Produkuje startupy. O byciu seryjnym przedsiębiorcą i platformie Founders.pl rozmawiamy z Bartoszem Ferencem

Dodane:

Adam Sawicki, Redaktor prowadzącyRedaktor prowadzący MamStartup Adam Sawicki

Produkuje startupy. O byciu seryjnym przedsiębiorcą i platformie Founders.pl rozmawiamy z Bartoszem Ferencem

Udostępnij:

Otworzył sklep internetowy z materacami, który rocznie generuje przychód na poziomie 20 mln złotych. Zarządza agencją sembot.com tworzy fabrykę startupów i angażuje się w liczne przedsięwzięcia. Do tego ma niewyczerpane pokłady energii i wciąż mu mało. Rozmawiam z seryjnym przedsiębiorcą, Bartoszem Ferencem, który z Michałem Bąkiem uruchamia platformę społecznościową dla przedsiębiorców Founders.pl.

Founders.pl to zamknięta, płatna platforma dla ludzi biznesu, za której „bramami” przedsiębiorcy znajdą wsparcie społeczności, warsztaty, kursy, szkolenia i pomoc psychologa. Między innymi o niej rozmawiam z Bartoszem Ferencem. Ale zanim zapytam mojego rozmówcę o ten projekt, rozmawiamy o jego poprzednich doświadczeniach zawodowych i byciu seryjnym przedsiębiorcą. Zapraszam do lektury.

Co według ciebie oznacza być seryjnym przedsiębiorcą?

Moim zdaniem seryjny przedsiębiorca to osoba, która czerpie energię z otwierania nowych rzeczy. W moim przypadku to chęć tworzenia. Do uruchamiania nowych projektów podchodzę z dużo większą dozą energii niż do ich utrzymywania. Do tego uważam, że seryjny przedsiębiorca powinien mieć kompetencje budowniczego.

Pytam o „definicję” seryjnego przedsiębiorcy nie bez powodu, bo spotkałem się ze stwierdzeniem, że seryjny przedsiębiorca to taki przedsiębiorca, którego każdy kolejny biznes odnosi sukces. Zgadzasz się z tym?

Nie. Nie każdy kolejny biznes seryjnego przedsiębiorcy musi wypalić, przy czym seryjny przedsiębiorca ma zwykle większe doświadczenie i wyczucie, a co za tym idzie, większe prawdopodobieństwo, że biznes, którego się dotknie, okaże się powodzeniem. To zupełnie naturalne, bo mając większe doświadczenie i umiejętności niż niedoświadczony przedsiębiorca, seryjny przedsiębiorca popełnia mniej błędów i trafniej dobiera obszar działania.

Skoro wspomniałeś o umiejętnościach, pomówmy o nich. Co masz na myśli, twierdząc, że seryjny przedsiębiorca musi mieć umiejętności budowniczego?

Moim zdaniem powinien potrafić połączyć ze sobą osoby o różnych kompetencjach lub samemu posiadać rozmaite umiejętności. Mowa chociażby o umiejętności budowania i angażowania zespołu, aby później mógł wycofać się operacyjnie z projektu. I mimo że się wycofa, to biznes wciąż będzie funkcjonował, będzie działać autonomicznie, bez udziału założyciela. A zatem przedsiębiorca-budowniczy potrafi wyjść z pomysłem biznesowym, stworzyć zespół i znaleźć rynek.

Sporo tych umiejętności jak na jednego człowieka.

I prawdę mówiąc, sam nie mam ich wszystkich. Na przykład potrafię wymyślić produkt i napisać go, bo mam background programistyczny, oraz jestem w stanie sprzedać wspomniany produkt, bo od lat zajmuje się marketingiem. Ale jestem bardzo słaby, jeśli chodzi o umiejętności społeczne. Trudno mi motywować zespół i pracować z ludźmi przez dłuższy czas, mimo że mam świadomość, iż tym powinien charakteryzować się dobry lider. Między innymi dlatego uważam, że łatwiej pracuje się w spółkach, bo wówczas dysponujesz wspólnikami, którzy uzupełniają twoje braki kompetencyjne.

Wydaje mi się, że takie braki łatwo uzupełnić, bo wystarczy znaleźć osobę, która jest dobra w tym, w czym ty jesteś słaby. Trudniej natomiast dobrać wspólników o podobnym poziomie zaangażowania lub mindsetcie. Jak ich szukać?

