W jakiej mierze PL:ON jest plonem Twoich wcześniejszych eventowych doświadczeń?
Faktycznie wiele osób kojarzy mnie z eventami, w szczególności z konferencją InternetBeta, którą stworzyłem w 2009 roku i prowadziłem przez 10 lat. Był też StartupFest Agory czy barcampy, które organizowałem w Rzeszowie. Ale wydarzenia, w które się angażowałem zawsze były tylko częścią mojej zawodowej aktywności. Od wielu lat zajmuję się też wspieraniem i rozwojem innowacyjnych projektów, stworzyliśmy ze wspólnikami w tym celu Fast5, czyli wehikuł inkubujący idee, pomysły, projekty. Wróciłem też do prowadzenia zajęć, co uwielbiam robić, przez ostatnie lata również zaangażowałem się w sport, pomagając rozwijać Dziki Warszawa. Myślę, że PL:ON jest efektem, plonem, wszystkiego, co robiłem dotychczas w życiu.
W startupowym kalendarzu od eventów aż gęsto. Dlaczego nasz ekosystem potrzebuje właśnie PL:ON?
To wydaje się być najważniejsze: PL:ON nie jest kolejnym eventem dla startupów, bo one są tylko jedną z grup, do której jest adresowany. W Polsce brakuje miejsca, gdzie łączyłyby się różne środowiska zajmujące się innowacjami w Polsce, ich tworzeniem, rozwojem, ale też wdrażaniem i ich wspieraniem. PL:ON nie ma być tylko kolejnym eventem, ale platformą, która łączy w jasnym celu. Dąży do zmiany i rozwoju.
Skąd w Tobie potrzeba organizacji kolejnego eventu? Jaką lukę chcesz wypełnić, jaką wartość dostarczyć?
Potrzeba jest ogromna. Żyjemy w dynamicznych czasach, które wymagają działania. Bardzo szybkie zmiany w obrębie technologii, geopolityki, powodują, że chcąc zawalczyć o miejsce Polski w świecie musimy określić i zrozumieć na początku, w jakiej rzeczywistości jesteśmy, żeby móc ustalić nowe kierunki i kolejne kroki. Nie zrobimy tego uczestnicząc w swoich bańkach. Czasy wymagają działania i spotkania, debaty różnych światów. Od polskiego biznesu, przedsiębiorców, startupów, poprzez środowisko naukowe, przedstawicieli samorządów, urzędników państwowych, branżę kreatywną, młodych ludzi. Trzeba stworzyć twórczy ferment. Potrzebę działania wyrażało na przestrzeni ostatnich miesięcy wiele osób, również znanych, ja od dłuższego czasu miałem również potrzebę zrobienia czegoś i po prostu podjąłem rękawicę.
Ile nocy zarwałeś do tej pory, poświęcając czas na przygotowanie PL:ON? No i ile nocy zamierzasz jeszcze zarwać, aby wszystkiego dopilnować?
Zapewne wiele, bo jest to projekt, który mnie mocno pochłonął. Ale nie jestem sam, bo działamy wspólnie z Piotrem Purzyckim, z którym też tworzymy Fast5. Do zespołu zapaleńców dołączają kolejne osoby. Można powiedzieć, że mam wiele mieczy, osób, które sympatyzują z projektem. Czujemy się trochę jak Drużyna Pierścienia, gdzie w imię wyższych celów, czyli przyszłości Polski, łączą się bardzo różni ludzie, z różnych światów. Od Artura Kurasińskiego, poprzez Konrada Howarda z Booksy do Edwina Bendyka, Tomasza Maciejewskiego, Dyrektora Instytutu Matki i Dziecka czy Grzegorza Mazurka, rektora Akademii Leona Koźmińskiego. To naprawdę budujące i daje energię do działania. Cały czas jesteśmy otwarci na każdego, na każdy podmiot, firmę, instytucję, która chce się zaangażować.
Największe wyzwanie, z jakim przyszło Ci się dotychczas zmierzyć przy pracach dotyczących PL:ON to…?
Pomysł kiełkował od dłuższego czasu, jednak największym przełomem i wyzwaniem było ułożenie tego w jasne ramy. Żeby nie był to kolejny event tylko pod startupy. Nasz ekosystem innowacji potrzebuje PL:ONa, bo na startupach innowacje się nie kończą. Całość zaczęła się materializować, kiedy wymyśliłem nazwę. PL:ON, czyli włączenie Polski, ale też plon, który zbieramy, pojawił się w czerwcu zeszłego roku i od tego czasu wszystko mocno przyspieszyło, a kolejne spotkania, rozmowy, tylko utwierdzały mnie w przekonaniu, że idziemy w dobrym kierunku i mamy misję do spełnienia.
Czy Twoje nazwisko, Twoja marka, Twoja rozpoznawalność pomogły Ci w pracach nad PL:ON?
