W 2010 roku Maciej Michniewicz, który wcześniej pracował w agencji reklamowej, zainwestował 15 tys. złotych i postanowił otworzyć… prywatną, rockową szkołę muzyczną na warszawskim Mokotowie – Akademię Rocka. W ciągu 15 lat działalności udało mu się otworzyć kolejny punkt w Warszawie – tym razem na Pradze, własne studio nagrań, Niepubliczną Multimedialną Szkołę Muzyki Rozrywkowej II Stopnia ART, a także kompleks sal prób dla zespołów.
Teraz Maciej Michniewicz ma apetyt na więcej. Poszukuje inwestora, który swoim wkładem finansowym pomoże m.in. stworzyć sieć szkół, nie tylko w Warszawie, ale także w innych miastach w Polsce, a także uruchomić online’ową platformę do nauki muzyki.
Postanowiliśmy porozmawiać z Maciejem Michniewiczem o Akademii Rocka, jej działalności na przestrzeni tych 15 lat, największych wyzwaniach, a także planach na przyszłość.
Co było dla Ciebie głównym impulsem do założenia Akademii Rocka i jak przez te 15 lat kształtowała się jej misja?
Głównym impulsem do założenia Akademii Rocka była niechęć do pracy w agencji reklamowej. W wieku 26 lat pracowałem w domu mediowym, ale czułem, że to nie jest praca dla mnie. Nie jest sztuką nie lubić swojej pracy i na to narzekać. Sztuką jest wymyślić, co by się chciało robić. I wymyśliłem – chciałbym prowadzić rockową szkołę muzyczną. I tak się zaczęło…
Z pozoru abstrakcyjny pomysł, okazał się strzałem w dziesiątkę. Akademia Rocka początkowo zajmowała trzy sale o łącznej powierzchni 30m2. Przez lata struktura się rozwijała aż do dzisiejszego kształtu: dwie placówki o łącznej powierzchni 600 m2, 25 sal zajęciowych i 40 nauczycieli.
Misja cały czas jest ta sama – uczyć ludzi tego, że muzyka może być źródłem przyjemności na każdym poziomie. Nie musisz być wirtuozem, żeby czerpać frajdę z grania i tworzenia. Teraz, kiedy mamy swoje studio nagrań, sale prób i dział warsztatów, mamy po prostu więcej narzędzi do realizowania tej misji.
Czytaj także: ZAiKS Lab, czyli świadoma hybryda działająca na pierwszej linii frontu. Co do sektora creative tech wniesie nowy akcelerator?
Czym Akademia Rocka wyróżnia się na tle innych szkół muzycznych w Polsce?
Na pewno unikatowy jest nasz program – sporo szkół w Polsce – zwłaszcza państwowych – bazuje na utartych schematach. A rynek muzyczny bardzo się zmienił w ciągu ostatnich lat i coś, co się sprawdzało w latach 80., dziś wymaga zrewidowania.
Przykładowo, jeśli ktoś idzie do szkoły muzycznej I stopnia, to w ciągu roku będzie miał ponad 70 h zajęć z historii muzyki. Jednocześnie, ani minuty nie poświęci zagadnieniom związanym z produkcją muzyki na komputerze, nie nauczy się nagrywać i tworzyć w domowych warunkach. Moim skromnym zdaniem, ta druga umiejętność jest jednak dużo bardziej potrzebna współczesnemu muzykowi. I dlatego w naszej szkole II stopnia kurs Produkcji Muzycznej jest obowiązkowy.
Wyświetl ten post na Instagramie
Mówicie o sobie „rockowa szkoła muzyczna”, ale czy gracie głównie rocka?
Nie, gramy każdy gatunek muzyczny. Akademia Rocka to świetna nazwa, ale tak naprawdę nauka gry na instrumencie wygląda bardzo podobnie dla każdego gatunku muzycznego.
Czy zawsze mieliście dużo chętnych na naukę?
Zawsze mieliśmy dużo chętnych. To jest stały wzrost od 15 lat. Pomijając okres pandemii, nie było takiego roku, byśmy przeprowadzili mniej lekcji niż w roku poprzednim.
Pandemia nas przyhamowała, ale dosyć szybko się dostosowaliśmy do nowych realiów. Lekcje w wersji online prowadziliśmy już 22 marca 2020, czyli dwa dni po ogłoszeniu lockdownu. Po kilku miesiącach wróciliśmy do normalnych zajęć i szkoła pozostała w niezmienionym kształcie.
Jakie były największe wyzwania finansowe podczas pierwszych lat działalności Akademii Rocka?
W pierwszych latach działalności sporym ciosem było wprowadzenie podatku VAT na usługi edukacyjne. W praktyce oznaczało to ryzyko podniesienia cen o 23%, a w naszej działalności gro kosztów to wynagrodzenia, więc nie mamy jak tego podatku odpisać. Oczywiście, kolejne turbulencje pojawiły się podczas pandemii Covid-19, ponieważ branża edukacyjna była jedną z tych, które zostały objęte niemal całkowitym zamknięciem.
