Pivot programu akceleracyjnego, czyli jak dzięki pandemii przenieśliśmy się do XXI wieku

Pivot programu akceleracyjnego, czyli jak dzięki pandemii przenieśliśmy się do XXI wieku

Udostępnij:

Na dwa tygodnie przed rozpoczęciem 10-tygodniowej edycji ReaktorX powinniśmy mieć wszystko dopięte na ostatni guzik, a my stajemy przed wyborem – postawić wszystko na głowie i zrobić program w formie, o jakiej nie mamy pojęcia i nie jesteśmy pewni, czy zadziała, czy może odwołać całą edycję i zamknąć się w domu wyszywając i malując (jak wiele osób w tym czasie, odkrywaliśmy nowe hobby).

Marzec 2020, dwa tygodnie do końca rekrutacji w naszym programie preakceleracyjnym dla startupów. Ministerstwo zdrowia ogłasza stan epidemii w związku z zakażeniami wirusem SARS-CoV-2, lokalne biznesy upadają, na zakupy online trzeba czekać tygodniami, odwołujemy wszystkie eventy i startupowe meetupy, nikt nie wie, czy epidemia potrwa miesiąc, dwa – i wszystko wróci do normy, czy raczej trzeba szykować się na permanentną zmianę.

Pandemia dała nam motywację do przeprowadzenia eksperymentu, na który zawsze mieliśmy ochotę, ale którego się bardzo baliśmy – przeniesienia naszego programu dla startupów, który do tej pory robiliśmy na miejscu w Warszawie, całkowicie do świata wirtualnego. Teraz, po zakończeniu pierwszej edycji w całości online, analizujemy nasze fuckupy i wyciągamy wnioski.

Rekrutacja w czasie zarazy

W dniu, na który mieliśmy zaplanowaną offline’ową sesję informacyjną dla startupów, rekrutujących się do preakceleratora, od rana spływały informacje o kolejnych zakażonych. Nie chcieliśmy ryzykować, baliśmy się też, że na event nikt nie przyjdzie. Tego samego dnia zmieniliśmy formułę na wirtualną i… doświadczyliśmy koncertowego Zoom-bombingu (to zjawisko doczekało się swojej oficjalnej definicji na Wikipedii). Jeden z naszych mentorów, prowadzący sesję dwoił się i troił, żeby przekazać uczestnikom solidną porcję blockchainowej wiedzy, ale nasz stream zalała fala niemerytorycznych i nieprzyzwoitych treści tak, że musieliśmy przeprosić uczestników i odwołać wydarzenie. Fatalny początek działań w przestrzeni wirtualnej i nieopisany stres, który nam wtedy towarzyszył, nauczył nas (ale i firmy udostępniające narzędzia do konferencji online) sprawdzania zabezpieczeń i ustawień streamu.

aakcel

Drugim zjawiskiem, które niemal zabiło nasze plany przeprowadzenia koronawirusowej edycji był strach. I to tym razem a nie nasz, ale startupów. Wszyscy zamrozili plany na rozwój biznesowych pomysłów, część z nich dotyczyła usług dla sektorów najbardziej dotkniętych przez pandemię – turystyki, czy branży eventowej. Aplikacje spływały dużo wolniej niż w każdej z sześciu poprzednich edycji. Nie chcieliśmy odpuszczać, mając nadzieję, że z upływem kolejnych tygodni ludzie przekonają się, że czas zamknięcia w domu można wykorzystać na walidację biznesowych idei i naukę metodologii startupowych. Tak się stało – przesunęliśmy termin rozpoczęcia programu i wybraliśmy aż 16  mocnych zespołów – najwięcej jak do tej pory.

Co zadziałało?

Zdalny program otworzył przed nami kilka możliwości, które do tej pory wydawały się nieosiągalne. Przede wszystkim, co najważniejsze dla wartości merytorycznych, zaprosiliśmy do współpracy mentorów z całego świata, którzy raczej nie pojawiliby się w Warszawie po to, żeby poprowadzić dla nas warsztat, ale chętnie poświęcili godzinkę na spotkanie wirtualne.

Alumni ReaktorX zawsze podkreślają, że mentorzy to wartość numer 1. programu, a budowany przez lata ekosystem możemy teraz poszerzyliśmy o takie osobowości, takie jak David Bizer (pierwszy rekruter Googla w Europie), Hussein Kanji (londyński inwestor z Hoxton Ventures, mają w portfolio dwa europejskie jednorożce), Paul Bragiel (inwestor w Ubera, Stripe, Unity), czy Uldis Leiterts (co-founder Infogram – sprzedanego Prezi).

