Mind The Kids!

Dodane:

Marcin Małecki, MamStartup Marcin Małecki

Udostępnij:

Rozmawiamy z Aleksandrą Szkoda i Radkiem Żabińskim – duetem stojącym za wydawnictwem książek dla dzieci „Mind the Kids!”, czyli twórcami aplikacji „Jak narysować?” – zwycięzcami Startup Festu 2010

Rozmawiamy z Aleksandrą Szkoda i Radkiem Żabińskim – duetem stojącym za wydawnictwem książek dla dzieci Mind the Kids!, czyli twórcami aplikacji na iPhona oraz iPada „How to draw?”/„Jak narysować?” – zwycięzcami Startup Festu 2010.


Czym jest „Mind the Kids!”?

Mind the Kids to wydawnictwo. Wydajemy książki dla dzieci oraz sprzedajemy do nich prawa autorskie. Angażujemy się też we współpracę z innymi instytucjami – Polską Akcją Humanitarną, Urzędami Miast. A od jakiegoś czasu pracujemy nad aplikacjami na urządzenia mobilne opartymi o nasze książki. W tej chwili to dla nas działalność priorytetowa.

Kto stoi za projektem aplikacji? Nie jesteście chyba osobami, które (przynajmniej do niedawna) byłyby mocno związane z branżą internetową?

To projekt teamu: Aleksandra Szkoda i Radek Żabiński. Pomaga nam w tym jeszcze parę osób 🙂

Do branży internetowej dorastaliśmy powoli 🙂 Zaczęliśmy od tradycyjnej formy książki. Wydaliśmy sporo odcinków naszych rysowanek, a pomysł na aplikacje mobilne to naturalna konsekwencja rozwoju rynku i – mówiąc dość górnolotnie – świata.

Nad tym czy druk zostanie wyparty z rynku można dywagować. Można się również zastanawiać nad ewentualnymi tego konsekwencjami i rozważać plusy i minusy. Zmiany są naturalnym wynikiem postępu cywilizacyjnego. Na tym polega rozwój, a rozwój jest też i naszym celem.

Jak narodził się pomysł na aplikację „How to draw” na iPhone’a/iPada? Jaki jest koszt stworzenia tego typu rzeczy?

Steve Jobs nas zainspirował 😉 Realizacja to kilka miesięcy żmudnej pracy. Robimy to w minimalnym teamie, więc idzie powoli. A koszta są znaczne.

Jak wygląda droga od pomysłu na aplikację mobilną do jej realizacji? Co Waszym zdaniem jest największą trudnością dla osoby, która nie jest specjalistą w tej dziedzinie? Koszta? Znalezienie odpowiednich ludzi? Od czego Wy zaczęliście swoją przygodę?

Jeżeli chodzi o drogę od pomysłu do jego realizacji, to jest to rzeczywiście dość długotrwałe i bardzo kosztowne. Nasz pomysł na aplikację mobilną powstał ponad rok temu, a dopiero kończymy jej przygotowanie. Początkowo największym problemem było znalezienie programisty, który znałby system Apple i wiedział, jak się po nim poruszać. Oferty, jakie kilkanaście miesięcy temu otrzymaliśmy z Polski były radykalne jeżeli chodzi o ceny. Poza tym nie było jeszcze u nas iPadów, więc nie wiadomo było, czy dana firma udźwignie temat. Zaczęliśmy szukać specjalistów w Indiach. Znaleźliśmy wiele ofert i jedna okazała się szczególnie sensowna. Na naszego e-maila, pisanego z wiadomych względów po angielsku, przyszła odpowiedź od managera owej firmy, pisana nienaganną polszczyzną. Okazało się, że dowodzi nią, ową firmą, chłopak z Wrocławia. Jednak i ich propozycja wydała nam się cenowo nieprzyzwoita. To było kilkadziesiąt tysięcy dolarów. Za ODCINEK. Dalsze poszukiwania skierowały nas do Irlandii i tu znaleźliśmy schronienie.

W tej chwili sytuacja nie jest już tak dramatyczna. W Polsce powstało wiele firm, które mogą śmiało konkurować z zagranicznymi. Także ten problem dzisiejszym twórcom aplikacji nie grozi. Pozostają jednak koszta, które nadal są stosunkowo wysokie oraz czas. Ale myślę, że dobry pomysł szybko znajdzie swojego biznesowego anioła.

W naszym przypadku, to rzeczywiście była przygoda 🙂

Czy moglibyście powiedzieć coś więcej na temat działania samej aplikacji?

