Jak długo popularne startupy szukały swojego modelu biznesowego? Na to pytanie postaramy się odpowiedzieć w naszym kolejnym cyklu. W pierwszym materiale sprawdzamy w jaki sposób miliony dolarów zysków rocznie zaczął generować Bit.ly.
fot. Fotolia | Drugą część cyklu o modelach biznesowych startupów znajdziecie tutaj
Strona Bitly.com, bo taka była pierwsza nazwa startupu, została udostępniona publicznie 8 czerwca 2008 roku. Głównym przedmiotem jego działalności było skracanie długich linków. Zespół z Nowego Jorku miał zamiar oprzeć swój biznes o płatne statystyki, udostępniane zarejestrowanym użytkownikom. Zanim jednak twórcy zarobili na Bitly.com duże pieniądze, minęło kilka lat.
Kiedy Bitly.com wystartował, na rynku istniało już sporo podobnych narzędzi do skracania linków. Ówczesny lider TinyURL poczuł oddech konkurenta, który oferował znacznie więcej. W Bitly.com oprócz możliwości skracania linków, każdy zarejestrowany użytkownik miał dostęp do statystyk. Pomagały one w śledzeniu popularności linku oraz pokaywały ile razy w sieci o nim wspomniano. Choć historia skracanych linków nigdy nie znikała, dokładne statystyki były mierzone wyłącznie przez 24 godziny. Ogromną przewagą Bitly.com, o której wspominało wielu znanych branżowych blogerów i dziennikarzy, stanowiło udostępnienie API. Mimo tych wszystkich zalet, przez lata tylko TinyURL osiągało zyski.
Pieniądze szczęścia nie dają
Po roku od rozpoczęcia działalności Bitly nadal nie miał modelu biznesowego. W marcu 2009 roku jego pomysłodawcy nie chcieli zarabiać na reklamach, ale planowali coś spektakularnego – udostępnienie narzędzia analizującego statystyki. W tym czasie krążyły również plotki o tym, że Twitter kupił Bitly za kilkadziesiąt milionów dolarów. Plotki nie zostały potwierdzone, ale warto wspomnieć, że Bitly.com nawiązał w tym czasie współpracę z Twitterem. Dzięki niej wszystkie linki na portalu mikro-blogowym są skracane za pomocą Bitly.
Jak można przeczytać w artykule z końca lipca 2009 roku, omawiany startup chciał upodobnić swoje działanie do Digga (serwisu przypominającego polski Wykop) i Twittera. Jego twórcy, którzy zauważyli potencjał tkwiący w liczbie ciekawych i “klikalnych” linków, postanowili go wykorzystać. Planowali z narzędzia do skracania linków stworzyć serwis newsowy agregujący najciekawsze informacje. Różnica między Twitterem a Bitly miała polegać na tym, że ten pierwszy oceniał popularność wpisów po tagach, a drugi wg klikalności.
John Borthwick, CEO & współtwórca Betawork – inkubatora znanego m. in. z udanej inkubacji startupu Summize, który został sprzedany Twitterowi za 15 mln dolarów – potwierdza, że w 2010 roku ponad 30% ruchu Bitly.com pochodziło właśnie z tego serwisu mikro-blogowego. Statystyki startupu były nadzwyczaj ciekawe. Wraz z ogłoszeniem w październiku tego samego roku kolejnej inwestycji w Bitly (do dziś jest to łącznie 28,5 miliona dolarów), zespół poinformował, że codziennie ludzie przechodzą do zawartości linków skróconych dzięki ich narzędziu 200 mln razy. W 2010 roku dzięki Bitly skróconych zostało 4 mln unikalnych linków, które łącznie zostały kliknięte aż 40 miliardów razy.
Rok po starcie po raz pierwszy został również ujawniony plan zarabiania na serwisie, opierający się na płatnym dostępie do rozszerzonych funkcjonalności. Za co i ile mieliby płacić premiowani użytkownicy? Jak można dowiedzieć się z blogowego wpisu, dodatkowe korzyści to:
- niestandardowe krótkie adresy domen (np. pep.si, nyti.ms, on.fb.me – wszystkie te marki nawiązały współpracę z Bitly), przyciski i panele dla wielu domen,
- zaawansowane funkcje, dostęp do pełnych analiz (RealTime),
- obsługa klienta i wsparcie techniczne zespołu Bitly,
Rozszerzona wersja, dumnie nazywana Bitly Enterprise, kosztuje dziś 995 dolarów za miesiąc użytkowania. Do kogo skierowane jest narzędzie? Przede wszystkim do osób zainteresowanych swoja marką, czyli agencji PR, wydawców oraz reklamodawców. Pomysł chyba się przyjął, bo znacznie wzrosło zainteresowanie Bitly wśród grupy docelowej.
Dokładne wyniki finansowe nie są znane, ale Peter Stern, CEO Bitly mówi iż narzędzie zarabia wiele milionów dolarów rocznie, ale przychód nie jest proporcjonalny do wzrostu, którym może się pochwalić. Warte uwagi jest to, że po tylu latach startup w końcu znalazł sposób zarabiania na swoich funkcjonalnościach. W wytrwałości dążenia do celu pewnie pomogły wielomilionowe inwestycje, bez których startup pewnie by nie przetrwał.
Skontaktuj się z autorem wpisu. Odezwij się na
adam.lopusiewicz(at)mamstartup.pl