Polski protokół długowieczności: styl życia czy luksus? – Joanna Bensz (Longevity Center)

Dodane:

Aleksandra Janik Aleksandra Janik

Polski protokół długowieczności: styl życia czy luksus? – Joanna Bensz (Longevity Center)

Udostępnij:

Joanna Bensz: Długowieczność to nie luksus, lecz świadomy wybór. „Nie chodzi tylko o to, żeby żyć jak najdłużej, ale żeby zacząć zarządzać swoim zdrowiem i witalnością w każdym wieku” – mówi założycielka Longevity Center, pierwszej w Europie sieci klinik medycyny długowieczności.

Po 20 latach kariery na wysokich stanowiskach menedżerskich, Joanna Bensz zamieniła świat międzynarodowego biznesu na medycynę prewencyjną. Jej Longevity Center, z placówkami m.in. w Warszawie i Szwajcarii, odchodzi od tradycyjnego leczenia chorób na rzecz proaktywnej prewencji, diagnozowania i optymalizowania zdrowia. W rozmowie z redakcją MamStartup wyjaśnia, dlaczego kluczem do długiego i zdrowego życia jest integracja danych o mikrobiomie, śnie czy poziomie stresu, a nie tylko „mieszczenie się w normie laboratoryjnej”. Podkreśla jednak, że choć zaawansowana diagnostyka jest kosztowna, fundamenty długowieczności – ruch, sen i zarządzanie stresem – są dostępne dla każdego.

Jak to się stało, że wylądowała Pani w Szwajcarii i założyła Pani klinikę Longevity?

To była bardzo naturalna droga. Przez wiele lat pracowałam w biznesie międzynarodowym, często w środowiskach wysokiego tempa i dużej odpowiedzialności. W pewnym momencie zaczęłam głęboko interesować się wpływem stylu życia i stresu na zdrowie. Najpierw, wspólnie z moim partnerem księciem Michaelem von Liechtenstein założyliśmy fundację, International Institute of Longevity (Miedzynarodowy Instutut Długowiecznosci) w Polsce i Liechtensteinie, a następnie rozpoczęliśmy szereg spotkań ekspertów w sektorze longevity w celu określenia potrzeb tego rynku w Europie. Odwiedziłam również wiele ośrodków prowadzących badania nad długowiecznością na świecie i placówek zajmujących się usługami wellness i high performance, wykorzystujące biomarkery wieku biologicznego. Na tej podstawie we współpracy z międzynarodową radą programową, stworzyliśmy nasze pierwsze protokoły diagnostyczne i interwencyjne.

Tak powstała nasza pierwsza klinika Longevity Center w sercu Warszawy, która łączy medycynę prewencyjną z najnowszą nauką o długowieczności. Z racji tego, że mieszkamy częściowo w Zurichu, a Szwajcaria zawsze była dla mnie symbolem jakości, precyzji i spokoju, kiedy pojawiła się możliwość stworzenia kolejnego centrum, to właśnie tu powstał nasz drugi ośrodek w Europie. Od początku miało to było miejsce, gdzie nie przychodzi się dopiero wtedy, gdy coś boli i się psuje, ale wtedy, gdy chce się zrozumieć, jak długo i dobrze żyć, na bazie oceny czynników ryzyka chorób. Czyli ośrodek personalizowanej, precyzyjnej prewencji.

Jaką specjalizację trzeba skończyć, żeby zostać lekarzem od spraw długowieczności?

Taka specjalizacja formalnie jeszcze nie istnieje w większości krajów. Dzisiaj medycyna długowieczności to dziedzina interdyscyplinarna. Nasi lekarze wywodzą się z różnych obszarów: interny, endokrynologii, kardiologii, urologii, neurologii czy psychiatrii i posiadają dodatkowe szkolenia w ramach medycyny stylu życia, funkcjonalnej czy zintegrowanej.
Najważniejsze jest jednak podejście systemowe, multimodalne umiejętności analizowania nie tylko wyników badań, ale też jakości snu, środowiska, odżywiania, suplementacji, kondycji fizycznej, rytmu dobowego czy stresu. To medycyna, która patrzy na człowieka całościowo, ale z wykorzystaniem bardzo precyzyjnych danych. Jednym z podstawowych biomarkerów wykorzystywanych przez specjalistów w tym sektorze są różne aspekty wieku biologicznego i funkcjonalnego.

Ilu lat chciałaby Pani dożyć?

Nie jest dla mnie ważna konkretna liczba świeczek na torcie, ale to na ile się czuję i w jakiej jestem formie fizycznej i psychicznej. Dla mnie długowieczność to zdrowie, energia i sprawczość, którymi cieszę się jak najdłużej.
Nie chodzi o to, by zatrzymać czas czy żyć wiecznie, tylko by starzeć się w sposób mądry, z wdzięcznością, ale też z nauką i świadomością po swojej stronie.
W Longevity Center skupiamy się na healthspan, nie na lifespan. Ważna dla nas jest długość życia w zdrowiu, a nie sam czas trwania.

Czy długowieczność to cofanie wieku biologicznego, jego wydłużanie, czy może jedno i drugie?

