Zdjęcie główne artykułu pochodzi ze stocksnap.io
Bracia działają
Moja Gazetka w Polsce dobiła do 700 tys. pobrań, ale program nie działa tylko na rodzimym rynku. Od kilku lat z aplikacji Polaków korzystają m.in. mieszkańcy Czech, Ukrainy, Białorusi i Rosji. Łącznie w tych krajach licznik pobrań sięgnął 300 tys.. Jak wyglądała historia tego programu na smartfony? – Tomek pracował w Hamburgu i zauważył, że jest kilka takich aplikacji na rynku niemieckim. W Polsce wygodnej aplikacji do przeglądania gazetek nie było – opowiada Michał Machniak, CEO Moja Gazetka.
W 2012 roku na polskim rynku działała tylko jedna aplikacja, ale umożliwiała jedynie pobranie gazetki na telefon, co dla użytkownika nie było wygodnym rozwiązaniem. – Postanowiliśmy, że wykorzystamy niszę i napiszemy własną – dodaje Michał Machniak. Bracia natychmiast przeszli do działania, pierwszy projekt powstał już we wrześniu tego roku, ale ze względu na inne obowiązki założycieli aplikacja premierę miała dopiero w lutym 2013 roku.
Pierwsza wersja
– Można powiedzieć, że bez doświadczenia i know-how w rozwoju aplikacji mobilnych pierwsza wersja była przygotowywana nieco amatorsko – śmieje się Michał Machniak. Ówczesna wersja zawierała kilka prostych informacji. Oprócz dostępu do podglądu gazetki (bez konieczności pobierania jej na smartfona) użytkownicy dowiadywali się o tym, od kiedy i do kiedy jest ważna promocja prezentowana w reklamówce. Takie podejście spodobało się użytkownikom.
Bracia zapewniają, że nie mieli środków na kampanię marketingową aplikacji i ograniczyli się jedynie do bardzo okrojonych działań polegających na zachęceniu znajomych do pobrania programu. Po około dwóch tygodni od premiery licznik pobrań dobił do tysiąca. – Tak szybki przyrost organiczny świadczył o dużym zapotrzebowaniu na aplikację tego typu. Co więcej Moja Gazetka jest pierwszą aplikacją w Polsce oferującą taką funkcjonalność, a w tamtych czasach działaliśmy bez konkurencji – mówi CEO.
Dziesięć tysięcy pobrań
Plan był prosty: zwiększyć liczbę pobrań do dziesięciu tysięcy, a później zastanowić się nad modelem biznesowym mogącym sfinansować dalszy rozwój aplikacji. Zespół od początku nastawiał się na współpracę z sieciami handlowymi. – Wykonaliśmy bardzo dużo telefonów, napisaliśmy jeszcze więcej maili. Na początku ciężko było pozyskać sieć handlową, która będzie płacić za wyświetlanie gazetki w aplikacji mobilnej. Były przecież w internecie, na stronie WWW – opowiada Michał Machniak.
Pierwszego klienta udało się pozyskać w listopadzie 2013. Z czasem sieci handlowych zaczęło przybywać. Równolegle, po uzyskaniu 10 tys., pobrań zespół zamieścił w aplikacji reklamy. Dzięki temu zespół uzyskał dochody pozwalające skupić się na pozyskiwaniu klientów w postaci sklepów, nie martwiąc się o utrzymanie aplikacji. Wtedy przyszedł też czas na ekspansję zagraniczną. Wybór padł na Czechy. Dlaczego? Ze względu na język i kulturę, które są dosyć podobne do naszej.
Bliskie Czechy
– Ponadto, ze względu na bliskość Raciborza (skąd pochodzimy) od granicy z Czechami znaliśmy specyfikę sklepów czeskich – dodaje. Mimo poglądowej znajomości branży i specyfiki rynku, zespół Mojej Gazetki popełnił kilka błędów związanych z ekspansją. Pierwszy: nie skupił się wystarczająco na pozycjonowaniu aplikacji. Ponadto sam czuwał nad aktualnością oferty w Czechach, co bez znajomości języka nie było idealnym rozwiązaniem.
Na zdjęciu: Michał Machniak, CEO Moja Gazetka
Dziś aplikacja dla Czech nazywa się Moje Letáky, została gruntownie zaktualizowana, elementy wpływające na pozycjonowanie zostały poprawione. Co najważniejsze jednak, zajmuje się nią osoba mówiąca w języku czeskim. – Nasza aplikacja w Czechach jest liderem wśród aplikacji zakupowych na Androida jak i na iPhona – mówi CEO. Po Czechach przyszła kolej na wschód. Zespół MG przejął ukraińskiego lidera aplikacji zakupowych, następnie rozpoczął działanie na rynku białoruskim.
Sami
Tam polska aplikacja gazetkowa (Love Sales) zajmuje obecnie trzecie miejsce wśród najlepszych aplikacji zakupowych (ustępując AliExpress) Z kolei na Ukrainie ma prawie 180 tys. instalacji na samym Androidzie. Te wszystkie małe i większe sukcesy pozwoliły zespołowi na zwiększenie przychodów z aplikacji. Model biznesowy MG składa się z dwóch elementów: współpracy z marketami promującymi swoje produkty w gazetce i reklam banerowych.
– Oprócz opisanych źródeł dochodów, przeprowadzamy również kampanie reklamowe we współpracy z agencjami reklamowymi lub współpracując bezpośrednio z reklamodawcami. Warto dodać, że do tej chwili nie korzystaliśmy z żadnych form inwestycyjnych, wszystko za własny czas, umiejętności i pieniądze. Mieliśmy do tej pory kilka ofert kupna, w tym całkiem poważne, z żadnej nie skorzystaliśmy. Na tym etapie chcemy rozwijać aplikację sami – mówi Michał Machniak, jeden ze współzałożycieli aplikacji.