Podróż do własnej odpowiedzialnej firmy i do nagrody Startup Pozytywnego Wpływu 2020, składała się z wielu kroków i etapów. Te były jednak zaplanowane. Na samym początku drogi po prostu trzeba mieć jakiś cel. Ten mój był prosty. Chciałem podróżować. Jako student nie miałem środków na dalekie podróże i dlatego obiecałem sobie, że będę starał się robić tylko to, co umożliwi mi podróżowanie.
Najpierw zacząłem pracę w księgarni. Najwięcej czasu spędzałem w dziale podróżniczym na sortowaniu map i przeglądaniu branżowych czasopism. Dzięki temu miałem codzienny kontakt ze zdjęciami podróżniczymi, reportażami z podróży i z informacjami o innych krajach. By jeszcze bardziej pogłębić tę wiedzę, podjąłem studia na uniwersytecie, na wydziale geografii kulturowej i dziennikarstwa. Problemem było jednak to, że nic z tego realnie nie umożliwiało mi podróżowania.
Któregoś dnia kolega zaoferował, bym dołączył do wyprawy na Wschód. Tylko, że ten właściwie nigdy mnie jakoś specjalnie nie pociągał. Zajarany byłem głównie Kanadą i Alaską, ale te kierunki były drogie. Natomiast podróż na Kaukaz była dla mnie w zasięgu ręki. Dzięki temu odkryłem nowy świat! Wschód jest fascynującym miejscem z magiczną naturą i gościnnymi mieszkańcami. Dużo miejsc okazało się nieodkrytymi, aczkolwiek istniały już Google Maps. To, że nadal można coś odkrywać, obudziło we mnie motywację by podróżować więcej!
fot. Roman Stanek
Mając ograniczony budżet na wyjazdy, nauczyłem się obniżać swoje wydatki do minimum, pracowałem dłużej by zarobić więcej, ale prawdziwym celem było znalezienie pracy, dzięki której mógłbym podróżować i dodatkowo robić to, co lubię lub umiem. Jedna z takich dróg zaprowadziła mnie do pracy w charakterze dziennikarza wojennego i pracownika humanitarnego.
Prowadziłem długie dyskusje z redaktorem naczelnym, tłumaczyłem dlaczego właśnie to konkretne zdarzenie warto dokumentować z pierwszej linii, dlaczego właśnie tam warto pojechać. Oferowałem, że będę wyjeżdżał w czasie własnego urlopu, pokrywał koszty podróży i co więcej, wysyłał ciekawe artykuły z miejsc, do których dotrę. Czasami mi się nawet udawało, ale szybko zrozumiałem, że na dłuższą metę nie tędy droga. Zacząłem być niecierpliwy.
Kiedy w gazecie zmienił się redaktor naczelny, który przestał wspierać moje tematy i regiony, o których pisałem (problemy ekologiczne, wojny, tematy społeczne i reportaże z nieznanych miejsc), znalazłem ofertę pracy w organizacji pozarządowej, która szukała wolontariusza do projektu rozwoju infrastruktury turystycznej w górskich regionach Gruzji. Chyba właśnie dzięki moim artykułom w gazecie otrzymałem tę pracę i mogłem kontynuować mój plan na podróżowanie.
Pierwotnie miałem pracować w projekcie turystycznym, jednak wojna z Rosją na Kaukazie wszystko zmieniła i zacząłem aktywnie zajmować się pomocą humanitarną w miejscach konfliktu. Dodatkowo, dalej dorywczo pisałem o wojnie. Pomyślałem sobie, że tędy może prowadzić droga do większego podróżowania. Doświadczenie z pracy podczas wojny umożliwiło mi zostanie międzynarodowym obserwatorem wyborów. W ramach misji wyjeżdżałem do różnych państw (Turcja, Ukraina, Kazachstan), by obserwować proces wyborczy. Mieszkałem w każdym miejscu miesiąc czy dwa – to mi dawało satysfakcję i zaspokajało moją potrzebę odkrywania.
fot. Maciej Kucharski
Ciągle jednak wracałem myślami do Gruzji. Gdy stamtąd wyjechałem, poczułem, że jednak powinienem jakoś pomóc moim gruzińskim przyjaciołom dotkniętym wojną. Wtedy zrozumiałem, że turystyka może w Gruzji dużo zmienić na dobre i bardzo pomóc rodzinom i lokalnym społecznościom. Wymyśliłem program wycieczki i zaoferowałem ją zagranicznemu biuru podróży, któremu ten pomysł się spodobał, a ja zostałem pilotem wycieczek. Zbierałem doświadczenia, planowałem wyjazdy i pilotowałem w wielu regionach, które lubiłem. Był to już ostatni krok przed założeniem własnej firmy.
