Polish Defence Fund: szansa dla startupów? Wywiad z Mateuszem Zawistowskim

Dodane:

Przemysław Zieliński Przemysław Zieliński

Polish Defence Fund: szansa dla startupów? Wywiad z Mateuszem Zawistowskim

Udostępnij:

Mateusz Zawistowski, ekspert venture capital, a obecnie zaangażowany w tworzenie Polish Defence Fund, opowiada o tym, jakie możliwości otworzy się przed polskimi startupami działającymi w obszarze defense tech. W rozmowie wyjaśnia, jakie są cele funduszu, jakie innowacje przyciągają dziś uwagę inwestorów oraz dlaczego zdecydował się na tę nową, strategiczną rolę.

Pełnej rozmowy z Mateuszem Zawistowskim posłuchasz w podkaście.

Czy polskie startupy mogą już liczyć na start nowego źródła finansowania, jakim będzie Polish Defence Fund?

Mam nadzieję, że tak, choć zgodnie z zasadą funduszy venture capital – poczekajmy, aż dokumenty zostaną podpisane. Udało się jednak wykonać ogromną pracę nad stworzeniem ekosystemu rozmów i analiz na temat roli tego funduszu w polskim defense techu. Powstało wiele istotnych dyskusji o tym, jak powinien wyglądać ten ekosystem, jacy powinni być jego uczestnicy, a także jakie zadania stoją przed sektorem publicznym i prywatnym. Ministerstwo Obrony Narodowej ma tu swoją rolę do odegrania, podobnie jak specjalistyczne fundusze venture capital, które mogą wesprzeć rozwój tej branży.

Do tej pory był Pan związany z FF Venture Capital, wspierając takie firmy jak Montonio, Sally Keneck, Respeecher czy Molecule One. Teraz angażuje się Pan w fundusz obronny powiązany z Ministerstwem. Co skłoniło Pana do tej decyzji?

W moim przypadku było to połączenie ambicji zawodowej i poczucia odpowiedzialności. Widzimy, jak dynamicznie zmienia się świat – wojna w Ukrainie pokazała, jak ważne jest strategiczne podejście do obronności i technologii. Defense tech to dziś obszar, w którym krzyżują się awangarda technologii (drony, AI, komputery kwantowe) i wymiar bezpieczeństwa narodowego.

Jestem przekonany, że Polska powinna nie tylko konsumować zagraniczne rozwiązania technologiczne, ale także tworzyć własne innowacje, rozwijać startupy i umacniać naszą pozycję w globalnych łańcuchach dostaw. To ogromne wyzwanie, ale również szansa biznesowa – dlatego postanowiłem podjąć to ryzyko i zaangażować się w budowę Polish Defence Fund.

To dość niecodzienne, by ktoś z doświadczeniem w prywatnym VC rezygnował z tego świata na rzecz działań bardziej misyjnych i prospołecznych.

Nie traktuję tego jako rezygnację – raczej jako kolejny etap kariery. Od lat angażuję się w projekty pro bono, wspierając np. Fundację Kościuszkowską czy Polską Akcję Humanitarną. Wierzę, że jeśli mamy narzędzia i doświadczenie, powinniśmy je wykorzystywać także w celach strategicznych.

Co więcej, defense tech to nie tylko misja, ale także ogromny potencjał biznesowy. Izrael jest świetnym przykładem kraju, który rozwinął swoją gospodarkę poprzez inwestycje w technologie obronne – od eksportu cytrusów w latach 70. do pozycji lidera w dziedzinie cyberbezpieczeństwa i zaawansowanych technologii wojskowych. Polska również może pójść tą drogą.

Drony bojowe, autonomiczne systemy, AI, egzoszkielety dla żołnierzy – to technologie, które rozpalają wyobraźnię społeczeństwa. Czy to właśnie one będą kluczowym obszarem inwestycji funduszu?

To rynek i potrzeby obronności zdecydują, w które technologie warto inwestować. Na pewno widzimy makrotrendy, które będą kluczowe:

  • drony – zarówno autonomiczne roje dronów, jak i precyzyjne pociski kierowane;
  • cyberbezpieczeństwo – kluczowe dla ochrony danych i infrastruktury;
  • sztuczna inteligencja – zaawansowane systemy predykcji i analizy;
  • nowoczesna logistyka i przemysł 4.0 – automatyzacja dostaw i zarządzanie zasobami.

Nie chcemy jednak inwestować wyłącznie w spektakularne rozwiązania. Ważne są także technologie mniej widowiskowe, ale kluczowe dla obronności – np. oprogramowanie do zarządzania operacjami wojskowymi czy narzędzia do analizy strategicznej.

Po latach stagnacji przemysł obronny znowu dynamicznie się rozwija. Jakie zmiany widzi Pan na tym rynku?

Przez długi czas dominował trend konsolidacji sektora obronnego, co skutkowało potęgą gigantów takich jak Lockheed Martin, Thales, Raytheon. Jednak wojna w Ukrainie zmieniła zasady gry – dziś powstaje wiele nowych, niezależnych firm zbrojeniowych, a rządy starają się wspierać rozwój innowacyjnych startupów.

Polska ma szansę stać się jednym z liderów w Europie, zwłaszcza w obszarze produkcji dronów i zaawansowanego oprogramowania obronnego. Kluczowe będzie to, jak szybko polskie startupy dostosują się do tych globalnych trendów i jaką rolę odegra w tym Polish Defence Fund.

