Od kilku lat, a w szczególności od pamiętnej wiosennej suszy 2020 roku, kiedy to spłonęły tysiące hektarów biebrzańskich torfowisk, zaczęliśmy uważniej przyglądać się naszym zasobom wodnym i tego, w jaki sposób je wykorzystujemy. Choć roczna suma opadów jest od dekad podobna, to jednak zmienia się ich rozkład i charakter – mniej śniegu w zimie, mniej deszczu na wiosnę i nawalne opady w lecie – to zmiana niesprzyjająca utrzymaniu wody w glebie – prowadząca do suszy hydrologicznej.
Wiemy już, że bez rozległych terenów leśnych i torfowych woda w glebie nie jest utrzymywana, że to, czy rolnicy zbiorą plon ze swoich pól zależy w równej mierze od tego ile mamy terenów zdolnych do naturalnej retencji wilgoci, jak od tego ile spadnie deszczu na wiosnę.
Suma klas zagrożenia suszą rolniczą, hydrologiczną i hydrogeologiczną za lata 1987-2018, źródło: Krajowy Plan Przeciwdziałania Powodzi.
Wodny krwiopijca poszukiwany
Który dział gospodarki zużywa najwięcej wody? Dane GUS pokazują jasno, że głównym użytkownikiem tego niezwykle cennego dla nas zasobu jest przemysł – to aż 72% zużycia wody pobranej, w stosunku do 20% gospodarki komunalnej i 10% rolnictwa i leśnictwa. Jednak niektórzy eksperci uważają, że dane dla przemysłu są przeszacowane, m.in. ze względu na niewielki zakres badań wśród najmniejszych, ale licznych odbiorców z pozostałych sektorów gospodarki. Kto powinien więc w pierwszej kolejności ograniczyć zużycie wody? A patrząc z naszego, startupowego punktu widzenia, gdzie wdrażanie innowacyjnych rozwiązań ma największe znaczenie?
Przemysł to rzeczywiście numer jeden w zużyciu wody pobranej – czerpie ogromne ilości wody z rzek, które chłodzą i służą do produkcji papieru, tworzyw sztucznych (tak, plastik oprócz śladu węglowego ma również znaczący ślad wodny!) czy produktów spożywczych. Jednak jak przypomina Koalicja Żywa Ziemia, pobór wód to tylko niewielka część całkowitego wykorzystania zasobów wodnych w naszym kraju: “Pobór wód powierzchniowych i podziemnych w Polsce wynosi ok. 12 km³/rok, co stanowi 20% zasobów wód płynących, w stosunku do wartości całkowitego odpływu na poziomie około 61 km³/rok”. Jeżeli weźmiemy pod uwagę użycie tzw. zasobów odnawialnych wody, czyli podziemnych i retencjonowanych w glebie, to głównym konsumentem wody okazuje się być rolnictwo. Rolnictwo wykorzystuje około 70% odnawialnych zasobów wodnych, a daleko za nim przemysł (20%). Najmniej, bo jedną dziesiątą, zużywamy w Polsce na cele komunalne (10%).
Zamknąć obieg wody
W przemyśle woda jest użytkowana w dużym stopniu w podobnym modelu, jak w gospodarstwach domowych: pobierana, zanieczyszczana, oczyszczana i wpuszczana z powrotem do cieków wodnych. Część wody odparowuje w ramach tego procesu, część trzeba dodatkowo rozcieńczyć przed ponownym zrzutem do rzeki. Część staje się również częścią produktu i nie trafia z powrotem do cieku (np. przemysł mięsny). Krajowy Plan Przeciwdziałania Skutkom Suszy wymienia kilka sposobów, które mogą pomóc ograniczyć zużycie wody w przemyśle, m.in. poprzez stosowanie obiegu zamkniętego (dokument wskazuje, że np. w procesie produkcji tworzyw sztucznych pozwolić może nawet na 90% zmniejszenie zużycia wody) i hermetyzacja procesów technologicznych.
Blackout, susza i fotowoltaika
Elektrownie węglowe to wśród odbiorców przemysłowych, główni użytkownicy wody w Polsce. Piszę użytkownicy, a nie zużywający, bo zdania na temat tego, czy woda, która jest pobierana przez zakład, a następnie ponownie trafia do rzeki, jest rzeczywiście zużywana. Jednak trudno przejść obojętnie wobec faktu, że z zarządzaniem wodą w energetyce moglibyśmy radzić sobie lepiej, szczególnie gdybyśmy w większym stopniu odeszli od elektrowni zasilanych węglem. Cytuję: “Polska zużywa najwięcej na świecie wody w energetyce przez wydobycie węgla. Średnia światowa 7%, średnia w Polsce 70%”.
Fotowoltaika to narzędzie walki ze śladem węglowym, które przeżywa w Polsce wielki boom. Okazuje się jednak, że energia czerpana ze słońca pomaga nie tylko ograniczyć emisję dwutlenku węgla, stanowiąc alternatywę dla napędzanych węglem elektrowni. Skoro tradycyjne, chłodzone wodą z rzek elektrownie będą miały dzięki fotowoltaice mniej pracy do wykonania, to również potrzeba mniej wody na ich pracę. Tak sprawę skomentowały dla swiatwody.blog Polskich Sieci Elektroenergetyczne S.A : “Tegoroczne lato będzie wyjątkowe – to pierwszy rok, gdy moc zainstalowana w fotowoltaice zbliży się do 2000 MW (…) Fotowoltaika jest bardzo „wygodna” dla systemu elektroenergetycznego, bo energia elektryczna jest produkowana wtedy, gdy jest najbardziej potrzebna, czyli w ciągu dnia. To wtedy jest najgoręcej, a klimatyzatory pracują z pełną mocą”.
Startupem w suszę hydrologiczną
Jak pokazują powyższe statystyki rolnictwo równie mocno jak przemysł, o ile nie mocniej, wpływa na to, czy w naszym kraju mamy do czynienia z suszą i czy w przyszłości zabraknie wody w domowych kranach. Rolnictwo zajmuje 60% powierzchni zlewni w Polsce – również dlatego jego rola w ochronie zasobów wodnych w naszym kraju jest tak kluczowa. Rozsądnym więc wydaje się więc pytanie – czy startupy mogą swoimi rozwiązaniami pomóc rolnictwu ograniczyć pobór wody?
Rolnictwo pionowe, to z pewnością jedna z takich odpowiedzi – udowodniono, że takie uprawy zużywają zdecydowanie mniej wody niż tradycyjne “pod chmurką”. Kolejnym wartym uwagi kierunkiem jest tworzenie odmian nasion, które potrzebują mniej wody. Postępujące zmiany klimatu sprawiają, że sztuczne nawadnianie będzie stawało się koniecznością dla coraz większej liczby polskich gospodarstw rolnych. Jednak rozwiązania takie jak na przykład polskiego startupu Magnetiqa może zmniejszyć presję rolnictwa na wodę. Startup rozwija bowiem rozwiązanie, które zwiększa odporność roślin na suszę – elektrostymulację. Tak przygotowane nasiona będą potrzebowały mniej wody. W Magnetiqę zainwestował m.in Rahim Blak.
Odkręć, zakręć, użyj ponownie
Gospodarstwa domowe mogą zużywać zdecydowanie mniej wody i to bez innowacyjnych, startupowych rozwiązań. Poranne mycie w miednicy zamiast długiego prysznica. Zakręcanie wody podczas mycia zębów. Nawet, wiem, że to kontrowersyjne, mniej mycia siebie i sprzątania domu (nie powiem, że częste mycie skraca życie, ale faktem jest, że zewnętrzna część naskórka odnawia się dopiero po 72 godzinach od kąpieli – częstsze mycie prowadzi do przesuszania skóry).
Jednak na rynku działają startupy, które starają się zmniejszyć ślad wodny przeciętnych użytkowników. Ograniczanie zużycia wody łączy się z trendem zrównoważonego budownictwa, gdzie obok zwiększania efektywności energetycznej, stawia się również na ograniczenie zużycia wody. Jednym z nich jest polski eDrop, którego produkt – nakładka na kran, nie ogranicza samoczynnie zużycia wody, ale pozwala na zmierzenie jego zużycia i proponuje sposoby na zmniejszenie poboru.
Dalej idzie holenderski Hydraloop, który proponuje ponowne wykorzystanie tzw. szarej wody – po kąpieli woda nie trafia do ścieków, ale po szybkim czyszczeniu z powrotem do naszej łazienki – do pralki, zmywarki czy zbiornika spłuczki toalety.
Wodę można też pozyskiwać z powietrza i w ten sposób ograniczać zużycie z wód powierzchniowych i podziemnych – takie rozwiązanie rozwinął np. izraelski startup Watergen, wspierany przez Billa Gatesa. Produkt dostępny jest już w Polsce.
Rocznie zużywamy 150 litrów wody na osobę dziennie, z czego nie więcej niż dwa litry pijemy. Jedna trzecia tej ilości służy do spłukiwania toalety – to woda, którą trudno wykorzystać ponownie. Jednak pozostałe dwie trzecie to pole do popisu dla naszych działań, którym pomożemy chronić krajowe – a tak się składa, że jedne z najmniejszych w Europie i wciąż kurczące się – zasoby wodne.