Barents.pl był symbolicznym skrzyżowaniem wszystkich tych dróg, o których pisałem wyżej. Potrzeba wsparcia konkretnych rodzin ciężko doświadczonych przez wojnę, moja niezniszczalna wola podróżowania i zarabiania na życie tym, co lubię, no i też chęć pokazywania innym ludziom tych wszystkich przepięknych miejsc z mało znanych zakątków świata. Główną częścią naszego biznesu jest organizacja wyjazdów do miejsc, które są mało znane i, z naszego europejskiego punktu widzenia, są ekonomicznie biedniejsze, ale bardziej gościnne, a w tym jest ich bogactwo. Są to wioski w górach Kaukazu czy Karpat, nieskończone stepy Syberii, wulkanicznie aktywna Kamczatka, pustynny Uzbekistan czy lodowa Arktyka.
W międzyczasie intensywnego podróżowania rozwinęliśmy i zaadaptowali w Barentsie koncept turystyki odpowiedzialnej. Takiej, która wspiera, inspiruje, chroni, pozostawia po sobie pozytywny ślad i niweluje ten negatywny. Chodzi o to, że główny filar – pieniądze, za które realizujemy miejscowe usługi – trafiają bezpośrednio do lokalnych gospodarzy i małych przedsiębiorców, co sprzyja podnoszeniu warunków życia tych ludzi i zwiększaniu liczby miejsc pracy. Sensem odpowiedzialnej turystyki nie jest jednak tylko efektywne inwestowanie swoich pieniędzy, ale także inspirowanie, wysłuchanie pomysłów lokalnych mieszkańców, by potem motywować ich do dalszego działania, dbanie o środowisko, ochrona natury i otoczenia. Na naszej stronie www zdefiniowaliśmy to trzema hasłami: wsparcie, szacunek i inspiracja.
fot. Roman Stanek
Można na przykład rozmawiać i pomagać w tematach związanych z planowaniem, edukacją, zatrudnieniem, równouprawnieniem, pokazywać jakie wartości ma życie w demokracji – wolność słowa, uczenie się języków obcych, dbanie o zdrowy tryb życia, realizacja badań profilaktycznych lub ogólne poszerzanie horyzontów.
Dzięki takim działaniom rozwijają się także lokalne tradycje, szczególnie te unikalne, które mogłyby zostać zapomniane. Na przykład w najbiedniejszym regionie Gruzji, w dolinie Pankisi, współpracujemy z rodzinami, które starają się zachować kulturę mniejszości zamieszkujących ten region. Zaprosiliśmy do Polski na trasę koncertową zespół grający tradycyjną muzykę czeczeńsko-gruzińską oraz zespół wykonujący śpiew polifoniczny.
Nie chcę tutaj wypisywać wszystkich szczegółów z miejsc, w których działamy, bo jest ich dużo (dla chętnych polecam zerknąć na nasz web). Chodzi mi bardziej o to, by każdy założyciel startupu uświadomił sobie, że świadome i odpowiedzialne działania mogą przynieść konkretne korzyści jemu, jego zespołowi i jego firmie. Świadomość konsumentów cały czas się podnosi i nie będzie trwało długo – mam nadzieję, że już tylko kilka lat – gdy firmy z jasnej strony mocy w końcu zyskają przewagę nad zwykłymi firmami “Imperium”. Będą jednak musiały rzetelnie i uczciwie akcentować, dlaczego i gdzie ich działania są odpowiedzialne, ale też gdzie nie i dlaczego nie. I jak by chciały.
Roman Stanek – założyciel i CEO Barents.pl – Biuro Aktywnych Podróży; laureat nagrody Startup Pozytywnego Wpływu 2020.
POBIERZ RAPORT 2021
Startupy Pozytywnego Wpływu (SPW) to widoczny już nurt na rynku polskich startupów, w ramach którego podejmowane są m.in. wyzwania przyjęte przez ONZ w postaci 17 Celów Zrównoważonego Rozwoju. To też innowacyjna forma przedsiębiorczości skierowanej na rozwiązywanie istotnych wyzwań społecznych, podejmowana przez osoby działające z pasją w imię dobra wspólnego, które potrafią doprowadzić do wzrostu wartości organizacji, jakości życia ludzi i środowiska w ramach sfery swojego oddziaływania. Tworzą one wartość poprzez innowacje na rzecz zrównoważonego rozwoju z wykorzystaniem technologii, zapewniając wysoki poziom rzetelności organizacyjnej, efektywności i przydatności oferowanych produktów lub usług.
Raporty „Startupy Pozytywnego Wpływu. Radykalna innowacja społeczna” są przygotowane w ramach Kozminski Business Hub przez zespół słuchaczy studiów podyplomowych na ALK „CSR. Cele Zrównoważonego Rozwoju w strategii firmy” – pod kierunkiem Mirelli Panek-Owsiańskiej i profesora Bolesława Roka. Inicjatywa jest istotnym elementem realizacji Strategii Zrównoważonej Transformacji Akademii Leona Koźmińskiego.