Według szacunków problem pracoholizmu może dotyczyć nawet 15% społeczeństwa, są to głównie osoby młode między 25-35 rokiem życia. Co więcej, eksperci nie mają wątpliwości, że pandemia koronawirusa mogła być jednym z czynników, który sprawiał, że pracowaliśmy więcej i bardziej intensywnie. – Zaciera się nasza granica między życiem prywatnym, a pracą. Kilka lat temu nie do pomyślenia było, że na urlopie można odbierać służbowe maile lub pracować na więcej niż jednym-dwóch etatach. Dzisiaj znam osoby, które związane są z wieloma firmami, bo pozwala im na to elastyczność wykonywanych zadań. Pracoholizm potrafi być niebezpieczny, bo poza kontrolą prowadzi do szybkiego wypalenia zawodowego – mówi Anna Sudolska, ekspert Idea HR Group. 12 sierpnia obchodzony jest Światowy Dzień Pracoholizmu.
„Żyjemy w cywilizacji, gdzie praca staje się często czynnikiem definiującym naszą wartość i status społeczny”
W 2019 roku pracoholików było w Polsce ok. 9-11%. Obecnie te szacunki można oceniać na poziomie ok. 15%, z tym że psychiatrzy mówią wprost, że patologiczna forma pracoholizmu występuje zaledwie u ułamka procenta populacji. Standardowy pracoholizm polega na tym, że osoba pracuje więcej niż 8 godzin dziennie. Pozwala na to, by praca przenikała się z jego życiem prywatnym i jest w stanie poświęcać czas wolny, by wykonywać obowiązki zawodowe. Skala pracoholizmu w Polsce mocno ujawnia się w czasie urlopów. Według szacunków nawet 50% Polaków w czasie wakacji odbiera telefony z pracy, a co piąty odpisuje na służbowe maile. Patologiczny pracoholizm występuje, gdy pracownik nie wyobraża sobie życia bez pracy, poświęca jej cały wolny czas, odczuwa wyrzuty sumienia gdy robi coś innego niż praca.
– Żyjemy w cywilizacji, gdzie praca staje się często czynnikiem definiującym naszą wartość i status społeczny. Kult lenistwa i czasu wolnego zamieniliśmy na kult etosu pracy, dorabiania się i osiągania zawodowych sukcesów. To z jednej strony dobrze, bo młodzi ludzie, którzy trafiają na rynek pracy mają rozbudzony apetyt na rozwój, progres, zdobywanie umiejętności i zarabianie pieniędzy. Tutaj tkwi jednak pewna pułapka. Pracując za dużo i za szybko jesteśmy narażeni na wypalenie zawodowe i po prostu utratę sympatii do wykonywanych obowiązków. Inna rzecz: jeżeli obowiązków na głowie mamy zbyt wiele to łatwo o pomyłkę, a to może generować pretensje ze strony przełożonych i dużą frustracje u pracownika – mówi ekspert rynku pracy Anna Sudolska.
Pracujemy więcej, bo chcemy więcej zarabiać, podróżować, kupować nieruchomości, inwestować. Chęć posiadania to główne motywacje kierujące nas w stronę nadprogramowej pracy. Często jednak są to także ambicje, chęć rozwoju i realizacji się w pracy, która jest realizacją naszych marzeń. – Nie ma szans, by pracoholikiem został ktoś, kto nie lubi swojej pracy. Pracoholikami zwykle są prawnicy, lekarze, pracownicy kreatywni, dziennikarze, osoby o nieregularnym trybie pracy. Znacznie rzadziej np. urzędnicy czy nauczyciele. Osoby, których praca nie przedkłada się na wyższe wynagrodzenie – dodaje Anna Sudolska.
Work-life-balance stał się fikcją w czasie pandemii. „Pozwalamy, by praca zdalna rozwlekała nam się też na wolne godziny”
Czy pandemia koronawirusa zmieniła nasze podejście do pracy? Eksperci przyznają, że jeżeli praca nie ma wyznaczonych ram to łatwiej o uzależnienie od niej. – Jeżeli pracujemy od 8 do 16 i koniec to tak naprawdę ciężko się uzależnić od tego, co robimy. Gorzej, gdy pracujemy w biurze, zabieramy pracę do domu, bierzemy na siebie nowe obowiązki, dodatkowo dorabiamy jeszcze w kolejnych firmach. Wszystko to układa nam się w pewną całość, a kolejne zobowiązania są dopełnieniem wykonywanych obowiązków. Pracoholicy tłumaczą sobie zwiększenie ilości obowiązków np. tym, że bardziej efektywni są, gdy pracują więcej. To prawda, nie ma nic bardziej mobilizującego niż deadline, ale z drugiej strony życie od deadline do deadline to prosta droga do wypalenia zawodowego, o czym mówiłam już wcześniej – dodaje Anna Sudolska. – Odradzamy zabierania przesadnej ilości pracy do domu, a w przypadku pracy zdalnej rozwlekania jej np. na godziny wieczorne. Praca to praca, należy ją możliwie mocno rozgraniczać z życiem prywatnym i towarzyskim – dodaje ekspert Idea HR Group.
Specjaliści ds. uzależnień behawioralnych przyznają, że uzależnienie od pracy niestety niesie za sobą także inne uzależnienia. To poważne niebezpieczeństwo. Osoby uzależnione od pracy chcą zwiększyć swoją efektywność, więc często uzależniają się od leków, a nawet narkotyków. Zawodowa frustracja wynikająca z nieudanych realizacji zawodowych może doprowadzać do alkoholizmu, a posiadanie większej ilości pieniędzy np. do zakupoholizmu.