Większość projektów, które zrealizowałem na początku swojej kariery biznesowej, zrealizowałem z Grzegorzem Jastrzębskim, którego poznałem już na studiach. I z nami było tak, że ja od zawsze miałem głowę pełną pomysłów i marzeń, Grzegorz natomiast twardo stąpał po ziemi i potrafił ubrać marzenia w rzeczywistość. Po czym poznaliśmy, że do siebie pasujemy? To się czuje. Byliśmy kolegami. Mieliśmy wspólne cechy. W efekcie razem stworzyliśmy kilka udanych projektów. Między innymi zaraz po studiach otworzyliśmy agencję interaktywną. Dwa lata później uruchomiliśmy sklep internetowy z materacami – jeden z największych w Polsce.

I teraz, jak szukać takich wspólników? Myślę, że to kwestia bycia na podobnym etapie w życiu. Gdy zaczynaliśmy, oboje byliśmy studentami, oboje byliśmy na początku kariery, no i mieliśmy te same cele. A mianowicie chcieliśmy podnieść jakość swojego życia i coś stworzyć. I ten wspólny cel jest bardzo ważny.

Będąc seryjnym przedsiębiorcą, szalenie istotne jest, aby dobierać wspólników, bo seryjny przedsiębiorca nie jest w stanie skupić się na wszystkich projektach jednocześnie, a tych projektów zazwyczaj realizuje kilka. Obok wspólnego celu seryjny przedsiębiorca powinien zwrócić uwagę, co wspólnik wnosi do spółki. A to mogą być na przykład pewne umiejętności lub kontakty. Z drugiej strony to może być również kapitał. Chodzi o wzajemne uzupełnianie się, które pozwoli na szybki rozwój.

Powiedzmy, że jestem doświadczonym przedsiębiorcą z rozmaitymi zasobami, którego pozycja względem wspólnika jest dominująca. Jakich partnerów wówczas szukać? Moim zdaniem przede wszystkim takich, których wyróżnia wysoki poziom energii. W ten sposób zaangażowałem się we współpracę z Jarkiem Zambrzyckim nad Centeo, czyli panelem reklamowym dla bidowania produktów w Ceneo, oraz we współpracę z Michałem Bąkiem. Michał ma ogromną chęć zbudowania czegoś wielkiego, ja z kolei mogę zapewnić zaplecze dziennikarskie i kapitał – dlatego się uzupełniamy.

Czy w twojej przedsiębiorczej historii zdarzyły się projekty, które po prostu nie wypaliły?

Niegdyś pracowałem nad serwisem z fototapetami, który ze swoją technologią wykraczał poza standardy na rynku. Trik polegał na tym, że za pośrednictwem naszego serwisu mogłeś nałożyć na fototapetę rozmaite filtry. To był 2010 rok i ludzie nie potrafili tego zrobić. Woleli korzystać z poprzedniej wersji serwisu z dużo mniejszą użytecznością, która pozwalała jedynie na wybranie wzoru fototapety i przycięcie jej do rozmiarów ścian. Nauczyłem się wówczas, że nie warto robić rzeczy, które się nie przyjęły na rynku, chyba że jest się bardzo silnym graczem.

Kolejny projekt, który mi nie wypalił, to kalkuluj.pl. W projekcie byłem aktywnym inwestorem, ale nie rozumiałem wtedy, że aby stworzyć zasięgową platformę produktową z milionami userów, te miliony w ruch trzeba zwyczajnie wpompować. Mieliśmy produkty w serwisie, nie mieliśmy za to ruchu i odpowiedniego kapitału na skalowanie. Jednocześnie rynek agregatorów w 2012 roku już był dojrzały i fundusze VC nie były zainteresowane inwestycją w platformę bez użytkowników. Po prostu zabrakło pieniędzy na dalszy rozwój. A kilka moich projektów w ogóle nie doszło do skutku. I to jest problem seryjnego przedsiębiorcy: czy realizować projekt, który ma trakcję, czy projekt, który ma się ochotę zrealizować. Myślę, że główne przyczyny porażek w biznesie wynikają z braku zaangażowania, zbyt niskiego kapitału i nietrafienia w rynek.

A co z projektami, które osiągają sukces? Czy istnieją jakieś cechy wspólne tych biznesów?

Tak, ale wcześniej należy określić miarę sukcesu. Dla mnie to 10 tys. dolarów dywidendy miesięcznie na moje udziały. A co za tym idzie, angażuję się w startupy, które mają potencjał taką wartość dostarczyć. Wychodzę z założenia, że łatwiej zrobić 10 niewielkich projektów niż jeden, który wygeneruje 10x większy zysk. Oczywiście warto, aby projekty miały potencjał na skalowanie i zamiast wypłacać dywidendę, to inwestować w rozwój, z tym że większość startupów często uderza w sufit i zwyczajnie zwykle nie ma sensu go przebijać.

Przechodząc do punktów wspólnych, które mogą zwiastować powodzenie danego projektu, moim zdaniem istnieją trzy takie cechy.