Aplikacja „How to draw?”/„Jak narysować?” oparta jest na cyklu naszych książek. Kolejne kroki rysunku widzimy na urządzeniu. Można je albo tylko obserwować albo rysować samemu palcem na ekranie. Każdy indywidualnie wybiera sobie grubość pędzla i gumki (do wymazywania – jak coś się we własnym rysunku nie spodoba). Można wybierać kolory, przewijać całość w przód bądź w tył przez cały czas trwania aplikacji, można też powtarzać dany ruch. Na koniec – wedle uznania – można zachować rysunek albo wysłać do kogoś e-mailem.

Ile pobrań na chwilę obecną ma Wasza aplikacja w App Store? Kiedy pojawią się kolejne? Czy będą płatne?

Kilkaset dziennie. Premiera całego pakietu aplikacji planowana jest na połowę marca. Aplikacja będzie bezpłatna, ale z możliwością płatnego dokupowania odcinków.

Czy macie już jakieś pomysły na dalszy rozwój swoich aplikacji?

Myślimy o nowych odcinkach i pracujemy już nad wersją, która będzie przy okazji rysowania uczyła nowego języka. Można będzie przełączać aplikację np. z angielskiego na hiszpański i odwrotnie.

Mamy też pomysł na realizację aplikacji wspólnie z Polska Akcją Humanitarną. Jesteśmy już gotowi do rozpoczęcia ich programowania. Będą uzupełnieniem książek drukowanych, które właśnie z tą organizacją wydajemy.

Jaka jest przewaga (jeżeli jest) książki dla dzieci przygotowanej jako aplikacja na urządzenie mobilne nad jego tradycyjnym, papierowym odpowiednikiem?

Aplikacja jest interaktywna. Pozwala czytać i rysować równocześnie (oszczędzamy na papierze i kredkach :-). Ma wymiar przestrzenny. Gotowy rysunek można od razu wysłać e-mailem i pochwalić się nim. Zajmuje równocześnie mniej miejsca – jedno urządzenie mobilne może pomieścić setki takich książek jak nasze.

Rodzice nie boją się dać swojej kilkuletniej pociesze iPhona do zabawy? 🙂

To pytanie świadczy o tym, że chyba jeszcze nie widziałeś, jak trzylatek potrafi śmigać po aplikacjach iPadowych czy iPhonowych, jaką ma z tego frajdę i ile spokoju przynosi rodzicom 🙂

Zostaliście zwycięzcami Startup Festu. Co dała Wam wygrana?

Wygrana dała nam środki na realizacje tego projektu, mówiąc najprościej. Poza tym udało nam się spotkać parę niezwykle inspirujących osób i posłuchać, co mają do powiedzenia. To było równie ważne jak nagroda pieniężna.

Po Startup Feście zrobiło się o Was cicho. Co nowego zdarzyło się od tego czasu?

To cisza przed burza! Pracujemy nad aplikacjami w tzw. zaciszu domowym. W międzyczasie nasza książka „Jak narysować psa” znalazła się na wystawie w Instytucie Wzornictwa Przemysłowego. A cala seria „Jak narysować” została nominowana do konkursu „Dobry Wzór” organizowanego przez Instytut.

Na wiosnę, mam nadzieję, będzie o nas słychać.

Czy planujecie wydanie swojej aplikacji na inne platformy/urządzenia? Np. na Androida?

Myślimy oczywiście o Androidzie. Łatwiej nam jednak pracować dla Apple – ich urządzenia nie dość, że są najlepsze, to przy okazji najładniejsze i spójne systemowo. Deweloperka na Androida jest po prostu dużo droższa z uwagi na ilość różnych urządzeń pracujących w tym systemie. No i wyglądem ich sklepu można się załamać. Doskonale jednak zdajemy sobie sprawę z tego, że to bardzo dynamicznie rozwijający się rynek i ma ogromną przyszłość.

A jak ogólnie oceniacie rynek aplikacji mobilnych? Jakie są jego największe wady i zalety z punktu widzenia osób, które chciałyby na nim zaistnieć i oczywiście zarobić?

To bardzo konkurencyjny rynek, ale jednocześnie bardzo podniecający. Możesz wypuścić aplikację i ona może „chwycić”. Czasami nie wiadomo dokładnie dlaczego. Myślę, że ten rynek rządzi się innymi prawami marketingowymi. Ludzie polecają sobie aplikacje i ich sprzedaż może rosnąć geometrycznie. To, żeby w prosty sposób zarobić pierwszy milion na aplikacjach, nie wydaje się jednak łatwe. Niejedna tęga głowa o tym myśli, a tylko nielicznym to się udaje.

Rynek aplikacji mobilnych to na pewno przyszłość. Za parę lat sklepowe półki z tzw. rozrywką – grami, muzyką itp. będą puste. Sprzedaż przeniesie się do internetu (może nie w Polsce, ale w USA na pewno).

Trudno nam udzielać jakichkolwiek rad komuś, kto chciałby na tym rynku zaistnieć, bo sami stawiamy pierwsze kroki. Na pewno warto próbować!

(16 marca 2011)