Na nic się zdadzą ambitne zamiary bez skutecznej egzekucji – Enio Chłapowski-Myjak (Bring.ai)

Dodane:

Artykuł sponsorowany Artykuł sponsorowany

Udostępnij:

Enio Chłapowski-Myjak nie ma jeszcze 24 lat, ale już jest właścicielem dwóch biznesów. Pierwszym jest bar 6 cocktails, z którym wystartował w swoim mieszkaniu, drugim platforma Bring.ai. Opowiada nam między innymi o swoich początkach.

Na zdjęciu (od lewej): Przemyslaw Chojecki i Enio Chłapowski-Myjak, twórcy Bring.ai | fot. Aleksandra Linda

Bring.ai to innowacyjna firma logistyczna, której z poziomu facebookowego Messengera można zlecić swoje codzienne sprawy. Kierowcy Bringa pomogą między innymi w dostarczeniu dokumentów, odebraniu prania czy kupieniu żarówki. Startup ruszył w maju 2017 roku i w pierwszym miesiącu pozyskał 100 klientów.

Jego założycielem jest Enio Chłapowski-Myjak. Rozmawiamy z nim między innymi o tym jakich cech potrzebują przedsiębiorcy, o jego pierwszych doświadczeniach biznesowych oraz w jaki sposób działa Bring.ai. Zapraszamy do lektury.

Nie masz jeszcze 24 lat, a już masz dwa biznesy na koncie – to imponujące. Gdzie nauczyłeś się przedsiębiorczości?

Pierwszą lekcję przedsiębiorczego myślenia odrobiłem będąc jeszcze w liceum. Miałem szczęście dostać się do jednej z pierwszych edycji stypendium, które teraz nazywa się “Zwolnieni z Teorii”. To była niezwykła inicjatywa, w której grupa młodzieży z ogromną energią do działania miała stworzyć od zera projekt społeczny. W ramach narzędzi przeszliśmy profesjonalne szkolenie z “project management”, ale dopiero tworzenie własnego projektu – co chyba nie jest zaskoczeniem – najlepiej pokazało na czym może polegać prowadzenie własnego przedsiębiorstwa. Najlepsza szkoła biznesowa może wyposażyć człowieka w wiedzę ze wszystkich teoretycznych aspektów prowadzenia działalności gospodarczej, ale to nie to samo co praktyka, która uczy Cię strategicznego podejmowania decyzji, odpowiedzialności, negocjacji, realnej współpracy w zespole – 24h na dobę.

Studiuję na V roku prawo na Uniwersytecie Warszawskim. W zeszłym roku odbyłem praktyki w Sądzie Okręgowym w Warszawie (Wydziale Gospodarczym), gdzie miałem szczęście być asystentem sędziego. Codziennie dostawałem stertę akt i miałem pisać uzasadnienia wyroków, do pomocy mając kodeksy, których nie widziałem wcześniej na oczy. Przez pięć lat studiów nie nauczyłem się tyle ile podczas tych dwutygodniowych praktyk.

Oprócz wiedzy, trzeba mieć odwagę, aby ruszyć z własnym biznesem. Czym powinien cechować się przedsiębiorca?

W dużej mierze zadecydował o tym mój charakter. Indywidualizm, który powoduje, że nie wyobrażam sobie swojej pracy w stosunku podporządkowania służbowego (nie nadawałbym się do wojska) oraz spora skłonność do ryzyka. Dzięki tej ostatniej nie skupiam się za bardzo na tym co mogę stracić, lecz patrzę przez pryzmat tego co jest do zyskania. I nie chodzi tu wyłącznie o pieniądze; moją główną motywacją jest tworzenie czegoś nowego, czegoś co w jakiś sposób zaskoczy odbiorców. Daje mi to ogromną satysfakcję i pozwala się wyróżnić. Nigdy nie zdecydowałbym się importować AGD ani założyć kolejnej pralni chemicznej, choć stałyby za tym gwarantowane zyski finansowe. Taki projekt byłby dla mnie zwyczajnie nudny i nie umiałbym się w nim odnaleźć.

Każdy jest inny, nie da się wyróżnić jednego archetypu przedsiębiorcy, który nie byłby przerysowany. Choć oczywiście istnieją pewne wspólne dla wielu pracujących na własny rachunek atrybuty, ale można je wykształcić z czasem.

Masz takie cechy?

