– Całymi dniami wszyscy patrzymy na ekrany. Kiedy nie patrzymy w komputer, to patrzymy w smartfona, jak nie patrzymy w smartfona, to patrzymy w telewizor. Nawet kiedy jedziemy samochodem, patrzymy na nawigację. Ekrany są wszędzie. Podcast pozwala nam od nich uciec. Dzięki niemu możemy nadal produktywnie wykorzystywać czas, nie patrząc w ekran – komentuje Jankowski.
Od kilkunastu lat jesteś przedsiębiorcą. Obecnie właścicielem dwóch spółek oraz autorem podcastu i bloga dla przedsiębiorców Mała Wielka Firma. Jak zaczęła się Twoja przygoda z biznesem?
Marek Jankowski: Jeżeli biznes potraktujemy jako zarabianie pieniędzy, to zaczęło się od tego, że jako dziecko sprzedawałam butelki, które przez lata nagromadziły się w piwnicy u dziadka. Później w liceum dorabiałem po lekcjach w firmie poligraficznej, gdzie projektowałem wizytówki i ulotki. Natomiast swoją pierwszą działalność gospodarczą założyłem ją 1 lutego 2014 roku, po 8 latach pracy w radiu.
Praca dziennikarza newsowego opiera się na pewnego rodzaju cyklu rocznym. Regularnie wypadają walentynki, wakacje, nowy rok szkolny itd. Po kilku latach w tym zawodzie czułem się znużony. Kręciło mnie natomiast, żeby zrobić coś własnego.
W tamtym okresie dużo mówiło się o tym, że rodzice dzieci w wieku przedszkolnym mają problem, ponieważ w związku z niżem demograficznym przedszkola są zamykane i ciężko jest znaleźć miejsce dla dziecka. Dlatego wymyśliłem, że rozwiążę ten problem, tworząc agencję opiekunek. Przy czym nie chciałem być po prostu pośrednikiem między opiekunkami a rodzicami. Chciałem mieć własną bazę osób świadczących takie usługi, które będą zatrudnione przez mnie, a ja będę je „wypożyczał” rodzicom.
Jak potoczyła się historia tego biznesu?
Szybko się okazało, że ten model nie spina się finansowo, ale dzięki niemu wpadłem na inny pomysł. Było nim Centrum Rozwoju Dziecka, w ramach którego osoby po studiach pedagogicznych prowadziły zajęcia z niewielkimi grupkami dzieci w wieku od pół roku do sześciu lat.
Czy to jest ten biznes, o którym piszesz na swoim blogu, że jest to działalność, na którą poświęcasz dziś tylko kilka godzin tygodniowo?
Nie, to jeszcze inny projekt. Centrum Rozwoju Dziecka działało w formie spółki, którą otworzyłem z przyjacielem. Klientów przybywało, ale w pewnym momencie doszliśmy do wniosku, że ta działalność nie zarobi tyle, żeby przynosić nam obu satysfakcjonujące przychody. Dlatego zostawiłem ten biznes przyjacielowi, a ja założyłem czasopismo pod tytułem „Branża Dziecięca”. I to czasopismo działa od 2008 roku do dzisiaj.
Z tego, co mówisz, początki były trudne. Nie pojawiały się w Twojej głowie myśli, żeby rzucić to wszystko i wrócić na etat?
Etat zawsze był kołem ratunkowym, z którego mógłbym skorzystać. Jednak na szczęście nie przychodziły do mnie takie myśli. W tamtym okresie moje przychody były mocno nieregularne, ale mieszkałem z dziewczyną, która dobrze zarabiała. Mieszkaliśmy w mojej kawalerce. Można więc powiedzieć, że ja wnosiłem do tego związku dach nad głową, a ona wnosiła jedzenie (śmiech). Dopiero „Branża Dziecięca” zaczęła stabilnie zarabiać. Podsumowując, początki były trudne, jednak jeśli pojawiała się myśl o powrocie na etat, to był to jedynie scenariusz, który chciałem od siebie odsunąć. Dlatego szukałem kolejnych pomysłów, wyciągając wnioski z tego, co nie udawało się wcześniej.
Jakie to były wnioski?