Na pewno moje doświadczenie pomaga, chociaż umówmy się, przez dobrych parę lat na rynku szczególnie aktywny nie byłem. Wiele osób na przykład nawet nie wiedziało czy nie pamiętało, że stworzyłem Betę, co nie jest dziwne. Poprzeczkę chyba też sobie zawiesiłem wysoko. Pamiętam spotkanie z Maćkiem Polakiem z PFR, to była świetna, choć intensywna rozmowa, dlaczego chcę tego PL:ONa robić. Maciek po spotkaniu powiedział, że już wie, dlaczego InternetBeta, na której nigdy nie miał okazji być, jak ją organizowałem, ma status kultowej i jest wspominana po latach i dlaczego ja jestem w stanie zrobić nowe, duże i potrzebne wydarzenie. To było budujące. Momentami czuję się jak Rocky Balboa powracający na ring po wielu latach przerwy.
Co będzie dla Ciebie sukcesem w kontekście PL:ON? Sam fakt, że udało Ci się go zorganizować czy też masz jakieś bardziej szczegółowe cele, miary sukcesu?
Myślę, że dla mnie miar sukcesu będzie parę. Po pierwsze, jak uda mi się zgromadzić w jednym miejscu przedstawicieli różnych środowisk i będziemy ich liczyli w tysiącach, nie setkach. Po drugie, jak spędzą czas, który zmieni ich choć w części, rozszerzy patrzenie na świat, da nową siłę do działania. Po trzecie, jeżeli uda się wypracować, przedyskutować kierunki rozwoju Polski i ustalić kolejne kroki, które musimy podjąć jeżeli chodzi o nasz kraj i każdego środowiska i uczestnika z osobna. Wiem, jest to ambitne, ale do zrealizowania.
Zapomnij na chwilę, że jesteś organizatorem eventu. Wyobraź sobie za to, że jesteś jednym z potencjalnych uczestników PL:ON. Jaki element, jaka część tego eventu ekscytowałaby Cię najbardziej?
PL:ON jest festiwalem, co od razu sugeruje otwartość, luźną atmosferę, bogactwo programu, ale też przeżyć. Jechałbym na PL:ONa z otwartą głową, z chęcią zmiany rzeczywistości, własnego rozwoju, czy projektu, w który jestem zaangażowany. Nie mógłbym spać pewnie już tydzień przed. Czekałbym na debaty i wystąpienia dotyczące tematów, które poszerzą moje horyzonty, na luźny czas wieczornego networkingu, na koncerty, wydarzenia dodatkowe. W sumie każdy element festiwalu PL:ON cieszyłby mnie mocno.
Czy po organizacji InternetBety nie miałeś poczucia, że czas wziąć się za coś kompletnie innego niż eventy? Nie miałeś ochoty na kompletną zmianę otoczenia, środowiska, wyzwań?
To ciekawe, ale faktycznie zrezygnowałem z Bety i przekazałem ją dalej, bo chciałem odpocząć, zmienić otoczenie. Ten czas był pełen nauki nowych rzeczy, sukcesów, ale też wielu porażek, bo zawsze chciałem coś tworzyć, co ma sens. Co zmienia rzeczywistość, świat wokół, drugiego człowieka, mnie samego. Ale na przestrzeni tych lat dostałem tyle informacji zwrotnej od ludzi, że zdałem sobie sprawę, że chyba klimat na wydarzeniach, które stworzyłem lub pomagałem rozwijać, był w jakimś sensie wyjątkowy.
Czyli wracam, ale PL:ON jest tylko częścią mojej zawodowej aktywności. Dalej pracuję, już teraz jako wspomniane wcześniej Fast5, nad projektami, które mogą na swoich rynkach sporo zmienić. To na przykład Ouli, czyli system do domowej terapii blizn, czy SmartSpine, czyli system do przesiewowej weryfikacji wad postawy u dzieciaków w szkołach, które jest proste, tanie, łatwe w użyciu. A PL:ON pewnie może w tym tylko pomóc.
W 2019 roku w wywiadzie dla nas mówiłeś, że „każdy pomysł na biznes powinien wypływać z realnej potrzeby, którą chcemy zaspokoić w sposób inny niż obecnie działające rozwiązania.”. Na jaką potrzebę odpowiada PL:ON?
PL:ON odpowiada na potrzebę działania tu i teraz, żeby się zebrać w jednym miejscu, wymienić się doświadczeniami, poznać inne punkty widzenia, poszerzyć horyzonty, znaleźć kierunki i kolejne kroki. Ja uważam, że nasz kraj potrzebuje takiej imprezy. Podobnie uważam, że w dobie rozwoju technologii, osłabienia też relacji indywidualne przeżywanie, doświadczanie, poznawanie, będzie miało coraz większą wartość.
Czego Ci życzyć przy organizacji PL:ON?
Żeby każdy z uczestników przeżył na PL:ONie niezapomniane chwile, które zmienią jego postrzeganie rzeczywistości, biznesu, projektu, który prowadzi, ale też żeby stworzony wokół festiwalu pozytywny ferment miał wpływ na kierunek, w którym będziemy podążać jako Polska.