Podczas finału uczestnicy przygotowali prezentacje inwestorskie, a najlepsze z nich zostały wybrane przez grono jury składające się z ekspertów firm takich jak Bakalland, Danone, Maspex, MOWI i Żabka.
Pierwsze miejsce zajął zespół „Rodzynka”, prezentując innowacyjną rolkę bakaliową. Więcej o swoim pomyśle i udziale w Challenge Labs opowiadają w wywiadzie poniżej. Zespół „Fistaszki” to drugie miejsce i musy bakaliowe w tubce, a podium zamknął „Malinowy Band” i ich wyjątkowe opakowanie z kontrolowaną atmosferą, które przedłuża świeżość owoców nawet o jeden tydzień.
MamStartup: Jaki innowacyjny produkt stworzyliście podczas Challenge Labs i na jakie wyzwanie branży rolno-spożywczej odpowiada?
Łukasz Wesołowski: Nasz innowacyjny pomysł to DoNUThing, czyli rolka bakaliowa, którą można wykorzystać na wiele sposobów – jako spód do ciasta, granolę, ciasteczka lub po prostu surową przekąskę. Chcieliśmy rozwiązać przede wszystkim kwestie związane z trudnościami w przygotowaniu posiłku, czasochłonnością tego zadania oraz zdrowym składem. Przygotowaliśmy produkt, który jest w 100% naturalny, a także lokalny. Z punktu widzenia gospodarczego, mocno bazowaliśmy na tym, żeby przy produkcji podjąć współpracę z polskimi producentami soków oraz orzechów czy suszonych śliwek, moreli i innych bakalii.
MS: Jakie są wasze wrażenia po ChallangeLabs? Jak postrzegacie udział w takich wydarzeniach w kontekście zdobywania nowych kompetencji?
Paulina Rogalska: Challenge Labs to niezwykle rozwojowe wydarzenie. Mieliśmy możliwość spotkania ekspertów z różnych dziedzin, pracy w bardzo zdywersyfikowanej grupie i opracowania wspólnego konceptu w oparciu o metodologię Design thinking. Bardzo ważne były dla nas etapy empatyzacji i wsłuchania się w potrzeby naszych odbiorców. To były świetne dwa tygodnie bardzo intensywnych prac zakończonych sukcesem.
Łukasz Wesołowski: Osobiście bardzo doceniam aspekt współpracy zespołowej. Pomimo że czasami nie zgadzaliśmy się w tym co robimy albo w którym kierunku powinniśmy iść, to jednak dochodziliśmy wspólnie do konsensusu. Cały czas stawialiśmy na współpracę i myślenie o wspólnym celu, a to finalnie pozwoliło nam osiągnąć taki sukces.
MS: Jak oceniacie tegoroczne pomysły zaprezentowane przez inne zespoły?
Ewa Winnicka: Wszystkie są na bardzo wysokim poziomie. Byłam zaskoczona rozwiązaniami zespołu, który wymyślił przekąski rybne. Sami zastanawialiśmy się też co nowego można jeszcze wymyślić z bakalii, a okazało się, że można – i to dużo. Alternatywne źródła białek, mimo popularności w obecnych czasach, także zyskały sporo ciekawych rozwiązań. Zostać wyróżnionym wśród takiej konkurencji to naprawdę wielka sprawa!
MS: A jak według Was takie wydarzenia jak Challenge Labs wpływają na rynek i branżę spożywczą?
Łukasz Wesołowski: Zdecydowanie mają bardzo duży wpływ, pozytywnie oddziałując zarówno na społeczeństwo jak i gospodarkę. Warsztaty wymagały analizy rynku i zdefiniowania problemu konsumentów, a także zapewnienia kompleksowych rozwiązań, które realnie mogą w przyszłości zostać wdrożone. W tej chwili kluczowe jest, aby te koncepcje, które się narodziły zrealizować do końca i wprowadzić do sprzedaży.
Aleksandra Gniewosz: Challenge Labs to świetna okazja, aby dowiedzieć się czego potrzebuje rynek, a następnie skorzystać z wiedzy innych i zostać przeprowadzonym przez proces, który pozwoli stworzyć odpowiedni produkt. Bez udziału w Challenge Labs pewnie nikt z nas nie pomyślałby o stworzeniu takiego produktu.
MS: Jak wyglądał proces tworzenia finalnej wersji waszego produktu? Jak doszliście do tego momentu, w którym uznaliście, że właśnie to chcecie pokazać światu jako najlepsze rozwiązanie dla konsumentów?
Ewa Winnicka: Największym przełomem był chyba moment, gdy mieliśmy opracowany już koncept spodu do ciasta, a ktoś zapytał „czy nie wykorzystać tego w alternatywny sposób?”. W tym momencie zrozumieliśmy, że to przecież nie musi być jedno rozwiązanie! Wszechstronność produktu, którą mamy teraz uznajemy za największy benefit DoNUThing, a zrodziła się ona podczas jednej z ostatnich sesji. To też pokazuje, że burza mózgów potrafi zmienić produkt o 180 stopni przed otrzymaniem końcowego rozwiązania.