Pomysł prowadzenia zajęć dla dzieci wziął się stąd, że wcześniejszy model „jedna opiekunka – jedno dziecko” się nie sprawdził. Pomyślałem, że jedna opiekunka powinna pracować z kilkorgiem dzieci naraz. Jednak wtedy problemem okazały się koszty stałe, bo wynajmowaliśmy dużą powierzchnię w centrum Wrocławia i zatrudnialiśmy kilkanaście osób. Zacząłem się zastanawiać, co jestem w stanie sam zrealizować i co nie będzie wymagało większych inwestycji. Spisałem wszystkie swoje doświadczenia: pracę w firmie poligraficznej w liceum, studia marketingowe, dziennikarstwo. Czegoś też się nauczyłem o zabawkach i produktach dla dzieci przez kilka lat prowadzenia działalności. I wyszło na to, że powinienem stworzyć czasopismo dla przedsiębiorców z branży dziecięcej.
Na swoim blogu piszesz, że to nie iloraz inteligencji pomaga nam w osiąganiu biznesowych sukcesów, ale chęć rozwoju. Jakimi cechami jeszcze charakteryzuje się dobry przedsiębiorca?
Z pewnością przydaje się umiejętność automotywacji. Kiedy zakładamy firmę, nie mamy nad sobą szefa, który gnałby nas do pracy i nikt nas nie rozlicza z wykonanych zadań, więc sami musimy się motywować. W niektórych branżach przydają się również sprawnie działająca wątroba i silna głowa (śmiech). Natomiast bardziej serio, poza automotywacją ważne jest również poczucie odpowiedzialności za swoje działania. Przedsiębiorca musi podejmować decyzje i liczyć się z konsekwencjami.
Kolejna cecha to wytrwałość, bo bardzo rzadko zdarza się tak, że pierwszy pomysł biznesowy szybko wypala. Zazwyczaj jest to dłuższy proces. Dziś jest o tyle łatwiej, że mamy dostęp do bardzo wielu ciekawych źródeł wiedzy. Mimo to nie da się uniknąć błędów – można czytać mądre książki, artykuły, słuchać podcastów, jednak pewne sytuacje trzeba przeżyć na własnej skórze, żeby je zrozumieć.
Zdobyłeś również doświadczenie zawodowe w radiu. W jaki sposób przełożyło się ono na Twoje dzisiejsze działania biznesowe?
Praca reportera w radiu to najlepsze, co mogło mi się przydarzyć.
Dlaczego?
Bo jest to praca, która zmusza do wychodzenia do ludzi. Bardzo różnych ludzi. Czasem rano zadajesz pytanie prezydentowi na konferencji prasowej, a po południu rozmawiasz z bezdomnym na dworcu. Dlatego trzeba umieć dostosować się do rozmówcy. Dzięki takim doświadczeniom łatwiej mi dziś odnaleźć się w różnych sytuacjach.
Druga kwestia to fakt, że pracując jako dziennikarz, często rozmawiałem również ze specjalistami: prawnikami, ekonomistami, lekarzami itd. Zawsze w takich sytuacjach postrzegałem dziennikarza jako tłumacza, który najpierw zbiera informacje – czasem chaotyczne lub przekazywane hermetycznym językiem – a później porządkuje je i podaje odbiorcom w zrozumiałej i przystępnej formie. Więc są to zdolności komunikacyjne, które w biznesie są bardzo ważne i przydatne.
Natomiast trzecia rzecz, odnosząca się bezpośrednio do mojej działalności związanej z podcastami, to warsztat radiowca. Opanowałem różne konkretne umiejętności, takie jak poprawne mówienie do mikrofonu czy montowanie dźwięku.
Dlaczego w ogóle podcasty stały się w ostatnim czasie tak popularne?
Myślę, że jest to ostatnia w miarę spokojna przystań na morzu komercji. Całymi dniami wszyscy patrzymy na ekrany. Kiedy nie patrzymy w komputer, to patrzymy w smartfona, jak nie patrzymy w smartfona, to patrzymy w telewizor. Nawet kiedy jedziemy samochodem, patrzymy na nawigację. Ekrany są wszędzie. Podcast pozwala nam od nich uciec. Dzięki niemu możemy nadal produktywnie wykorzystywać czas, nie patrząc w ekran.
