Siedząc w Coupa Cafe w Palo Alto i przeglądając notatki z różnych spotkań odbytych przez ostatnie dwa tygodnie, postanowiłem podzielić się z Wami moją bardzo osobistą refleksją na temat Doliny Krzemowej.
Wyjazd do Doliny Krzemowej jest częścią ACCELERATE, programu akceleracyjnego dla startupów, który prowadzę w ramach Innovation Nest. Zespoły, w które zainwestowaliśmy przyjeżdżają do Doliny na dwa tygodnie po to, aby porozmawiać z mentorami programu, spotkać się z innymi startupami, zobaczyć o co tutaj tak naprawdę chodzi i jak to się robi w centrum technologicznego wszechświata. Tym razem jestem tutaj z czteroma zespołami: Cloud your Car, Landingi, Nearbox, Visuu. Wszystkie zespoły są mniej więcej na tym samym etapie – jak mówi Marc Andreessen (a16z) pre market fit. Wiele osób, z którymi tutaj rozmawiałem mówiła zgodnie – w startupie albo budujesz produkt albo go sprzedajesz. Są to jedyne etapy rozwoju startupu.
Przed przyjazdem do Doliny Krzemowej moje wyobrażenie o tym miejscu było takie, że jest ono bardzo podobne do Krakowa (naszego lokalnego startup community), tylko x razy większe w każdym wymiarze. Z tak daleko oddalonego miejsca jak Polska, Dolina przyciąga swoją magią rodem z The Social Network i nagłówków TechCruncha. Ten świat może się nam wydawać ogromny, niedostępny i bajkowy niemal jak Hollywood. Kiedy jednak spędzimy tutaj kilka dni wszystko zaczyna być bardzo bliskie, przyjazne i dostępne na wyciągnięcie ręki. Chcesz spotkać Paula Grahama, którego esejami zachwycałeś się przez lata? Nic prostszego, wystarczy wybrać się do Palo Alto, a jest duża szansa, że spotkasz go na Ramona St. w Coupa Cafe. Chcesz pochwalić się swoim produktem? Możesz przebierać pomiędzy różnymi meetupami, codziennie gdzieś, ktoś się spotyka i opowiada o tym nad czym pracuje. Google, Facebook, Microsoft – wszystko jest w zasięgu kilku klików na LinkedIn. Fascynuje Cię Twitter? Za 700 dolarów miesięcznie możesz mieć biurko w Runway, to cowork który znajduje się w budynku Twittera przy Market St. w San Francisco. Takich przykładów można mnożyć, bo to wszystko jest normalne – jeśli tylko masz coś ciekawego do powiedzenia, to ludzie chcą słuchać i pomagać.
Jednym z pierwszych spotkań jakie odbyłem w Dolinie, było z 500.co. Moim ulubionym cytatem autorstwa Dave’a McClure’a jest: You can build a global business from anywhere in the world, as long as you have a fat pipe and access to talent. Skoro tak się mówi, to do czego potrzebna jest nam właściwie ta Dolina? Moja osobista refleksja:
- Przyjeżdżając tutaj można się wyzbyć wszelkich kompleksów, że nie umiemy budować produktów. Tak samo jak w Polsce, również w Dolinie jest tysiące startupów, które upadły i będą upadały. Procentowo, ten „creme de la creme” jest jeszcze mniejszy niż w Polsce, wystarczy popatrzyć na YC, w którym główną wartość portfela budują tylko dwie spółki.
- Nie ważne co chcesz robić, zawsze zanim zaczniesz zadaj sobie pytanie: jak duży jest rynek, w którym chcesz działać. Tutaj każdy szuka dużych rynków, następnie problemów jakie występują na tych rynkach, dopiero na końcu rozwiązania dla tych problemów. Niesamowitą przewagą USA nad innymi krajami jest to, że ich lokalny rynek jest bardzo duży i bogaty.
- W Polsce co raz więcej osób zaczyna robić startupy. Co raz więcej z tych osób zaczyna wierzyć, że może sprzedawać na całym świecie – to jest świetne. To co możemy zaobserwować tutaj to całkowite skupienie na wzroście. Jeżeli nie mamy umiejętności budowania wzrostu to, zajebistość produktu schodzi na drugi plan. Przyrost bazy klientów i ich powracalność/zaangażowanie, to dwie kluczowe metryki w każdym startupie. Jeśli widać jak szybko rośnie, można ocenić ile czasu zajmie Ci zbudowanie rynku. Jeśli widać, że Twoi klienci powracają i są zaangażowani, to oznacza, że model jest stabilny i warto go skalować. O jakich liczbach tutaj właściwie mówimy? Trudno to jednoznacznie powiedzieć, bo zależy to od segmentu, dla którego buduje się produkt. Dla przykładu, jeśli mamy aplikację mobilną i nie mamy powyżej miliona aktywnych użytkowników, to właściwie nic jeszcze nie wiadomo. W przypadku produktów SaaS, kilkadziesiąt tysięcy dolarów sprzedaży miesięcznej jest dobrym początkiem. Ważna uwaga – jeżeli na swoim rynku nie jesteś w stanie sprzedawać i zbudować mini trakcji, to po co wychodzić gdzieś dalej? Najpierw należy odrobić zadanie domowe, później wziąć się za większe rzeczy. Chamath Palihapitiya podczas swojego wystąpienia na Launch Festival powiedział: 10 milionów to nowy milion, a 100 milionów to nowe 10 milionów. Na świecie z Internetu korzysta już kilka miliardów ludzi, jeżeli chcemy kogoś tutaj oczarować to nie mamy się co wygłupiać z kilkoma tysiącami, czy nawet kilkoma set tysiącami użytkowników.
