Samochody elektryczne są coraz bardziej popularne w Polsce. Nadal przeważają pojazdy spalinowe. W przyszłości wykorzystywanie ropy w motoryzacji będzie należało raczej do rzadkości. Zostanie odwrócony trend.
Same samochody elektryczne bezpośrednio nie wytwarzają gazów cieplarnianych oraz zanieczyszczeń powietrza, jak tlenki azotu. Wszystko jednak przekłada się na to, czym ładujemy pojazd. Jeśli jesteśmy w Polsce, to samochody elektryczne są tak samo szkodliwe jak spalinowe. Wszystko za sprawą elektrowni, które wytwarzają prąd z węgla. Dla miast są dobre, bo faktycznie są ciche i nie wytwarzają szkodliwych substancji. Globalnie wygląda jednak to źle. Pozostaje jeszcze sprawa produkcji i późniejszej utylizacji baterii.
Cena zniechęca
Ludzie dyskutują, fantazjują o samochodach elektrycznych. Dla wielu, najpopularniejsze elektryki od Tesli, są po prostu nieosiągalne. Brak stacji ładujących na trasach i czas oczekiwania do pełnego naładowania są poważnym dyskomfortem. To wszystko są cenne uwagi i warto by producenci, zarówno samochodów i ładowarek, zauważyli te głosy.
Wyobraźmy sobie jednak, że cena za litr paliwa wzrasta do takiego stopnia, że nie jesteśmy w stanie zatankować nawet na 100 km. Tak może się stać już niedługo. Polska nie ma swoich zasobów ropy, więc jest uzależniona od innych państw, które mogą dyktować ceny. Decydujemy się zatem na zakup samochodu elektrycznego? Co zrobimy z tak ogromną ilością samochodów obecnie jeżdżących po ulicach, które będą musiały pójść na złom?
Rozwiązaniem tego problemu jest konwersja samochodów spalinowych na elektryczne.
Wykorzystywanie ponowne dawnych samochodów spalinowych, które przeszły metamorfozę jest najbardziej korzystne ze względów ekologicznych. Przykładem jest francuski startup Transition-One, który opracował technologię przemiany spalinowych modeli na zeroemisyjne elektryki. Pierwszym przemienionym samochodem był Renault Twingo z 2009 r. Umieszczono w nim trzy akumulatory, jeden z przodu i dwa z tyłu, gdzie kiedyś znajdował się zbiornik paliwa. Zasięg na pełnym ładowaniu to 180 km. Nie jest to samochód na dalekie podróże, ale do miasta sprawdzi się idealnie. Warto tu też zaznaczyć cenę. Za modernizacje płacimy około 8,5 tys. euro, gdzie nowy samochód elektrycznych, który przejedzie trochę więcej, to koszt około 20 tys. euro.
Polskie firmy nie odstają we wprowadzeniu takiej technologii. Nadal jednak cena może okazać się nieprzyjemnym wydatkiem. Dla przykładu, za przerobioną Mazdę 3 z 2006 r. trzeba zapłacić 60 tys. zł.
Innym ciekawym przykładem konwersji jest samochód Sokół 4×4. Jest to elektryczny samochód terenowy, który powstał na bazie Land Rovera Defendera. Do napędu został użyty silnik o mocy 220 kW, dzięki czemu jesteśmy w stanie przejechać ok. 200 km w terenie. Czas do pełnego naładowania wynosi 4 godziny. Przeróbka i remont Defendera na Sokoła wynosił ok. 250 tys. zł.
Przyszłość
Wydaje się, że koniecznością będzie zrezygnowanie z samochodów spalinowych na rzecz elektrycznych samochodów. Inną alternatywą, idealną dla dalekich podróży, są samochody na wodór, ale ilość stacji do tankowania jest zdecydowanie mniejsza niż w przypadku samochodów elektrycznych.
Przed transportem poważne wyzwanie i lepiej żebyśmy nie poszli drogą na skróty. Konwersja samochodów spalinowych na elektryczne wydają się drogą rzeczą, choć tańszą od nowych pojazdów. Jednakże, jeśli skala zapotrzebowania będzie zdecydowanie większa, wyrośnie konkurencja i też ceny będą zdecydowanie mniejsze oraz korzystniejsze dla użytkownika.
Firma JD Power we współpracy z SurveyMonkey opublikowała “Badanie Wskaźnika Optymizmu Mobilności”, z którego wynika, że znaczna część społeczeństwa nie postrzega samochodów elektrycznych jako swojego kolejnego pojazdu. Przystępność cenowa i zaufanie konsumentów pozostają jednymi z największych wyzwań związanych z pojazdami elektrycznymi. Ponadto kwestie związane z infrastrukturą i akumulatorami – koszty, zasięg i pojemność – stanowią kluczowe wyzwania, które mają wpływ na decyzję konsumentów. 64 proc. badanych jest zaniepokojonych dostępnością stacji ładowania, a 59 proc. jest zaniepokojonych zasięgiem samochodów elektrycznych – 77 proc. ankietowanych oczekuje, że pojazdy elektryczne będą miały zasięg około 500 km. 78 proc. respondentów przyznało, że dotacje lub ulgi podatkowe miałyby pozytywny wpływ na decyzję zakupu samochodu elektrycznego.
Fot. źródło: https://findbyplate.com