To znaczy?
Jeżeli robimy coś, co z założenia jest stratą czasu, czyli na przykład jedziemy do pracy, to możemy sobie równocześnie posłuchać czegoś ciekawego. Więc jedna sprawa to lepsze wykorzystanie czasu, który normalnie byłby zmarnowany. Druga sprawa to jakość.
Podcastów?
Tak. Podcasty bardzo długo były niszowym medium, mało kto wiedział o ich istnieniu. W związku z tym ludzie, którzy decydowali się na ich nagrywanie, nie mieli na celu autopromocji. Chcieli raczej podzielić się czymś, co im w duszy grało. Wielu podcasterów to pasjonaci, osoby, które mają wartościową wiedzę i wybrali sobie właśnie ten kanał, żeby tym nią dzielić.
Niestety im bardziej popularne stają się podcasty, tym więcej z nich będzie powstawać głównie po to, by zarabiać pieniądze. Trochę to smutne, ale taka jest kolej rzeczy.
Jesteś prelegentem tegorocznej edycji Infoshare. Temat Twojego wystąpienia brzmi: „Świat czeka na Twój podcast”. Jakich rad udzieliłbyś osobom, które chciałyby założyć własny kanał?
Najważniejszą rzeczą jest zastanowienie się nad tym o czym, do kogo i po co chcę mówić. Jeżeli te wszystkie trzy elementy się ze sobą spotkają, to powstanie fajny podcast.
O czym chce mówić: mogę mówić o rzeczach, na których się znam, jednak dużo lepiej będzie, jeśli będą to rzeczy, które mnie kręcą – oprócz tego, że się na nich znam.
Do kogo chce mówić: załóżmy, że jestem radcą prawnym i chcę nagrywać podcast o prawie. Jeżeli moją grupą docelową będą ofiary przestępstw, które chcą poznać swoje prawa, muszę mówić zupełnie inaczej, niż gdybym adresował audycję do innych prawników. Trzeba doprecyzować, dla kogo ma być ten podcast. To bardzo ważne.
Po co chce mówić: mogę nagrywać podcast po to, żeby budować swoją markę osobistą i być bardziej znanym prawnikiem. Mogę to robić, bo czuję potrzebę pomagania ludziom i taka forma jest dla mnie ciekawa. A może być też tak, że chcę zaoszczędzić czas, bo ludzie w koło pytają mnie o te same rzeczy, więc nagram podcast, w którym wytłumaczę podstawowe zagadnienia. Oczywiście tych motywacji może być dużo więcej, to tylko przykłady, jednak warto uświadomić je sobie, zanim zacznę nagrywać.
Kiedy zdecydujemy, w którą stronę chcemy iść, to później jest po prostu dużo łatwiej i takie podcasty wychodzą dużo lepiej. Ja specjalizuję się w podcastach merytorycznych, ale w przypadku podcastów rozrywkowych mechanizm jest taki sam. Ich twórcy doskonale wiedzą, do kogo mówią, o czym mówią i co chcą osiągnąć, jakie emocje wywołać.
Nagrywać jeden odcinek i od razu wrzucać w sieć? Czy nagrywać kilka odcinków i dopiero po czasie zacząć publikowanie?
Oba warianty są dobre. Nagranie kilku odcinków przed publikacją pozwala zorientować się, czy naprawdę chcemy robić podcast, czy tylko nam się wydawało. Możemy też zweryfikować swój pomysł – jeżeli po nagraniu trzech odcinków odkrywam, że w głowie pojawia mi się coraz więcej tematów, to dobrze wróży. Co więcej, jeśli wrzucam do sieci trzy odcinki jednocześnie, to potencjalny słuchacz ma do wyboru trzy tematy, więc jest większa szansa, że któryś z nich go zainteresuje.
Natomiast w nagraniu jednego odcinka nie ma też nic złego. To też jest pewnego rodzaju test. Mam wtedy szansę szybciej dostać informację zwrotną od odbiorców. Dzięki temu drugi odcinek będę nagrywał już odrobinę mądrzejszy, będę wiedział, co się sprawdziło, a co nie.