Pewne cechy, takie jak wspomniane przeze mnie wcześniej, raczej przyjmuje się w procesie wychowania i ciężko się ich nauczyć czytając prasę biznesową czy uczęszczając na jakieś zajęcia. Wręcz przeciwnie, ludzie z wiekiem większą zyskują awersję do ryzyka niż za młodu. Ale te cechy nie stanowią jeszcze o umiejętnościach, lecz mogą sprawić że dobrze odnajduję się w takiej a nie innej roli. Na nic się zdadzą ambitne zamiary bez skutecznej egzekucji. A to oznacza: wytrwałość i skupienie, dobry leadership, empatie oraz umiejętność rozwiązywania problemów. To są umiejętności, które rozwija się przez całe życie. W moim przypadku, mam nadzieję, prowadząc obecne i przyszłe przedsięwzięcia.

Obecnie zajmujesz się Bring.ai, ale zanim do tego doszło otworzyłeś we własnym mieszkaniu klub 6 cocktails. Dlaczego akurat w mieszkaniu?

6 cocktails jest odpowiedzią na modny na Zachodzie trend barów speakeasy.

Najmodniejsze nowojorskie i londyńskie bary w ostatnich latach były ukryte za zakładem fryzjerskim, budką telefoniczną czy sklepem z hot-dogami. Tymczasem w Warszawie dopiero wówczas pojawiał się trend barów serwujących dobrej jakości alkohole i autorskie koktajle w nie-hotelowej atmosferze.

Szóstka była parę lat temu jednym z pierwszych tego typu miejsc, a dodatkowo szła krok dalej i prowokowała gości do interakcji. Każdy kto chce odwiedzić 6 cocktails musi zadzwonić by wpisać się na listę i poznać wskazówki odnalezienia drzwi z numerem “6”. Nie prowadzą do nich żadne szyldy ani witryny, tylko tajemnicza klatka schodowa za ciężką drewnianą bramą.

Możliwość otwarcia takiego miejsca nadeszła wcześniej niż bym się spodziewał – gdy byłem jeszcze na drugim roku studiów; w pięknej zabytkowej kamienicy, gdzie wszystkie lokale służą jako usługowe, stało puste rodzinne mieszkanie, w którym się wychowałem. Udało mi się przekonać rodziców, żeby mi je użyczyli na jakiś czas. Moi dziadkowie, a potem rodzice prowadzili otwarty dom, pełen gości i ze wspaniałą atmosferą pełną serdeczności, co udało nam się wskrzesić. W efekcie po trzech latach 6 cocktails jest już kultowym klubem, który jest znany w całej Polsce i powstało nawet kilka miejsc wykorzystujących sprawdzoną przez nas koncepcję dobrego baru ukrytego w kamienicy. 

Czego nauczyło Cię to doświadczenie?

Miałem ten sam problem co większość osób chcących zacząć swój biznes – minimalny budżet. Remont lokalu przeprowadziłem bez żadnej ekipy tylko z moim przyjacielem. W garażu zrobiliśmy większość mebli, lampy a nawet część nagłośnienia. Nie chcę zdradzać szczegółów, bo pewnie nikt by nie uwierzył ile ostatecznie zainwestowałem, w każdym razie nauczyłem się bardzo roztropnie postępować z budżetem. W naszym biurze Bringa nie ma nic zbędnego.

Inną bezcenną nauką jest współpraca z ludźmi i chęć poznania każdego aspektu działania przedsiębiorstwa. 6 cocktails rozpocząłem stając za barem wraz z moimi barmanami, którzy byli profesjonalistami, a jak trzeba było to latałem z tacą.

W Bringu z moim wspólnikiem od pierwszego dnia jeździliśmy po mieście i wykonywaliśmy zlecenia od naszych klientów osobiście, żeby poznać aspekt pracy kierowcy. Last but not least, w usługach wygrywa się obsługą klienta. Przed otwarciem 6 cocktails nie miałem jeszcze pojęcia o gastronomii, ale czułem że gdy będziemy obsługiwać gości lepiej niż się tego sami spodziewają, to da to wspaniały efekt.

Osobiści asystenci to także nie jest nowy pomysł, bo w tej czy w innej formie istnieją na rynku podobne rozwiązania. Co Cię skłoniło, aby rozpocząć ten projekt?

