Przypomnijmy, Ośrodek Analizy Dezinformacji NASK zidentyfikował reklamy polityczne na platformie Facebook, które mogą być finansowane z zagranicy. Materiały wyświetlane były na obszarze Polski. Zaangażowane w kampanię konta reklamowe w ciągu ostatnich 7 dni wydały na materiały polityczne więcej niż jakikolwiek komitet wyborczy.
Działania miały pozornie wspierać jednego z kandydatów i dyskredytować innych. Realizowane przez konta reklamowe kampanie dotyczyły szczególnie Rafała Trzaskowskiego, Karola Nawrockiego i Sławomira Mentzena. Analiza wskazuje na możliwą prowokację. Jej celem mogło być działanie na szkodę kandydata rzekomo wspieranego przez tego typu reklamy oraz destabilizacja sytuacji przed wyborami prezydenckimi.
Konta wykorzystywane do prowadzenia tej działalności, zostały zgłoszone do zablokowania firmie META. O sprawie poinformowano Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Prowadzone są działania związane z ustaleniem źródeł pochodzenia i finansowania kampanii.
– Apeluję do wszystkich – nie dajmy się zmanipulować. Weryfikujmy źródła, nie udostępniajmy niesprawdzonych informacji. Demokracja potrzebuje odpowiedzialnych obywateli – zaznacza wicepremier Krzysztof Gawkowski, minister cyfryzacji.
Dezinformacja karmi się emocjami
Pierwszy komentarz, który zawierał link do artykułu na temat nowej daty wyborów, pojawił się w mediach społecznościowych 6 maja, a w ślad za nim kolejne. W tekście szczegółowo wskazano, że decyzja Państwowej Komisji Wyborczej „nie była pochopna”, a zmiana była „konieczna”, argumentując ją „niedoskonałościami poprzedniego terminu”. Podano nową datę wyborów, podkreślano konieczność zachowania „przejrzystości i wiarygodności procesu głosowania”, a nawet powołano się na „dobro Polaków”, którym PKW miało się kierować. Tekst został więc napisany tak, żeby czytelnik uznał go za wiarygodny. Artykuł opatrzono nawet zdjęciem przewodniczącego PKW Sylwestra Marciniaka.
Jak widać, artykuł skonstruowano w sposób wywołujący silne emocje – podparto go „logicznymi” argumentami, wspomniano o wspólnym dobru, powołano się na istniejące „nieprawidłowości”. Tekst naszpikowany został frazami o bezpieczeństwie, unikaniu konfliktów, wzmocnieniu zaufania. To nacechowane emocjonalnie zwroty, które mają uśpić czujność odbiorcy i rozmyć komunikat, w którym zabrakło faktów i konkretnych informacji.
Przypominamy – PKW nie może ogłosić nowej daty wyborów prezydenckich ani ich odwołać. Decyzje o zmianie terminów wyborów są podejmowane przez parlament poprzez uchwalenie ustawy, podpisanej następnie przez prezydenta RP. W przypadku sytuacji nadzwyczajnych (np. stanu klęski żywiołowej), wybory są zawieszane na mocy przepisów konstytucyjnych.
Czujność i odpowiedzialność
– Analizując liczbę i sposób publikacji fałszywych artykułów możemy zakładać, że zostały wygenerowane z pomocą sztucznej inteligencji – mówi Izabela Jarka z Ośrodka Analizy Dezinformacji (OAD), działającego w NASK. – Portal szerzący te fake newsy został zgłoszony także drogą zewnętrzną do naszego zespołu obsługującego incydenty, związane z dezinformacją.
Temat jest analizowany przez NASK, ale już teraz eksperci ostrzegają i uczulają wszystkich, którzy udostępniają treści w mediach społecznościowych – a zwłaszcza dziennikarzy – na podobne dezinformacje.
– Jedna z największych trudności w walce z dezinformacją polega na tym, że fałszywe informacje często wyglądają na wiarygodne i są rozpowszechniane szybciej niż zdementowane fakty – mówi Magdalena Wilczyńska, dyrektorka Pionu Ochrony Informacyjnej Cyberprzestrzeni w NASK. – Dlatego tak ważna jest czujność użytkowników sieci oraz odpowiedzialność mediów za weryfikację źródeł.
A Izabela Jarka przestrzega, że podobnych treści będzie pojawiać się coraz więcej.
– Najczęściej podejmowanym tematem w dezinformacji wyborczej jest między innymi uczciwość przyszłego wyniku głosowania. Natomiast wiadomości podobne do tej, którą omawiamy, występują rzadziej. Są jednak równie groźne, ponieważ mogą ingerować w demokratyczny proces wyborczy, poprzez wprowadzanie chaosu informacyjnego — mówi ekspertka.