Często w rozmowach o polskim ekosystemie startupowym wymienia się te same firmy – ElevenLabs, Booksy, DocPlanner. Niektórzy twierdzą, że to dowód na to, iż nasz rynek ma potencjał do budowania globalnych graczy. Inni jednak widzą w tym oznakę, że barier wejścia jest zbyt wiele i tylko nieliczni są w stanie je pokonać. Jak Pan to ocenia?

To bardzo ważne pytanie. Moim zdaniem nasz ekosystem jest niedofinansowany, co znacząco ogranicza jego rozwój. Polska przeznacza na finansowanie innowacji per capita ponad 25 razy mniej niż Finlandia, 20 razy mniej niż Niemcy i kilkanaście razy mniej niż Francja. To oznacza, że mamy jeszcze ogromne pole do poprawy, jeśli chodzi o budowę silnego środowiska dla startupów.

Dlaczego wciąż wymieniamy te same firmy? Branża venture capital rządzi się zasadą wyjątków. Jeden spektakularny sukces może zmienić cały ekosystem – dobrym przykładem jest Estonia. Po IPO TransferWise (dziś Wise) w Tallinie pojawiło się kilkudziesięciu milionerów, którzy szybko wrócili na rynek jako inwestorzy i założyciele nowych firm. Podobny efekt miało powstanie Skype’a – jego byli pracownicy stworzyli kolejne startupy i wprowadzili nowe fundusze VC, które dziś są siłą napędową estońskiej sceny technologicznej.

W Polsce już teraz widzimy pierwsze oznaki tego procesu. Byli pracownicy Booksy, ElevenLabs czy innych udanych firm zakładają własne startupy, wykorzystując zdobyte doświadczenie i kontakty. Przykładem jest ForActive Maćka Biegańskiego, który wcześniej pracował w Booksy, a teraz rozwija swój projekt z sukcesem.

Gdybyśmy mieli jeszcze trzy ElevenLabs, byłbym spokojny o przyszłość polskiego ekosystemu startupowego. Nie chodzi tylko o założycieli – sukces jednej firmy oznacza także rozwój zespołów produktowych, technologicznych, sprzedażowych, które zdobywają know-how i mogą przekuć je na kolejne przedsięwzięcia.

W takim razie jak możemy przyspieszyć ten proces? Czy powinniśmy celować w większą liczbę startupów, czy raczej dążyć do stworzenia większych, bardziej globalnych firm?

Warto spojrzeć na Francję, która przyjęła bardzo konkretne podejście. Prezydent Emmanuel Macron ogłosił strategię budowy 100 unicornów do 2030 roku. To podejście różni się od klasycznej polityki wspierania wielu małych startupów – zamiast tego Francuzi chcą zbudować 100 potężnych firm, które będą motorami napędowymi gospodarki.

I to działa – przykład Mistral AI, który pozyskał ogromne finansowanie na rozwój LLM pokazuje, że skoncentrowane inwestycje mogą przynieść realne efekty. W Polsce powinniśmy myśleć podobnie – nie tylko o tym, jak zwiększyć liczbę startupów, ale jak sprawić, by rosły one szybciej i skuteczniej skalowały się globalnie.

W kontekście unicornów – czy startupy z branży defense tech mają trudniejszą drogę do sukcesu niż np. fintechy czy biotechy?

Tak i nie. Główne wyzwania defense tech to:

  • długi cykl sprzedaży – proces sprzedaży do wojska i dużych firm zbrojeniowych trwa znacznie dłużej niż np. wdrożenie fintechu;
  • wysokie potrzeby kapitałowe – startupy hardware’owe wymagają większych inwestycji na rozwój niż projekty czysto software’owe;
  • bariery regulacyjne – rynek obronny podlega ścisłym regulacjom i wymaga certyfikacji, co może wydłużyć proces wejścia na rynek.

Z drugiej strony mamy w Polsce ogromne atuty:

  • świetnych inżynierów – polscy specjaliści są cenieni w Europie i na świecie;
  • rosnącą świadomość rządową – Ministerstwo Obrony Narodowej dostrzega potencjał startupów i pracuje nad ekosystemem wsparcia;
  • silny ekosystem akademicki – np. MIM UW, IDEAS NCBR, które rozwijają przełomowe technologie.

To daje nam duży potencjał, by zbudować polski ekosystem defense tech, podobny do tego, który stworzył Izrael.

Mówi Pan o wsparciu rządowym. Co konkretnego powinno się zmienić, by polskie startupy miały większe szanse w defense tech?

Kluczowe jest lepsze dostosowanie procedur zamówień publicznych do specyfiki nowych technologii.

Obecnie wiele regulacji w wojsku jest dostosowanych do zakupów dużych systemów sprzętowych, takich jak czołgi czy samoloty. W przypadku nowych technologii, np. dronów czy rozwiązań software’owych, procedury powinny być bardziej elastyczne, by umożliwić startupom szybkie testowanie i wdrażanie swoich produktów.

Warto też wzorować się na rozwiązaniach ze Stanów Zjednoczonych – tam funkcjonuje Defense Innovation Unit (DIU), który pozwala na szybkie finansowanie i wdrażanie innowacji w wojsku.\

Mateusz Zawistowski

Prezes Zarządu MS TFI, który ze wskazania Ministerstwa Obrony Narodowej kieruje pracami nad kształtem Polish Defence Fund. Członek Rady Nadzorczej w The Kosciuszko Foundation Poland oraz wykładowca na Akademii Leona Koźmińskiego.

Czytaj także: