Nasze biuro znajduje się na barce zacumowanej w Paryżu na Sekwanie – Edouard Gorioux (Click & Boat)

Dodane:

Julia Gugniewicz Julia Gugniewicz

Udostępnij:

Click & Boat nazywane jest Airbnb dla łodzi. Firma została założona w 2013 roku, zaś na początku br. uruchomiono polską wersję platformy. O wyzwaniach związanych z rozwijaniem biznesu oraz z wchodzeniem na nowe rynki opowiada współzałożyciel Click & Boat – Edouard Gorioux.

Edouard Gorioux i Jérémy Bismuth

Click & Boat jest internetową platformą do czarteru łodzi, która została założona w 2013 roku przez dwóch młodych francuskich przedsiębiorców Edouarda Goriouxa i Jérémy’ego Bismutha. Umożliwia właścicielom łodzi wynajęcie ich innym entuzjastom żeglarstwa, tym samym obniżając koszty utrzymania.

W lutym 2018 roku uruchomiono polską wersję strony internetowej. Po ośmiu miesiącach funkcjonowania na nowym rynku, firma podsumowała dotychczasowe osiągnięcia w Polsce. Rosnąca liczba korzystających z platformy polskich użytkowników, znacząca liczba rezerwacji oraz prężnie rozwijająca się baza jachtów dostępnych w kraju świadczą o znaczącym sukcesie po zaledwie kilku miesiącach od wejścia na rynek.

O tym, skąd wziął się pomysł na założenie tej platformy, jakie są największe wyzwania przy tworzeniu firmy oraz jakie są dalsze plany rozwoju platformy opowiada Edouard Gorioux, współzałożyciel Click & Boat.

Wasz serwis został założony 5 lat temu. Co było najtrudniejsze przy rozwijaniu biznesu?

Edouard Gorioux: Pierwszym wyzwaniem, jakiemu musieliśmy stawić czoło było przekonanie właścicieli łodzi żeby zarejestrowali się na naszej platformie i udostępnili swoje jachty. W tamtym czasie koncept ekonomii współdzielenia był czymś nowym we Francji i generalnie w Europie. To były dopiero początki i wiele osób nie miało pojęcia, jak funkcjonują tego typu platformy. Właściciele jachtów, często osoby starsze, nie mieli wcześniej styczności ze zjawiskiem sharing economy i musieliśmy ich przekonać do tego modelu biznesowego.

Innym wyzwaniem, z którym musi się zmierzyć każdy startup, były oczywiście kwestie finansowe i zabezpieczenie środków na rozpoczęcie działalności. Udało nam się dzięki funduszom pozyskanym od inwestorów. W kolejnym etapie działalności pojawiły się nowe wyzwania: budowanie zespołu, znalezienie właściwych osób i stworzenie kultury naszej organizacji.

Dlaczego właściwie wynajem jachtów czy łodzi? Czy sam jesteś pasjonatem jachtingu? Czy sam korzystasz ze swojego serwisu do wypożyczania łodzi? 

E.G.: Ten pomysł zrodził się z naszej wspólnej pasji, jaką jest żeglowanie. Pochodzę z Bretanii, natomiast Jérémy (mój partner biznesowy i współzałożyciel Click & Boat) jest z Marsylii – to regiony, w których tradycje żeglarskie są bardzo silne. Jestem zdania, że radość z żeglowania powinna być dostępna dla wszystkich, także dla osób, które nie posiadają własnej łodzi. Z taką myślą, opierając się na idei ekonomii współdzielenia, stworzyliśmy naszą platformę. W Click & Boat mamy swoją łódź (Zodiac Open 5.5), z której korzystamy, żeby popływać po Sekwanie i poślizgać się na nartach wodnych. Oczywiście jest ona dostępna do wynajęcia na naszej platformie. Bycie czarterującym na Click & Boat jest dla nas interesującym i cennym doświadczeniem. Dzięki temu możemy lepiej zrozumieć potrzeby właścicieli łodzi i wyjaśnić im funkcjonowanie platformy.

François Gabart, rekordzista świata w samotnej żegludze dookoła świata, został Waszym akcjonariuszem w styczniu 2018 roku. Jaką rolę pełni teraz w Waszej firmie?

E.G.: François Gabart zainwestował w platformę Click & Boat i został naszym oficjalnym partnerem. Jest nie tylko jednym z najlepszych żeglarzy swojego pokolenia, ale także pasjonatem przedsiębiorczości. Pomaga nam rozwijać platformę na nowych rynkach, w szczególności w Skandynawii, gdzie sam sporo żeglował. Poza tym udostępnia do wyczarterowania swój jacht żaglowy w Bretanii na platformie Click & Boat.

zespół Click & Boat

Po otrzymaniu w maju tego roku 4 milionów euro dofinansowania na rozwój na rynkach zagranicznych, Click & Boat uruchomił kolejne wersje językowe strony internetowej: grecką, holenderską, rosyjską i polską. Jakie działania marketingowe lepiej sprawdzą się np. we Francji, a jakie w Rosji czy Polsce?