Pierwszą z nich jest rynek. Na rynku musi istnieć zapotrzebowanie na produkt. A jak je sprawdzić? Przyglądając się projektom, które już sobie radzą. Następnie wystarczy je skopiować i dodać unikalną wartość. Drugą jest szybkość wprowadzenia produktu na rynek. Wierzę, że większość produktów internetowych można zrealizować w ciągu kilku tygodni do etapu MVP. Trzecią jest „oko byka”. Zgodnie z tą teorią na każdym rynku istnieje pewna liczba osób czekających na twój produkt, a dobry startup trafia w środek tarczy, czyli jest w stanie pozyskać pierwszych klientów bez większego wysiłku. Czasami nie warto edukować rynku i zwiększać liczby subskrybentów, przekonując ich do produktu. Lepiej wejść na kolejny rynek i ponownie ściągnąć tych, którzy czekali na takie rozwiązanie

Czy Founders.pl, projekt, który realizujesz z Michałem Bąkiem również spełnia te trzy kryteria?

Sprawdźmy. Czy istnieje rynek? Tak, istnieje społeczność przedsiębiorców, którzy płacą za wartościowe treści. Czy projekt można szybko zrealizować? Relatywnie szybko. Czy można pozyskać klientów w oparciu o teorię oka byka? Tak! Jeszcze przed startem platformy pozyskaliśmy 100 pierwszych użytkowników.

Myślę, że Founders.pl jest platformą, która ma szansę zmienić przestrzeń komunikacyjną w Polsce. Od dłuższego czasu obserwujemy, że takie firmy jak Facebook mocno ograniczają możliwości zawiązywania i prowadzenia grup wewnątrz swoich platform. W związku z czym część użytkowników, szczególnie na Zachodzie, odchodzi od Facebooka. A my, mimo że mamy jedną z najsilniejszych grup biznesowych na Facebooku – Marketing i Biznes – chcemy ją rozwijać w nowym miejscu, na platformę Founders.pl. Dzięki temu będziemy mogli między innymi tworzyć kanały dyskusyjne i prowadzić warsztaty. A wszystko to w modelu subskrypcyjnym.

Wobec tego, co potencjalni użytkownicy Founders.pl znajdą na platformie?

Już teraz oferujemy kilka warsztatów tematycznych oraz zapewniamy opiekę psychologa. To według mnie szalenie istotny aspekt Founders.pl, ponieważ użytkownicy grupy Marketing i Biznes wielokrotnie zgłaszali się z problemami natury egzystencjalnej. Mnie to nie dziwi, bo dobrze wiem, że życie przedsiębiorcy rzadko kiedy bywa różowe. Przedsiębiorcy często bywają sfrustrowani, ale z jakichś powodów nie korzystają z pomocy psychologów. Chcemy to zmienić i taką możliwość oferujemy.

Przypuszczam, że sukces platformy w dużej mierze zależy od treści, które się na niej pojawią. Jak je dobieracie?

Będziemy poruszać wszystkie tematy, które są ważne dla przedsiębiorców. Wbrew pozorom nie jest to szeroki zakres. Myślę, że zamkniemy się w kilkunastu kategoriach – od przywódczych po hobby. Będziemy oferować różne spojrzenia na biznes i aspekty okołobiznesowe.To jak serwis będzie wyglądał w przyszłości kształtuje nasza społeczność.

Co nasi czytelnicy muszą zrobić, aby dołączyć do Founders.pl?

Wystarczy, że zarejestrują się na stronie Founders.pl i wybiorą subskrypcję.

Na koniec powiedz, po czym poznasz że Founders.pl osiągnie sukces?

Chcemy z Michałem zbudować dużą, silną społeczność przedsiębiorców, która aktywnie będzie uczestniczyć w życiu platformy. Jeśli ludzie będą stale do niej dołączać i nie rezygnować ze subskrypcji, to będzie oznaczać, że dobrze wykonujemy swoją pracę. Dla mnie pierwszym sukcesem będzie przekroczenie progu 5000 członków. Michał natomiast mierzy wyżej – ma ambicję na co najmniej 15 000 użytkowników. I wierzę, że ta liczba jest w zasięgu naszych możliwości.

Jednocześnie te 5000 subskrypcji powinno spełnić kryterium, o którym wcześniej rozmawialiśmy, czyli 10 tys. dolarów dywidendy miesięcznie, chociaż zarabianie na platformie planujemy dopiero wtedy, kiedy dodawanie kolejnych warsztatów, eventów, szkoleń w tygodniu nie będzie już generować dodatkowej wartości dla społeczności.

Powodzenia!

 

Artykuł powstał we współpracy z Founders.pl