Polski sektor VC jest dość skostniały. Chcemy wnieść świeżość – Maciej Siemaszko (Ekipa Investments)

Dodane:

Kasia Krogulec Kasia Krogulec

Polski sektor VC jest dość skostniały. Chcemy wnieść świeżość – Maciej Siemaszko (Ekipa Investments)

Udostępnij:

– Chcemy wdrożyć model media for equity, który bardzo dobrze funkcjonuje w Stanach Zjednoczonych, raczkuje w Europie Zachodniej, a w Polsce go w ogóle nie ma. W bardzo dużym skrócie to model bezcashowy, gdzie jedna strona to equity, a druga to media. Czyli startup daje udziały lub akcje w spółce w zamian za szeroko pojęte media – w naszym przypadku jest to influencer marketing – mówi Maciej Siemaszko, associate w Ekipa Investments.

Ekipa Holding działa od początku w sektorze Entertainment. Skąd nagle pomysł na fundusz VC?

Maciej Siemaszko: Hej, doceniam to pytanie, bo pokazuje jak dynamicznie potrafi się rozwijać nasz holding. No więc, Ekipa Holding to przede wszystkim miejsce, które zawsze było związane z branżą rozrywkową. To jest nasz DNA. 

Zdarza się, że ludzie łączą Ekipa Investments z Frizem, czyli Karolem, który jest założycielem Ekipy. To naturalne skojarzenie, ale ważne jest, żeby zrozumieć, że Karol nie ma bezpośredniego wpływu na codzienną działalność EI. 

No a skąd ten pomysł na VC? Okazało się, że jest wiele możliwości na skrzyżowaniu świata mediów i technologii. Rozmowy z Januarym Ciszewskim i JRH uświadomiły nam potencjał i to właśnie tam zaczęliśmy myśleć o VC. I tak oto powstała Ekipa Investments

Myślę jednak, że założenie było bardzo podobne tak, jak w dużych korporacjach, które tworzą CVC, bo my też szukamy startupów, które będą mogły w jakiś sposób przydać się naszym spółkom: jednej, która zajmuje się współpracą z twórcami; drugiej, tworzącej seriale; czy kolejnej, zajmującej się produkcją gier mobilnych.  

Jakie masz wrażenia po tych kilku inwestycjach? Czy tak wyobrażałeś sobie swoją pracę, coś cię zaskoczyło?

Od początku miałem bardzo pozytywne nastawienie, choć muszę przyznać, że kiedy przyszedłem do Ekipa Holding nie do końca czułem całą filozofię influencer marketingu. Ale przekonałem się, że to ma ogromny potencjał i tę ideę można wykorzystać świetnie w funduszu. 

Chcemy wnieść świeżość na nasz rynek kapitałowy, bo nie oszukujmy się, ale polski światek VC jest skostniały i zardzewiały. Poza tym wyłapaliśmy lukę na rynku: bardzo mało VC inwestujących w B2C/consumer goods – i łączymy to z influencer marketingiem. 

Jak zapatrujesz się na negatywne komentarze odnośnie Waszej działalności? Czy jakoś z tym walczycie?

Wiem, że czasem pojawiają się komentarze na temat działalności Ekipy, głównie związane z naszą widocznością jako influencerów. Ale nie każdy zdaje sobie sprawę, że można prowadzić biznes w świecie rozrywki i niekoniecznie być bezpośrednio związany z najbardziej rzucającymi się w oczy akcjami. Co do EKIPA Investments? Tu jest zdecydowanie inaczej. Wielu ludzi cieszy się z naszej innowacyjnej perspektywy na branżę i często słyszę gratulacje.

Wydaje mi się, że jeśli ludzie kpią lub hejtują, to dlatego, że w Polsce często każdy przedsiębiorca jest niesłusznie utożsamiany ze złodziejem. A każda osoba która robi coś w zupełnie inny sposób, wzbudza zawsze różne, czasem bardzo skrajne, emocje. Ale wydaje mi się też, że wynika to w dużej mierze z zawiści i chęci posiadania dokładnie tego samego. Na Zachodzie wygląda to już trochę inaczej, jeśli robisz coś nowego, to ludzie raczej cię wspierają.

Z hejterami walczymy tak, że po prostu staramy się nie angażować w dyskusje, które jedynie zabierają nam energię. Zamykamy im usta, wykonując najlepiej jak potrafimy swoją robotę i dowożąc to, co obiecaliśmy.

Wielu internautów uważa, że to Friz bezpośrednio decyduje o inwestycjach. Jak jest w rzeczywistości?

Jako EKIPA Investments konsultujemy inwestycje z Ekipą Holding bardziej pod względem strategicznym, synergicznym i PRowym, czy na ile dany startup może się przydać w naszej grupie kapitałowej. Jako zarządzający mamy własny komitet inwestycyjny i niezależność inwestycyjną. To nie jest tak, że w komitecie inwestycyjnym zasiada Friz i ma decydujący głos (uśmiech).

Ostatnio czytałam, że niektórzy zarządzający funduszami w Stanach Zjednoczonych to byli dziennikarze biznesowi. A jakie doświadczenie mają osoby tworzące Ekipa Investments?

USA to zupełnie inny świat. Oni są za pan brat z technologiami o wiele dłużej niż my, mają większą elastyczność na każdej płaszczyźnie biznesowej. Na naszym rynku kapitał pochodzi głównie z “kup-sprzedaj” bądź nieruchomości. Sylwetka inwestora jest zupełnie inna, bo są to często ludzie wcześniej pracujący w konsultingu lub bankowości, bez backgroundu inwestycyjnego czy doświadczenia w tworzeniu własnych “startupów”. Osoby, które prowadziły wcześniej swój własny biznes, w moim odczuciu, mają lepsze zasoby, by móc inwestować w startupy. 

Nasz team bardzo dobrze się uzupełnia. Prezesem EI i chodzącą encyklopedią wiedzy na temat KSH i tematów giełdowych jest Łukasz Górski, który przeprowadzał setki transakcji i był w zarządach dużych spółek giełdowych. Z Kolei Filip Bielecki, który w ASI zajmuje się Investor Relations, ma doświadczenie w restrukturyzacji firm, działa w branży nieruchomości oraz działał przez rok w ramach Ekipa Holding, będąc przy całym procesie odwrotnego połączenia Ekipy na giełdzie. Natomiast Krzysiek Misiałkiewicz zna dobrze rynek influencer marketingu i mediów, był Prezesem Ekipa Holding, a teraz jest Prezesem ESSA. Daniel Woś jest naszym analitykiem, który odpowiada także za kontroling finansowy i doświadczenie  z HSBC. A ja tworzyłem wcześniej biznesy w warunkach bardzo ekstremalnych, bo miałam szansę tworzyć swoje firmy w Ugandzie – w skrócie – przetwórnia mięsna oraz e-commerce dla FMCG. Stąd też dobrze wiem, co znaczy liczyć każdy grosz. 

Nie udajemy, że jesteśmy wszystko widzącymi inwestorami. Jesteśmy bardzo otwarci na współpracę z różnymi specjalistami, którzy po prostu w niektórych tematach wiedzą więcej. Często rozmawiamy na temat danej spółki z różnymi  funduszami, które są bardziej doświadczone tak by odbić swoje myśli. 

Jakie przemyślenia wyniosłeś się z tworzenia biznesów w Ugandzie?

Jest to bardzo ciekawy rynek pod względem biznesowym i kapitałowym. Uganda ma całkiem “podobną” koniunkturę jak Polska w latach 90. Przy prowadzeniu biznesu w takim kraju trzeba uważać na każdą bardzo małą rzecz, po prostu pilnować się na każdym kroku. W tym kraju bardzo ważne są relacje, więc tak naprawdę wyraźnie czuć, że biznes tworzy się głównie dzięki komunikacji z drugim człowiekiem. Trzeba rozumieć tę kulturę i ludzi, którzy tam mieszkają, bo jeśli tego się nie załapie, to po prostu nic się tam nie zrobi. Widziałem przypadki ludzi, którzy przyjeżdżali z milionami dolarów na rozkręcenie biznesu, ale zupełnie nie chcieli zrozumieć jak funkcjonują lokalsi, przez co ci ich nie polubili, wręcz znienawidzili. W konsekwencji potencjał oraz pieniądze zostały po prostu przepalone. 

To doświadczenie przekładam teraz w Polsce, staram się być bardziej uważnym na drugiego człowieka. Bo przecież inwestycja na etapie pre-seed i seed to inwestycja głównie w founderów, a nie produkt. Więc robimy swego rodzaju zakład, czy founder dowiezie to, o czym mówi. 

Patrzę także na to, czy ci startupowcy nie mają bardzo lekkiej ręki do wydawania pieniędzy. Tego też mnie nauczyły wcześniejsze doświadczenia. W Ugandzie naprawdę musieliśmy liczyć każdy grosz żeby wyjść na swoje. 

Skąd pochodzą środki do inwestycji przez Wasz fundusz?

Ekipa Holding wniosła do funduszu kapitał w postaci nominalnej wartości udziałów. Reszta to kapitał około 50 inwestorów prywatnych na łączną kwotę prawie 10 mln zł, którzy również przy okazji zainwestowali w Ekipa Holding. 

Deklarujecie, że inwestujecie w innowacyjne projekty. Do tej pory w Waszym portfolio znalazła się m.in. drogeria internetowa, baza muzyczna czy platforma umożliwiająca wypożyczanie sprzętu elektronicznego. Co dostrzegliście ciekawego w tych startupach?