E.G.: Jeżeli chodzi o promocję wśród właścicieli łodzi, zdecydowanie najlepszym sposobem jest marketing rekomendacji: większość (80%) nowych czarterujących, którzy rejestrują się na platformie dowiadują się o nas sami. W tym środowisku właściciele jachtów rozmawiają ze sobą, opowiadają o Click & Boat, dlatego nie ponosimy dodatkowych kosztów związanych z promowaniem platformy wśród czarterujących.

Natomiast, żeby dotrzeć z informacją o Click & Boat do osób zainteresowanych wynajmem łodzi, łączymy działania tradycyjne, offline (przykładowo promocja w specjalistycznej prasie, akcje promocyjne na imprezach branżowych) z marketingiem online. Skupiamy się na promowaniu marki Click & Boat i wkładamy dużo wysiłku w działania z zakresu SEO/SEA.

Czym różnią się od siebie rynki, na których działa Wasza platforma? Czy jakiś rynek zaskoczył Was szczególnie – pozytywnie, bądź negatywnie? Z jakimi najcięższymi wyzwaniami musieliście się zmierzyć przy wejściu do poszczególnych krajów?

E.G.: Każdy rynek jest inny i każdego trzeba się nauczyć. Dlatego, gdy zaczynamy działalność w nowym kraju musimy zrozumieć klientów i ich zwyczaje. Dzięki temu możemy dostosować nasze działania i komunikację do oczekiwań i potrzeb na danym rynku. Dla przykładu, Niemcy często planują wakacje z dużym wyprzedzeniem (średnio 9 miesięcy wcześniej), podczas gdy Włosi wręcz odwrotnie, rezerwują łodzie na ostatnią chwilę (80% rezerwacji jest dokonywanych zaledwie 30 dni przed planowanym rozpoczęciem czarteru). Największe wyzwanie, z jakim przyszło nam się zmierzyć w związku z rozwojem międzynarodowym było jednak znacznie bliżej i dotyczyło tego, jak funkcjonujemy jako zespół. Musieliśmy stworzyć międzynarodową kulturę organizacji. Oznaczało to odejście od komunikacji po francusku i zbudowania zespołu anglojęzycznego. Dzięki temu staliśmy się firmą wielonarodową i wielokulturową, z czego jesteśmy bardzo zadowoleni.

Czy cały zespół Click & Boat stacjonuje we Francji? Posiadacie już jakieś oddziały w innych europejskich krajach? Na jakiej podstawie dobieracie nowe osoby do Waszego zespołu? 

E.G.: Tak, cały zespół Click & Boat pracuje we Francji. Nasze biuro znajduje się na barce zacumowanej w Paryżu na Sekwanie. Nie posiadamy oddziałów zagranicznych, jednak nasza ekipa jest bardzo międzynarodowa (ponad 10 różnych narodowości). Rekrutujemy osoby, pochodzące z krajów, w których jesteśmy obecni, by lepiej zrozumieć te rynki, dostosować naszą strategię i umożliwić klientom komunikację w ich ojczystym języku.

W lutym 2018 roku uruchomiono polską wersję strony internetowej. Jak oceniacie polski rynek? Czy zaskoczył Was czymś szczególnie?

E.G.: Jesteśmy bardzo zadowoleni z pierwszego sezonu na polskim rynku. Polacy są aktywnymi żeglarzami, podróżują po całym świecie, szukają łodzi w różnych zakątkach globu. Pozytywne jest również to, że są otwarci na nowoczesne rozwiązanie, jakim jest platforma Click & Boat.

Czy macie w planach ekspansję na inne rynki?

E.G.: Tak, w 2019 roku planujemy dalszą ekspansję w Stanach Zjednoczonych. Mamy też w planach wprowadzenie Click & Boat na nowe rynki: w Skandynawii i Ameryce Południowej.

Jakie wskazówki dałbyś startupowcom z Polski, którzy chcą podbić rynek francuski? Na co muszą zwracać szczególną uwagę?

E.G.: Myślę, że dla wszystkich młodych przedsiębiorców, bez względu na to, czy stawiają pierwsze kroki na rynku polskim czy francuskim uniwersalną radą będzie: bądźcie pokorni i ambitni. Trzeba stąpać mocno po ziemi, wyznaczyć sobie jasne cele, skupić się na nich i konsekwentnie do nich dążyć.