Niezależnie od tego, który wariant wybierzemy, w pierwszej kolejności zalecam nagranie trailera. To taki miniodcinek, który ma od 1 do 3 minut długości. Pełni on podobną funkcję, jak zwiastuny filmów wyświetlane w kinie przed seansem, czyli ma zachęcić do posłuchania pełnej wersji podcastu. W takim trailerze warto przedstawić się, opowiedzieć, o czym będzie podcast, dla kogo on będzie i po co go nagrywam, gdzie będzie można go posłuchać oraz zachęcić do subskrypcji.
Publikacja trailera ma dwie zalety. Po pierwsze pozwala dodać nowy podcast do różnych aplikacji. Ten proces może trwać nawet dwa tygodnie, w zależności od konkretnej aplikacji, ale za to kolejne odcinki pojawiają się we wszystkich miejscach już bez opóźnień. Czyli trailer niejako przeciera szlak dla pozostałych odcinków. Druga sprawa jest taka, że jeżeli pod wpływem trailera ktoś zdecyduje się subskrybować nowy podcast, to jest większa szansa, że posłucha też pierwszego pełnowymiarowego odcinka.
Istnieje idealna długość jednego odcinka podcastowego?
Jest jedna zasada, która brzmi: nie ma podcastów zbyt długich, są tylko zbyt nudne.
Długość nagrania warto powiązać z dwiema rzeczami: z częstotliwością publikowania odcinków i z tematyką. Jeżeli publikuję odcinki codziennie, to one powinny być krótsze, jeśli wypuszczam podcast raz w miesiącu to dłuższe. Natomiast jeśli chodzi o tematykę, to w przypadku podcastów specjalistycznych, wymagających skupienia, zbyt długie odcinki mogą spowodować przeciążenie odbiorców zbyt dużą ilością informacji. Natomiast jeśli jest to podcast lekki, rozrywkowy, to możemy pozwolić sobie na dłuższe nagrania, bo ich słuchanie spala mniej energii.
Jak dużą rolę w sukcesie podcastu odgrywa dobry sprzęt? Odbiorcy YouTube w pewnym momencie bardziej cenili sobie treści nagrywane nieprofesjonalnym sprzętem, bo mieli poczucie ich autentyczności. Jak jest w przypadku podcastów?
Długo miałem przekonanie, że sprzęt nie ma większego znaczenia i rzeczywiście tak było jeszcze 3-4 lata temu. W tej chwili jest tak dużo dobrych podcastów pod względem i technicznym, i merytorycznym, że próg bólu słuchacza się obniżył. Więc jeśli nagram coś, co technicznie będzie słabe, to słuchacz nie musi się ze mną męczyć, ma coraz więcej dobrych alternatyw.
Nie wszyscy podcasterzy zdają sobie sprawę, że używanie do montażu bardzo dobrych słuchawek może się zemścić. W dobrych słuchawkach, w cichym pomieszczeniu, wychwycimy łatwo każde słowo. Jednak trzeba pamiętać, że odbiorca może słuchać podcastu w samochodzie na autostradzie, kiedy silnik bardzo głośno pracuje, albo w kiepskich słuchawkach idąc wzdłuż ruchliwej ulicy – i w takiej sytuacji niektóre dźwięki po prostu giną w hałasie otoczenia. Dlatego jakość jest ważna, bo pomaga zrozumieć treść w różnych warunkach i bez wysiłku.
Gdzie warto publikować?
To trzeba rozdzielić na dwa wątki. Po pierwsze hosting, czyli to gdzie fizycznie będą się znajdować pliki z kolejnymi odcinkami. Po drugie dystrybucja, czyli w jakich aplikacjach będzie można słuchać podcastu.
Jeżeli chodzi o hosting, to wybór jest całkiem spory. Sam używam i polecam spreaker.com. Jest to przede wszystkim serwis stworzony specjalnie dla podcastów, a to oznacza, że wszystkie parametry w nim są tak ustawione, żeby pliki odpowiednio szybko się pobierały, żeby nic się nie zacinało, żeby publikowanie podcastów było intuicyjne i wygodne.