W dużej mierze była to własna potrzeba, którą potwierdziło sporo moich znajomych. Niejednokrotnie gdy brakowało mi czasu, wielkim ułatwieniem okazywała się pomoc ze strony znajomych czy rodziców, którzy pojechali gdzieś za mnie, kupili potrzebą pilnie jakąś rzecz i dowieźli we wskazane miejsce. Są najróżniejsze zadania, które odkładamy na później lub na które tracimy czas jeżdżąc tu i tam – od przewiezienia dokumentów do księgowej, przez kupienie żarówki, po natychmiastowe dostarczenie paczki gdziekolwiek w mieście.

Bring działa właśnie jak taki “znajomy”, który zawsze pomoże i do którego możemy napisać na Facebook Messenger – bo właśnie przez ten kanał odbywa się cała obsługa Bringa. Wystarczy, że napiszesz do @bringai, zarejestrujesz swoją metodę płatności, a następnie opiszesz naszemu konsultantowi co mamy za Ciebie załatwić.

Bring obsługuje zlecenia polegające na przewiezieniu rzeczy z punktu A do B i ewentualnie dokonaniu zakupu w imieniu klienta. Każde zlecenie w obrębie Warszawy kosztuje tylko 24,99 zł niezależnie od dystansu lub czasu. Po zrealizowaniu zadania automatycznie pobieramy płatność za usługę Bring i ewentualne zakupy ze wskazanej karty – jak w Uberze.

Dzięki temu doświadczenie korzystania z Bringa jest naprawdę wygodne. Bring może dokonać też innych czynności niż zakupy, wyręczając nas w jeżdżeniu po mieście i załatwianiu czasochłonnych spraw, takich jak doręczanie rzeczy, odebranie podpisu, złożenie zamówienia. 

Z kim rywalizujcie?

Bring w szerokim ujęciu zajmuje się same-day delivery, czyli lokalną logistyką związaną z dostarczeniem towaru do klienta tego samego dnia. Z jednej strony są to firmy kurierskie, z drugiej zaś serwisy oferowane przez firmy concierge. Nasza bezpośrednia konkurencja znajduje się w USA i jednym kraju UE. Upatrujemy szansę w zdobyciu części rynku zajmowanego dotychczas przez firmy wykonujące tradycyjną logistykę, czyli przede wszystkim dużych kurierów. 

Jaką ma przewagę nad konkurencją?

W przeciwieństwie do concierge załatwiamy rzeczywiste zadania, które wysoko postawiony menadżer deleguje swojemu kierowcy. Dzięki Bringowi dostęp do takiej usługi ma każdy, za jedyne 24.99 zł.

Wykorzystujemy nowoczesny kanał komunikacji, Facebook Messenger, który pozwala nam na indywidualne podejście do każdego zlecenia. Hybryda bota służącego do rejestracji i konsultanta przyjmującego zlecenie zapewnia świetną jakość obsługi. Ciekawi jesteśmy problemów naszych klientów i z przyjemnością dostosowujemy się do ich potrzeb – najważniejsze jest to, by za naszą stawkę oszczędzili około godziny swojego cennego czasu.

Złożenie zamówienia z kolei jest prostsze niż współpraca z jakąkolwiek firmą kurierską – wystarczy, że klient napisze co, gdzie i kiedy Bring ma załatwić. Bez umów, skomplikowanych formularzy, a nawet ściągania aplikacji. Od początku staramy się uprościć cały proces dlatego płatność za zlecenie następuje automatycznie po jego wykonaniu. Klient nie musi już nic robić poza zarejestrowaniem karty na początku.

Wraz z Przemysławem Chojeckim założyliście Bring.ai w maju 2017 roku, a od listopada Wasza aplikacja jest dostępna dla użytkowników w Warszawie. Jak się zmieniało Wasze narzędzie przez ten czas?

Do listopada przede wszystkim tworzyliśmy MVP, które pozwoliłoby nam zwalidować produkt na rynku. Nie chcieliśmy od początku szukać inwestora i przepalać ogromnych pieniędzy, by na koniec okazało się że stworzyliśmy bezużyteczne narzędzie. Wzięliśmy na siebie ryzyko zainwestowania pierwszych pieniędzy i udało nam się stworzyć naprawdę dobry produkt jak na MVP – zawiera w sobie najważniejsze cechy które chcieliśmy w nim widzieć – częściowe wdrożenie czat-bota do obsługi klienta, zintegrowanie systemu płatności dla klientów oraz nasz backend do obsługi zleceń dla konsultantów kierowców.

Cały czas testujemy różne zmiany i jak nasi klienci na nie reagują – rozdzielamy formularz rejestracyjny, wprowadzamy system poleceń który może zapewnić nam szybszy przypływ klientów, a także rozbudowujemy opcje, jakie klienci mają w menu Messengera na czacie z Bringiem.

