Podobna nazwa, podobny biznes, inny model biznesowy. Spontime.com to nie żart

Dodane:

Adam Łopusiewicz Adam Łopusiewicz

Udostępnij:

Co zrobić, gdy podczas pracy nad projektem okazuje się, że realizuje go już ktoś inny? W dodatku wszystkie media mówią o konkurencie i wychwalają wycenę jego biznesu sięgającą trzech milionów dolarów? Najlepiej pracować dalej i liczyć na to, że model biznesowy sprawdzi się lepiej, niż u konkurencji.

Zdjęcie główne artykułu by picjumbo.com 

Niecodzienna sytuacja

Jest 1 kwietnia, Prima Aprilis, czyli święto, w którym większość, co słyszymy nie jest prawdą. Znajomi robią sobie żarty, dzwonią z wiadomością o wygranej w totka, mówią, że zalało nam mieszkanie, informują o udawanych zaręczynach. Jednak w tym dniu nie wszystko okazało się żartem. Na pewno nie można nim nazwać sytuację jaka spotkała Pawła Maziarza. – Przyjaciółka wysłała mi link do newsa mówiącego o nowym startupie – Spontime.co. Myślałem, że to prima-aprilisowy żart, jednak żartem nie było – mówi jeden z założycieli Spontime.com.

Przesyła link do artykułu Sewerynowi Kielanowi, współzałożycielowi startupu, który rozwijają. Pół godziny rozmyślają, jak zareagować na tę sytuację. – Ku mojemu zaskoczeniu Seweryn był wyluzowany. Kilkanaście minut później okazało się, że był przekonany, że żartuję i chcąc się odegrać, udawał, że we wszystko wierzy. Przecież takie zbiegi okoliczności, w podobnych ramach czasowych normalnie się nie zdarzają. A jednak – opowiada Maziarz. Okazało się, że wcześniej opisywany przez MamStartup biznes Spontime.co jest bardzo podobny do tego, który tworzą Paweł i Seweryn. Oba chcą pomóc w organizacji spontanicznych wypadów.

Przerwa na biznes

– Nierzadko ze znajomymi spotykamy się na bilardzie, piwku czy imprezie w domu. Bywają też sytuacje, kiedy spontanicznie ktoś z nas znajduje się w jakimś ciekawym miejscu i zaczyna dzwonić i smsować do znajomych, żeby dołączyli – opowiada o historii jego pomysłu na biznes. Mówi, że zgranie się na squasha z różnymi znajomymi, z którymi grywa się często acz nieregularnie, również nie jest trywialnym zadaniem. – Nie każdy używa jednak Facebooka, mu ufa i chce dzielić się swoim życiem na Facebooku, więc ciągle do organizowania aktywności wykorzystywaliśmy telefon – dodaje.

Dlatego przyjaciele stwierdzają, że dedykowana aplikacja do organizowania tego typu, bardziej lub mniej spontanicznych, wypadów zwiększyłaby istotnie ich realną szansę dojścia do skutku. Postanawiają zrealizować swój kolejny pomysł na biznes. Wcześniej razem pracowali nad dedykowanymi oprogramowaniami dla klientów, aplikacjami webowymi czy serwisami społecznościowymi. Po czterech latach stwierdzili, że zrobią sobie przerwę, zamknęli firmę i zamiast wykonywać zlecenia dla innych zaczęli prace nad swoimi projektami. Większość z nich upadła, ale nie Spontime.

Spontanicznie

– Prawie rok temu skupiliśmy się na Spontime – projekcie, który nam i naszym znajomym ułatwiłby uskutecznianie spontanicznych spotkań – mówi Maziarz. Prace rozpoczęli w okolicach czerwca zeszłego roku. Najpierw stworzyli listę funkcjonalności i wizualizacje. Wymyślanie nazwy było, jak to zwykle bywa, niezłym wyzwaniem. I to dużym, bo znaleźć nazwę na tyle unikalną, żeby była dostępna dla niej domena .com. nie jest łatwe. Po kilku miesiącach zespół wymyśla, że projekt nazwie Spontime.com. Pierwsze testy beta miały ruszyć pod koniec ubiegłego roku.

Nad aplikacją pracują jednak tylko we dwóch i zestawiając to z codziennymi obowiązkami oraz pracą w korporacji i agencji interaktywnej, trochę to się wydłużyło. W tym czasie zespół Karoliny Demiańczuk, założycielki Spontime.co, liczy już pięć osób, a wśród nich są programiści i designerzy, którzy realizowali zlecenia dla Google, Coca-Coli i PKO BP. Firma Demiańczuk, podobnie jak Maziarza i Kielana, także jest na etapie bootstrapu, czyli rozwijania startupu z własnych środków. Mimo podobnej nazwy, dwa biznesy młodych polskich przedsiębiorców różnią się.

Zaproszenia SMS

– Zachęcamy użytkowników do robienia spontanicznych wypadów, również w taki sposób, że załatwiamy dla nich promocje od naszych partnerów (np. darmowa wejściówka itp.) – wymienia Maziarz. Dodaje, że aby skorzystać z oferty Spontime.com nie trzeba instalować aplikacji, wystarczy komórka z przeglądarką WWW. – Uczestników spontana można zapraszać też poprzez SMS – mówi Paweł Maziarz. Ideą jego startupu nie jest udostępnienie ludziom tylko aplikacji umożliwiającej organizowanie spontanicznych spotkań i wypadów.

– Chcemy zachęcić użytkowników że wspólnie ze znajomymi, przyjaciółmi, rodziną spotkali się na obiedzie, spontanicznym piwku czy wypadzie w góry. Jesteśmy po rozmowach z partnerami i wierzymy, że ten cel uda nam się zrealizować – zachęca. Ci będą mogli zaoferować użytkownikom rabaty, tym samym zachęcając do odwiedzenia właśnie ich lokali, a nie konkurencji. Na tym układzie skorzystają użytkownicy, partnerzy i właściciele Spontime.com pobierający prowizje. Aplikacja jest w trakcie beta testów, ale na początku maja będzie dostępna dla wszystkich.

Dzbanek piwa

Partnerzy oprócz oferowania promocji dla uczestników spontanicznych spotkań będą mogli wchodzić w interakcje z nimi. – Pojawi się na wallu spontana komunikat, że otrzymują od firmy dzbanek piwa – mówi jeden z założycieli Spontime.com. – Ale tę funkcję wprowadzimy w późniejszym czasie – dodaje. Partnerzy będą także mogli korzystać z modułu analitycznego. Dzięki niemu zobaczą m.in., ile spontanów dokonało się w danym klubie, ile osób skorzystało z promocji itd. Spontime.com nie będzie jednak polecał użytkownikom tylko zrzeszonych partnerów, ale również inne lokale, które są niedaleko osoby organizującej spontan. 

Spontime.com i Spontime.co to osobne przedsięwzięcia stworzone przez Polaków. Pierwszy ma mniejszy zespół i dotychczas wzbudził mniejsze zainteresowanie mediów, drugi chwali się kilkumilionową wyceną „od amerykańskich inwestorów”. Oprócz innej końcówki w domenie różnią się modelem biznesowym. Spontime.co, biznes 21-latki, od początku ma skupiać się na użytkownikach zza granicy. Ten z końcówką .com najpierw zacznie od rodzimego rynku. Który z nich osiągnie sukces? Tego niewiadomo. Ale warto obserwować oba, bo choć różnią się podejściem, oferują prawie to samo. A różnorodność rynku pokaże, w który warto inwestować.