Druga kwestia to aplikacje do słuchania. Istnieją dwie, w których bezwzględnie trzeba być. Jedna z nich to Apple Podcasts, a druga to Spotify. Tylko te dwa źródła dają mi 74 proc. (w tym miesiącu) wszystkich odsłuchań. Prawie wszystkie aplikacje podcastowe na rynku są połączone z katalogiem Apple Podcasts, więc jeżeli dodasz podcast tam, to będzie go można słuchać również w wielu innych miejscach.
Czyli Apple Podcasts i Spotify są tym samym, czym Facebook dla mediów społecznościowych?
Zdecydowanie tak.
Podcasty stają się coraz bardziej popularne. Czy na polskim rynku jest jeszcze miejsce na kolejne tego typu projekty? Pytam o to, bo tytuł Twojego wystąpienia na tegorocznym Infoshare wskazuje na to, że takie miejsce wciąż jest.
Tak, zdecydowanie jest miejsce. Na jeden podcast przypada kilka kanałów na YouTubie i kilkanaście blogów, więc jest to wciąż rynek zdecydowanie mniej konkurencyjny, mimo że podcasty na świecie są już od kilkunastu lat. Dodatkowo wciąż jest wiele obszarów, zwłaszcza w przypadku podcastów nagrywanych po polsku, które są słabo zagospodarowane. Jednocześnie rynek bardzo szybko się rozwija. W ciągu ostatnich dwóch lat zainteresowanie podcastami w Polsce podwoiło się, jesteśmy też na 8. miejscu na świecie, jeżeli chodzi o tempo pojawiania się nowych podcastów.
W przypadku blogów lifestyle jest obszarem, który jest bardzo mocno zagospodarowany i ciężko dziś się w tej tematyce wybić. Czy w przypadku podcastów też są takie obszary?
Nie widzę obszarów, które byłby tak nasycone, jak lifestyle w przypadku blogów. Natomiast widzę obszary, które dynamiczniej się rozwijają od innych i są to trendy ogólnoświatowe. Petardą w ostatnich dwóch latach są podcasty kryminalne. W Polsce świetną robotę w tej kategorii robi Marcin Myszka. Jego podcast Kryminatorium jest jednym z najpopularniejszych w Europie pod względem liczby odsłuchań, mimo że przecież jest po polsku! To kapitalne osiągnięcie.
Druga kategoria, która w Polsce nie jest jeszcze zbyt popularna, a na świecie bardzo szybko się rozwija, to są podcasty związane z tematyką LGBT. Tak więc to są dwa główne trendy światowe.
Jakie są Twoje najbliższe plany?
Najnowszy plan, który właśnie zacząłem realizować, to inny sposób nagrywania wywiadów. Do tej pory było tak, że cała sfera przygotowywania podcastu była niejawna, wiedziałem o niej tylko ja i mój gość. Spotykaliśmy się, nagrywaliśmy rozmowę i później ona pojawiała się jako podcast. Natomiast teraz odwracam ten proces, czyli rozmowę można oglądać na żywo, widzowie też zadają pytania, a później powstaje z tego odcinek podcastu.
Jeżeli chodzi o inne plany, to od kilku lat chodzi mi po głowie stworzenie internetowej społeczności przedsiębiorców – słuchaczy Małej Wielkiej Firmy. Bardzo długo szukałem formuły, jak to zorganizować i coraz wyraźniej układa mi się to w głowie, więc jest szansa, że w końcu ten projekt wyjdzie z mojej głowy i doczeka się realizacji.
–
Infoshare 2020 Online – wirtualny festiwal społeczności napędzanej technologią!
Najnowsze trendy technologiczne, startupy, innowacje, wyzwania biznesu w czasach pandemii. To wszystko podczas Infoshare 2020. Największa konferencja technologiczna w Europie Środkowo-Wschodniej w formacie online, transmitowanym na cały świat z Gdańska potrwa 6 dni i odbędzie się w dniach 23-25 i 28-30 września. Na uczestników czeka aż 9 scen tematycznych z prelekcjami na żywo i niespotykane dotąd możliwości networkingu.