Co ma wpływ na te zmiany?

To my musimy dostosować naszą ofertę do klientów tak, żeby jak najchętniej z niej korzystali. Staramy się teraz pokazać większej grupie potencjalnych klientów, że obsługa Bringa jest prosta, wygodna i że warto delegować niektóre czynności żeby zająć się ważniejszymi sprawami w życiu. 

Ilu użytkowników korzysta obecnie z Bring.ai?

W pierwszym miesiącu zarejestrowało się ponad 100 klientów. To dobry wynik biorąc pod uwagę, że zrobiliśmy to bez żadnej kampanii reklamowej, działając wyłącznie w Warszawie i oferując nieznaną dotychczas usługę. Ci, którzy nam zaufali, są zachwyceni, co staramy się pokazywać na naszych profilach w mediach społecznościowych. Za rok chcemy robić ok. 200 zleceń dziennie. 

Jak pozyskaliście pierwszych użytkowników?

Tak jak wspomniałem, nie zaczynaliśmy od kampanii, a wieść o Bringu rozprzestrzeniała się dzięki word of mouth. Różni znajomi nie mogli doczekać się kiedy wystartujemy, słysząc podczas imprez o naszych staraniach. Przede wszystkim trafiliśmy w grupę young professionals i osób pracujących w dużych biurach korporacji. Często te osoby są zapracowane i nie mają kiedy wyskoczyć z pracy, aby załatwić odkładające się sprawy na mieście. Z Bringiem mogą ustalić każdy szczegół i mieć pewność, że załatwimy za nich czasochłonne czynności za niewielką cenę.

Twoim wspólnikiem jest Przemysław Chojecki. Jak dzielicie obowiązki?

Z Przemkiem świetnie się uzupełniamy. Ja staram się zapanować nad codziennymi operacjami, strategią i rozwojem spółki. Czuwam ponadto nad kwestiami prawnymi.

Przemek jest odpowiedzialny przede wszystkim za technologiczną stronę serwisu. Jego doktorski stopień naukowy z matematyki, doświadczenie z Oxfordu i specjalizacja w zakresie sztucznej inteligencji dają Bringowi wiarygodność wśród najlepszych talentów na rynku.

Wspólnie zajmujemy się relacjami z inwestorami oraz cały czas myślimy nad wizją produktu. Na koniec dodam, że to jest bardziej oficjalna wersja ponieważ, co normalne dla początkujących przedsiębiorstw, zdarza się że wszyscy pracują nad wszystkimi aspektami jednocześnie.

Jak duży jest Wasz zespół? Planujecie go powiększyć?

W biurze jest nas troje – niedawno zatrudniliśmy Karinę Tycner, która obsługuje zlecenia i pomaga nam w pozyskiwaniu klientów korporacyjnych, a także ożywia nasze social media. Po mieście jeździ w każdej chwili przynajmniej 3 kierowców, a kolejnych 3 mamy w gotowości w miarę przypływu zleceń. A nie minęły nawet dwa miesiące… Resztę zadań outsource’ujemy – współpracujemy od początku z fantastycznym software housem – Panami Programistami. Powoli pojawiają się u nas młodzi informatycy, którzy rozpoczęli już pracę nad technologicznymi innowacjami, jakie zamierzamy wprowadzić.

Jak dalej będziecie rozwijać projekt?

Stawiamy na rozwój na trzech polach: technologicznym, terytorialnym i kapitałowym.

Pierwsze dwa w dużej mierze łączą się z pozyskaniem inwestorów na dalszy szybki rozwój. Widzimy już, że istnieje potrzeba na nasze usługi, teraz planujemy by usłyszano o nas w Warszawie. Jednocześnie planujemy wejście do dwóch dużych stolic europejskich i równoległy rozwój w trzech krajach UE.

Jeśli chodzi o technologię – na dłuższą metę chcemy rozwijać chatboty rozumiejące tekst, aby jednocześnie ulepszać i skalować obsługę naszych klientów. W tym niezbędna jest wiedza machine-learningowa Przemka. Od strony logistycznej pracujemy zaś nad dynamicznym ustalaniem ceny, optymalizacją tras i optymalnym łączeniem zleceń z kierowcami.

Po czym poznasz, że Bring.ai osiągnęło sukces?

Wybacz mój pragmatyzm – po tym, że nie zbankrutuje.