- Umiejętność do szybkiego działania, iterowania i pracy z klientami jest podstawą. W tym sporcie na początku trzeba działać bardzo szybko, bo ścigamy się z wieloma innymi robiącymi dokładnie to samo co my. Jeżeli ktoś uważa, że w Polsce jest konkurencja, to zdecydowanie musi otworzyć oczy. W Dolinie Krzemowej każdy pomysł realizowany jest przez kilka różnych zespołów i każdy się ze sobą ściga. Unikalność to święty graal – możesz ją mieć na chwilę, jednak to krótka przewaga bo za moment za Twoimi plecami będzie kilku konkurentów bijących się o tego samego klienta.
- Tymczasowość to największy problem zespołów przyjeżdżających tutaj na chwilę. Jeżeli ktoś myśli poważnie o wykorzystaniu surowców naturalnych Doliny Krzemowej to przyjazd na chwilę nic nie zmieni. Pomoże otworzyć oczy nieco szerzej, jednak nie pchnie Waszego biznesu dużo dalej. Każdy powinien się mocno zastanowić po co tworzy swój startup.
Jeżeli celem jest stworzenie dużej globalnej firmy, to wymogiem koniecznym będzie przeprowadzka do Palo Alto. Jeżeli zaryzykujesz i wtopisz się w to miejsce, to w ciągu kilku miesięcy zbudujesz bardzo silny network, który będzie stanowił ważną część kluczowych zasobów Twojego modelu biznesowego. Z każdym tygodniem, będzie Ci łatwiej umawiać spotkania, zdobywać feedback, poznawać kluczowe osoby w ekosystemie Doliny. Jeżeli nie masz w sobie tak silnej motywacji i jest tysiąc powodów, dla których nie możesz się przeprowadzić, to potraktuj swój przyjazd do Doliny jako wycieczkę biznesową i zapomnij o budowaniu dużych globalnych biznesów.
Kiedy kończę ten tekst mija właśnie mój ostatni dzień w Dolinie spędzony na spotkaniach. Jutro wracam do Polski bogatszy o wiele cennych doświadczeń i jasności umysłu do działania po powrocie. W aspekcie swoich wyzwań zawodowych wracam z następującymi zadaniami:
- Podniesienie poprzeczki dla zespołów, które myślą o tworzeniu globalnych firm. Jeśli chcemy podbić Dolinę, to musimy być lepsi od każdego kto jest tutaj na miejscu.
- Większe skupienie się na umiejętnościach dystrybuowania produktów, budowania trakcji, angażowania klientów a co najważniejsze – SPRZEDAWANIA.
- Lepsze wykorzystanie potencjału polskiego rynku. Mamy 23 miliony ludzi korzystających z Internetu (to prawie tyle samo co Kalifornia). Do końca 2013 penetracja smartfonów wyniesie pewnie blisko 50%. Mamy jeden z lepiej rozwiniętych rynków bankowości elektronicznej. Jeżeli ktoś nie jest w stanie sprzedawać swojego produktu w Polsce, to nie ma co myśleć o innych rynkach. Zdobywając tak trudny rynek sprawia, że każdy inny (bardziej rozwinięty) będzie tylko łatwiejszy do opanowania.
- Edukacja zespołów w obszarze pozyskiwania finansowania, struktury transakcji, relacji z inwestorem, pracy z mentorami.
Na koniec zapraszam wszystkich do udziału w kolejnej edycji ACCELERATE, więcej szczegółów znajdziecie na naszej stronie http://accelerate.innovationnest.pl.
Pozdrowienia jeszcze z Kalifornii 🙂
Marcin Szeląg
Partner w Innovation Nest
Growth Hacker, ewangelista oraz praktyk Lean Startup i Customer Development, zafascynowany wszystkim co cyfrowe od tradycyjnego Internetu po mobile. Obecnie w Innovation Nest (seed & venture fund) pomaga startupom rozwijać się i wychodzić poza rynki lokalne. Wcześniej w Gruner und Jahr (Pixelate Ventures) jako głównodowodzący produktami internetowymi (twórca Stylio.pl). Doradca w kilku startupach i dumny tata.