Nieuzbrojony robot rodem z Gwiezdnych Wojen patroluje ulice San Francisco

Dodane:

Adam Sawicki, Redaktor prowadzącyRedaktor prowadzący MamStartup Adam Sawicki

Udostępnij:

Nie ma broni, nie będzie ścigać przestępcy i wygląda jak metalowa pucha. Tak właśnie prezentuje się Knightscope K5, robot, który patroluje ulice w San Francisco. Sprawdzi się lepiej niż policjanci?

Elektroniczny strażnik patroluje ulice

Amerykanie przyglądają się im, przytulają ich i twierdzą, że są słodcy. Tak według Stacy Stephens, współautora Knightscope, mieszkańcy Kalifornii opisują strażników, którzy patrolują ulice Bay Area w San Francisco. Nie przypominają oni jednak w żaden sposób postawnych mundurowych. Strażnicy dbający o bezpieczeństwo amerykańskich bulwarów kojarzą się raczej z robotem R2-D2 z filmowej sagi Gwiezdne Wojny.

Na dodatek nie są uzbrojeni, a w razie potrzeby nie ruszą też w pościg za bandytą, gdy ten będzie uciekał np. z miejsca zbrodni. Jak więc Knightscope K5 ma walczyć z przestępczością? Zadaniem tych autonomicznych robotów patrolowych jest podejmowanie działań prewencyjnych, a wiec ich sama obecność w miejscu potencjalnego zdarzenia ma odwodzić potencjalnych oprychów przed popełnieniem między innymi kradzieży, morderstw i rozbojów.

Kryminalista zwieje jak zobaczy robota?

Przestępcy z natury są leniwi. Nie szukają konfrontacji, a łatwego celu – powiedział Stacy Stephens, współautor Knightscope, w rozmowie z serwisem CBS. Jego zdaniem, złodziej, który zobaczy robota patrolującego dane miejsce, najprawdopodobniej zrezygnuje z rabunku. Jeśli jednak tak się nie stanie, wówczas maszyna będzie zbierała materiał dowodowy przeciwko kryminaliście i wezwie na miejsce zdarzenia odpowiednie służby mundurowe.

Knightscope K5 jest bowiem wyposażony w głośnik o bardzo dużej mocy, wiec w pierwszej kolejności zacznie wyć. Uruchomi także kamerę rejestrującą obraz w 360-stopniach, aktywną także w ciemności, dzięki czemu zgromadzi informacje o przebiegu zdarzenia. W razie potrzeby włączy również czujniki i detektory zapachu, które umożliwiają maszynie rozpoznawania obecnych w powietrzu gazów i substancji szkodliwych dla ludzi.

Ulice, kampusy, szkoły – tam wyślą robota

Mierzący około 152 centymetry wysokości robot porusza się na małych kółkach, zdaje się więc, że gdzie-niegdzie może mieć problemy z pokonywaniem trasy, np. wyboistych chodników. Nie jest to jedyny minus Knightscope K5. Ten elektroniczny strażnik, chociaż ma być autonomiczny, to będzie potrzebował pomocy człowieka, gdy np. się przewróci. Niemniej wydaje się, że maszyna ta może być użyteczna przy patrolowaniu korytarzy szkół, centrów handlowych, czy korporacyjnych kampusów.

Zresztą taki właśnie jest zamysł, aby Knightscope K5 strzegł bezpieczeństwa w wyżej wymienionych miejscach. Twórcy robota dystrybuują go w modelu Machine as a Service, czyli pobierają comiesięczną opłatę abonamentową od osób, które wypożyczają od firmy urządzenie. Usługa ta, jak wyjaśnia producent, kosztuje 4,5 tysiąca dolarów miesięcznie, czyli mniej więcej 6 dolarów za godzinę. Jest to około cztery razy niższa stawka niż godzinówka, którą otrzymują stróże prawa w Stanach Zjednoczonych. Niemniej nie grozi im zwolnienie z pracy, bo jak tłumaczą autorzy projektu, Knightscope K5 sprawdzi się raczej, jako partner policjanta, niż samodzielny “mundurowy”.

Knightscope K5 mógł zapobiec strzelaninie?

Pomysłodawcy przedsięwzięcia wyjaśniają również, że inspiracją do stworzenia elektronicznego strażnika, były wydarzenia z 14 grudnia 2012 roku. Wtedy podczas strzelaniny w szkole Newtown, dwudziestoletni Adam Lanza zamordował 27 osób, głównie dzieci, także swoją matkę, a po wszystkim popełnił samobójstwo. Być może słodki, jak określają Knightscope K5 mieszkańcy San Francisco, w przyszłości zapobiegnie sytuacjom takim jak ta.

fot. knightscope.com