyszłości sami chcieliby zrealizować swój innowacyjny pomysł.

– Startup to swoista szkoła życia, trzeba umieć pracować z innymi, nauczyć się ponosić porażki i wspólnie ze swoim zespołem się z nich podnosić, wyciągając przy tym wnioski. Trzeba także umieć cieszyć się sukcesem zarówno swoim jak i innych członków zespołu, bo wszyscy gramy do jednej bramki. Tak właśnie rodziły się największe innowacyjne firmy – działając razem – podsumowuje Wroczyński.