Szczęśliwie wszystkie te przeciwności udało się przetrwać i wyszliśmy z nich mocniejsi.
Czytaj także: „W polskim Creative Tech jest i potencjał, i pieniądze” – Agnieszka Cichocka (ZAiKS Lab)
Czy w trakcie rozwoju szkoły korzystaliście z zewnętrznego finansowania, czy większość inwestycji była samodzielnie finansowana?
Cały rozwój Akademii Rocka był finansowany z bieżącej działalności.
Po 15 latach wiele zespołów decyduje o zakończeniu kariery. A Wy chcecie rozpocząć nowy etap w swoim życiu. Dlaczego teraz? Czy to nie jest za późno?
Większość zespołów kończy karierę tylko po to, by móc za kilka lat zagrać triumfalną trasę powrotną. To jest idealny moment, żeby rozwinąć Akademię Rocka. Zdobyty know-how, rozpoznawalność marki oraz sprawdzona kadra, to elementy, których żaden startup nie ma. A my wnosimy sprawdzony pomysł biznesowy, wiedzę i ludzi do zrealizowania tego pomysłu.
Wyświetl ten post na Instagramie
Jakie cechy idealnego inwestora są dla Was kluczowe – poza wkładem kapitałowym?
Na pewno przyda się doświadczenie inwestora w prowadzeniu większego biznesu. Optymalizacja podatkowa, zaplecze prawne i księgowe to elementy, które są chlebem powszednim osób zajmujących się inwestycjami. My wnosimy know-how muzyczny i edukacyjny. Na pewno przyda nam się wsparcie kogoś doświadczonego w biznesie.
Rozważamy współpracę zarówno z inwestorem wyłącznie kapitałowym, jak i takim, który będzie chciał się bardziej zaangażować w prowadzenie Akademii Rocka.
Jakie korzyści i ryzyka dostrzegasz w partnerstwie inwestycyjnym?
Korzyść to oczywiście kapitał. Plan inwestycyjny wyceniamy na blisko 1,5 mln zł, a to jest kwota, której nie chciałbym inwestować z własnych środków. Dodatkowo, ogromną korzyścią jest doświadczenie biznesowe, które może ze sobą wnieść inwestor.
Wyzwaniem partnerstwa inwestycyjnego jest to, że dużo decyzji nie będę już mógł podejmować samemu. Teraz będzie to już nasz wspólny projekt, więc pojawi się osoba, której zdanie muszę wziąć pod uwagę. Przez ostatnie 15 lat byłem sam sobie szefem i w Akademii Rocka miałem głos ostateczny. Teraz trzeba będzie to na nowo przemodelować, ale myślę, że nie będę miał z tym problemu.
Czy możesz pokrótce opowiedzieć nieco więcej na temat planu inwestycyjnego? Co on zakłada?
Inwestycja zakłada stworzenie sieci szkół w innych miastach (początkowo pięć miast, później możliwy dalszy rozwój). Model biznesowy jest sprawdzony i gotowy do powielenia. Mamy niezbędne know-how, kontakty w świecie muzycznym, dostęp do dystrybutorów sprzętu muzycznego etc. Dodatkowo, marka Akademia Rocka jest już w tym momencie rozpoznawalna w innych miastach, dzięki warsztatom, które organizowaliśmy. Plan zakłada również wprowadzenie nowych usług: obozów letnich dla młodzieży oraz szkoleń.
Drugim elementem inwestycji jest rozwój gałęzi online. Planujemy stworzyć kanał youtube’owy poświęcony edukacji muzycznej – będzie pełnić także funkcję promocyjną dla szkół – oraz platformę online wspierającą naukę gry na instrumentach.
Jakie są Twoim zdaniem największe wyzwania związane ze skalowaniem Akademii Rocka?
Podstawowa działalność Akademii Rocka to usługa, a te trudniej się skaluje. Między innymi dlatego plan inwestycyjny zakłada także stworzenie produktu (platformy online wspierającej naukę).
Czy nowe pokolenie słucha rocka? Czy chce grać na gitarach? Czy raczej zainteresowanie wśród nich jest mniejsze?
Gdy miałem 15 lat to młodzi ludzie, którzy uczyli się gry na jakimś instrumencie, słuchali (i co za tym idzie – chcieli grać) Metalliki, Guns ‘n’ Roses i Nirvany. Dziś, 20 lat później, młodzi ludzie, którzy grają na instrumentach, słuchają… Metalliki, Guns ‘n’ Roses i Nirvany. Nic się nie zmieniło. Muzyka rockowa jest ponadczasowa i zostanie z nami już zawsze.
Gdzie widzisz Akademię Rocka za kilka lat?
Nie zdradzę dokładnego planu. Zdradzę tylko, że nazwę Rock Academy mam już zastrzeżoną…
Czytaj także: