Obecna sytuacja stwarza szansę na rozwój dla spółek działających w sferze szeroko pojętej profilaktyki zdrowotnej. To również idealny czas dla projektów związanych z obszarem online, w tym z pracą zdalną czy edutech. Jednak pandemia niesie ze sobą także zagrożenia. Już można zauważyć, że inwestorzy chętniej ograniczają ryzyko, tj. wolą obejmować mniejsze udziały. Jednak branży takie ruchy nie zniechęcają. Jest wręcz przeciwnie.
Mocny rynek
Małgorzata Walczak, dyrektor inwestycyjny w PFR Ventures zaznacza, że wśród tzw. jednorożców było wiele firm zakładanych właśnie w czasach poprzedniego kryzysu, tj. w latach 2008–2009. Z kolei Anna Szymańska, wiceprezes zarządu DGA SA, przypuszcza, że wkrótce na rynku pojawi się wiele nowych podmiotów gospodarczych. Zostaną one utworzone przez osoby, które utraciły pracę z powodu pandemii. W ten sposób będą szukać niszy rynkowych i szansy na odnalezienie się na rynku pracy.
– Od 2014 roku, czyli od początku obecnej perspektywy finansowej, rynek startupów w Polsce zaczął dynamicznie się rozwijać. Powstały programy, akceleratory czy fundusze, które przekazywały bardzo dużo środków na rozwój najmniejszych przedsiębiorstw. Wcześniej sytuacja wyglądała gorzej pod tym względem. Moim zdaniem, rynek będzie coraz bardziej dojrzały. Będą temu sprzyjać m.in. polityka Komisji Europejskiej dot. finansowania przedsiębiorczości oraz działania rządowych agencji, takich jak NCBiR czy PARP – komentuje Włodzimierz Kuc, dyrektor Działu Inwestycji B+R Narodowego Centrum Badań i Rozwoju.
Jak prognozuje ekonomista Marek Zuber, po pandemii rynek startupów może być trochę silniejszy. Tak się stanie, jeśli państwowe podmioty bardziej otworzą się na ryzyko. Na wielką rewolucję w zakresie wspierania startupów nie ma co liczyć. Z kolei Paweł Szydłowski, prezes oraz partner w ABAN Fund, podkreśla, że większość startupów z założenia „przepala” gotówkę, doskonaląc projekt i budując skalę działalności. Tymczasem zarówno klienci indywidualni, jak i przedsiębiorcy zaczęli funkcjonować w dużo mniej przewidywalnym środowisku, m.in. ze względu na lockdown, redukcje wynagrodzeń czy zwolnienia. Będzie więc ich trudniej przekonać do zakupów czy inwestycji.
– Z naszych obserwacji wynika, że startupy dość dobrze radzą sobie w nowej roli. Wiele z nich ma narzędzia, które umożliwiają im funkcjonowanie zdalne. Jednocześnie tego typu podmioty w sposób kreatywny dostosowują swoje produkty do potrzeb klientów, a także szukają nowych rynków zbytu. Pandemia to czas, kiedy papier jest potencjalnym medium infekcji, a znaczenie zyskują e-rozwiązania, np. elektroniczne systemy obiegu dokumentów, podpis elektroniczny czy e-konsultacje – mówi Joanna Juszczyszyn-Klimek, dyrektor Departamentu Zarządzania Projektami w DGA SA.
Jak przekonuje Marcin Seniuk z Departamentu Rozwoju Startupów w Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości, ryzyko jest nieodzownym elementem przedsięwzięcia startupowego. Okoliczności pandemii tego nie zmieniają, ale istotnie przetasowują priorytety w zakresie tego, jakie rozwiązania technologiczne stają się potrzebne tu i teraz. Startupy jako dynamiczne, zwinne organizacje z dobrym wyczuciem rynku stosunkowo szybko mogą adaptować się do nowych okoliczności.
Perspektywy rozwoju
– Żaden stan w gospodarce nie trwa wiecznie. To, że dzisiaj firmy produkujące środki odkażające notują ogromne wzrosty, wcale nie znaczy, że po okresie pandemii sytuacja będzie równie korzystna. Liczba konkurentów gwałtownie wzrosła. Tak więc wystąpi konieczność znalezienia nowych szans – twierdzi Anna Szymańska.
Według Pawła Szydłowskiego, na pandemii mogą skorzystać podmioty, które były i są w stanie zaoferować przydatne rozwiązania w szeroko pojmowanej sferze profilaktyki i leczenia koronawirusa. Przykładowo, spółka WARMIE wykonała niewielki pivot i poszerzyła funkcjonalności swojego produktu. Zrobiła to tak, aby służył on do precyzyjnego i ciągłego monitorowania temperatury ciała. A wcześniej nastawiano się przede wszystkim na monitorowanie trudno gojących się ran.
– Czas pandemii to okazja na rozwój dla firm oferujących produkty deficytowe w tym czasie. Okazują się nimi środki higieny, maseczki, kombinezony i rękawiczki ochronne. Startupy posiadające drukarki 3D redukują braki niezbędnego sprzętu medycznego. W ostatnich dniach do naszego Akceleratora zgłosił się startup z prototypem respiratora – wersją dużo tańszą, lżejszą i łatwiejszą do wykonania. Aktualnie poszukujemy odbiorcy technologii dla niego – informuje Joanna Juszczyszyn-Klimek.
Natomiast Marek Zuber podkreśla, że startupy prawdopodobnie pójdą w kierunku zabezpieczenia komunikacji między osobami czy wykrywania wirusa wywołującego COVID-19. To mogą być np. supernowoczesne maseczki albo okulary, które pozwolą stwierdzić obecność wirusa.
– Duże szanse na rozwój mają również startupy pracujące nad rozwiązaniami automatyzacji czy optymalizacji działania firm, a także produktów z obszaru online. Dotyczy to zwłaszcza telemedycyny oraz rozrywki – gier, e-commerce, pracy zdalnej oraz e-edukacji. Jednak inne, skupiające swoje działania przede wszystkim na bezpośrednim kontakcie z drugim człowiekiem oraz przemieszczaniem się, mogą mieć ogromne trudności. Chodzi tu o branże szczególnie zagrożone po pandemii, takie jak np. turystyczna, gastronomiczna, hotelarska, lotnicza, eventowa czy handlowa – analizuje ekspert z DGA SA.
Ryzyko na rynku
Z kolei Marcin Seniuk zaznacza, że statystyczna przeżywalność startupów zapewne nie ulegnie dużej zmianie. Na miejsce każdego, który nie poradzi sobie w trudnym okresie pandemii oraz czasie po niej, powstanie kolejny podmiot szukający rynkowych szans. Nowa rzeczywistość kreuje nowe potrzeby – zdolność do ich identyfikacji to niewątpliwie specyfika i jednocześnie siła środowiska startupowego.
– Uniwersytet Stanforda przekonuje, że 90% startupów upada, a tylko 10% jest w stanie przetrwać. Jeśli więc polski urzędnik zna te wielkości, to prawdopodobnie będzie się po prostu bał inwestować. Jeżeli już nawet nie 90%, a 50% tych pieniędzy nie zwróci się, to może mieć obawy, że ktoś go w przyszłości z tego rozliczy. Przecież mogą pojawić się podejrzenia, dlaczego akurat ten nierentowny podmiot otrzymał dofinansowanie. A będą przecież kolejni innowatorzy zainteresowani uzyskaniem wsparcia – stwierdza Marek Zuber.
31 marca 2020 r. PARP zakończyła czwartą rundę naboru wniosków o dofinansowanie w ramach poddziałania 1.1.2 POPW „Rozwój startupów w Polsce Wschodniej”. Dokumenty złożyło 57 przedsiębiorców, co oznacza największe zainteresowanie konkursem spośród zakończonych rund. W kolejnej można składać wnioski do 31 maja br. Agencja przewiduje, że o wsparcie będzie ubiegać się zbliżona liczba chętnych.
– W trakcie pierwszego miesiąca od tzw. lockdownu, czyli dokładnie od 16 marca, odbyliśmy ponad 20 spotkań z naszymi funduszami. Zaowocowało to przygotowaniem 11 przelewów, które stopniowo trafiają do startupów. Dla inwestorów obecny czas to także szansa na objęcie udziałów w spółkach taniej, niż gdyby miało to miejsce przed pandemią – przekonuje dyrektor inwestycyjny w PFR Ventures.
Z obserwacji prezesa ABAN Fund, wynika, że ostatnio podejście pomysłodawców nie zmieniło się w sposób istotny. Jednak widoczna jest gotowość do większych ustępstw i chęć szybszego zamknięcia negocjacji, jeżeli fundusz jest zainteresowany inwestycją. Zdaniem eksperta, wynika to prawdopodobnie z niepewnej przyszłości. Ale ta niewiadoma jest widoczna również po stronie zarządzających funduszami. Oni chętniej podchodzą do podzielenia ryzyka i obejmowania mniejszych pakietów w ramach inwestycji.
– Na pewno na rynku nastąpią zmiany. Mam na myśli zarówno modele biznesowe, jak i branże, które się rozwiną. Natomiast państwo nie wycofa się ze współfinansowania rozwoju spółek technologicznych. To siła napędowa gospodarki, a kierunki i cel działań w tym obszarze wyznaczają m.in. unijne wytyczne i rządowe dokumenty. Rozwój nowych technologii i innowacyjnych sektorów, m.in. branży fintechowej, jest wspierany miliardami złotych ze środków publicznych, głównie z Funduszy Europejskich. To kierunek, który zostanie utrzymany w kolejnej perspektywie unijnej – podsumowuje dyrektor Działu Inwestycji B+R w NCBiR.