Pozytywnym zaskoczeniem było dla nas to, że startupy siódmej edycji bardzo dobrze poradziły sobie z wyzwaniem integracji, networku i wzajemnej pomocy. Przyjęliśmy zespoły z Francji, Stanów Zjednoczonych, Anglii, Włoch i różnych części Polski. Budowanie relacji między nimi nie było łatwe, ale nie spełniły się nasze obawy, że integracja się nie uda. Po czasie możemy stwierdzić, że to nie platforma komunikacji, a dojrzałość ludzi, biorących udział w programie zadecydowała o takim efekcie końcowym – zagwarantowało to przyjęcie takich osób jak Ewa Galant, fouderka z dużym międzynarodowym doświadczeniem i kontaktami, czy Dorota Rymaszewska, z 20-letnim stażem w sprzedaży i zarządzaniu zespołami (choćby w Booksy).

Co schrzaniliśmy?

Na koniec każdej edycji ReaktorX odbywa się Demo Night – krótkie pitche najlepszych startupów i długi networking przy whisky. Zazwyczaj cieszyły się ogromną popularnością – dla startupów był to często początek relacji inwestycyjnych a dla reszty gości okazja do spotkania śmietanki startupowego światka w jednym miejscu. Trzeba przyznać, że pitche startupów wypadły dobrze – ćwiczyliśmy do upadłego i mając na uwadze wcześniejsze doświadczenia, strona techniczna – dobry internet u każdego, kto występował, brak rozrzuconych ubrań w zasięgu wzroku kamery, były opanowane na tip top! Zasięg też był ok – oglądała nas setka gości, co jak na eventy online tego typu jest bardzo dobrym wynikiem. Niestety, nie udało nam się zupełnie odtworzyć atmosfery i aktywności uczestników w części networkingowej. Przyznajemy otwarcie, po pitchach nie został prawie nikt, startupy nie miały tym samym szansy porozmawiać z inwestorami i potencjalnymi partnerami o współpracy tuż po swoich wystąpieniach.

Jak radzą sobie nasze startupy?

Tym, którzy nas obserwują, na pewno rzuciły się w oczy success story zespołów, który ukończył ostatnią edycję programu. Niesamowicie cieszymy się, że Ewa Galant, założycielka startupu Hashiona, rozwijała swój pomysł razem z nami, a jej dalsze losy możecie bez najmniejszej trudności śledzić w lokalnych i międzynarodowych mediach! Równie dumni jesteśmy z sukcesów HiPets, założonego przez Dorotę Rymaszewską, który już teraz podbija rynek marketplace’ów zebrał solidną rundę finansowania aby wspierać właścicieli zwierząt w dostępie do usług kierowanych do naszych czworonożnych przyjaciół.

Kibicujemy Piotrowi Chomczykowi i jego startupowi Renderro – oferującemu rozwiązania chmurowe do nowoczesnego tworzenia treści cyfrowych, który pozyskał milion złotych z impactowego funduszu VC i Tomkowi Wiszniewskiemu z Lofty – wirtualnego projektanta wnętrz, który również doskonale radzi sobie na rynku.

Co dalej?

Analizując bilans zysków i strat, jesteśmy pewni, że ReaktorX odnalazł swoją nową formułę, którą będziemy udoskonalać. Zdecydowaliśmy się pozostać przy wirtualnej formie warsztatów, sesji mentoringowych i zrobić Demo Night w realu – jeśli tylko będzie to możliwe.

Często rozmawiamy z twórcami innowacyjnych koncepcji, dla których rynki zagraniczne stanowią istotny, a często także nieodzowny etap rozwoju. Wyjście na nowe obszary jest jednak zagadnieniem, które trudno jest przeprowadzić bez wsparcia partnera, który na lokalnym rynku funkcjonuje na co dzień i zna jego realia. Dlatego zaangażowaliśmy sieć ambasadorów – doświadczonych fouderów z regionu Wyszechradzkiego. Jeszcze nie zamknęliśmy aplikacji do jesiennej edycji ReaktorX, a już łączymy startupy gotowe do ekspansji z naszymi partnerami z regionu CEE. Jeśli twój pomysł osiągnął już etap MVP i zastanawiasz się nad rozszerzeniem swojego obszaru działania, wsparcie zagranicznego mentora może okazać się nieocenione.

Zbieramy teraz  aplikacje do 8. edycji ReaktorX – tylko do 11 października. Program trwa 10 tygodni, w trakcie których mentorzy – osoby z doświadczeniem w biznesie, marketingu czy zdobywaniu finansowania – pomagają uczestnikom przekuć pomysł na biznes w firmę, podpowiadają, jak zdobyć klientów czy inwestorów.

Upewnij się, że twojego pomysłu nie zabraknie na naszej liście!