To jedno i drugie.
Celem jest spowolnienie procesów starzenia, ale również poprawa funkcjonowania organizmu na poziomie komórkowym, co często skutkuje cofnięciem wieku biologicznego.
Mierzymy go m.in. poprzez analizy epigenetyczne, ocenę funkcji poznawczych, ocenę aktywności mitochondriów, metabolizmu czy ocenę funkcjonalną mózgu. Nie chodzi o zatrzymanie czasu, ale o to, żeby organizm funkcjonował młodziej niż wynika z metryki.

W medycynie długowieczności kluczowa jest integracja danych z różnych źródeł. Czy może Pani podać przykład, kiedy połączenie takich informacji przyniosło zaskakujące wnioski?

Tak, to właśnie ta integracja jest najciekawsza.
Pamiętam przypadek klientki, której wszystkie standardowe badania laboratoryjne mieściły się „w normie”, a mimo to czuła się chronicznie zmęczona.
Dopiero gdy połączyliśmy analizę mikrobiomu, epigenetyki, snu i zmienności rytmu serca (HRV), okazało się, że jej organizm funkcjonował w stanie przewlekłego stresu, a mitochondria, czyli nasze „baterie energetyczne”, były bardzo osłabione.
Po kilku miesiącach pracy nad regeneracją, stylem życia i odżywieniem, jej wiek biologiczny odmłodniał o kilka lat.
To pokazuje, że tradycyjna diagnostyka często nie widzi całego obrazu.

W mediach społecznościowych bardzo znany jest przypadek Briana Johnsona. W Longevity Center korzystamy z tych samych biomarkerów wieków biologicznych oraz wielu innych. Wielu naszych klientów osiąga podobne lub lepsze wyniki niż Brian, konsekwentnie wprowadzając zmiany w swoim stylu życia, optymalizując swoją gospodarkę hormonalną czy metabolizm, oraz stosując personalizowane protokoły treningowe i regeneracyjne.

„Klient”, a nie „pacjent”. Skąd taka terminologia?

Bo my nie leczymy choroby, ale ludzi i pomagamy utrzymać jakość zdrowia.
„Pacjent” to ktoś, kto już jest chory i skupia się na chorobie. 
„Klient” to ktoś, kto świadomie inwestuje w siebie, chce poznać swój organizm i zarządzać zdrowiem długoterminowo. 
To zmiana mentalności, od reaktywnego leczenia do proaktywnej prewencji.

W jednym z wywiadów wspomniała Pani o chronicznym stresie, który długo Pani towarzyszył. Jak sobie Pani z nim poradziła?

Przez wiele lat żyłam w świecie biznesu, w ciągłym pędzie. Dziś wiem, że stres to jeden z największych wrogów długowieczności i jakości życia.
Pomogła mi medytacja, joga, świadome oddychanie, ale też nauka mówienia „nie”, odcinania się od rzeczy i ludzi którzy mi nie służą oraz słuchanie swojego ciała.
Długowieczność to nie tylko biologia, to także samoświadomość, umiejętność dbania o swoją energię, emocje i granice.

Kiedy najlepiej zgłosić się do takiej kliniki?

Powinniśmy dbać o siebie w każdym wieku. Najlepszy moment to zanim pojawi się choroba.
Działamy prewencyjnie, więc większość naszych klientów to osoby między 30. a 60. rokiem życia, które chcą żyć dłużej i zdrowiej oraz zadbać o czynniki ryzyka zanim one wystąpią. 
Oczywiście przychodzą też osoby starsze, bo czas na zmianę stylu życia nigdy się nie kończy. Z wiekiem kumulują się zmiany i problemy zdrowotne, więc najpierw zajmujemy się naprawą i leczeniem a następnie optymalizacją zdrowia.
To nie klinika cudów, tylko miejsce, które pomaga zrozumieć własny organizm i daje narzędzia i wsparcie do tego aby odzyskać równowagę i nadać cel.

Od dwóch lat obsługujemy również dzieci i młodzież, wspierając ich w tworzeniu planu na zdrowie metaboliczne, psychiczne i funkcjonalne.

Długowieczność wydaje się dziś dobrem luksusowym. Czy ma Pani uniwersalną radę dla naszych czytelników?

Zaawansowana diagnostyka w nurcie longevity rzeczywiście nie jest tania, ale podstawy długowieczności są dostępne dla każdego. Dzisiaj jesteśmy w stanie przeprowadzić bardzo kompleksowe badania. Jako klinika współpracujemy z najlepszymi laboratoriami i dostawcami technologii na świecie. Dlatego też niektóre badania i interwencje są kosztowne, głównie ze względu na ich małą dostępność. 
Ale sen, ruch, odpowiednie odżywianie, relacje i zarządzanie stresem, to najpotężniejsze narzędzia, które nic nie kosztują.
Z mierzalnych wskaźników polecam obserwować VO2Max,  HRV (zmienność rytmu serca), regularny poziom glukozy, regularne badania krwi i ocenę składu mikrobioty jelitowej.
To one pokazują, jak naprawdę funkcjonuje nasz organizm.
Długowieczność to szereg świadomych, codziennych wyborów – nie luksus, ale styl życia.