Na zdjęciu: Maciej Fiedler, prezes Fibaro | fot. materiały prasowe
Od garażu w Poznaniu, po biuro w Dolinie Krzemowej
Fibaro założył Maciej Fiedler. Był rok 2010, kiedy to systemy Smart Home uchodziły za drogie, dostępne jedynie dla zamożnych osób, no i ich instalacja wiązała się z brudną robotą – kuciem ścian, montażem długich na kilka metrów kabli i raczej niezgrabnych czujników. Fiedler pomyślał wtedy, że dobrze by było zająć się instalacją bezinwazyjnych urządzeń, które nadadzą mieszkaniom „inteligencji”.
Ruszył więc z projektem w garażu. To tam opracował koncepcje produktów, które umożliwiają domownikom sterowanie m.in. ekspresem do kawy, telewizorem i oświetleniem, za pomocą gestów i aplikacji mobilnej. Wkrótce potem wystartował z Fibaro na rynkach zagranicznych i pozyskał klientów w Niemczech, Francji i Stanach Zjednoczonych.
Rynek rośnie
Później rozbudował sieć punktów, w których można dostać urządzenia oraz otworzył w maju tego roku biuro w Dolinie Krzemowej. Mimo to asortyment sprzedawany przez Fibaro wciąż wyjeżdża z poznańskiej fabryki, a nad koncepcją urządzeń czuwają polscy inżynierowie. Do tego startup zatrudnia już 350 osób. To duży sukces szczególnie, że jeszcze sześć lat temu Maciej Fiedler zaczynał z tylko dwoma współpracownikami.
Jego zdaniem rynek Internetu Rzeczy jest jednym z najszybciej rozwijających się. – Sprzedaż na rynku Europy Środkowo-Wschodniej rośnie już teraz w tempie dwucyfrowym – średnio o 18,7 proc. w skali roku. W 2014 roku sięgnęła ona poziomu 6,83 mld USD, w roku bieżącym wyniesie 8,20 mld USD. W 2018 roku rynek IoT w naszej części świata wart będzie już 13,58 mld USD – mówi Maciej Fiedler, czytamy w informacji prasowej.
5-7 proc. sprzedaży w Polsce
Dodaje, że dzięki internetowi świat stał się globalną wioską, a produkty, które najpierw pojawiły się w Dolinie Krzemowej, dotarły również do innych regionów świata, w tym do Polski. Z kolei Bartłomiej Arcichowski, dyrektor technologiczny Fibaro, zwraca uwagę, że w ciągu ostatnich sześciu lata zmieniło się nastawienie Polaków, co do rozwiązań z segmentu Internetu Rzeczy. Niemniej sprzedaż urządzeń poznańskiej firmy na naszym podwórku wynosi tylko 5-7 proc., reszta asortymentu ląduje w domach zagranicznych klientów.