Na zdjęciu: zespół Tidio | fot. materiały prasowe
Model freemium
Tidio to komunikator biznesowy przeznaczony dla małych i średnich firm. Od popularnych rozwiązań w tym segmencie różni się tym, że agreguje w jednym miejscu wiadomości ze wszystkich innych kanałów. Można do niego podpiąć na przykład LiveChat, maila i Messengera. – Obecnie mamy ponad 6 tysięcy płacących klientów i miesięczny powtarzalny przychód na poziomie ponad 80 tysięcy dolarów – chwali się Tytus Gołas, dyrektor generalny Tidio.
Dodaje, że 95 proc. jego klientów pochodzi z zagranicy. Głównie to e-sklepy, które stanowią 38 procent użytkowników Tidio, ale po polski komunikator sięga się w różnych branżach; korzystają z niego między innymi właściciele salonów dentystycznych i prawnicy. Gołas wyjaśnia, że startup działa w modelu freemium, to znaczy, że przez 7 dni można używać narzędzia bezpłatnie, a po tym czasie zdecydować się na darmowy lub płatny plan.
Bot
Tidio, podobnie jak LiveChat lub (od niedawna) Slack, ma jeden cel: przyspieszyć komunikacji między firmą a jej klientami. Dlatego rozbudowuje komunikator o kolejne funkcje. – Obecnie pracujemy nad innowacyjnym modułem botów do Tidio. W przeciwieństwie do konkurencji, której narzędzia rozwiązują 30 proc. napływających problemów, nasze rozwiązują 80-90 proc. spraw – mówi dyrektor generalny startupu.
Wyjaśnia, że bot, o którym mowa, ma pojawić się w wersji beta na przełomie marca i kwietnia. Wówczas zostanie udostępniony w pierwszej kolejności właścicielom sklepów internetowych, ale potem trafi też do pozostałych klientów. Do tego zespół Tidio rozważa uruchomienie biura w Berlinie, które zapewni firmie lepszy dostęp do klientów, nowych talentów i mentorów. Poza tym planuje pozyskać inwestora, który wesprze rozwój projektu.
Pierwszy projekt
– Do tej pory finansowaliśmy się głównie z własnych środków, a następnie staraliśmy się rozwijać firmę w sposób organiczny – mówi Gołas. Wspomina, że Tidio nie jest pierwszym projektem za jaki się wziął. Wcześniej bowiem ruszył z przedsięwzięciem, które nie wypaliło, a potem uruchomił Tidio Elements. Był to sklep z aplikacjami, gdzie można było kupić dodatki na stronę www, na przykład narzędzie, które dodawało na witrynę „politykę cookies” lub “popup z zachęceniem do polubienia strony”.
Projekt był umiarkowanym sukcesem. – Mieliśmy jednak duży problem z zatrzymaniem klientów, bo po opłaceniu pierwszego miesiąca, rezygnowali z korzystania z płatnej wersji. Po czasie doszliśmy do wniosku, że najpopularniejszym narzędziem na tamtej platformie był nasz “live chat” i wtedy szybko wydaliśmy Tidio Chat. Wraz z rozwojem live czatu zmodyfikowaliśmy cennik, eksperymentowaliśmy z usługami i tak zrodziła się usługa, która łączy wszystkie kanały komunikacyjne w jednym miejscu – mówi szef Tidio.