Możemy też zastanawiać się co takiego innowacyjnego jest w Uberze, Spotify czy Booksy. Zauważyli oni po prostu lukę na rynku i najlepiej ją zagospodarowali. 

Naszą filozofią jest to, że nie inwestujemy w rozwiązania, na których się nie znamy, bądź których totalnie nie rozumiemy. Nawet jeśli widzimy, że potencjalnie to może być jakaś „wow technologia” lub produkt i moglibyśmy sporo zarobić . Dla nas to jest po prostu za duże ryzyko. Wolimy skupiać się na rozwiązaniach, które są nam bliskie i zrozumiałe.

Kto może liczyć na inwestycje?

Każdy (uśmiech). Inwestujemy w projekty, które mają już MVP, albo są prawie przed MVP. Ale nie musi być jeszcze trakcji. Raczej nie inwestujemy w kartkę papieru (uśmiech). Mogą się do nas także zgłosić osoby, które już mają gotowy produkt i chcą już go komercjalizować. Najliczniejszą grupą osób, które do nas się zgłaszają, to osoby, które już działają na rynku, ale potrzebują naszego wsparcia przez to co robimy – czyli potrzebują pomocy w marketingu. Jesteśmy też otwarci na inne rynki, nie tylko polski.

Od zeszłego roku ilość inwestycji w naszym regionie drastycznie spadła. Co to oznacza dla was?

Brak pieniędzy publicznych na rynku jest dla nas bardzo pozytywną sytuacją. Myślę, że nie tylko dla nas ponieważ, te startupy które nie powinny istnieć znikną lub dojdą do pewnych wniosków i podobnie jest z funduszami. Może rynek stanie się wtedy mądrzejszy. 

Nasze ASI jest całkowicie prywatne, więc teraz jest dla nas okazja żeby zainwestować w naprawdę ciekawe projekty, ponieważ sporo polskich funduszy już nie ma tej możliwości. Możemy teraz łowić ryby, który wcześniej miały zawyżoną wycenę. 

Co powiesz na takie stwierdzenie niektórych polskich inwestorów: „W Polsce nie ma w co inwestować”?

Zgodzę się, że obecnie sensownych startupów na wczesnym etapie jest mało. Ale z drugiej strony my sami tworzymy ten ekosystem i jeśli nie będzie chęci dialogu z młodymi ludźmi i ich wspierania, uczenia ich to nadal ta sytuacja będzie tak wyglądać. 

Musimy odejść, jako środowisko inwestorów, od myślenia “jestem poważnym panem w krawacie, więc nie odzywaj się do mnie”. Uważam, że niektórzy muszą schować swoje ego do kieszeni i po prostu trochę spokornieć. Publiczne pieniądze to nie twoje własne prywatne środki (uśmiech). Inwestorzy którzy twierdzą, że w Polsce nie ma ciekawych projektów – poza kapitałem – sami nic od siebie nie wnoszą.

Jakie plany macie na najbliższą przyszłość?

Przede wszystkim budujemy naszą markę. Chcemy również wdrożyć model media for equity, który bardzo dobrze funkcjonuje w Stanach Zjednoczonych, raczkuje w Europie Zachodniej, a w Polsce go w ogóle nie ma. W bardzo dużym skrócie to model bezcashowy, gdzie jedna strona to equity, a druga to media. Czyli startup daje udziały lub akcje w spółce w zamian za szeroko pojęte media – w naszym przypadku jest to influencer marketing. Przykładem tego typu współpracy jest np. case 50 Cent’a i jego współpracy z marką Vitamin Water, od której to dostał equity tak naprawdę zamiast pieniędzy, zaczął promować napój w swoich teledyskach, wystąpieniach po to by kilka lat później, gdy markę kupowała Cola, spieniężyć się za grube miliony dolarów. Podobnie zadziałał David Beckham w transakcji z LA Galaxy i jego skrupulatnie przemyślanym i wykonanym dealu w amerykańskiej lidze footballu. 

Creator’s economy to trend, który w Stanach szybuje i my chcemy być tym podmiotem, który w Polsce oraz w Europie będzie jego pionierem i inicjatorem. 

Na zakończenie dodam, że chcemy ulokować w dobre startupy pozostałe środki, domknąć obecny fundusz i pracujemy już nad kolejnym, którego struktura będzie dużo większa i mogę powiedzieć że znów wniesiemy coś, czego jeszcze nie było na naszym rynku.

 

EKIPA Investments inwestuje milion zł w Plenti, platformę do wypożyczania sprzętu elektronicznego

INKsearch pozyskał 200 000 euro. Polski startup rozwinie się we Włoszech

Ekipa Friza zainwestuje w startupy z branży nowych technologii i mediów, rozrywki oraz e-commerce