O książce
“Crowdfunding udziałowy dla startupów (i nie tylko)” dostępny jest pod poniższym adresem internetowym: https://wethecrowd.pl/ecf
Autorem książki jest Bartosz Filip Malinowski, założyciel think tanku WeTheCrowd:
Podręcznik skonstruowany jest w taki sposób, aby mogła z niego korzystać dowolna spółka myśląca o pozyskaniu kapitału. To 200 str. pisanych przez 2 lata, w tym komentarze praktyków, polskich emitentów, prawników. Chodzi o to, aby podzielić się za darmo wartościową wiedzą, która jest potrzebna, żeby budować samodzielny, autonomiczny i pozbawiony patologii ekosystem startupowy. Szczególnie teraz, po wejściu regulacji podwyższających limity finansowania przez model udziałowy crowdfundingu do 4 mln zł i przy malejącym zaufaniu do funduszy VC.
Książka została wydana niezależnie, całkowicie za darmo – dla wszystkich w wersji do czytania online oraz na czytniki (formaty PDF, EPUB, mobi).
Część treści współtworzą użytkownicy – startupy, które mogą opowiedzieć swoją historię pozyskiwania kapitału (udaną bądź nieudaną) oraz podzielić się dobrą radą z resztą czytelników. Ma to stanowić crowdsourcingowe repozytorium dobrych praktyk dla startupów. Na stronie znajdują się już historie i porady od startupów takich, jak Brand24 (Michał Sadowski), Listonic (Filip Miłoszewski), JadeZabiore (Piotr Kowalski), Brainly (Łukasz Haluch) czy Artura Kurasińskiego.
Partnerami książki są Leonardo Holding, Beesfund, MamStartup, Fundacja Startup Poland, HubHub oraz Koźmiński Business Hub.
– Crowdfunding udziałowy już demokratyzuje i będzie coraz bardziej demokratyzował dostęp startupów do kapitału inwestycyjnego, i inwestorów indywidualnych – do startupów. Im więcej startupów będzie emitować na platformach crowdfundingowych, im więcej inwestorów będzie z nich korzystać, tym bardziej przedsiębiorczość Polaków będzie się uniezależniać od państwowych i unijnych programów pomocowych – skomentowała Julia Szopa, Prezes Zarządu Fundacji Startup Poland
– Na rynku nie ma publikacji tego typu. Podręcznika, który od A do Z tłumaczyłby potencjalnym emitentom jak z sukcesem zrealizować kampanię na naszej platformie. Wraz z wejściem rozporządzenia podwyższającego limit emisji bez prospektu do 4 mln zł jest to potrzebne. To przy tym szansa dla instytucji i korporacji na przemyślenie strategii współpracy ze startupami – powiedział Arkadiusz Regiec, założyciel i prezes platformy Beesfund.
O crowdfundingu udziałowym
Crowdfunding i inwestowanie to dwa słowa, które coraz częściej występują obok siebie w jednym zdaniu. Na Zachodzie, szczególnie w Wielkiej Brytanii i USA, udziałowy model finansowania społecznościowego otworzył szansę na inwestowanie przed ludźmi, którzy wcześniej mogli tylko o tym marzyć, a przed rozwijającymi się firmami – alternatywne źródło kapitału. To mała-wielka rewolucja na rynku finansowym, teraz także naszym, polskim, ze względu na nowe regulacje podnoszące limit publicznego finansowania spółek ze wsparciem drobnych inwestorów. Chodzi o rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady nr 2017/1129 z 14 czerwca 2017 r., które podwyższa próg emisji akcji lub obligacji przez małe i średnie firmy bez konieczności tworzenia prospektu emisyjnego do 1 mln EUR. Jeszcze kilka miesięcy temu limit ten wynosił 100 tys. EUR, a to oznacza, że spółki akcyjne, które korzystały z ECF, mogły co 12 miesięcy, bez nadmiernie złożonych formalności i dużych kosztów, zgromadzić od mikroinwestorów ok. 400 tys. zł. Teraz mogą zrobić to samo, ale do 4 mln zł.
Za sprawą crowdfundingu udziałowego spółki mają możliwość znalezienia inwestorów dosłownie wszędzie w sieci. Oferują swoje akcje lub udziały online zainteresowanym internautom, którzy wspólnie są w stanie zaoferować przedsiębiorstwu finansowanie niezbędne do jego dalszego rozwoju. Inwestorzy w zamian oczekują zwrotu i zysku – oczywiście, jeżeli firmie w przyszłości będzie dobrze się powodziło. Minimalizują przy tym ryzyko dzięki dostępności bardzo wielu ofert zagregowanych na różnych platformach internetowych.
Pośród polskich spółek, które pozyskiwały kapitał tą metodą są m.in. Migam, Inne Beczki, Disco VR, Lovely, JedenŚlad, czy Kunagone.
Proces crowdfundingu udziałowego
Na polskim rynku działają platformy Beesfund (najdłużej i z największymi sukcesami na koncie), FindFunds i CrowdWay. W momencie, w którym piszę te słowa (kwiecień 2018) na nasz rodzimy rynek wchodzą trzy kolejne podmioty, tj. FundedByMe (wspomniana wcześniej szwedzka platforma), StockRocket.pl i Crowd Dragons.
W Europie działa m.in. francuski WiSEED, niemiecki Seematch, estoński Funderbeam, czy szwedzki FundedByMe (który właśnie dokonuje ekspansji także na Polskę).
Rynek platform brytyjskich i amerykańskich jest stosunkowo dojrzały i największy ze względu na wcześnie wprowadzone i odważne regulacje. Nie zapominajmy także o kulturze startupowej i racjonalnym podejściu legislatorów do innowacji. W Wielkiej Brytanii najpopularniejsze są CrowdCube i Seedrs, w USA Fundable, Wefunder, MicroVentures.
Cały rynek crowdfundingu globalnie podwaja swoją wielkość i wartość rok do roku od 2012. Forbes prognozował nawet, że pieniądze oferowane startupom przez crowdfunding w 2016 roku przewyższą kapitał Funduszy VC. (Nie miał racji, dlatego skorygował swoje szacunki i teraz utrzymuje, że nastąpi to za 2 lata.)
O autorze książki
Bartosz Filip Malinowski. Konsultant, strateg, publicysta i vloger w obszarach nowych mediów i modeli biznesowych. Założyciel think tanku WeTheCrowd, współautor książek „Crowdfunding” i „Crowdfunding udziałowy dla startupów”. Autor vloga Bez/Schematu. Doktorant Zarządzania na UŁ.
Na co dzień przedsiębiorstwa oraz administrację publiczną w zakresie wykorzystania crowdfundingu, crowdsourcingu, co-creation, aby skutecznie współpracować ze społecznościami w epoce internetu. Doradza strategicznie oraz pomaga implementować platformy i programy zaangażowania.