MS: W procesie projektowania pomogła wam wiedza branżowych ekspertów. Na jakich etapach tworzenia przydała się najbardziej?
Paulina Rogalska: Punktem kulminacyjnym było pojawienie się jednego z ekspertów, którego w ogóle się nie spodziewaliśmy – zainspirował nas do rozważenia jednego z głównych surowców, który możemy wykorzystać i okazało się, że to był strzał w dziesiątkę! Czasami takie dodatkowe czynniki, których początkowo nie wzięliśmy pod uwagę wpływają na ostateczny kształt pomysłu.
Ewa Winnicka: Nasza otwartość spowodowała, że rozwiązanie, które mieliśmy od początku, ewoluowało kilka razy. Wiedza branżowych ekspertów pozwoliła nam też zweryfikować niektóre z naszych pomysłów pod kątem realności – zależało nam na wyjątkowym produkcie, ale przede wszystkim takim, który będziemy mogli wprowadzić na rynek.
MS: Jakie wnioski wysnuliście z rozmów z konsumentami? W jaki sposób pomogli wam oni wypracować finalną wersję produktu?
Ewa Winnicka: Bardzo ważne było określenie odpowiednich osób, którym zadawaliśmy pytania – czyli naszej protopersony. Zauważyliśmy, że konsumenci, którzy wpisywali się w nasz wzór zupełnie inaczej odbierali produkt, jak osoby spoza tej grupy. Utwierdziło nas to w przekonaniu, że warto określać swój segment konsumentów. Bardzo pomocny, a wręcz uskrzydlający, był też entuzjazm niektórych osób.
Joanna Koralewska: Jednocześnie cały czas wracaliśmy do bazy danych z wywiadów z konsumentami, która powstała dzięki zaangażowaniu wszystkich uczestników. Czytaliśmy co już wcześniej powiedzieli inni konsumenci i staraliśmy się określać ich potrzeby i na nie odpowiadać. Było to ciągłe ulepszanie produktu, aby odpowiadał na jak największą ilość potrzeb konsumentów.
MS: A jeżeli chodzi o prezentację inwestorską – jak chcieliście przekonać potencjalnych inwestorów do waszego pomysłu?
Łukasz Wesołowski: Moim zdaniem naszą największą zaletą była realność tego produktu. Wcześniej przygotowaliśmy jego próbkę i rzeczywiście go testowaliśmy, a właściwie smakowaliśmy. Określiliśmy też w jakich warunkach możemy go produkować oraz jakie będą tego koszty. Ważne było też to, że zrobiliśmy z produktu spożywczego trochę takie klocki Lego i daliśmy możliwość wyboru konsumentowi. W mojej ocenie właśnie te elementy wpłynęły na zwiększenie atrakcyjności naszego pomysłu.
Paulina Rogalska: Zadbaliśmy też o kwestie związane z rozwojem koncepcji, czyli aspekty inwestycyjne. Jeszcze dzień przed prezentacją, Łukasz opracował cały kosztorys i wykalkulował, ile będzie nas kosztować wyprodukowanie jednej sztuki, a jakie będziemy mieć koszty w skali makro.
MS: A jak po takich warsztatach postrzegacie rynek rolno-spożywczy? Jakie widzicie w nim możliwości dla startupów w najbliższej przyszłości?
Paulina Rogalska: Okazuje się, że firmy, korporacje czy zrzeszenia producentów szukają pomysłów i innowacji, a do tego często są skłonni je wspierać, o czym już zdążyliśmy się przekonać w trakcie opracowywania produktu oraz po prezentacji. Ilość uczestników i zaangażowanych ekspertów branżowych wskazuje na to, że każdy szuka nowatorskich pomysłów, a Challenge Labs uświadomiły nam, że na rynku jest jeszcze naprawdę dużo miejsca na nowe produkty.
MS: Trzymamy zatem kciuki za naprawdę bardzo fajny pomysł i mamy nadzieję, że potencjalni inwestorzy ustawią się do Was w kolejce!
O EIT Food
Challenge Labs to projektwspieranyprzez EIT Food. EIT Food to wiodąca europejska inicjatywa w zakresie innowacji w dziedzinie żywności, której celem jest uczynienie systemu żywności bardziej zrównoważonym, zdrowym i godnym zaufania.
EIT Food to część Europejskiego Instytutu Innowacji i Technologii (EIT) – niezależnego organu Unii Europejskiej utworzonego w 2008 roku i składającego się z kluczowych graczy branżowych (ponad 90 organizacji partnerskich i ponad 50 startupów z 16 państw członkowskich UE). Celem EIT Food jest stworzenie i promowanie w całej Europie środowiska sprzyjającego innowacyjności i przedsiębiorczości.
W Warszawie powstał jeden z pięciu regionalnych oddziałów EIT Food tzw. Centrum Kolokacji (Co-Location Centre – CLC). Obejmuje ono region Europy Środkowo-Wschodniej oraz kraje nordyckie.
Artykuł powstał we współpracy z EIT Food